Dlaczego popełniamy głupstwa z miłości?
W miłości, jak na wojnie, wszelkie chwyty są dozwolone. Aby zdobyć obiekt swojej miłości i utrzymać go przy sobie, potrafimy przekroczyć każdą granicę. Im to uczucie silniejsze, na tym większe poświęcenie jesteśmy w stanie się zdobyć. Robimy więc w imię miłości rzeczy szlachetne, ale i strasznie głupie. I nie ma na to mocnych.
Zresztą, podobno bez szczypty szaleństwa miłość nie smakuje tak słodko. Urzeka nas, że ktoś dla wielkiego uczucia traci głowę i idzie na całość, nawet gdy przyjdzie mu za to zapłacić wysoką cenę. Niestety, sprawa się komplikuje, gdy to my jesteśmy tymi szaleńcami, bo obok zabawnych anegdotek i głupstewek o ‘niskiej szkodliwości społecznej’ są też historie wybitnie żenujące i głupstwa naprawdę ciężkiego kalibru. I gdy emocje opadną, wspomnienie tych głupstw bardzo nas uwiera.
Miłosne szaleństwo
Pewnego, słonecznego dnia pan Toliboski, chcąc zrobić wrażenie na Barbarze Ostrzeńskiej, wszedł w białym garniturze do stawu nazrywać nenufarów. Pan Toliboski zdobył się na czyn szalony, ale w tym szaleństwie piękny, bo któraż z pań nie chciałaby stać na tym brzegu i zostać obsypana kwiatami? W swoich związkach często pragniemy takich właśnie uniesień, nierozsądnych, niekonwencjonalnych i nawet troszeczkę ‘złych’, jak kradzież niebieskiej trąbki przed Teda Mosby’ego, bo skoro ktoś potrafi zdobyć się na takie wariactwo, to pewnie szczerze nas kocha. I tak sobie udowadniamy uczucia tymi szaleństwami, kolekcjonując bajeczne wspomnienia, choć już ‘na trzeźwo’ często wydają się one szalenie naiwne i egzaltowane, no ale miłość w swoich początkach taka właśnie jest.
Gorzej, że w swoich szaleństwach posuwamy się często o kilka kroków za daleko i to już nie są niegroźne, afektowane wyznania, a zwyczajne głupstwa. Głupstwa, których szczerze się żałuje. Kategoria tych uczynków jest bardzo pojemna, bo mamy tu, by wspomnieć tylko te najpopularniejsze, na przykład tatuaże z imieniem ukochanego, publiczne wyśpiewanie swojej miłości na karaoke w barze, wystawanie z balonikami pod balkonem, nagie fotki i seks-filmiki, które później lądują w sieci, zdradzanie najintymniejszych szczegółów ze swojego życia, co bywa używane przeciwko nam, wypieranie się znajomych i rodziny, żeby zrobić lepsze wrażenie. Można na tą listę wpisać cokolwiek, o czym myśli się później ‘na co mi to było?’.
Żeby tylko pokochał…
Miłość zakłada klapki na oczy. Głupstwa popełniamy zwykle w dobrej wierze, chcąc zasłużyć na uczucia drugiej strony. Wydaje się nam, że ten ktoś jest jedyny i na zawsze, więc zaczynamy polowanie, zakładając najwymyślniejsze sidła i pułapki. Tak strasznie chce się z tym kimś być, że odbiera zdrowy rozsądek.
Najczęściej te prawdziwe głupstwa robimy z powodu miłości niespełnionej bądź wtedy, gdy wydaje się nam, że związek jest poważnie zagrożony. Włamujemy się na jego Facebooka, żeby odprawić z kwitkiem atrakcyjne koleżanki, nagrywamy łzawe filmiki i wrzucamy je na youtube’a, żeby cały świat poznał siłę naszej miłości, pojawiamy się ‘przypadkiem’ przed jego pracą, ulubionym pubem i blokiem, w którym mieszka. Można też zapomnieć, że to już XXI wiek i nie da się przywołać miłości tajemną miksturą – amulety na miłość, specjalne zaklęcia, rytuały, całowanie pod jemiołą to niby śmieszne przesądy, ale co komu szkodzi spróbować?
A gdy dzieje się naprawdę źle, można zaaranżować ‘nieszczęśliwe wydarzenie’, by przez litość czy wyrzuty sumienia zmusić kogoś do ponownego zacieśnienia kontaktów. W skrajnej rozpaczy, gdy odzyskanie utraconej miłości nie przynosi pożądanego efektu, można posunąć się do zemsty – zatruć życie nowej dziewczynie, rozsiać wstydliwe plotki, narobić syfu w pracy, oczernić przed rodzicami. Zdarza się wręcz, że nieszczęśliwie zakochany człowiek zrobi sobie autentyczną krzywdę albo upozoruje próbę samobójczą, byle tylko ta wymarzona połówka w końcu zrozumiała, kto jest jej przeznaczony.
Głupota wciąga wszystkich
Gdyby spojrzeć na sprawę stereotypowo, to wychodzi, że mężczyzn do robienia głupstw prowokuje przede wszystkim chęć zaimponowania upatrzonej kobiecie. To te atawizmy, że facet musi udowodnić swoją siłę, odwagę i zaradność. I robi to, choć nierzadko w swoich próbach ociera się o śmieszność. To go jednak nie zraża, bo mężczyźni są z definicji bardziej skłonni do ryzyka, a wizja seksu z atrakcyjną dziewczyną jest wystarczającą zachętą, by wskoczyć zimą do jeziora, tak ‘dla wrażenia’.
Kobiety zaś nie tyle chcą zaimponować czymś śmiałym, ile przejąć kontrolę nad facetem i pokazać, że czas jego łowów właśnie dobiegł końca. Jeśli jednak brak pewności co do uczuć misiaczka, pojawia się pokusa, by zacząć bombardować go swoją miłością, tak by on pokochał bardziej, by się wreszcie ugiął. Jak on powie, że zjadłby rogalika, za godzinę z piekarnika wysunie się cała blacha rogalików z różnym nadzieniem. Jeśli uzna, że krótkie, czarne włosy są fajniejsze od rudego kucyka, będą krótkie, czarne włosy. Zakochana kobieta w swoim zaślepieniu może oczywiście pójść znacznie dalej, na przykład da się wciągnąć w alkoholowe maratony, byle tylko nie stracić z oczu swojego wybranka.
Z czasem te głupstwa mogą stać się zwyczajnie niebezpieczne. Zazdrość i pragnienie zdobycia kogoś na własność to groźne motywatory, dlatego zbrodnie na miłosnym tle wcale nie należą do rzadkości. Wprost przeciwnie. Zaborczość popycha do najpodlejszych uczynków, co właściwie trudno rozpatrywać w kategorii głupstw popełnianych z miłości. To zwykłe przestępstwa, bo wściekły na kobietę facet, będący w miłosnym amoku, potrafi ją śledzić, zastraszać, pobić, a nawet zabić. Kobiety raczej unikają fizycznej przemocy, za to są mistrzyniami w manipulacji i utrudnianiu życia niewiernym kochankom oraz ich nowym zdobyczom.
Dlaczego głupiejemy?
Wspominanie nieudanych romansów jest bolesne, a nierzadko bardziej niż nieodwzajemnione uczucia boli fakt, że w walce o miłość byliśmy jak te małpy z brzytwą. Walka o uczucia była bardzo zawzięta, pełna upokorzeń, poniżeń i wstydliwych epizodów, a najgorsze, że wcale nie było warto. Bo gdyby było, człowiek nie musiałby się tak wygłupiać, dobrowolnie i bez cienia refleksji. No więc czemu tak się dzieje?
Głupiejemy głównie wtedy, gdy brakuje nam pewności siebie. Mniejsze głupstewka na sumieniu ma każdy, na te większe i dużych ilościach porywają się osoby z niską samooceną, które wierzą, że muszą na każdym kroku walczyć o miłość, bo ona sama do nich nie przyjdzie. To typowe dla związków, które są jak rollercoaster, toksyczne i udane tylko okresowo – wystarczy, że pojawia się faza dołowania, a zakochani tracą rozum i w desperacji sięgają po metody, delikatnie rzecz ujmując, niemądre. Dla nich ‘tego kwiatu jest pół światu’ to najgłupsza sentencja ever, bo miłość jest tylko jedna, a jej utrata będzie największą życiową porażką, do czego absolutnie nie można dopuścić.
Do robienia tych głupot druga strona może zresztą z premedytacją, perfidnie namawiać, by poczuć władzę i napawać się oddaniem swojego miłosnego niewolnika. Ktoś, kto bazuje na poczuciu niższości drugiej osoby, wie jak umiejętnie uderzyć w czyjeś kompleksy i przekuć je na własną korzyść. Nie daje temu ‘głupcowi’ chwili wytchnienia, jakby testując jego granice podatności na auto-śmieszność. A zakochany biedak, nawet widząc złośliwość tych działań, nie umie się zbuntować, bo ta miłość to sens jego życia. Więc brnie w szaleństwo dalej, na swój sposób szczęśliwy, bo przecież dostaje w nagrodę kawałek miłości. Tej miłości, której brakowało w domu, na podwórku, w szkole.
Wszystko dla miłości
Swoje pięć groszy może wtrącić także nauka. Miłość jest formą uzależnienia i jako taka potrafi nieźle namieszać w głowie. Narkoman dla działki jest w stanie skłamać, ukraść, zamordować, i dokładnie tak samo zachowuje się człowiek śmiertelnie zakochany – miłość daje gigantycznego kopa, ale najpierw trzeba ją dla siebie zdobyć, a tu konwencjonalne metody nie zawsze wystarczają. Zatem trzeba się pokusić o rzecz odbiegającą od standardów. Również wtedy, gdy może to ściągnąć nam na głowę śmiech postronnych i bezpośrednio zainteresowanych ludzi. W walce o ‘miłosną działkę’ niektórzy po prostu nie biorą jeńców.
Można rzec, iż głupstwa z miłości to produkt ewolucji, bo dzięki temu, że na chwilę wyłącza się zdrowy rozsądek, zaczynamy działać na rzecz przedłużania gatunku. Widząc osobę, która w naszym mniemaniu jest odpowiednia do wydania na świat potomstwa, podejmujemy wszelkie działania prowadzące do celu, byle tylko nie zaprzepaścić tej szansy. Dla obcych mogą się te akcje wydawać niezrozumiałe, ale to bez znaczenia, na tym etapie próby przemówienia do rozumu są jak rzucanie grochem o ścianę i dla dobra wszystkich rozsądniej będzie z nich w ogóle zrezygnować, i tak nic nie dadzą. A nie dadzą, bo mózg przełącza się na inny tryb, w którym nie ma opcji pod tytułem: działaj rozważnie i mądrze.
To wina mózgu
Zaczyna się bardzo niewinnie. Kiedy ktoś nam wpadnie w oko, w mózgu zachodzą określone reakcje chemiczne. W fazie zauroczenia jedne obszary się uaktywniają, ale inne czasowo zawieszają swoją działalność. Na ‘off’ przechodzą te partie, które odpowiadają właśnie za racjonalną ocenę określonych wydarzeń, przede wszystkim tych z obszaru relacji damsko-męskich. Chodzi głównie o to, by jakieś zasadne argumenty nie zniechęciły do kontynuowania tak miło rozpoczętej znajomości. Jednocześnie traci się trzeźwą ocenę własnych czynów, które w tym dokładnie momencie będą się wydawały jedyną słuszną drogą. Innymi słowy, to natura każe zachowywać się głupio, bo ma w tym swój interes. Zakochani nie boją się przykrych konsekwencji, bo negatywne emocje gdzieś tam się w czeluściach mózgu chowają, wszystko przyćmiewa euforia i endorfinkowy haj. To, co naprawdę zakochani dla swojej miłości zrobili, dociera do nich dopiero wtedy, gdy mózg się uspokoi i wróci do normalnego stanu.
No chyba że nie wróci. U ludzi z emocjonalnymi problemami faza zakochania nie kończy się stabilizacją, zdrowym związkiem bądź też pokojowo przeprowadzonym rozstaniem, lecz przechodzi w wyniszczające uzależnienie. Nie ma przyjemnego wyciszenia, jest irytujące rozdrażnienie, podsycane zwykle rzeczywistą bądź wyimaginowaną oziębłością partnera. Człowiek w tym stanie nie działa logicznie, bo jego organizm, zamiast stłumić chore emocje, jeszcze bardziej je nakręca. I tym samym w dalszym ciągu robi się rzeczy, które w normalnym stanie nie przyszłyby nawet do głowy.
Obsesja na punkcie miłości zmusza do niezrozumiałych kroków, śmiesznych i strasznych zarazem, i dopóki nie uda się uporać z własnymi toksycznymi emocjami, pożądane ukojenie raczej nie nadejdzie. Doskonale ten stan znają osoby rozpaczliwie zakochane bez wzajemności, bo w ich przypadku działa zasada: im rzadsze i im mniejsze dawki ‘narkotyku’, tym silniejsze staje się pragnienie i tym większa determinacja do popełniania głupot.
Źle obrany cel
Wyłączenie zdrowego rozsądku może i ma swój biologiczny cel, ale dla naszych uczuć to wyjątkowo okrutne rozwiązanie. Choćby dlatego, że pod wpływem hormonów tracimy głowę dla byle leszcza, bo hipotetycznie mógłby on zostać ojcem naszych dzieci. Z jednej strony głupienie z miłości może pomóc stworzyć fajny związek, z drugiej ten sam mechanizm zamyka nam oczy na wszelkie wady partnera, bo to przecież z punktu widzenia biologii tak mało istotne.
Ale prawdą jest i to, że część tej głupawki pojawia się na nasze własne życzenie. Skąd? Nie wyciągamy wniosków ze swoich przeszłych błędów i powielamy patologiczne schematy w relacjach z płcią przeciwną. Jedna wtopa to może być wypadek przy pracy, dziesiąty z rzędu nienormalny związek sygnalizuje poważny problem, nad którym warto się zastanowić. Dla własnego dobra, bo brak refleksji nad sobą i swoim postępowaniem zakończy się najpewniej tym, że lista popełnionych głupot będzie się wydłużać i wydłużać, a słówkiem sponsorującym naszą miłosną historię będzie zwykły wstyd.
11 komentarzy
Niestety! Te głupstwa miłości są gdzieś w Naszej naturze zapisane! Chcemy czy nie! To i tak je popełniamy!
Zakochani, myślimy mniej racjonalnie.
no cóż, żaden, nawet najlepszy doradca/poradnik, nie ustrzeże nas przed błędami, również tymi popełnianymi w imię miłości. najważniejsze by wyciągnąc z tego jakąś naukę, o co w miłosnym „szale” jest piekielnie trudno;)
nie ma chyba na świecie osoby, która by prędzej czy później nie zrobiła czegoś głupiego, dziwnego z miłości. Tak to już jest i pewnie zawsze będzie, miłość to uczucie, które trochę ogranicza racjonalne myślenie – zwłaszcza w pierwszym etapie.
No to już wiem, co było przyczyną moich głupich zachowań, gdy byłam zakochana… Brak pewności siebie i niska samoocena jak najbardziej pasuje. Na szczęście przebolałam to już i nie szykuję się na kolejne takie ekscesy.
Sama prawda, osoby zakochane są w stanie zrobić wiele głupstw… Obyśmy jednak mimo wszystko potrafili wyciągnąć wnioski ze swoich przeszłych błędów 😉
Niestety jesteśmy tylko ludźmi, a pragnienie miłości jest w nas tak silne, że z łatwością potrafi przyćmić nasz racjonalny osąd.
Dokładnie i głupstwa gotowe
Dużo chyba zależy od rodzaju relacji, od osoby i do tego, jak długo budujemy z kimś tą relację. Chociaż zdarza się też i tak, że ludzie nawet po przejściu ze sobą bardzo długiej drogi popełniają głupstwa i niestety się rozstają.
Każdy ma prawo do błędu. Przecież to w końcu na nich się uczymy. Zrobiłaś coś głupiego dla niego? Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko iść na przód i nie powielać swoich błędów. Jeśli to robisz to to nie jest już błąd, tylko głupota.
Zgadza się – najgorsze to powtarzać błędy…