Dlaczego potrzebny jest nam dotyk?
Samotność nie jest dla człowieka naturalnym stanem. Nie licząc zatwardziałych mizantropów, ludzie potrzebują towarzystwa i pragną bliskości, oczywiście w różnym stopniu, ale jednak nie mogą się bez tego obejść. A kiedy wokół siebie mają tylko pustkę, to zwykle bardzo cierpią z tego powodu.
Tęsknią za rozmową, uśmiechem, dotykiem. Brakuje wszystkiego, ale właśnie fizyczny kontakt zdaje się być dzisiaj mocno niedoceniany – czułe gesty zarezerwowane są dla związków miłosnych, poza nimi dorośli ludzie powinni raczej utrzymywać pożądany dystans. Tylko właśnie – czy ten dystans jest naprawdę aż tak wskazany?
Byle nie za blisko
Jak by wyglądało nasze życie, gdyby nie zmysł dotyku? Ciężko to sobie wyobrazić. Już od chwili narodzin świat poznajemy rękami, dotyk informuje nas o zagrożeniach, za jego pomocą nawiązujemy relacje z innymi ludźmi. Właśnie – relacje. Dotyk często jest dowodem pewnej zażyłości, wszak na bardzo bliski kontakt pozwalamy sobie z reguły tylko wtedy, gdy z drugą osobą coś nas łączy. Ale dotyk może też być manifestacją siły i pozycji – to szef klepie poufale podwładnego po plecach, a nie na odwrót. Albo jest wręcz przemocą, jak molestowanie seksualne, szturchanie, popychanie czy obraźliwe i upokarzające gesty wobec słabszego przeciwnika typu klepanie po policzku.
Przyzwolenie jest w dotykaniu kluczowe, choć w każdym zakątku świata wygląda to nieco inaczej – w Japonii czy krajach skandynawskich pożądany jest dystans, a naruszenie prywatnej przestrzeni uchodzi za faux pas, za to na południu Europy albo w Ameryce Południowej zauważalna jest większa swoboda.
Jednak niezależnie od kulturowych uwarunkowań, coraz większy nacisk kładzie się na to, by trzymać ręce przy sobie. Bo to nic fajnego, gdy ktoś nieproszony nas dotyka, a kobiety na ten temat mają wiele do powiedzenia i wciąż jeszcze mogą się narazić na zarzut bycia „niedotykalską”, której nie wiedzieć czemu strasznie przeszkadza złapanie za kolanko czy masażyk ramion.
Dlatego dobre wychowanie nakazuje, by nie pchać się z rękami, gdy nie jest pewne, że druga osoba na pewno sobie tego życzy. A w niektórych przypadkach, na przykład w zakładach pracy, forma kontaktu jest jasno sprecyzowana przepisami – pracownicy mają zachowywać między sobą bezpieczną odległość i niedozwolone są żadne poufałe gesty w stosunku do klienta.
Coraz puściej wokoło
Zalecenia i obyczaj, by szanować czyjąś prywatną przestrzeń, bez wątpienia są dobrym rozwiązaniem. Pomaga to uniknąć niezręcznych, kłopotliwych sytuacji, gdy nie wiadomo jak zareagować na niechciany dotyk, a czasami to po prostu strach, zwrócić nieznajomemu uwagę, by trzymał łapy przy sobie. Kiedy zaś czegoś nie wolno albo nie wypada, krępujących przypadków jest statystycznie mniej.
To cieszy, bo wiele osób po prostu nie znosi, gdy dotyka je ktoś obcy, i to jeszcze bez pytania. To nie tylko kwestia zaczepek o seksualnym podtekście, ale i przeciskanie się w autobusie, łapanie za rękę podczas rozmowy, popychanie w kolejce – niby nic wielkiego, ale niektórym naprawdę przeszkadza, że inni nawet nie próbują funkcjonować tak, by nie zaburzać komfortu osób w najbliższym otoczeniu.
Jest jednak pewne „ale”. Walka z niechcianym dotykiem doprowadziła do tego, że coraz trudniej zaprosić kogoś do swojej prywatnej strefy. Dotyk tak mocno kojarzy się z seksualnością, że dla pewności unika się kontaktu również wtedy, gdy jak najbardziej by się on przydał – strach podejść do kogoś smutnego i go pocieszyć, albo pomóc komuś w potrzebie, gdy to wymaga fizycznej bliskości, nie wiadomo jak się zachować wobec obcego, płaczącego dziecka, zwłaszcza będąc dorosłym mężczyzną.
Samotność, która niszczy
Efekt? Stajemy się coraz bardziej samotni. To prawdziwa plaga, która dotyka współczesne społeczeństwa i niekoniecznie ma to związek z przebywaniem w pojedynkę – samotność dokucza i w towarzystwie, jeśli nade wszystko ceniony jest chłodny dystans, właściwy dla osób dorosłych. Owszem, jeśli chodzi o dzieci, to jest oczywiste, że bez dotyku marnieją i należy im zapewnić sporą dawkę czułości.
I właśnie na etapie dorastania dotyk ma ogromne znaczenie, nie tylko dla samopoczucia, ale i prawidłowego rozwoju. Głaskane, tulone i całowane dzieci rzadziej chorują, szybciej rosną, są weselsze, mniej agresywne, lepiej się uczą, w dorosłym życiu rzadziej spotykają je przykre historie. Tak zwany zimny chów wcale nie utwardza charakteru – może na pozór, w rzeczywistości jednak takie osoby mają poważne problemy, więcej w nich skłonności do przemocy i autodestrukcji, często nie potrafią tworzyć zdrowych związków czy nawiązywać przyjaźni.
Źle jest oczywiście i wtedy, gdy dotyk kojarzy się niemal wyłącznie z przemocą, odrzuceniem, molestowaniem, krzywdą – wtedy potrzeba bliskości realizowana jest w bardzo niezdrowy sposób, poprzez toksyczne związki, samookaleczanie się, kompulsywne zachowania seksualne, narkotyki.
Głód dotyku
Dotyk jest kluczowy dla rozwoju dziecka, ale to bynajmniej nie znaczy, że z wiekiem ta potrzeba wygasa. Wprost przeciwnie. Dorośli tak samo pragną bliskości, ale już im głupio to pragnienie zamanifestować. Czasami nawet w związku miłosnym niewiele jest czułości, dotyk ogranicza się do seksu, a poza łóżkiem trochę wieje chłodem i po prostu brakuje tego emocjonalnego wsparcia.
Bo dotyk to emocje. Człowieka ciągnie do grupy także dlatego, by w ciężkich chwilach ktoś przytulił, objął, dodał otuchy ściskając dłoń, oparł się ramieniem, żeby było mniej straszno. Tyle że w wielu kręgach unika się podobnych zachowań, bo to dobre dla dzieciaków i sentymentalnych bab, nie ma się co roztkliwiać, ludzie stanowczo są dzisiaj za miękcy. Więc miłych gestów nie ma, a w obliczu takiej filozofii głupio samemu się dopraszać o uściski i podanie ręki.
I tak jak dzieci mają jeszcze wrodzoną skłonność do szukania kontaktu, tak dorośli na ogół starają się być zdystansowani, nawet gdy taka postawa nie do końca im odpowiada. Kobiety mają łatwiej, ponieważ jest społeczne przyzwolenie na to, by przyjaciółki szły za rękę, obejmowały się, okazywały sobie czułość. Ale mężczyźni? Nie mogą być wobec siebie choć trochę czuli, obejmując się muszą walić pięścią po plecach, szturchnąć w ramię, poboksować, żeby przypadkiem nikt ich nie wziął za mięczaków albo co gorsza gejów – jedynie taki podszyty „życzliwą agresją” dotyk znajduje zrozumienie.
Po co się dotykać?
Ale nawet te szorstkie zachowania pokazują, że bez dotyku ani rusz, on faktycznie jest niezbędny. I nie bez powodu ludzie tak go szukają. Udowodniono, że brak fizycznego kontaktu zwiększa poziom stresu, nasila stany lękowe, ma duży związek z depresją, obniża poczucie szczęścia. Pozbawiony dotyku organizm ma gorszą odporność – u osób samotnych często obserwuje się nieprawidłowy poziom białych krwinek i większą częstotliwość występowania stanów zapalnych, co z kolei może prowadzić do cukrzycy, chorób układu krążenia, problemów ze stawami, Alzheimera.
Za sprawą dotyku zwiększa się produkcja serotoniny, oksytocyny i dopaminy, a one są odpowiedzialne za poczucie szczęścia, bezpieczeństwa i spełnienia. Dzięki nim nawiązują się silne międzyludzkie więzi, samopoczucie wyraźnie się poprawia, jest przyjemnie na sercu, wracają siły witalne. Nawet ból zdaje się łagodniejszy – doświadczenie pokazuje, że gdy lekarz bądź pielęgniarka przed zabiegiem wykonają choćby niewielki, czuły gest, pacjent dużo lepiej znosi medyczną procedurę, a osoby ciężko chore, które są dotykane przez bliskich, mają większe szanse na szybsze wyzdrowienie i brak późniejszych powikłań.
Dotyk nie zastąpi leków i antydepresantów, ale nie da się zaprzeczyć, że jest wyjątkowo cennym wsparciem tak podczas rekonwalescencji, jak i w ramach prozdrowotnej profilaktyki. I co ważne, nie musi to być koniecznie dotyk drugiego człowieka – równie wartościowa potrafi być bliskość zwierząt, które da się pogłaskać i przytulić, a nawet trzymanie w objęciach pluszowej maskotki może dać choć namiastkę potrzebnej czułości. Niektórzy tej błogości i szczęścia szukają innymi sposobami – substancje chemiczne, odpowiadające za owe doznania, można sobie wyprodukować biorąc narkotyki, choć oczywiście nie jest to metoda godna polecenia.
Tylko, gdy bliskość jest pożądana
Izolacja nie wpływa pozytywnie ani na psychikę, ani na ogólny stan zdrowia. Wiemy już, że warto się dotykać jak najczęściej (tak, również samą siebie), ale cały czas mowa jest o dotyku życzliwym i chcianym. Żaden inny nie odnosi dobrego skutku, a wręcz szkodzi, niszczy, każe jeszcze bardziej zamknąć się w sobie.
Psychologowie zalecają, by co najmniej kilkanaście razy dziennie dotknąć się z kimś oraz by zacieśniać więzy z innymi ludźmi, jednak nie wszyscy mają dokładnie takie same potrzeby, a dotyk na siłę, żeby wyrobić rekomendowaną normę, mija się przecież z celem. Najlepszy jest dotyk, dzięki któremu człowiek się relaksuje, odpręża, jest mu dobrze i czuje się bezpieczny, dlatego nie ma się co zżymać, że koleżanka nie lubi uścisków na powitanie, niechętnie głaska naszego pieska i nie przepada, gdy nasze dziecko wdrapuje się jej na kolana – to nie musi dowodzić oziębłości czy niechęci, ona po prostu ma inne granice bliskości albo z powodu przykrych doświadczeń podchodzi do ludzi z większą rezerwą.
Często jednak problemem nie jest wewnętrzna chęć odgrodzenia się od wszystkich, ale właśnie zbyt rzadki kontakt fizyczny, wymuszony przez obyczaje i współczesny styl życia. Tylko jak zachęcić innych do większej wylewności? Jak przekonać, że czasami naprawdę przydałoby się skrócić dystans? I jak mieć pewność, że zaproszenie do bliskości nie stanie się znowu pretekstem do przekraczania granic?
8 komentarzy
jesteśmy wręcz spragnieni dotyku. umieranie z nie dotyku czy unikanie dotyku ma jednak swoją zaletę. bardzo wyostrza się czucie duchowe. uwrażliwia się człowiek na dotyk, bo jesteśmy spragnieni bodźców. jak je sobie odetniemy, to uaktywnia się czucie wewnętrzne
Moje zdanie jest takie – za czułościami tęskni ten, kto ich zaznał i polubił. Jest wiele osób, które wręcz nie lubią być dotykane, bo nie jest dla nich przyjemny. Nie każdy też lubi masaż. Autyzm swoją drogą.
Ostatnio tak, i to 2 metry.
Zaważyłam, że nie lubią dotyku ludzie, którzy mają jakieś problemy…ze sobą 🙁
Ja jestem osobą, któa musi się prawie cały czas przytulać ;D
Samotność jest okropna
dobry tekst
Moje zdanie jest takie – za czułościami tęskni ten, kto ich zaznał i polubił. Jest wiele osób, które wręcz nie lubią być dotykane, bo nie jest dla nich przyjemny. Nie każdy też lubi masaż. Autyzm swoją drogą.