Dlaczego bierzemy ślub z własnym ojcem? Czyli kogo wybieramy na męża
Dla wielu kobiet informacja o tym, że relacja z własnym ojcem ma wpływ – bezpośredni czy pośredni – na wybór partnera nie jest optymistyczna. Ba – jest nawet dowodem osobistej porażki. Jak to tak?
„Przecież już jako nastolatka obiecałam sobie, że mąż będzie inny, a tymczasem…po latach małżeństwa widzę jedno – nie udało się. Partner ma podobne cechy do taty. Te same, których chciałam uniknąć. A ja sama staję się niewyobrażalnie podobna do mamy. Podobnie krzyczę, gderam, kreuję się na cierpiętnicę, odnoszę się do dzieci, choć w pamięci mam, jeszcze to jak bardzo tego nienawidziłam, gdy byłam dzieckiem…I jak z całych sił obiecywałam sobie, że nigdy tak nie zrobię, że stworzę lepszą rodzinę, szczęśliwszą…” – znasz to?
Gdzie popełniamy błąd? Jak to się dzieje, że tak trudno oddzielić się od przykrej przeszłości? I czy naprawdę jesteśmy skazani na poślubiania „ojców”?
Mam wrażenie, że znam Cię od dawna
Odpowiedź na pytanie, dlaczego relacje z ojcem mają tak istotny wpływ na wybór życiowego partnera jest dobrze znana – wynika z teorii przywiązania i nieświadomych modeli myślowych.
Jako ludzie w naturalny sposób dążymy do wyboru tego, co dobrze znane i nam bliskie. To dlatego tak dobrze czujemy się z mężczyzną, który przypomina nam ojca – czy pod względem aparycji, czy raczej zachowania, sposobu myślenia, gestów. Świetnie się dogadujemy, mamy wrażenie od samego początku, że ten nieznajomy wcale taki nieznajomy nie jest, bo „jakbyśmy znali się od lat…, od zawsze”.
Węgierscy naukowcy analizując zdjęcia rodziców i partnerów życiowych kilkudziesięciu osób, doszli do wniosku, że również pod względem fizjonomii – decydujemy się na związek z mężczyzną, który jest „nam bliski”, bo wyglądem podobny do rodzica przeciwnej płci.
Badania przeprowadzone przez Glenn Geher udowadniają natomiast, że mamy tendencję do wyboru partnera podobnego do naszego rodzica. A nawet jeśli dążymy do związania się z kimś diametralnie różnym – to i tak swoje wybory opieramy na pierwowzorze. Geher w swoich badaniach nie tylko poprosił o opisanie rodziców przez osoby biorące udział w eksperymencie, on zdecydowała się z nimi spotkać i na tej podstawie poszukać odpowiedzi na pytanie – w jaki sposób relacje z rodzicami wpływają na nasze wybory życiowe. Nie jest zaskoczeniem, gdy dodam, że osoby, których partnerzy mieli podobne pozytywne cechy do ojców – byli usatysfakcjonowani z związku, a ci, którzy w swoich partnerach widzieli negatywne cechy rodziców, od których tak naprawdę pragnęli uciec – narzekali, że jakość ich życia nie jest odpowiednia.
Dlaczego decydujemy się na podobnego partnera, mimo że obiecujemy, że nasz mąż nie będzie taki jak nasz tata? Psychologowie zwracają uwagę, że powodem jest dążenie naszej psychiki do tego, by wrócić na „miejsce zbrodni” i dać sobie drugą szansę na rozwiązanie problemu z własnym ojcem w małżeństwie. To efekt nieprzepracowanego bólu, żalu i rozczarowania, braku zrozumienia, które nadal się tlą i nie mogą w naturalny sposób zniknąć, bo ciągle powracają. Jeśli sobie z tymi uczuciami nie potrafimy poradzić, albo co gorsza je wypieramy, wtedy podświadomie i nieoczekiwanie dla nas samych, wiążemy się z partnerami podobnymi do naszego ojca, z którym nie potrafimy się dogadać. Skutkiem są toksyczne więzi i kolejne nieszczęścia.
Świadomie i podświadomie
Typ rodziny, w jakiej się wychowywałyśmy i styl rodziców, ich idee, światopogląd mają ogromny wpływ na naszą przyszłość. Sylwetka ojca decyduje o tym, jakie oczekiwania mamy w stosunku do partnera, a jego relacja z matką pokazuje nam i pozostawia w nas mocny ślad po tym, jak powinien wyglądać związek, jak należy wyrażać miłość i w jaki sposób rozwiązywać spory.
Lepsze dzieciństwo – większa szansa na udane małżeństwo?
Dr Linda Nielsen – profesor psychologii na Uniwersytet Wake Forest w Północnej Karolinie nie ma złudzeń – posiadanie „sensownego” dobrego ojca, zainteresowanego życiem własnych dzieci, empatycznego, czułego i otwartego znacznie podnosi szansę na zbudowanie szczęśliwego związku w przyszłości. Niewystarczająco dobre relacje z ojcem natomiast rzutują cieniem na dorosłe życie córki. Niosą ryzyko powtórzenia rodzinnych błędów i stworzenie domu, od którego przez całe życie chciało się uciec.
Badacze z Uniwersytetu Rider, USA dowiedli z kolei, że kobiety mające dobre relacje z ojcami łatwiej dochodzą do porozumienia z partnerami. Podobne znaczenie miało zaufanie – dziewczynki, które ufały swoim ojcom w dorosłym życiu są mniej podejrzliwe i lękliwe, jeśli chodzi o jakość związku z partnerem.
Naukowcy podsumowali te wszystkie dane tak – sposób komunikacji córki z ojcem i na odwrót ma zawsze wpływ na budowanie już przez dorosłą kobietę fundamentów miłości – może oddziaływać zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Jeśli relacja ta nie była prawidłowa – mała dziewczynka w dorosłym życiu jest niestety zazwyczaj bardziej zazdrosna, zależna i emocjonalnie zdystansowana, czego skutkiem są trudności w budowania zdrowych związków.
Jak przejąć kontrolę nad własnym życiem?
Choć ciężko uwolnić się od duchów przeszłości i wykluczyć negatywny wpływ rodzinnych wzorców, to nastawiając się na długą i bolesną pracę, da się to zrobić. Warto sobie uświadomić, że tylko Ty masz szansę, by zmienić to, co Cię ogranicza. Na szczęście nie musisz tego robić w pojedynkę.
Jeśli zauważasz, że Twoja relacja z ojcem była i jest dysfunkcyjna, niezdrowa i ciąży ona na Twoich obecnych stosunkach z mężczyznami, warto zmierzyć się z przeszłością, czy to twarzą w twarz – przedstawiając ojcu swój punkt widzenia czy za pośrednictwem listu. Oczyszczenie własnego wnętrza i wyjawienie własnych emocji jest pierwszym krokiem do zmiany sposobu postępowania.
Przeczytaj – 6 błędów rodziców, które hamują dorosłe już dzieci.
15 komentarzy
A coś w tym jest. Mój mąż ma ten sam zodiaku i upór po moim tacie a to już coś. 🙂 Reszty na razie nie zauażyłam, chociaż z kolei ja mam dużo cech podobnych do swojej teściowej.. no i trochę negatywnych typu nerwy po mojej mamie, ale jestem tego świadoma i staram się w tym walczyć 🙂 A jeszcze jak mąż powie : no jak Twoja mama, to już w trymiga się opanowuję! 🙂
Każdego faceta jak poznasz okaże się być podobny do innego faceta. Piję piwo, lubi leniuchiwac i kocha sex. Norma! A jak ma już dzieci i więcej nie planujecie, brakuje wam kasy, on zaczyna pić i wrzeszczeć na ciebie, a nawet bić. Pozostaje tylko zmienić go poprzez ziola jak to robią w Anglii, USA, Chinach, Szwecji, Francji, Niemczech Indiach Tajlandii, Włoszech. Wiele małżeństw przechodzi problemy choć kiedyś on był inny. Chcąc wymóc na nim wzrost inteligencji, zaradnosci, a nawet większej czułości dla ciebie i troski o rodzinę warto podawać mu dzień w dzień szklankę ziolek wierzbownice i miętę dzień w dzien. Po miesiącu zauważysz poprawę nawet u najgorszego pijaka i brutala – nie będzie mógł pić alkoholu nadmiarowo, będzie grzeczniejszy, milszy, a dla dzieci bardziej pomocny i szczodry. A może zacznie nawet prowadzić własny biznes i uczyni rodzinę zamożniejsza. Większość problemów pochodzi z problemów brzusznych, które pozniej przekładają się na problematyczne zachowanie w zwiazku. My Kobiety nie mozemy być bierne w związku i na każdy foch męża skakac. Niech oni troszczą się bardziej o Nas. Przepis wzięłam z poradnika dla feministek. Co jak co ale skuteczny w moim i koleżanek przypadku. Pozdrawiam
Niestety to prawda ;/
Akurat u nas zdarzyło się tak, że mój mąż ma charakter podobny do mojej mamy (swojej też), a ja do jego taty(i mojego). Zresztą – nie mogłabym być z facetem, który byłby podobny do mojego ojca, bo byśmy się pozabijali. Dwa choleryki w jednym domu?
a czasami jest tez tak ze wybiera się kogoś całkiem innego od swojego ojca, calkowicie świadomie
Łatwość nawiązywania kontaktu jest często niestety moja zgubą..bardzo ufam mojemu tacie i bardzo go szanuje ale ciągnie to za sobą niestety konsekwencje..jestem przez to wiele razy raniona
Niedaleko pada jabłko od jabłoni
A co z kobietami, które nigdy nie miały ojca, bo bardzo wcześnie zmarł?
Aniu, to jest dobre pytanie…
Niestety, ale coś w tym jestem… Co do rozliczenia się z ojcem to w pewnym sensie zrobiłam to niedawno pisząc do Niego list na moim blogu. Kiedyś go wydrukuję i mu wyślę.
Magdaleno, rozmawiasz z ojcem? Czy nie macie kontaktu?
Nie mam takiej możliwości, ponieważ nie mieszkam w Polsce od kilku lat. A z tego co wiem mój ojciec stacza się na dno, więc rozmowa z Nim nie jest już na moje nerwy.
Magdaleno, w takim razie rzeczywiście trzeba dbać o swój komfort i zdrowie.
Pewnie , że relacje w rodzinie, kiedy jest się dzieckiem, maja wpływ na dorosłe życie. W tym na wybór partnera i późniejsze funkcjonowanie w relacji. I zdarza się, ze nieświadomie powiela się to właśnie, czego powielać się nie chce. Tylko jak przerwać takie blędne koło? Może właśnie uświadomić sobie co było nie tak i co teraz robi się nie tak. I popracować nad tym. Bo jeśli w kółko będzie się popełniało te same błędy, to nie dziwmy się, że nic na lepsze się nie zmieni.
Działanie podświadome to bzdura wyssana z palca. Jako nastolatka postanowiłam sobie, że nie popełnię błędu mojej matki i nie dam się zdominować i podporządkować ani psychicznie ani finansowo żadnemu mężczyźnie – słowa dotrzymuję. Obiecałam sobie, że nigdy nie wyjdę za mąż, nie założę rodziny, nie będę miała dzieci i tak jest. Z facetami się nie wiążę, nigdy (43 lata) nie byłam w związku (ot czasami z jakimś namolnym umówiłam się 2-3 razy na kawę, przestawałam odbierać telefony i dawał sobie spokój po jakimś czasie).
Kiedy się czuję szczęśliwa – gdy odnoszę sukces (finansowy, zawodowy) dzięki własnej pracy i intelektowi.
Nie cierpię gdy ktoś mi przypisuje intencje czy postawy których nie mam i są niezgodne z moimi przekonaniami. Tak było od kiedy sięgam pamięcią.
Czemu to piszę? Bo wkurzył mnie teraz jeden facet, z którym po prostu można pogadać na wiele różnych tematów (od sztuki po fizykę kwantową). Większość dotychczas spotkanych facetów „wysiadała” przy mnie, gadają o małżeństwie, dzieciach, co na obiad gotuję (nie cierpię gotować, kuchtą nie jestem). Wkurzył mnie bo stwierdził, że szukam klona ojca. A ja nie szukam faceta (j.w.). Ten, z którym rozmawiam po prostu jest intrygującym człowiekiem (podkreślam: człowiekiem). Zabolało mnie, że tak mnie widzi właśnie dlatego, że nie znoszę gdy ktoś mi przypisuje cechy których nie mam. Tak samo reagowałam zawsze. Nie znoszę gdy ktoś zamiast zobaczyć mnie jako człowieka, przypisuje swoje lub psychologów wizje.