Dramat dzieci zamkniętych w czterech ścianach
Odosobnienie nie służy nikomu. Przymusowe siedzenie w domu, im dłużej trwa, tym jest trudniejsze. Zwłaszcza dla dzieci, które nie są do tego przyzwyczajone. Dzieci przecież szczególnie dużo potrzebują aktywności, zabawy i kontaktów z rówieśnikami. Jednak to nie wszystko. Potrzebują też miłości, ciepła, cierpliwości i empatii. Niestety w wielu domach jej nie doświadczają. I cierpią na niewyobrażalną skalę!
Tylko nie siedź zbyt długo przed komputerem
Jesteśmy w nietypowym momencie w historii. To, co się dzieje przeczy wszystkiemu temu, co dobrze poznaliśmy wcześniej. Doświadczamy nowego niemal w każdym zakresie.
Zasady, które wcześniej obowiązywały, dzisiaj przestają mieć znaczenie.
- kiedyś dzieciaki odciągaliśmy od komputerów, teraz niestety nie da się odrabiać lekcji bez dostępu do laptopa,
- wcześniej bez bajek można było funkcjonować, a czas przed ekranem był dawkowany w wielu domach bardzo oszczędnie. A teraz? Z braku normalnych atrakcji, dzieciaki siedzą przed ekranami i zabijają nudę bajkami.
- nos w smartfonie? Ile się mówiło o szkodliwości tak spędzonego czasu. Teraz w wielu domach telefon to główna atrakcja od rana do wieczora, okno na świat, umożliwiające kontakt ze znajomymi.
- mnóstwo dzieciaków siedzi w domu przez 9-10 godzin, gdy rodzice są poza domem. I z każdym dniem coraz bardziej się nudzą.
Dzieci cierpią podwójnie
Dorośli (przynajmniej niektórzy) chodzą do pracy, co pozwala na zaspokajanie w pewnym stopniu potrzeb towarzyskich. Dzieci natomiast zostały odizolowane od świata. Mają kontakt z rodzicami, rodzeństwem i w zasadzie to wszystko.
Skutek?
Ogromny stres i zmęczenie sytuacją. Wystarczy cofnąć się kilka lat wstecz, by przypomnieć sobie, jak ogromne znaczenie miały dla nas kontakty z rówieśnikami. Żyliśmy czasem na placach zabaw, wspólnymi zabawami, rozmowami. Po lekcjach wielu z nas od razu rzucało plecak w kąt i biegło do koleżanek. Nasze dzieci, które od dłuższego czasu społecznie motywowaliśmy do większej aktywności, teraz dostają lekcje, jak radzić sobie bez towarzystwa….w domu, wśród urządzeń elektrycznych.
Abstrahując od tego, na ile ta lekcja jest potrzebna, jest ona dla młodych osób szczególnie trudna w zrozumieniu i zaakceptowaniu.
Problem jest tym głębszy, im więcej stresu w danym domu
Niecodzienna sytuacja sprawia, że wszyscy żyjemy w stresie. Nie możemy zaspokoić wielu swoich potrzeb, to negatywnie wpływa na naszą kondycję, także zdrowie…i odporność.
Im więcej stresu w domu, tym trudniej. Utrata pracy, zamykanie biznesów, konieczność edukacji domowej, brak wiedzy, jak będą wyglądać egzaminy, czy po prostu dalsze miesiące życia rodzą ogromny niepokój i coraz więcej frustracji. Taka gęsta atmosfera udziela się też dzieciom, które robią się „trudne”. Buntują się, odmawiają współpracy, krzyczą, płaczą, mówią wprost lub pośrednio, że sytuacja, w jakiej się znalazły im nie odpowiada. Dzieci przecież mają mniejszą odporność, cierpliwość i nie znoszą czekać. Najmłodszym inaczej też płynie czas, niż nam dorosłym.
Niestety wielu rodziców nie wytrzymuje ciśnienia i wyładowuje swoją złość na dzieci. Stąd krzyki, a nawet przemoc fizyczna, która ma teraz doskonałe warunki. Siniaki łatwo ukryć w czterech ścianach. Gdy dzieci nie chodzą do szkoły, nie kontaktują się z innymi bliskimi, nie mają się komu poskarżyć.
Dramat w wielu polskich domach trwa w najlepsze. Jak długo potrwa? I jakie będą jego skutki?
10 komentarzy
Problem jest jeszcze ten, ze wiele dzieci w szkole jadało śniadania i obiady plus warzywa i owoce , plus mleko. Często matki nie robiły im posiłków w domu, nawet gdy dziecko szło na 12.
Nie wiem jak jest teraz, strach pomyśleć…
zwłaszcza dzieci które nie mają terapii si, naprawdę wiem pisze
Oj odbije się to na dzieciakach, odbije… Nie za miesiąc, nie za pół roku ale na pewno będą efekty
Moje dzieci jakoś nie są załamane a wręcz przeszczesliwe
Strasznie jest mi szkoda dzieci z rodzin patologicznych. Szkoła była dla nich ucieczka choć na chwilę. Również dzieci z rodzin ubogich, które miały przyznane obiady, że nie wspomnę już o rodzinach, w których są małe dzieci nie umiejące poprosić o pomoc – czy ktoś się takimi dziećmi teraz interesuje skoro pracownicy MOPSów pracują zdalnie… W moim najbliższym otoczeniu takich rodzin nie ma ale apeluję do sąsiadów takich rodzin – miejcie oczy i uszy szeroko otwarte, reagujcie!
Służy introwertykom
Nie jest źle. Minus taki ze nie maja się gdzie porządnie wyszaleć. Myślę że dzieci aż tak tego tego nie przeżywają, nie mają aż takiego poczucia czasu jak my dorośli (te młodsze oczywiście).
Mops moglby pracowac. W maskach , rekawiczkach. Zbadac czy dzieci jadly czy sa cale i zdrowe. Czy kwarantanna czy nie nic nie potrafia zawalczyc a potem ’ ja nic nie widzialam nie bylo przeslanek’. To teraz maja wakacje.Nasz rzad jest jednak jeszcze glupszy.
Wy tez zaczynacie? U mnie we Wloszech w koncu ugieli sie pod apelami matek. Zobaczymy skutki za dwa tygodnie
Dziękuję za poruszenie tego tematu