Główne menu

Kto się boi kobiecego gniewu?

Można się spierać, czy kobiety są faktycznie tak bardzo emocjonalne, niemniej faktem jest, że mają, tak ogólnie, przyzwolenie na uzewnętrznianie owych emocji. Mają, ale tylko do pewnego momentu. Można się rozpłakać, wystraszyć, ucieszyć jak dziecko, jednak kiedy na twarzy pojawi się grymas złości… oj, to wystawianie się na strzał. Co pani taka wściekła? Mąż nie dopieścił? A, męża brak? No, to frustracja w pełni zrozumiała. Hehehe.

Gniew w kobiecym wydaniu jest emocją niepożądaną. Cokolwiek wywołuje tę wściekłość, kobiecie nie przystoi przeklinać, piorunować wzrokiem, rzucać przedmiotami, krzyczeć, zachowywać się agresywnie. Zresztą, czy kobiety mają w ogóle jakieś powody do złości?

Tylko piękno i dobro

Kobieta to powinna być najmilsza istota na świecie. Czuła, wyrozumiała, życzliwa, łagodna, pełna empatii. Kiedy pojawia się problem, dobra kobieta próbuje go załagodzić, dąży do negocjacji zamiast iść na pełne zwarcie, jest raczej od tonowania nastrojów, a nie podgrzewania atmosfery.

Złość nie pasuje do idealnego kobiecego wizerunku. Kobieta nie ma prawa do okazywania gniewu, a jak wkurza się publicznie, wywołuje to zazwyczaj nieprzychylne komentarze. W szczególności, kiedy złości się na mężczyzn, bo to strasznie podejrzane. Kobiecy gniew jest emocją bardzo niewygodną, nie wiadomo jak na nią zareagować i trochę traci się kontrolę nad sytuacją – zapłakana kobieta jest bezradna, więc się można nad nią ulitować i wykazać rycerskością, zaś wściekłość sugeruje, że mężczyzna prawdopodobnie zrobił coś źle, a kobieta nie zamierza udawać, że nic się nie stało.

A jeśli rzeczywiście ona ma słuszność? Są powody, by głośno okazać niezadowolenie? Ok, ale czy zamiast wrzeszczeć, nie mogłaby zaprotestować grzeczniej, ładnie o coś poprosić – publicznie artykułowana złość jest przecież taka niekobieca i odstraszająca. Gdy tylko to możliwe, próbuje się umniejszyć kobietę, sprowadzając jej gniew do fizjologii pytaniami (a w zasadzie to stwierdzeniami) o okres, stres przedmiesiączkowy oraz regularne współżycie.

kobieca złość

Plus cała gama powiedzonek w rodzaju: złość piękności szkodzi, taka ładna a taka nadąsana, nie do twarzy ci z tą agresją. Jak często statystyczny mężczyzna, który chodzi nabzdyczony po ulicy, słyszy podobne słowa? Zły facet jest po prostu zły, rzadko kiedy dopisuje się do tego niepochlebne przymiotniki. Ale już zła kobieta często zostaje histeryczką, nawiedzoną feminazistką, nienawidzi całego świata, no po prostu laska jest nie do końca normalna.

A co ciebie tak drażni?

Agresywne zachowania u kobiet uchodzą za patologię. Nie chcemy, żeby one takie były, nie od tego są. Mają nieść ciepło i szczęście, więc czasem wystarczy, że mają zupełnie obojętny wyraz twarzy, by wysłuchiwać porad w rodzaju: pani się uśmiechnie, to przecież nic nie kosztuje. Nie leży bowiem w kobiecej naturze złość – cechą domyślną jest łagodność. Zresztą, jakie niby kobieta miałaby powody do złości? Poza, no wiecie, „brakiem bolca” i menstruacją.

Brak przyzwolenia na okazywanie gniewu bardzo dobrze pokazuje, jak postrzega się kobiety – jedynym celem ich życia jest najwyraźniej seks, którym prawdziwy chłop wybije babie z głowy wszystkie głupoty. Jak gdyby nie chciało się przyjąć do wiadomości, że kobietę zmęczyć może dom, problemy z dzieckiem, że w pracy nie poszło, nie załatwiło się ważnej sprawy w urzędzie, był mega korek na drodze, jakiś dureń zostawił rozbitą butelkę na ścieżce i opona w rowerze do wymiany.

Ba, niektórzy mają problem nawet z tym, że kobieta, która jakoś chce rozładować swoje negatywne emocje, chodzi na przykład na boks – po co, to takie niekobiece, kto to widział, żeby dziewczyna waliła pięściami w worek zamiast zrywać kwiaty na łące, ach, kiedyś do było nie do pomyślenia.

Znowu go zdenerwowałaś

Z kobiecym gniewem jest jak z męskim płaczem – duża część społeczeństwa nie akceptuje takich zachowań. Gniew kojarzy się z agresją i siłą, jest więc „męski”, płacz to z kolei oznaka słabości, czyli „kobiecość”, choć tak naprawdę obie emocje są po prostu ludzkie i każdy powinien mieć do nich prawo.

A jednak wciąż się jeszcze uważa, że „prawdziwej kobiety” gniew nie dotyczy – nawet jeśli wewnętrznie go czuje, potrafi go zdusić w zarodku. Mężczyzna, kiedy się złości, na bank ma jakiś ku temu powód, kobieta natomiast wkurza się ot tak, żeby komuś uprzykrzyć życie, szuka byle pretekstów, ponieważ nie umie bez kłótni żyć, zwyczajnie jej odbija, z nudów albo niedopieszczenia. Chmurny mąż? Pewnie to sama żonka sprowokowała go do takiej złości. Wściekła żona? Oj, współczujemy chłopu, że musi z taką furiatką mieszkać.

I to nie znaczy, że takie scenariusze nigdy się nie zdarzają – chodzi o to, jak często usprawiedliwia się i racjonalizuje męski gniew, jednocześnie zakładając z góry, że u kobiety złość nie ma żadnych podstaw bądź są one przesadnie wyolbrzymione. I oczywiście, nie każda forma demonstrowania gniewu przez faceta ujdzie bezkarnie, niemniej ramy tolerancji są dużo szersze, i przede wszystkim jest to wciąż normalne, to po prostu facet, może nie powinien, ale każdy rozumie, dlatego on wybuchł. Wręcz widzi się w tym czasem praktyczne narzędzie do sprawowania władzy – swoim gniewem mężczyzna może łatwo zastraszyć słabszych, i to bardzo skutecznie.

Musisz być grzeczna

To ciekawe, że rodzice statystycznie częściej właśnie z dziewczynkami rozmawiają o emocjach, jednak rzadko kiedy w tych rozmowach pojawia się temat gniewu. Wybuch złości kwitowany jest krótkim „uspokój się”, czasem w pakiecie z „ale jesteś teraz brzydka”. Jeśli w ogóle porusza się kwestię złości u dziewczynek, to właśnie w takim kontekście, że przestają być ładne i lubiane – nie uczy się kontrolować i powściągać emocje, tylko się ich kategorycznie zakazuje.

Gniew, agresja, asertywność u dziewcząt są często zupełnie inaczej odbierane niż te same uczucia u chłopców – dziewczynki są niegrzeczne i kłótliwe, u chłopców to oznaka pewności siebie oraz cech przywódczych. W starszym wieku ta podwójna ocena w dalszym ciągu obowiązuje – kobiecy gniew utożsamiany jest z histerią, rozemocjonowaniem, słabością, bo najwyraźniej kobieta nie umie zapanować nad sobą. I to głównie kobietom zarzuca się, że ich gniew może innym sprawić przykrość i psuje atmosferę.

Jeden wybuch złości wystarczy, by zarzucić kobiecie chwiejność i nieumiejętność trzeźwego, logicznego myślenia. Widać to w pracy czy w polityce – rozgniewana kobieta odbierana jest wrogo, jako osoba niekompetentna, nieobliczalna, irytująca, a jej złość częściej prowokuje do agresywnych odpowiedzi. Rozgniewany facet w tej samej sytuacji nie zbiera równie negatywnych opinii, co więcej, jego agresywny ton może zniechęć oponentów do wchodzenia w dalszą polemikę – mężczyzna po prostu ma większe szanse na to, by swoim gniewem wzbudzić szacunek.

Co gorsza, również w sytuacjach zagrażających zdrowiu bądź życiu kobieca agresja nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem, bo pojawiają się wątpliwości, czy ona faktycznie miała powody, by zareagować tak gwałtownie, czy może chciała się tylko zemścić albo ma problem z panowaniem nad emocjami. Nie mówiąc już o tym, że gniew kobiety jest często odbierany jako prowokacja – gdybyś siedziała cicho, to może coś by ci z pańskiego stołu skapnęło, a tak to dostałaś za swoje. Było trzymać się roli miłej, potulnej dziewuszki.

Można oszaleć

Każdy człowiek doświadcza gniewu, złoszczą się nawet malutkie dzieci, rycząc tak, że aż się robią całe czerwone na twarzy. I choć to dobre, tak uczyć ludzi, że wybuchanie gniewem nie jest najbardziej pożądanym zachowaniem, to jednak nie powinno się zmuszać do udawania, że to uczucie nie istnieje.

Gniew sam w sobie nie jest niczym nagannym, to tylko sygnał, że dzieje się coś niedobrego, ktoś nas skrzywdził, zignorował, upokorzył. Tak, warto umieć sobie z nim radzić, żeby wybuchem złości nie zniszczyć czegoś cennego – zarówno uczuć innej osoby, jak i porcelanowej zastawy po babci. Jeśli jednak z gniewu czyni się zarzut o niekobiecości, to mnóstwo dziewczyn dusi te złe uczucia w sobie, aż wreszcie pewnego dnia tama pęka i wtedy można się naocznie przekonać, czym jest niekontrolowana, diabelska furia.

A ponieważ lawinę złości uruchamia najczęściej błahostka, utrwala się stereotyp o szurniętych kobietach, zdolnych zadusić człowieka za jedną brudną skarpetkę czy źle ułożoną kołdrę. Patrzcie, co za wariatka! A dałoby się tego uniknąć, gdyby wolno było tupnąć nogą w stosownym momencie.

A wystarczyło się pogniewać

Nieprzetrawione, nawarstwiające się powody do szczerej złości mogą zrujnować zdrowie, bywają przyczyną nie tylko depresji, ale i zaburzeń odżywiania. Ta wściekłość nakręca się jeszcze bardziej, gdy kobieta w kółko słyszy, że nie ma powodu do gniewu, że przesadza albo manipuluje – trudno nie zagotować się ze złości, gdy ktoś z uśmieszkiem pełnym wyższości tłumaczy, co naprawdę myślisz i czego naprawdę ci brakuje. Jest tym bardziej przykro, że w gronie szyderców trafiają się także inne panie.

Więc niektóre kobiety, czując, że nagromadzona złość powoli narasta, chwytają się innych sztuczek, bardziej przystających do ich płci. Nie krzyczą, a płaczą, nie ciskają gromów, tylko skarżą się na swoje cierpienie – słowem, zgrywają ofiary, są bardziej smutne niż złe. Co niestety ma ten skutek, że utrwala stereotyp zapłakanej, bezradnej kobietki, którą koniecznie ktoś się musi zaopiekować, bo biedactwo sama nie da rady. To jednak dla wielu dziewczyn wciąż lepsza opcja niż zbieranie cięgów za bycie agresywną, wydzierającą się heterą, albo co gorsza feministką.

Ciągłe tłumienie w sobie gniewu ma i ten feler, że może z czasem doprowadzić do zgorzknienia, do bycia taką właśnie nieprzyjemną jędzą, która wiecznie gdera, wiecznie się czepia, nie szczędzi bliskim zgryźliwych zaczepek, do karczemnej awantury wystarczy jej jedno krzywe spojrzenie.

Jest też oczywiście ten zły gniew, niszczący, którym celowo chce się kogoś zranić, zazwyczaj uległego partnera albo dzieci – kobieta nie ma siły fizycznej, ma za to psychologiczne sztuczki. To sposób na odreagowanie własnych kompleksów, doznanych wcześniej krzywd, słabego charakteru, lecz cokolwiek jest przyczyną, furia nie jest dobrą metodą na leczenie własnych problemów. Sęk w tym, że mało kto się zastanawia nad przyczynami kobiecego rozdrażnienia, czy ona „tak już ma”, czy może słusznie się na kogoś gniewa i jej wściekłość jest formą protestu, a nie chęcią sprawienia bólu niewinnym ofiarom. Łatwiej po prostu pośmiać się z „niedopchnięcia”, zawstydzić kobietę i zrobić z niej rozhisteryzowaną idiotkę, niż przyznać, że mogłaby ona mieć w swojej złości rację.

    5 komentarzy

  • Tomasz

    To bardzo ciekawy artykuł. Nie myślałem o tym w ten sposób

  • jotka

    Złość i agresja z byle powodu nie są dobre ani u kobiet, ani u mężczyzn. Czasami pomagają rozładować emocje, ale jeśli zdarzają się często, zbyt często, to chyba raczej pole dla specjalisty, niż powód do ciągłych usprawiedliwień.

  • Kinga

    Niedobre takie uczucia.

  • Magdalena Szymańska

    obieca złosc potrafi nieźle namieszać i nabroić 🙂

  • L

    Denerwuję się, mówię o tym, co mi się nie podoba, z czego jestem niezadowolona. Wściekam się, nawet dosyć często przeklinam. Gromadzenie w sobie złych emocji nie jest dobre dla zdrowia, leliej się ich pozbyć nawet w brzydki sposób. Nie lubię to takiej poprawności na siłę, zachowuwania pozorów, takiego robienia czegoś na pokaz, bo wypada. Wypada to być sobą, a jak komuś nie pasuje to do widzenia.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>