„Im jestem starsza, tym bardziej wkurza mnie konsumpcyjny charakter świąt”
Codzienne zakupy do tanich nie należą. Wydajemy coraz więcej na żywność. Narzekamy na rosnące koszty życia, które w grudniu sięgają niewyobrażalnego poziomu. Nic dziwnego, że wśród wielu kobiet odpowiedzialnych za przygotowanie świąt i zakup prezentów pojawia się zniechęcenie, a nawet więcej – rozczarowanie. W tej sprawie napisała do nas Ula.
„Mam już dość. Na samą myśl o posprzątaniu domu, zakupie prezentów i produktów spożywczych robi mi się słabo. To nie tak, że sama robię wszystko. Mam męża z kategorii „zaangażowanych”, mimo to jestem mega zmęczona. Z listą, co trzeba zrobić, komu i za ile co kupić, ile rzeczy załatwić, jak wiele ofert sklepów porównać, by wybrać najlepsze ceny (przecież nie śpimy na pieniądzach), kiedy zabrać się za które potrawy, by ze wszystkim zdążyć (nie wierzę w catering i żywienie zbiorowe, a chciałabym zachować tradycję 12 potraw) robi mi się smutno. Nie da się wejść do sklepu, by nie być zasypaną mnóstwem krzyczących ofert. To trzeba kupić, tamto wrzucić do koszyka, te czekoladki stworzą atmosferę świąt, a ten napój musi stać na stole. Bez tamtego się nie uda, a to musisz wziąć, jeśli naprawdę dbasz o rodzinę. I zamiast w spokoju lepić pierogi, człowiek już na samą myśl dostaje dreszczy. Bo jeszcze dziecko przychodzi z przedszkola i mówi, że pani zaprasza mamy z gotowymi upieczonymi pierniczkami do dekoracji, a starszak prosi o strój na jasełka. To też oczywiście trzeba załatwić… W weekend wcale nie lepiej, bo są występy dzieci w jakieś szkole. Charytatywnie, no trzeba zawieść. W grudniu ledwo widzi człowiek na oczy. Czasu mało, a obowiązków od groma. I tak znowu zaczynam marzyć, by rzucić to wszystko w cholerę i na święta po prostu wyjechać. Mam dość” Ula
Na święta coraz częściej uciekamy?
Skalę zmęczenia przygotowywaniem świąt potwierdzają statystyki. Co roku coraz chętniej wyjeżdżamy na święta. Pakujemy całą rodzinę do samochodu i wyruszamy…najchętniej w góry.
Niektóre dane informują, że rok rocznie przyrost rezerwacji w okresie świąt Bożego Narodzenia wzrasta o około 15%. Nie odstraszają nas nawet koszty, które za kilka dni mogą sięgać do 2000 złotych za osobę. Motywacja jest prosta – chcemy, by było pięknie i…komfortowo. Uciekamy od sprzątania, gotowania, zmywania. Marzymy o tym, by spędzić święta w bajkowej atmosferze, w miejscu, w którym przyjedziemy „na gotowe” i nie będziemy musieli się niczym przejmować.
Najchętniej wybierane są oferty z kolacją wigilijną, przybyciem Mikołaja, kuligiem, w pięknym miejscu, w którym będzie można poczuć prawdziwą magię świąt. Zależy nam na górach, bo tam jest największa szansa na śnieg…
Święta składkowe
Są też inne sposoby na przeciwstawianie się „szałowi przedświątecznych zakupów” – święta składkowe, które angażują do przygotowań całe rodziny. Każdy przywozi ze sobą 2-3 dania, w ten sposób zmniejszając ciężar spoczywający na osobie goszczącej rodzinę w swoim domu.
Zamiast drogiego wystroju – dom przystraja się rysunkami i łańcuchami przygotowywanymi przez dzieci. Żadnych drogich prezentów, tylko te naprawdę wymarzone, częściowo przygotowane samodzielnie.
Można też inaczej
Choć to trudne, coraz więcej osób mówi „dość” i zwyczajnie rezygnuje z tradycji „bogatych polskich świąt”. Zamiast 12 dań na stole stawia się 2-3, ale ulubione. Nie ma karpia, jest grillowany dorsz. Do tego ulubiona sałatka i wybrana zupa. Nic się nie marnuje, a rodzina je to, co lubi.
Zamiast mycia okien i odkurzania każdego kąta, jest luz, o który takk trudno, wewnętrzny spokój i poczucie, że święta to tylko 3 dni i wystarczy posprzątać jak zwykle. Bez szaleństw.
Można?
Okazuje się, że tak i coraz więcej osób uważa podobnie.
5 komentarzy
trudno zrezygnować z tradycji. ale szaleństwo z prezentami, to nie tradycja, tylko jakiś amok. i liczba tych przymusów zakrawa na absurd. a po świętach tak na prawdę pamięta się kto był, a kogo zabrakło. reszta, to sprawy drobne, niegodne uwagi.
Wszystko zależy od nas, nikt nas nie zmusza, rywalizacji nie ma 😉
twórzmy nowe tradycje…
Już jakiś czas temu ustaliliśmy że prezenty odpadają bo zaczęło to urastać to rangi problemu Święta mają być przyjemnością, radością a nie przykrym obowiązkiem. Reszta jest do ogarnięcia, ale to kwestia podejścia
Bardzo mnie irytuje gotowanie na ilość.. Nie rozumiem jaka w tym przyjemność? Owszem – stół ugina się pod ilością jedzenia, ale po paru dniach większość tych smakołyków się psuje i ląduje w koszach na śmieci.. Mierzmy siły na zamiary!
Zdecydowanie właśnie tak jest u mnie. Coraz większą mam ochotę po prostu wyjechać na czas świąt, by nie widzieć tego szaleństwa!