Główne menu

Istnieje co najmniej 100 powodów, dlaczego warto się śmiać

Śmiech to zdrowie. Och, jakże oklepany jest to frazes! Ale jak to często bywa z największymi oczywistościami, zapomina się o nich i nie docenia ich roli. Bo jak często myśli się sobie: o, już dawno się nie śmiałam, a przydałoby się troszkę porechotać dla zdrowia. Nie, raczej sami się gasimy, bo i z czego się tu cieszyć, człowiek ma tyle zmartwień na głowie, aż nie przystoi tak szczerzyć zęby, jakby istotnie życiowe dramaty były jakimś powodem do radości. To niepoważne.

Tymczasem to właśnie nadmiar tej powagi pogłębia wiele naszych problemów. Śmiech to nie jest tylko wydawanie z siebie głośnych, dziwacznych dźwięków, to prawdziwe, naturalne lekarstwo. Dostępne zupełnie za darmo.

śmiech

Co daje śmiech?

Śmiech, tak jak płacz, jest naturalną reakcją człowieka. Każdy go rozumie. Dokądkolwiek nie pojedziesz, spotkasz śmiejących się ludzi – możesz nie wiedzieć, dlaczego coś ich bawi, ale od razu zauważysz, że coś budzi ich wesołość. Uśmiech zazwyczaj przełamuje lody, ułatwia nawiązanie więzi, a niekiedy pomaga uniknąć poważniejszych kłopotów. Wydłuża nawet życie!

A jednak z wiekiem uśmiechamy się coraz mniej. Dzieci powody do radości odkrywają niemal bez przerwy – w ciągu dnia potrafią się zaśmiać blisko 400 razy. Dorośli? Szkoda gadać. Statystyczny dorosły zdobywa się na śmiech jedynie 20 razy, w dodatku często jest to śmiech tłumiony. Co w tym złego? Ano, częsty śmiech może poprawić naszą kondycję. Jak?

Śmiech dotlenia organizm i ma pozytywny wpływ na serce

Śmiech niejako wentyluje płuca i oczyszcza je z zalegających toksyn. Wdech jest głębszy, przepona wydajniej pracuje, układ krążenia sprawniej transportuje tlen, dzięki czemu i mózg jest lepiej dotleniony, a to oznacza lepszą koncentrację i poprawę pamięci. Najnowsze badania pokazują też, że regularne sesje śmiechu mogą przyczynić się do uregulowania ciśnienia krwi i zmniejszają ryzyko chorób układu krążenia.

Zwiększa kreatywność

Według badań, kiedy się śmiejemy, zwiększa się częstotliwość fal gamma i tym samym ludzki mózg pracuje wydajniej, jest w stanie przeprowadzać bardziej skomplikowane operacje, szybciej przyswaja nowe informacje.

 

Wzmacnia mięśnie

Głośny, szczery śmiech to całkiem niezły trening dla mięśni. Nie bez powodu od długiego śmiechu boli brzuch – żeby się zaśmiać, trzeba uruchomić określone grupy mięśni, w tym mięśnie brzucha, ramion, twarzy, przeponę. A kiedy mięśnie szybko i rytmicznie się skurczają, poprawia się przy okazji praca wątroby oraz trzustki.

Wspomaga odchudzanie

Wprawdzie od samego śmiechu schudnąć się nie da, ale ta śmiechowa gimnastyka sprawia, że przemiana materii nieco przyspiesza. Donośny śmiech zwiększa zapotrzebowanie na energię i tak w ciągu kwadransa da się spalić około 10-12 kalorii. Niewiele, ale zawsze coś. Nie można też nie docenić efektu psychologicznego – ktoś w dobrym humorze, napędzony endorfinami, prędzej znajdzie w sobie motywację do ćwiczeń i nie będzie czuł potrzeby zajadania smutków batonikami.

Wzmacnia odporność

Za odporność organizmu odpowiadają między innymi limfocyty T oraz limfocyty B. To one walczą z komórkami nowotworowymi, niszczą wirusy, łagodzą stany zapalne. I tak się składa, że śmiech jest jednym z czynników stymulujących owe limfocyty do szybszego rozwoju.

Śmiej się, bo inaczej zwariujesz

To było dla ciała. A dla ducha? O, tu śmiech okazuje się niezwykłym sojusznikiem. Śmiech pomaga zachować optymizm, a optymistycznie nastawionym ludziom łatwiej się uporać ze stresem, cierpieniem, codziennymi rozczarowaniami, zmęczeniem. Śmiech pomaga wyjść z żałoby, otrząsnąć się po rozstaniu z ukochaną osobą. Daje nadzieję.

W życiu zawodowym, które wielokrotnie jest przyczyną udręki, poczucie humoru pomaga przetrwać najgorsze. Nie tylko dlatego, że rozładowuje stres, ale i za sprawą lepszej komunikacji z innymi ludźmi – znacznie przyjemniej współpracuje się z kimś uśmiechniętym, a nie wiecznie naburmuszonym. Zespoły, w których panuje serdeczna atmosfera, są wydajniejsze i bardziej zgrane. Badania wykazują wręcz, że osoby często się uśmiechające, znane z przyjaznego usposobienia, częściej awansują, gdyż uchodzą za pewniejsze siebie i bardziej komunikatywne.

Mniej boli

Śmiech łagodzi ból, ten istnienia, i ten fizyczny. Norman Cousins, amerykański dziennikarz i działacz społeczny, był jednym z pierwszych mówiących o dobroczynnej roli śmiechu w procesie leczenia. Jak sam przyznał, kilka minut śmiechu pomagało mu bardziej niż tabletki, i gorąco propagował kompleksowe, naturalne leczenie obejmujące także dobre samopoczucie. Najbardziej znany stał się jednak lekarz Hunter Doherty Adams, czyli słynny Patch Adams, który założył Gesundheit! Institute – jego idea leczenia obejmowała także ‘niemedyczne’ środki, jak troskliwość, współczucie oraz właśnie humor.

I okazało się, że chociaż śmiech sam z siebie raka nie zniszczy, to przyspiesza proces leczenia i zmniejsza ból – dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że śmiech hamuje produkcję hormonów stresu (m.in. kortyzolu), zwiększając jednocześnie stężenie endorfin, które dają przyjemne poczucie błogości i szczęścia. Jak pokazały badania przeprowadzone przez Florida International University, pacjenci po operacji, oglądający komedie, rzadziej prosili o środki przeciwbólowe i czuli się lepiej niż pacjenci, którzy po zabiegach sięgali po filmy sensacyjne oraz thillery.

Uśmiechaj się jak najczęściej

Wpływem śmiechu na zdrowie zajmuje się gelotologia. Specjaliści z tej dziedziny przekonują, że nieważne, czy śmiejemy się szczerze, czy na siłę, i tak przynosi nam to korzyści. Oczywiście, ten spontaniczny śmiech jest znacznie przyjemniejszy, ale gdy nie przychodzi sam z siebie to warto się do niego zmusić. Wydaje się to pewnie dziwne, tak śmiać się z niczego, ale w rzeczywistości powodów jest od groma, wystarczy włączyć dobrą komedię, pooglądać w internecie głupawe memy, posłuchać ulubionego kabaretu, wspomnieć coś przyjemnego albo wyobrazić sobie jakąś zabawną sytuację.

A jeszcze lepiej znaleźć po prostu fajne towarzystwo. Śmiech buduje więzi. Dziecko, zanim nauczy się mówić, swoje pozytywne emocje wyraża uśmiechem. Znacznie przyjemniej żyje się w domu pełnym hihihi i hahaha we wszystkich tonacjach. Spotkanie z przyjaciółmi? Większa chęć na wyjście z domu jest wtedy, gdy w perspektywie jest dobra zabawa, a nie festiwal narzekań i picie alkoholu na smutno. Śmiech podkreśla unikalność pewnej grupy, daje wrażenie wyjątkowości – ludzie śmieją się z czegoś, co razem przeżyli, znają kontekst, którego reszta nie rozumie.

Śmiech jest zaraźliwy, więc nawet największy wyznawca ponuractwa ugnie się choć troszkę i zachichocze, gdy reszta będzie mieć z czegoś ubaw. W ten sam sposób można też wprowadzić do swojego dość drętwego otoczenia więcej radości – doświadczenie pokazuje, że jeśli ktoś się do kogoś uśmiecha, to jego towarzysze są bardziej skłonni okazać dobry humor.

Z czego tak rżysz?

Ale nie zawsze. Bo niby bardzo lubimy śmiech, lecz nader często uważamy go za coś wysoce niestosownego. Śmiejmy się, na zdrowie, no ale nie jak dzikie świnie. Nie wśród obcych ludzi, nie w pociągu czy tramwaju, nie na przystanku, w biurze, ulicy, sklepie, urzędzie. Nie tak głośno. Nie z tym idiotycznym chrumkaniem. Prawdziwa dama nie wybucha końskim i-haaa, tylko dyskretnie się uśmiecha, lekko odsłaniając zęby, a nie od razu całe migdałki. Jedynie prostak z gminu poklepuje się po kolanach i trzyma za brzuch, krzycząc ‘o jacie, jakie to dobre, no nie mogę!’.

Chichoczesz w pracy? Znaczy, że się obijasz i jesteś niepoważna. Oglądasz wieczorem, dla jaj, filmiki na youtube? Co za strata czasu, zrobiłabyś coś pożytecznego! Siedzisz w autobusie i uśmiechasz się do swoich myśli? Zupełnie jak jakiś przygłup. No i zawsze trafi się jakiś mruk, który zgasi złośliwym tonem: z czego tak rechoczesz, takie rzeczy cię bawią? Ależ prymityw z ciebie! No i już wiadomo, dlaczego dorośli nie kwapią się tak do śmiechu.

Dzieciaki śmieją się nieporównanie częściej, bo się nad tym nie zastanawiają. Ich śmiech jest z głębi serca, naturalny, jak zresztą każda inna reakcja. Dorośli swój śmiech blokują, właśnie dlatego, że nie chcą, by ktoś na nich syczał z dezaprobatą. Żeby nie wyjść na człowieka bez manier, niedojrzałego. Co jest w sumie dość dziwne, biorąc pod uwagę, że ludzie z poczuciem humoru, weseli, są powszechnie lubiani.

Może to po prostu strach, że śmieszków się nie bierze na poważnie, mimo sympatii jaką budzą? Beztroska radość jest urocza, ale i trochę dziecinna, choć badania pokazują, że to właśnie osoby, które nie stronią od śmiechu, wykazują zwykle większą dojrzałość, są mniej spięte, bardziej świadome siebie, nie tak zakompleksione.

A co jest źródłem radości?

Pozytywów jest wiele, jednak ze śmiechem nie zawsze jest tak zabawnie. Bo śmiech śmiechowi nierówny. Mówiąc o dobroczynnym działaniu, ma się na myśli ten śmiech szczery, życzliwy, bez żadnych ciemnych podtekstów. Tymczasem śmiech może maskować wielki, osobisty dramat – nie brak osób, które wydają się bardzo pogodne, podczas gdy one takim zachowaniem tuszują swój smutek albo mega kompleksy, nie chcą się zdradzić przed otoczeniem, że sobie z czymś nie radzą. Śmiech jest ich maską, działaniem obronnym, co koniec końców może się obrócić przeciwko nim, bo jak tu zareagować na czyjąś krzywdę, jeśli w ogóle jej nie widać?

Uśmiech bywa także fałszywy, czy inaczej mówiąc „dyplomatyczny”, ma na celu zmylenie przeciwnika, zmiękczenie go, zmanipulowanie – no jak się bronić przed kimś, kto jest słodki jak słoik Nutelli? I na pokaz, gdy chce się wyjść na osobę sympatyczną, wyluzowaną, otwartą, czyli stały obrazek na rozmowach kwalifikacyjnych, spotkaniach z nielubianymi osobami, na czerwonych dywanach.

Oraz śmiech zły, pełen satysfakcji, że komuś się noga powinęła. Szyderczy, z poczuciem wyższości i drwiną. Radość z tego, że udało się kogoś skrzywdzić albo obrazić. Pogardliwy. Podszyty agresją. Taki śmiech potrafi nawet zabić – ich ofiarą są chociażby nastolatki, które nie udźwignęły ‘popularności’ jako gwiazdy filmików pokazujących ich w nieprzychylnym świetle, wystawione na kpiny złośliwych rówieśników.

Z kogoś oczywiście najłatwiej

Dlatego najbezpieczniej nauczyć się wpierw śmiania z siebie. To sztuka wyjątkowo trudna, ale zarazem niezwykle przydatna. Poza tymi wszystkimi zaletami dotyczącymi zdrowia i samopoczucia, śmiech z samej siebie pomaga lepiej się poznać i trochę spuścić powietrza. Tylko tak można zbudować zdrowy dystans, widząc oprócz zalet i umiejętności także wady, dziwne przypadłości, słabostki.

Traktując siebie bardzo serio, nie umiemy zdobyć się na obiektywną ocenę, a to kładzie się cieniem na pracy, związku, przyjaźniach, stosunkach rodzinnych. Pewnie, że nikt nie lubi, gdy inni się z nas nabijają, ale przecież nie każdy żart ma na celu ośmieszenie, nierzadko to zwykłe zwrócenie na coś uwagi, tyle że z przymrużeniem oka, bez większej złośliwości.

Kto potrafi śmiać się z siebie, ale też jednocześnie dostrzega swoje walory, prędzej zbuduje wysoką samoocenę, wyzbędzie się nieśmiałości, zrozumie własne możliwości i ograniczenia. To trochę taki ruch wyprzedzający – wpierw sama zdam sobie sprawę ze swoich niedociągnięć, spróbuję je jakoś oswoić, a wtedy nie będę tak brała wszystkiego do siebie i nie zostanę przewrażliwioną primadonną, której słowa nie można powiedzieć.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>