Jak mądrze dbać o siebie?
Jak dożyć sędziwego wieku w dobrym zdrowiu i jeszcze lepszym nastroju? Dbając o siebie, rzecz jasna. Ale jak konkretnie? Przepisów na udane życie jest co najmniej kilka, kłopot w tym, że często zawierają one same „postanowienia ogólne”, w rodzaju: zdrowo się odżywiaj i nie zapominaj o ruchu, uśmiechaj się, pamiętaj o bliskich.
Każdy to wie, a jednak mnóstwo ludzi jest „zaniedbanych”, czy to pod względem zdrowia, wyglądu, czy kontaktów z innymi. Może nie nazwą siebie od razu strasznie nieszczęśliwymi, ale czują, że czegoś im brakuje – właśnie tej troski o swój dobrostan, że mogliby mieć lepiej. Jak jednak się do tego zabrać?
Mieć „dobre życie”
Dbanie o siebie to, najogólniej rzecz biorąc, troszczenie się o własne potrzeby. Na pierwszy ogień idą potrzeby podstawowe, jak zdrowe jedzenie, ruch, wypoczynek, poczucie bezpieczeństwa, więzi z bliskimi, dalej jest pielęgnacja ciała, rozwój duchowy, hobby, wymarzona ścieżka kariery zawodowej, przyjemności jak wyjście do kina czy grill w gronie znajomych, plus troska o otoczenie, którego jest się częścią.
Dbanie o siebie często sprowadza się tylko do zdrowia oraz wyglądu, ale jak widać, temat jest znacznie szerszy, obejmuje zarówno obszar fizyczny, jak i duchowy. Chodzi po prostu o to, by naprawdę zrozumieć siebie i znaleźć taki styl życia, który zamiast wysysać energię, będzie jej stale dostarczał. Co, jak się okazuje, bynajmniej łatwe nie jest, o czym świadczy chociażby ogrom poradników radzących ludziom, jak mają żyć, by wreszcie odnaleźć wewnętrzny spokój i dobre samopoczucie.
Zdrowo, czyli jak?
Dogadzanie sobie nie wydaje się szczególnie wymagającą czynnością, ale dbałość o własny dobrostan to przecież nie to samo co życie jak sybaryta. Masa przyjemności to rzeczy niezdrowe i szkodliwe, od których należy trzymać się z daleka, bo prędzej czy później przyjdzie zapłacić za nie wysoką cenę. Codziennie jeść pączki i schabowe? Można, ale jest wysoce prawdopodobne, że taka dieta za kilkanaście lat odbije się czkawką. Wygodne samochody i przepastne fotele zamiast spacerków i potu na siłowni? Cóż, warto się przygotować na bolące stawy i szwankujący kręgosłup. Zarywanie kilku nocy pod rząd, papieroski, drineczki… wszystko pięknie, tylko żeby nie było zdziwienia, że cera coraz brzydsza, a wątroba się buntuje.
Lecz ciężko jednoznacznie wskazać, co rzeczywiście nam służy, ponieważ te wytyczne niemal bez przerwy się zmieniają. Najpierw, że pić mleko, teraz że to relikt przeszłości. Śniadanie nagle przestało być najważniejszym posiłkiem dnia i można je opuszczać. Dieta ketogeniczna. Dieta bezglutenowa. Dieta wegetariańska. A może dieta prosto z Hollywood, dająca „rewelacyjne wyniki”. Bieganie świetne na kondycję, ale uwaga, obciąża stawy. Wycieczki do lasu pod specjalnym nadzorem, bo kleszcze, a kleszcze to borelioza i inne paskudne choróbska. No nie wiadomo, czy coś, co dzisiaj uchodzi za zdrowe, jutro też takie będzie, bo ciągle wyskakują nowe badania i nowe zagrożenia.
I jeszcze ta ideologia… Proste rzeczy, które robimy dla własnego dobra, często urastają do rangi światopoglądu i mody, która nie ma nic wspólnego z troską o siebie i świata wokół, lecz przypisywana jest do konkretnego obozu ideologicznego. To zaś wielu mąci w głowach, bo jak to, mając prawicowe poglądy nie mogę przejść na weganizm? Że to nie jest dbanie o siebie, a manifestacja „lewicowości”? A przy takim podejściu umykają merytoryczne argumenty i ktoś zamiast wgłębić się w temat i dopiero wtedy uznać, czy coś może mu podnieść jakość życia, odrzuca bądź przyjmuje nawyki wyłącznie po linii partyjnej.
Czy to właściwe motywacje?
Różnie bywa i z pojmowaniem idealnego dobrostanu. Kto chce mieć ładne gadżety i jeździć na zagraniczne wycieczki, bo to poprawia mu humor, musi pracować, nierzadko ponad miarę, więc niby dba o swój dobry nastrój, ale kosztem zdrowia i wypoczynku, co może się w przyszłości zemścić. Oszczędza się na zdrowym jedzeniu, bo inne potrzeby są ważniejsze, choć to może oznaczać dużo większe wydatki na leczenie. Żyje się chwilą, kolekcjonując fajne wspomnienia, nie myśląc jednak zupełnie o zabezpieczeniu jakichś środków na starość, bo nie ma się co martwić na zapas.
A kiedy chodzi o wygląd, to dba się często nie o własny komfort, lecz o zadowolenie płci przeciwnej. Bo czy ludzie sami z siebie depilowaliby sobie woskiem okolice bikini, gdyby nie przykaz, że to ładne, seksowne i estetyczne? Większość pewnie by włoski zostawiła w spokoju, ale nie chce wyjść na flejtucha. Szpilki a nie wygodne sneakersy? Trudno uwierzyć, by wszystkie kobiety same z siebie wybierały takie obuwie.
Nie dziwi potrzeba poprawiania urody i chęć podobania się innym, drażni jednak, jak często pod płaszczykiem „dbania o siebie” kryją się rzeczy, które nie mają nic wspólnego z higieną, profilaktyką zdrowotną czy dobrą kondycją, a jedynie są wpisaniem się w oczekiwania drugiej strony. I wystarczy wskoczyć w trampki i bawełniany dres, bo w takim stroju najwygodniej biega się po mieście, załatwiając różne sprawy, by usłyszeć, że jest się zaniedbaną i niekobiecą.
Kiedyś nikt się ze sobą tak nie pieścił
Dlatego dbanie o siebie to trochę taka filozofia dla egoistów, ale w tym dobrym znaczeniu. Nie chodzi bowiem o ignorowanie innych, tylko o odcięcie się od szkodliwych wzorców, nakazujących wyglądać i zachowywać się w określony sposób, bo tak ktoś kiedyś wymyślił. Zważać na otoczenie, ale nie działać wyłącznie pod jego dyktando. Po prostu skupić się nieco bardziej na sobie.
To daje na przykład prawo do niekonwencjonalnych zachowań, oczywiście pod warunkiem, że nie czynią one nikomu krzywdy. Prawo do wyrażania emocji. Do własnego zdania. Do odpuszczania, gdy ma się dość, jak i do walki o swoje. Do czucia się jako ważna jednostka, a nie tylko trybik w anonimowym tłumie.
To jednak nie wszystkim się podoba. Również dlatego, że skupienie się na własnym komforcie czy bezpieczeństwie jawi się jako przesada. A nawet nadmierne cackanie się ze sobą. Czy nasi dziadkowie tak przeżywali zawartość talerza? Nie, jedli codziennie ziemniaki ze skwarkami i jakoś żyli, i tyle nie chorowali, nie jak te sierotki dzisiaj, wychowane na brokułach na parze i specjalnie hodowanych marchewkach. Nie wygłupiali się z jogą, pokojami relaksu, odstresowującą muzyczką i pływaniem z delfinami. Nie potrzebowali „zastanawiać się nad sobą” i „szukać równowagi”. Dawali radę bez przepisów BHP, rękawic ochronnych i śmiesznych procedur. A dzisiaj nawet wyśmiać nikogo nie wolno, bo urazi to jego uczucia. Tak, dbamy o siebie na każdym kroku, ale do czego to doprowadzi?
Najgorzej pod tym względem mają mężczyźni, bo przecież prawdziwy facet pachnie węglem, na rękach ma odciski i krew wrogów, w łazience jeden kosmetyk do wszystkiego i zaledwie dwie pary butów. Jeśli chce bardziej zatroszczyć o siebie, znaczy że coś z nim nie tak. Bo widział kto, żeby facet piłował sobie paznokcie? Czyścił, to jeszcze tak, ale piłował? I co dalej, będzie chodził w sukienkach i kozaczkach na szpilkach?
Każdy niestandardowy zabieg jest wyrazem zniewieścienia, zniesmaczyć może nawet kask u rowerzysty, bo jak chłop boi się trochę poobijać, to co z niego za chłop. Nietypowe przyjemności jak pilates czy oglądanie baletu? No co za sierota, pewnie na widok czołgu taki „mężczyzna” sfajda się w swoje różowe stringi. Kiedyś to było, może i faceci wpadali w alkoholizm, może przedwcześnie wykończył ich ten szaleńczy tryb życia, ale za to jacy byli męscy!
Żyjesz także dla siebie
Najlepiej mieć te kpinki w nosie i dalej otaczać swoją osobę zasłużoną troską, choć to na pewno bardzo trudne, tak zupełnie odciąć się od nieprzychylnych komentarzy otoczenia. Ale na tym między innymi polega dbałość o własny komfort – na nieprzejmowaniu się złośliwościami, zwłaszcza w wydaniu osób, które wcale dobrze nam nie życzą. Jednak mnóstwo ludzi, chcąc zyskać aprobatę otoczenia, koncentruje się bardziej na cudzych oczekiwaniach niż na swoich, i stara się zaspokoić czyjeś potrzeby, nierzadko kosztem siebie.
Dotyczy to również rodzin. Oczywiście, troska o najbliższych to piękna sprawa, ale nie powinno to oznaczać całkowitego poświęcenia się dla dobra innych. Kobiety wciąż przygotowuje się do takiej roli, ona jest zresztą nazywana „stanem normalnym” – najpierw żądania rodziny, potem ewentualnie myślenie o sobie, nigdy w odwrotnej kolejności.
A odpowiednia ilość zdrowego egoizmu nie zabija przecież miłości i empatii, pokazuje raczej, że w danym układzie wszystkim należy się uwaga i pomoc. Trzeba po prostu myśleć też o sobie i nie mieć z tego tytułu wyrzutów sumienia – nieustanne rozdawanie za darmo swojego czasu, umiejętności i uczuć to nie troskliwość, to uczenie innych, że mogą nas wykorzystywać. A w tym nie ma już niczego pięknego.
Za dużo chaosu
Poświęcenie oraz próby przypodobania się jakiejś grupie skutkują zazwyczaj tym, że ma się zbyt wiele spraw na swojej głowie i niemal każdy dzień upływa pod znakiem „nie wiem w co najpierw ręce włożyć”. Zresztą, i bez takich motywacji można szybko poczuć znużenie i przytłoczenie obowiązkami, jeśli planowanie nie jest naszą mocną stroną.
Bo choć są ludzie, dla których chaos to jak woda dla ryb, lubią żyć chwilą, z dnia na dzień, niczego nie planować, to większość kiepsko znosi ciągłą niepewność, woli porządek, z niespodziankami od czasu do czasu, które będą miłym dodatkiem do bezpiecznej stabilizacji. Niestety, wiele osób nie umie sobie takiej przestrzeni zorganizować. Nie potrafią zadbać o regularność, dobre nawyki, uporządkowanie, choć to właśnie sprawia, że żyje się przyjemniej i wygodniej.
Prościej znaleźć tysiąc wymówek, że brak czasu, że dzieci, że nie ma pieniędzy. Po wymówki jednak sięga się przeważnie wtedy, gdy możliwości są, a powodem zaniedbania jest lenistwo. Bo kto dzisiaj ma nadmiar wolnego czasu? Kogo na wszystko stać? Nie licząc naprawdę dramatycznych sytuacji, ten, kto na serio chce zadbać o siebie, jest w stanie się ogarnąć i znaleźć sposób na regularną aktywność fizyczną, zdrowe gotowanie, leżenie pod kocykiem czy spotkania z przyjaciółmi. I szybko odkrywa, jak bardzo mu się ta samodyscyplina opłaca, co tylko napędza do dalszych działań we własnym interesie. Że łatwo tak mówić? Tak, łatwo. Ale są ludzie pokazujący, że to naprawdę możliwe. A co najlepsze, przyznają, że trudno było jedynie na samym początku, później już leci jak z górki.
To nie wyścig po punkty
Ale jak we wszystkim, warto unikać przesady. Dbamy o siebie, by żyć dłużej i lepiej, czy to jednak możliwe, jeśli każdy dzień wypełnia surowa dyscyplina? Jaką wtedy korzyść daje sumienne dbanie o siebie? Jasne, korzyść jest, tylko czy czasem nie ociera się to smutny, nudny żywot zdominowany przez nakazy i zakazy? Po co dobijać dziewięćdziesiątki, jeśli w tym czasie w ogóle się życia nie posmakowało, bo w kółko sałata i chudy twaróg, do łóżka spać, gdy zabawa dopiero się rozkręca, omijanie towarzyskich spotkań, bo ćwiczenia, zajęcia, kursy, robienie porządków i co tam jeszcze lista „rzeczy do zrobienia” zakłada.
Smaczku dodają właśnie te odstępstwa. Urozmaicenie codzienności – nowi znajomi, nowy posiłek, nowa trasa do biegania. Sporadyczne pobłażanie sobie, które, obiektywnie rzecz biorąc, szkodzi, ale jednocześnie świetnie działa na psychikę i tym samym jak najbardziej może być uznane za dbanie o siebie.
Jest nie tylko wprowadzanie nowości, ale i unikanie rzeczy, które wcale nie są niezbędne, a tylko zagęszczają atmosferę; są jak za karę, a często robi się je wyłącznie z przyzwyczajenia albo dlatego, że „tak wypada”.
Słowo klucz w całym procesie dbania o siebie to właśnie umiar. Wszystko jest dla ludzi, wystarczy korzystać z tego z głową. Nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. Wyluzować. I pamiętać o konsekwencjach – dziś zjem sobie cztery czekolady, bo mam doła strasznego, lecz ze świadomością, że więcej takich wieczorów doprowadzi do nadwagi i problemów zdrowotnych, dlatego to naprawdę wyjątek, a nie nowy, codzienny zwyczaj na poprawę nastroju. Dbać o siebie znaczy bowiem być dla siebie miłą i dobrą, a ktoś dobry nie chce czyjejkolwiek krzywdy.
Komentarz ( 1 )
Dużo trafnych spostrzeżeń. Uważam, że każda na tyle wie o sobie sporo, że nie musi niczym się katować. Ani dietami, ani siłowniami. Nie musi się jeść dużo, za to różnorodnie. No i nie przejmować się fałdką, życie na luzie jest przyjemniejsze. Odpuścić, to wg mnie najważniejsze zadanie.
Pozdrawiam