Jak nerwica niszczy nasze życie?
Życia potrafi dać solidnie w kość. Niemal każdego dnia przytrafia się coś, co choć trochę podnosi ciśnienie i wytrąca z równowagi. Tęskno za starymi, beztroskimi czasami – większość czuje raczej, że ich stres narasta, a codzienność jedynie mocniej się komplikuje. Nie jesteśmy jednak dziećmi, a dorosłość polega między innymi na tym, że się umie zapanować nad swoimi emocjami.
Ale i dorosłym zdarza się wybuchnąć. Nerwy puszczają, bo po prostu zmartwień, stresów, rozczarowań jest za dużo. Konsekwencje tego „przesilenia” bywają naprawdę poważne – problemy w pracy, kryzys w związku, nieprzyjemności w codziennych kontaktach, napięte relacje towarzyskie. Krótko mówiąc, przez nerwicę pogarsza się jakość życia. Kiedy jednak można powiedzieć, że to faktycznie nerwica?
Czy nerwica to choroba?
Tak, nerwica jest chorobą. To zaburzenie psychiczne, które może przybierać różne formy, na przykład fobii, panicznego lęku, zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, zaburzeń dysocjacyjnych, stresu pourazowego. Typowe dla nerwicy jest to, że silnym, nieprzyjemnym emocjom towarzyszą objawy fizyczne: ból brzucha, nagły skok tętna, wzmożone napięcie mięśni, hiperwentylacja, duszności, zawroty głowy, nadmierne pocenie się, drżenie rąk, biegunka, zaburzenia erekcji, wysypka na skórze.
Właśnie z powodu tych fizycznych objawów wiele osób o możliwości zdiagnozowania nerwicy dowiaduje się od innego lekarza, kardiologa czy gastrologa – jeśli fizyczne dolegliwości regularnie nawracają, choć wyniki badań są dobre, to może sugerować problem psychiczny. Skąd jednak te bóle czy wysypki, jeśli choroba dotyczy głowy? Przy nerwicy emocje są zazwyczaj tłumione, pacjent nie pozwala sobie na ich świadome przeżywanie, więc organizm odreagowuje w inny sposób.
Ze zdiagnozowaniem nerwicy jest i taki problem, że osoby na nią cierpiące nie są oderwane od rzeczywistości, nie doświadczają na przykład omamów, nie słyszą głosów w głowie – są w pełni świadome, normalne, tyle że zachowują się w sposób przewrażliwiony, nieadekwatnie do sytuacji, jak to oceniają osoby z zewnątrz. Dlatego nerwica mocno utrudnia funkcjonowanie w codziennym życiu, a chory, mając świadomość, że ludzie go źle mogą odebrać, jeszcze bardziej się obawia własnych reakcji i nakręca wewnętrzny stres.
Skąd się bierze nerwica?
Nerwica jest, wbrew pozorom, skomplikowanym do zdiagnozowania schorzeniem, bo nie ma jednoznacznych objawów i może występować pod różnymi postaciami. Według szacunków, już nawet 20 procent dorosłych osób może doświadczać nerwicy. Zazwyczaj jest to schorzenie o charakterze przewlekłym, czyli objawy co jakiś czas nawracają, i dopóki nie podejmie się leczenia, to same z siebie raczej nie ustąpią.
Nerwica może być uwarunkowana genetycznie, częściej jednak za jej rozwój odpowiadają czynniki środowiskowe. Przyczyną nerwicy może być przebyta trauma, dorastanie w trudnym otoczeniu, złe relacje z rodzicami, mocno stresująca praca, duże dramaty w życiu osobistym. Z reguły nie jest to tylko jeden czynnik, ale nakładające się na siebie różne stresujące okoliczności, znaczenie może mieć także wychowanie – przykładowo, ktoś nauczony, że nie wolno mu się nigdy uzewnętrzniać, statystycznie prędzej nabawi się nerwicy niż osoba mogąca liczyć na wsparcie ze strony bliskich.
Z tym wsparciem przy nerwicy bywa jednak ciężko, bo takie osoby mogą się wydawać naprawdę ciężkie do zniesienia. Dlaczego? Osoby chorujące na nerwicę są nadmiernie drażliwe, wiecznie się czegoś obawiają i tym strachem zatruwają atmosferę, nastrój się im zmienia z minuty na minutę, reagują paniką na teoretycznie błahe wydarzenia. Miewają irytujące natręctwa i fobie. Bez powodu wybuchają gniewem, stają się agresywne, nagle zaczynają płakać i wygadują okropne rzeczy. W formie depresyjnej nerwica objawia się apatią, niską samooceną, chronicznym zmęczeniem, zamartwianiem ponad miarę.
Jakkolwiek się nerwica objawia, utrudnia życie w społeczeństwie i nawet bliskie osoby nie zawsze wiedzą jak mogłyby pomóc albo zwyczajnie tracą cierpliwość do czyichś „fochów”. Tymczasem chorzy na nerwicę potrafią dojść do takiego stanu, że zaczynają myśleć o samobójstwie, bo już zbyt mocno przytłacza ich to wewnętrzne napięcie i lęk.
Coś ty taka nerwowa…
Nerwicę trzeba leczyć. To stan, który wymaga profesjonalnej diagnozy i odpowiednio przygotowanego planu leczenia. Z nerwicą jest jednak podobnie jak z depresją – masa ludzi nie uznaje tego w ogóle za chorobę, tylko za zwykłe fanaberie, więc odpowiedzią na czyjś problem jest doskonale znane „weź się w garść”. U kobiet nerwicę lekceważy się dodatkowo właśnie ze względu na płeć, bo pewnie ma okres, bo mąż nie dopieścił, bo to w końcu baba więc wiadomo, że emocjonalna.
Zresztą sami chorzy też nie bardzo chcą przyznać, że dolega im głowa, a lekarz, którego powinni odwiedzić, ma na tabliczce „psychiatra”. A może samo przejdzie? No cóż, zazwyczaj nie przejdzie. Stan raczej się pogorszy, bo dolegliwości wywoływane nerwicą mają tendencję do nasilania się z czasem. Tak bardzo, że w końcu chory w ogóle nie czuje, by mógł cokolwiek kontrolować w swoim życiu – nie panuje nad emocjami i nie rozumie dlaczego tak się dzieje. Odczuwalny lęk jest dosłownie paraliżujący, do tego stopnia, że człowiek boi się wyjść z domu czy do kogoś odezwać. Przy nieleczonej nerwicy jest też większa skłonność do wpadania w nałogi albo rozwoju depresji bądź innego schorzenia.
Poczucie osamotnienia jest bardzo charakterystyczne dla osób chorujących na nerwicę. Do tego przeszkodą w leczeniu jest nawet nie to, że nie dostaje się pomocy, ale że inni zachowują się złośliwie, co szczególnie widać przy nerwicy natręctw – no jak tu nie szydzić z kobity, która co pięć minut wyciera ręce w chusteczkę i prawie beczy, jak jej ktoś dla kawału poprzestawia ołówki na biurku.
Po prostu źle się zachowujesz
Nerwica z depresją ma jeszcze jeden wspólny punkt – nadużywanie terminu. Depresję nierzadko przypisują sobie osoby, które mają gorszy okres lub chcą w ten sposób wzbudzić litość. I podobnie może być przy nerwicy – ktoś jest zwyczajnie nieogarnięty i emocjonalnie niedojrzały, więc w ramach usprawiedliwienia będzie się zasłaniać wymyśloną dolegliwością. Niekontrolowane wybuchy złości podpina się pod chorobę i jeszcze manipulacyjnie obarcza własnymi wadami drugą osobę – widzisz, do czego mnie doprowadzasz, jestem kłębkiem nerwów, cierpię, nie masz dla mnie litości. Jednocześnie „znerwicowana ofiara” ani myśli iść z tym do lekarza. Bo i po co? Nie chodzi przecież o wyzdrowienie, ale by mieć podkładkę pod wybuchy agresji, wściekłość i wredne zachowanie.
W prawdziwej nerwicy pacjenci nie zachowują się źle dlatego, że nie liczą się innymi, choroba jest po prostu silniejsza od nich. Często to właśnie skłania ich do szukania pomocy, bo nie chcą krzywdzić dzieci, partnera, przyjaciół, kolegów z pracy – czują, że cokolwiek im dolega, zwyczajnie szkodzi w relacjach z ludźmi, co musi się zmienić.
Nie powinno się też mylić zaburzeń nerwicowych ze zwykłym stresem. To się zdarza, ponieważ silny stres daje dość podobne objawy – jest wielki lęk, drżą ręce, co chwilę biega się do toalety, kręci się w głowie, boli brzuch, pot leje się strumieniami, głos grzęźnie w gardle, nie można złapać tchu. W stresie jednak zazwyczaj wiadomo, co jest tego przyczyną – atak paniki pojawia się na przykład przed egzaminem albo ważnym wystąpieniem, ktoś z rodziny trafił do szpitala, szef niespodziewanie wręczył wypowiedzenie. W nerwicy często ciężko jest ustalić, skąd bierze się obezwładniający strach i dlaczego objawia się w aż tak gwałtowny sposób. Można powiedzieć, że jeśli objawy są intensywne, ale krótkie, i znikają wraz ze źródłem problemu (na przykład po zdanych egzaminach), to najprawdopodobniej był to jedynie stres. Ale gdy nawracają i występują, mimo braku obiektywnego czynnika stresogennego, warto pomyśleć o wizycie u specjalisty.
Specyficzna osobowość
Jest jeszcze coś takiego jak neurotyczna osobowość. O ile nerwica jest chorobą, którą należy leczyć, tak neurotyzm jest jedynie opisem określonych cech osobowości. Inaczej mówiąc, neurotyk po prostu taki jest, to część jego charakteru. Nie jest chory, aczkolwiek neurotyzm to znaczący czynnik ryzyka – osoby neurotyczne są mocniej niż inni narażeni na nerwicę, depresję, nałogi, zaburzenia psychiczne.
Neurotyzmu się nie leczy, niemniej takie osoby mają w życiu pod górkę. Ich cechą szczególną jest niestabilność emocjonalna, lecz na usprawiedliwienie można powiedzieć, że neurotycy faktycznie tak już mają i niezwykle trudno jest im wyrugować niewłaściwe zachowania. Nie radzą sobie ze stresem, intensywniej odczuwają lęk, złość, gniew, smutek. Bywają chorobliwie nieśmiali lub przeciwnie, swój lęk maskują agresją. Są konfliktowi. Wyjątkowo często doświadczają zmienności nastrojów, przez co uchodzą za strasznie trudnych partnerów do wspólnego życia.
Na szczęście nie jest to sytuacja, z którą kompletnie nic nie da się zrobić. Neurotycy przynajmniej częściowo mogą nauczyć się panowania nad emocjami i kontrolowania swoich zachowań, choć zazwyczaj niezbędna jest do tego terapia. Pomocne okazują się także techniki relaksacyjne, medytacja, większa dbałość o zdrowy tryb życia. Do tego warto mieć hobby, które ułatwi rozładowanie stresu i zajmie myśli przyjemnymi rzeczami.
Zostaw komentarz