Jak nie martwić się o przyszłość? Zadaj sobie te pytania
„Spędziłem większość życia, martwiąc się o rzeczy, które nigdy się nie wydarzyły.
I choć w niewielkim wydaniu może być pomocne – pozwala zaplanować przyszłość, lepiej przygotować się do czekających nas wydarzeń, to niestety szczególnie u kobiet bardzo często wymyka się spod kontroli i…jest silnym stresogennym czynnikiem – osłabia wydajność, zmniejsza koncentrację i pogarsza samopoczucie. Częste i długotrwałe zamartwianie się jest jednym z głównych objawów zaburzeń lękowych, które występują rodzinnie i mają związek z określonym układem genów. Często diagnozowane są z depresją.
Mamy tendencję do zamartwiania się, bo w ten sposób, paradoksalnie, dawkujemy sobie na własną rękę bardzo skuteczny, kojący lek. To działa uzależniająco. Jeśli przyjrzeć się temu procesowi bliżej, to poprzez wyświetlanie w głowie przykrych scenariuszy, zmniejszamy swoją podatność na fizjologiczne pobudzenie do walki i ucieczki – reakcji na stres. Uzyskujemy krótkotrwałe odprężenie. W związku z tym, że nasze mózgi są nastawione na takie korzyści – zamartwianie się wygrywa z zaprzestaniem takiego działania. I bardzo trudno zrezygnować z tego szkodliwego nawyku. Wszak nawyki umierają ostatnie…
Jest coś jeszcze…Osoby, które wyrobiły w swoim życiu nawyk do ciągłego zamartwiania się, gdy doświadczają bezpiecznych sytuacji, które nie stanowią powodu do lęku, i tak go odczuwają! Przebiega to miej więcej tak – „na pewno coś się w tym kryje…na pewno coś się stanie. To, że nie widzę zagrożenia, nie znaczy, że go nie ma. Po prostu coś przeoczyłam…”.
Osoby żyjące w ciągłym napięciu mają wyostrzone zmysły. Tym samym już w niewielkim sygnale widzą powód do niepokoju. Sytuacja permanentnego zamartwiania się sama się nakręca.
Dlaczego zamartwianie się mija się z celem?
- ponieważ większość rzeczy, o które się martwimy, nigdy się nie wydarzy,
- zamartwianie utrudnia efektywne radzenie sobie z problemami,
- martwienie się sprzyja wierze w mity i przesądy,
- martwienie się obciąża nasze zdrowie psychiczne i fizyczne,
- utrudnia uzyskanie regenerującego snu,
- osłabia układ odporności
- przewlekłe zamartwianie się jest mocno wyniszczające.
Głos niepokoju, który nas nawiedza, nie jest głosem rozsądku. Przewiduje on przyszłość na zasadzie nieuchronności i ignoruje rzeczywiste prawdopodobieństwo. Oznacza to, że martwimy się tego, co najgorsze, wyobrażamy sobie skrajne opcje, które najpewniej nigdy się nie wydarzą.
Osoby martwiące się na zapas rzadko potrafią realnie ocenić prawdopodobieństwo wystąpienia tego, o co się martwią w rzeczywistości. Przecież każdego dnia podejmują ryzyko, wszystkie wykonywane czynności nigdy nie gwarantują 100% bezpieczeństwa. Takie zwyczajnie nie istnieje. Ważne, by realnie oceniać sytuacje i podejmować ryzyko na akceptowalnym poziomie.
Gdy się martwisz, zadaj sobie te pytania…
Problem z zamartwianiem się jest taki, że staje się ono samonapędzającym się cyklem negatywnych myśli. Trudno przestać, bo ciąg przykrych myśli pozostaje poza naszą kontrolą.
Jeśli odczuwasz silny lęk i zamartwiasz się o przyszłość, zadaj sobie te pytania:
- jaka jest realna szansa, że wydarzy się to, o co się martwisz – w ten sposób możesz zweryfikować swoje wizje i odnaleźć miejsca przeszacowania niebezpieczeństwa,
- jak sytuacja wygląda naprawdę? – w ten sposób zastępujesz kłamstwa prawdą. W tym punkcie niejednokrotnie są w stanie pomóc nam bliskie osoby, które pomogą spojrzeć nam na problem z innej, często lepszej strony.
Jak skończyć z zamartwianiem się? Przeczytaj tu więcej na ten temat.
9 komentarzy
Niestety nie zawsze jest łatwo powiedzieć, nie martw się na zapas co ma być to będzie.Tysiące myśli, że stanie się coś złego, myślenie o czymś, co ma nadejść pójdzie nie tak, to chorobliwie myślenie nie pozwala cieszyć się tym co tu i teraz, prowadzi do zaburzeń lekowych.Mecze się z tym i pracuje nad sobą, ale raz lepiej , raz gorzej.Wierzę, ze w końcu będę mogła żyć pełnią życia
Polecam książkę Jak przestać się martwić i zacząć żyć. Przeczytałam ją kilka lat temu i całkowicie zmieniła moje podejście do problemów.
Nie mylmy martwieniem się o dzieci z troską o nie.
uważam że z każdego problemu jest jakieś wyjście lepsze, gorsze, nie zamartwiam się o wszystko, pozwalam czasem sprawom żeby się same rozwiązały – niestety dla innych jest to nie przejmowanie się niczym, beztroskość, olewanie życia…
Mi to sie wydaje ze zamartwiam sie wszystkim od zawsze a najbardziej odkad mam dzieci…
Skąd ja to znam, dokładnie jak bym czytała o sobie…………….. .
artykuł o mnie
Cała ja, niestety
Też mam ten problem i słono za niego place