Główne menu

Jak przeżywać żałobę?

Każdego, prędzej czy później, dotknie prawdziwa tragedia. Emocje, jakie się wtedy pojawią, będą przytłaczające, i raczej zostaną na długo – żałoba to niezwykle trudne doświadczenie życiowe i trzeba dać sobie czas na powrót do normalności.

Choć wiemy dziś, że nie ma jednego sposobu na przeżywanie tragedii, to jednak są pewne oczekiwania co do długości i intensywności żałoby. Cierpiące osoby obwinia się o to, że nie są dość zrozpaczone albo stosują kontrowersyjne metody radzenia sobie ze stresem, ale czy w ogóle można ocenić słuszność i prawdziwość czyjegoś żalu?

Jak wygląda żałoba?

żałoba

Standardowo żałobę dzieli się na kilka etapów: zaprzeczenie, gniew, apatia, akceptacja. Każdy z tych etapów coś wnosi, aż dochodzimy do momentu, w którym człowiek godzi się z rzeczywistością. To są jednak tylko umowne etapy – można je wszystkie przejść, ale nie jest to wymóg konieczny, bo każdy powinien się uporać ze swoją stratą w taki sposób, który naprawdę przyniesie mu ulgę.

Niestety, przez długi czas sądzono, iż żałoba jest pewnym stałym procesem, który musi przebiegać według określonego planu, w przeciwnym razie nie uda się uleczyć zbolałej duszy. Do tego dochodzą jeszcze kwestie kulturowe i trzymanie się tradycyjnych ceremoniałów, co też jasno wskazuje, jak należy przeżywać daną sytuację. Inaczej mówiąc, mamy w pewien sposób narzucone, co powinno się czuć i jak te uczucia wypada okazywać, w przeciwnym razie nasz żal nie jest odbierany jako prawdziwy.

Wychodzenie z traumy nie jest jednak czymś, co z góry da się zaplanować. Nigdy nie wiadomo, jak ktoś zareaguje, co wyprowadzi go z równowagi, w jakich okolicznościach emocje się spotęgują. Żałoba jest bardzo nieprzewidywalna i często wydaje się, że już najgorsze za nami, po czym złość i żal wracają ze zdwojoną siłą, nie wiedzieć czemu.

Jakoś nie widać tego smutku…

Jako ludzie lubimy proste i spójne przekazy, dlatego również w kwestii żałoby mamy oczekiwania. Skoro strata, to smutek, skoro smutek, to łzy, no więc dziwi, gdy ktoś w ciężkiej sytuacji zachowuje kamienną twarz albo co gorsza się śmieje. Niektóre reakcje wydają się po prostu podejrzane. Co ona się tak wypindrzyła na pogrzeb męża i chichocze z przyjaciółkami? Że też jej w głowie było kupowanie kiecki i robienie pełnego makijażu! I plotkowanie z gośćmi! Widać o to jej właśnie chodziło, żeby się pozbyć biedaka. A teraz jak szlocha nad trumną, obłudnica jedna.

I tak jest bardzo często. Ktoś jest za mało smutny. Jego płacz nie wygląda szczerze. Dlaczego zareagował dopiero na drugi dzień, a nie od razu? Coś mało go to wszystko obeszło. Po takiej tragedii on sobie pojechał w góry? Matka w szpitalu, a ta w miasto z koleżankami wychodzi? W ogóle nie widać, żeby się przejmowali, to zwykła ściema, normalny człowiek w dramatycznym położeniu nie tak się zachowuje.

Bardzo trudno zaakceptować niestandardowe sposoby przeżywania tragedii. To, że po rozwodzie ludzie urządzają huczną imprezę. Że ofiara gwałtu w milczeniu wraca do domu i gotuje obiad. Że ktoś próbuje swój koszmar obśmiać albo rzuca się w wir pracy. To nie zawsze są dobre sposoby, ale dlatego, że mogą komuś zaszkodzić (jak codzienne zapijanie żalu wódką), a nie z powodu rzekomej bezduszności. To, że osoba w żałobie nie wpisuje się w powszechny schemat, nie oznacza, że jej żal jest udawany. Bo nie ma jednego słusznego sposobu na okazywanie doznanej straty.

A zwykle jest też tak, że nie zna się całej historii. Może on nie rozpacza za żoną, ponieważ ona przez lata dręczyła go psychicznie, a on nie miał siły by od niej odejść? Może ona nie przejmuje się tragedią ojca, bo ten był prawdziwym tyranem, który tłukł ją za byle co? Może ta tragedia ma drugie dno i dzięki niej ofiara wreszcie uwolniła się od oprawcy? A może ktoś tak szybko wszedł w nowy związek po śmierci współmałżonka, bo przez kilka lat cierpiał,  patrząc jak umiera jego ukochana osoba i dzięki nowej znajomości nie odszedł zupełnie od zmysłów?

Złe myśli chodzą po głowie

Zanim się kogoś osądzi w kwestii jego „dziwnej” żałoby, warto byłoby go zrozumieć i poznać wszystkie okoliczności. Otoczenie potrafi jednak być bardzo podłe w swoich ocenach, nie mówiąc już o tym, że często wymyśla sobie kryteria żałobności zupełnie od czapy, na podstawie własnych wyobrażeń, jak to oni by wtedy się zachowali.

Taką krytyką tylko pogłębia się żal oczernianej osoby, nie pozwalając jej wyjść z traumy, bo nie dość, że boli doznana strata, to jeszcze inni wytykają palcami i obrażają. Jak ona śmiała miesiąc po pogrzebie iść na przyjęcie w czerwonych szpilkach? Dwa dni matka w grobie leży, a synuś już wynosi rzeczy po niej na śmietnik, ją pewnie też by do kubła wyrzucił, tyle widać dla niego znaczyła.

Nie wypada czuć ulgi, że bliska osoba odeszła i dłużej nie cierpi. I że skończyło się życie podporządkowane choremu, ten ciągły stres, przemęczenie, strach przed kolejnym dniem. Nie można się zirytować przez chorego rodzica, zezłościć na partnera, który zginął przez własną nieuwagę, na dzieci, że ze swojej strony dokładają dodatkowych zmartwień – niektórym takie poskarżenie się podczas rozmowy ze znajomymi bardzo pomaga, tymczasem dowiadują się oni, że nawet nie powinni tak myśleć, a co dopiero mówić na głos.

Złość, gniew, irytacja, pretensje to są naturalne reakcje przy traumatycznych przeżyciach, ale nie zawsze spotykają się one ze zrozumieniem innych. I przez to wielu osobom jest trudno wyjść ze stanu żałoby, bo dręczy ich poczucie winy, że coś z nimi jest nie tak, skoro czują i myślą inaczej niż normalni ludzie. Boją się szczerze rozmawiać o swoich emocjach, żeby nie wyjść na nieczułych prymitywów.

Jak cierpieć, to cierpieć

Nie słuchać wrednych podszeptów? Nie jest to takie proste, gdy człowiek w rozsypce, bardzo wrażliwy, potrzebujący wsparcia. A stereotypy dotyczące żałoby nie ułatwiają zadania osobom, które mają inny pomysł na pokonanie traumy niż bycie posępnym, załamanym i z chusteczką do ocierania łez. Bo to dowodzi, że nie szanowali osób, które odeszły, a teraz jeszcze bezczeszczą ich pamięć.

Wyjątkowo źle się odbiera dobry humor wśród żałobników, nawet kiedy zmarły wyraźnie sobie zażyczył pogrzebu na wesoło i stypy, podczas której goście mają się dobrze bawić, a nie płakać. Zresztą, to nie musi być od razu śmierć. Ciężka choroba, wypadek, rozwód czy bankructwo to też są wydarzenia, którym nie może towarzyszyć dobre samopoczucie. Nie wypada się wtedy śmiać i nie wolno mieć chwili wytchnienia od smutku.

I nie chodzi o sytuacje, gdy ktoś zaniedbuje swoje obowiązki. Chodzi o te momenty, gdy ktoś troszczy się także o siebie, o własne zdrowie i samopoczucie, tak by mieć znowu siły zajmować się chorym dzieckiem czy umierającym mężem. Można jednak odnieść wrażenie, że jeśli kogoś dotknęła tragedia, to wszystko na każdym kroku musi mu o tym przypominać i utrzymywać w podłym nastroju. Jak gdyby ta drobna przyjemność oznaczała, że ktoś nie ma już prawa do współczucia ani pomocy, bo widać świetnie sobie radzi. Za świetnie. Normalnych by to przygniotło, a nie prowokowało do żartów.

Teraz to już za bardzo

Za mało się przejmujesz – to źle. Ale gdy przeżywasz z bardzo, tak samo znajdą się malkontenci, a co najgorsze, nie zachowają tych uwag dla siebie. Otoczeniu przeszkadza, że wdowa chodzi na cmentarz dzień w dzień już od pięciu lat, bo mogłaby się w końcu ogarnąć. Albo że już trzy lata minęły, a w pokoju zmarłego syna wszystko dokładnie tak, jak w dniu jego śmierci, to chore. Dlaczego ona ciągle beczy, ma przecież małe dzieci, powinna pomyśleć o nich. A co to za chłop, tak się rozsypał, no mógłby się tak nie obnosić ze swoim cierpieniem.

I tak dalej. Nagle się okazuje, że ktoś przesadził z żałobą, ale znów nie wiadomo, według jakich kryteriów liczona jest ta przesada. Bo oczywiście należy żałować, można się chwilowo załamać, jednak czasy są takie, że liczy się produktywność i pozytywne nastawienie. Nie warto zbyt długo oddawać się swojej rozpaczy, trzeba się szybko wziąć w garść, bo otoczenie nie będzie się nad kimś miesiącami roztkliwiać, poza tym czyjś grobowy nastrój psuje innym przyjemność z życia, ten dodatkowy dyskomfort nie jest do niczego potrzebny. Żeby jednak było zabawniej, gdyby te osoby w żałobie zachowywały się bardziej powściągliwie, wtedy by usłyszały, że się nie przejmują. Po prostu zawsze źle.

Jest przyzwolenie na rozpacz, ale raczej tą krótkotrwałą, a bardzo wiele osób nie umie tak szybko rozprawić się ze swoim bólem. Czasem otoczenie nie daje nawet prawa do jakiegokolwiek otwartego przeżywania tragedii, bo na przykład uważa, że poronienie w drugim miesiącu to nie jest dramat takiego kalibru, żeby płakać przez sześć miesięcy.

Albo kręci nosem, gdy w wyniku żałoby ktoś przechodzi metamorfozę – wiele osób po śmierci małżonka, przykrym rozwodzie, traumatycznym wypadku czy wyjściu z ciężkiej choroby zupełnie zmienia swoje życie, co dla opinii publicznej jest dowodem na zdziwaczenie i nieradzenie sobie z emocjami. Teoretycznie nikomu nic do tego, jak ktoś zareaguje na straszne wydarzenia, jednak ludzie to komentują. I niekoniecznie są dyskretne komentarze.

Jakoś trzeba to przeżyć

Oczywiście nie wszyscy włażą z buciorami w cudze życie, dyktując co, kiedy i jak należy „słusznie” przeżywać. Czasem problemem jest to, że nie wiemy, jak komuś pomóc w jego żałobie, bo reakcje są różne, od furii po apatię, jedni przyjmują złą wiadomość na chłodno, drudzy płaczliwie zawodzą przez kilka godzin. Uspokajać kogoś czy dać się wykrzyczeć? Mówić o tym nieszczęściu czy pomijać taktownie milczeniem? Jakoś zdopingować do działania i zapewniać, że będzie dobrze, a może tylko dać się wygadać? Co pocieszy, a co niepotrzebnie podkręci negatywne emocje?

Najgorzej, gdy ktoś w ogóle odmawia sobie prawa do przeżywania smutku – tragiczne wydarzenia zawsze odciskają jakieś piętno, niezależnie od tego, jak człowiek jest silny psychicznie, a udawanie, że nic się nie stało, zwykle kiepsko się kończy. Czy jednak można kogoś zmusić do zwierzeń albo do płaczu? Zwłaszcza że nie zawsze te standardowe porady są dobre – generalnie zaleca się, by z osobami w żałobie dużo rozmawiać, ale niektórzy wolą ciszę, aktywne spędzanie czasu, lub coś jeszcze innego, co przynosi upragnione ukojenie.

Jedni wrócą do życia po miesiącu, inni będą potrzebowali kilku lat. Ale ciężko powiedzieć, kiedy żałoba trwa już za długo i powinno się coś z tym zrobić, ponieważ zależy to od charakteru, wieku, od siły więzi ze zmarłą osobą albo od tego, jak traumatyczne wydarzenie wpłynęło na dotychczasowe życie. Każdy reaguje po swojemu i nie można mówić, że czyjaś żałoba jest gorsza, niepełna, nieszczera, przesadzona, bo nie pasuje do jakichś wymyślonych wzorców.

Żałoba trwa za długo nie tyle w kontekście samego czasu, ile tego, jak odbija się na normalnej aktywności – jeśli po paru latach od tragedii ktoś wciąż nie może wrócić do pracy, nie jest w stanie zajmować się dziećmi, obsesyjnie rozpamiętuje to nieszczęśliwe wydarzenie, zdradza objawy depresji, zaniedbuje swoje zdrowie, często sięga po używki, to może sugerować, że dana osoba nie poradziła sobie z kryzysem i wymaga fachowej pomocy.

    17 komentarzy

  • Anna

    Każdy przechodzi żałobę na swój sposób. Ja po śmierci partnera nie chodziłam ubrana na czarno mimo, że widziałam że wielu osobom się to nie podobało ale moim zdaniem żałobę nosi się w sercu a nie na sobie.

  • Julia

    Nikt nie powinien mówić jak przechodzić. Pochowalam dwie coreczki. Żałobę w sercu mam do końca życia. Cos co mnie najbardziej bolało, to slowa innych ludzi… Powinnas.

  • Kasia

    bardzo ciężki i trudny temat.. jednakże też uważam, że żałoba jest przede wszystkim w sercu, a ludzie? cóż, zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się nie będzie podobać.. z biegiem czasu człowiek rozumie, że to co myślą inni, nie jest istotne, trzeba mieć swoje zdanie, a nie spełniać czyjeś oczekiwania

  • Ana

    Śmierć mojej mamy strasznie mnie przygnębiła do tego stopnia,że się pochorowałam i popadłam w depresję. Nie miałam nikogo, kto by mnie wsparł słowem, na rodzinę nie można było liczyć bo tylko mi biadolili że przesadzam i się odsuwali. Minęło 3 i pół roku więcej dobrego słowa i wsparcia dostałam od obcych ludzi. Nie ma żadnego sposobu na przetrwanie tego, robienie czegoś na siłę też nie wchodzi w gre. Trzeba to przeżyć po swojemu.

  • Agnieszka

    Niech nikt nikomu się nie miesza w życie i nie ocenia, to będzie dobrze.

  • Magdalena

    Każdy żałobę przeżywa na swój sposób i nikogo nie powinno obchodzić to, jak kto się ubiera, czy cholera wie co ‍♀️ to jest ból niesamowity, a ludzie, którzy gadają bzdury nigdy najwidoczniej nikogo nie stracili i się wielce mądrzą! ‍♀️

  • Emilia

    Mój tata umarł fizycznie 15 lat temu. Pamięć o nim jest nadal żywa bo był wspaniałym człowiekiem. Żałobę będę nosiła w sercu do końca swoich dni. Nie ma reguły. Każdy po swojemu przeżywa

  • Katarzyna

    Dobrym przykładem na dość kontrowersyjne przeżywanie żałoby jest moja babcia. Byli z dziadkiem idealnym malzenstwem przez pół wieku. Ostatnie lata życia dziadek chorował, ale na choroby związane z wiekiem. Gdy umarł babcia stwierdziła: „swoje życie przeżył, doczekał aż nastrasza wnuczka wyjdzie za mąż, a najmłodsza zda maturę. Zawsze na coś można czekać, ale kiedyś trzeba odejść. On odszedł teraz”. Nie uroniła ani jednej łzy, a przy najmniej nie zrobiła tego poblicznie. Czarne ubrania zdjęła po roku. Dziadka często wspomina i co roku obchodzi rocznicę ich ślubu.

  • Marta

    Nikt, kto nie przeżył śmierci bliskiej osoby nie jest w stanie zrozumieć w najmniejszym stopniu co się przeżywa. Można mieć najlepsze chęci, ale po prostu trzeba pozwolić osobie cierpiącej uporać z żałoba na swój sposób. Nie ma złotego środka, jest to kwestia głęboko indywidualna. Nie ma co patrzeć na utarte schematy… Trzeba dać sobie czas i przepracować wszystko wewnętrznie.

  • Ewelina

    Żałobę masz w sercu mi tata zmarł 16 lat temu a cały czas czuje jak by to było wczoraj smutek żal tęsknota zostaje całe życie

  • Magdalena

    To jest bardzo trudny czas. Mi mama zmarła 13 lat temu,a tata w tym roku w kwietniu. Zawsze są w moim sercu i pamięci. Przede wszystkim potrzeba czasu,żeby uporać się z bólem i przygnębieniem.

  • Klaudia

    Żałobę nosi się w sercu nie na pokaz bo co ludzie powiedzą, każdy znosi śmierć bliskiej osoby na swój sposób i to że ktoś nie rozpacza po czyjejś śmierci nie znaczy że nie była ta osoba ważna po prostu życie toczy się dalej

  • Patrycja

    Mój mąż zmarł kiedy miał 34 lata ja 36, dwa dni po pogrzebie zabrałam dzieci, wynajełam pokój na bookingu i pojechałam do Włoch, a to dlatego że mieliśmy dość wszystkich dookoła. Cześć się nad nami litowała, a część na nasz widok dostawała paraliżu, ludzie nie wiedzieli co powiedzieć to udawali ze nas nie znają. Potem dużo ludzi mówiło że pochowalam męża i pojechałam się bawić. W 4 lata pochowalam mamę, babcię i męża. Nie najgorsza była śmierć ale choroba, 11 miesięcy wiedziałam że mama umrze, miała glejaka , umarła mi na rękach. Mąż przez pół roku męczył się z ziarniniakiem, półtora tygodnia ostatnie umierał na ojomie na moich oczach. Łatwo jest ocenić jak się patrzy z boku. Nikomu nie życzę żeby przeszedł przez to co my. A ten wyjazd to była dla nas najlepsza psychoterapia. Włosi nauczyli nas że trzeba pamiętać co było i żyć dalej bo nie wiadomo co nas czeka. Tego się trzymamy.

    • Agnieszka

      Kochaną, mój mąż, umarł na Stwardnienie Zanikowe Boczne, gasł w oczach, każdego.
      Dobrze, że uciekłaś od tej znieczulicy. Ludzie są podli, tylko by oceniali.
      Ja po śmierci męża wręcz byłam zmęczona ludźmi.

  • Monika

    Kiedy zmarł mój tato, nie umiałam sobie poradzić, dużo dała mi wiara, w sumie to dzięki modlitwie jakoś przetrwałam ten czas. Jakoś nie interesowała mnie wtedy opinią innych ludzi, poprostu czułam że jedynie dzięki modlitwie nie zwariuje.

  • Magdalena

    Niestety to wiem od roku jestem w,żałobie po stracie najpierw taty….umierał dlugo….potem mamy odeszła w ciągu kilku dni….ból i smutek.

  • Małgorzata

    Ubierz moje buty i przejdź moje życie i mój ból.. a potem oceniaj.. Straciłam tragicznie dwóch synów Pierwszy 10 lat temu. Zylam jak w letargu i kiedy zaczęłam funkcjonować niestety zginął po 5 latach drugi syn Nie potrafię opisać co musiałam i muszę przechodzić każdego dnia. Podniosłam się i żyje – choć jestem już inna osoba. Doświadczyłam wiele pozytywnego wsparcia ale również krytyki. Zamiast słów w stylu – wiem co czujesz ( nie wiesz i nie życzę tego nikomu) pomilcz że mną lub przytul.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>