Jak to się dzieje, że nie masz się, w co ubrać?
Znasz ten fenomen…W szafie mnóstwo ubrań, a Ty nie masz co na siebie włożyć. Wszystko wydaje się nieodpowiednie, nie takie, nienadające się do określonej okazji.
Na co dzień jesteś zazwyczaj bardziej pomysłowa i wspaniałomyślna dla zwartości wieszaków. Gorzej gdy zdarza się wielkie wyjście, wtedy robi się znacznie trudniej. Nagle wypchana do granic możliwości szafa staje się zbyt mała.
Nie ma siły…
Jedyna rada to wybrać się na zakupy.
To nie jest problem z kategorii „poważnych” i zagrażających światu. Jest to jednak zagadnienie szalenie delikatne, fascynujące, dla wszystkich kobiet, łączy bowiem panie na całym świecie.
Gdy przychodzi nam na serio odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie mam się w co ubrać, nagle sporo zaczynamy rozumieć i wiele kwestii staje się jasnych.
Jesteś zbieraczką
Kobieta ma w genach wpisaną potrzebę kupowania. To oczywiste – mężczyźni swoje potrzeby zdobywania realizowali podczas trudnych polowań, zagrażających życiu starć, a my kobiety chronione od takich rozrywek byłyśmy nastawione na „wicie” gniazd, czyli zbieractwo, przeszukiwanie terytorium w celu znalezienie czegoś interesującego.
Dlatego przeciętny mężczyzna na zakupach zmierza dokładnie do celu. Odhacza punkty na liście zakupów i nie rozumie partnerki, która notatki traktuje tylko jako podstawę, bo przecież oczywiste jest, że trzeba kupić jeszcze krem (którego nie było na liście), formę do tarty (bo się przyda), nowe koszulki dla dziecka (bo jest w dobrej cenie), rajstopy (bo tych nigdy za wiele), itd.
Dlatego winne naszego zamiłowania do zakupów…są geny. Po prostu. Jako zbieraczki…musimy zbierać. Nie da się inaczej. To nasze prawdziwe ja pcha nas na zakupy – czy to w marketach, czy przed ekranem komputera.
Kupujesz ciągle to samo
Nie masz w co się ubrać?
Wiele kobiet ma okresy zakupowe, kiedy koncentruje się na upolowaniu spodni, wtedy w szafie lądują 3 nowe pary, choć tak naprawdę przydałoby się kupić coś innego. Co ciekawe zazwyczaj jedna para nieznacznie różni się od drugiej i trzeciej i wygląda bardzo podobnie do tej, która leży na półce niezniszczona.
Potem następuje czas fascynacji nowymi kolorami szminek i w łazience eksponujemy nowe zdobycze – bardzo do siebie podobne, choć powtarzamy sobie, że różnice są delikatne, acz znaczące, następnie przychodzi wielka miłość do butów i tak w kółko.
Nie masz, co na siebie włożyć, bo posiadasz 5 par nowych jeansów, a…żadnej odpowiedniej, nowej bluzeczki. Kłopot gotowy. No bo jak się ubrać, gdy jesteśmy tak nieprzygotowane…
2 komentarze
kobiecie trudno dogodzić, poza tym moda ciągle się zmienia …..tak sobie to tłumaczę:)
fajne wytłumaczenie 😉