„Jak tylko” najgorsza ściema naszych czasów
Wiecie, jaka jest największa ściema naszych czasów, która oddala „czas na życie” w nigdy nieprzychodzące „jutro”? JAK TYLKO. Jak tylko skończę studia, jak tylko zacznę więcej zarabiać, jak tylko wyjdę za mąż, jak tylko urodzę dziecko, jak tylko córka będzie miała roczek, jak tylko pójdzie do żłobka/przedszkola/szkoły, jak tylko kupię większe mieszkanie, jak tylko będę miała więcej czasu…Jak tylko. Fałsz. Mydlenie oczu. Słowo, które ma usprawiedliwiać nasz brak odwagi, niezdecydowanie, wycofanie. Wieczne odkładanie życia na później. Najlepiej już dzisiaj wymażmy je ze słownika lub…stosujmy ostrożniej. Dla własnego dobra.
Jak tylko zacznę więcej zarabiać, wyjadę na super wakacje
Któż by nie chciał więcej zarabiać?
Właśnie…Chyba większość z nas ma w planach pomnożenie swojego kapitału. I w sumie nic w tym złego. Problem w tym, że często myśl o tym, by zarabiać więcej i więcej zabija w nas spontaniczność, okrada z pięknych chwil i dni, które mijają szybciej niż byśmy tego chciały. Zjada nasze codzienne przyjemności, zabija radość z cieszenia się z drobiazgów.
Wpadamy w pułapkę zachłannego dążenia do sukcesu. Ciągle szybciej i cały czas za mało.
Przestajemy odpoczywać, bo szkoda nam na to czasu. I w konsekwencji spalamy się. Tak bardzo, że z czasem wypoczynek już przestaje pukać do drzwi, on wyważa z hukiem drzwi i nie daje wyboru. Chorobą, wypaleniem, depresją. Koszty sprzątania po wcześniejszych zaniedbaniach są wyjątkowo wysokie.
A mówili lepiej zapobiegać niż leczyć. Zwolnij, bo nikt nie wytrzymuje zbyt długo takiego tempa.
Jak tylko będę miała lepszą pracę, założę rodzinę
Znacie to – nigdy nie jest idealnie? Jeśli chcesz, znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz, znajdziesz wymówkę.
Niezależnie od sytuacji, nie będziesz mieć trudności, by wskazać powód, dlaczego nie teraz. Tych argumentów „przeciw” jest szczególnie dużo, gdy zaczynamy myśleć o rodzinie. Tak naprawdę jednak zazwyczaj to tylko przykrywki, dla naszego strachu i bezradności.
Najczęściej po prostu się boimy. Bo kto by się nie bał? Myślimy o przeszkodach, o tym, co może pójść nie tak. W sumie to się nazywa odpowiedzialność….I dobrze, że staramy się być zapobiegliwe.
Rodzina wymusza na nas taką optykę. To całkiem nowa wartość, to wywrócenie życia do góry nogami. Przynajmniej na początku, ale przecież to właśnie od niego – od początku wszystko się zaczyna. A potem się przystosowujemy, ale myśląc o trudnym starcie rzadko o tym pamiętamy. Tymczasem to pełen nadziei wniosek – człowiek to najlepiej odnajdująca się w życiu osoba…jak trzeba, da sobie radę ze wszystkim.
Jak tylko schudnę, na pewno znajdę miłość
W odchudzaniu nie ma niczego złego. Jeśli chcemy stracić kilka kilogramów dla zdrowia i lepszego samopoczucia, super. Tylko bić brawo, a później trzymać kciuki – lub w odwrotnej kolejności.
Jednak jeśli traktujemy kilka kilogramów na plusie jako balast stojący na drodze do szczęśliwego związku, to zaczyna się problem. Każdy psycholog, czy inny spec od ludzkiej natury powie nam coś mega banalnego – trzeba pokochać siebie, żeby ktoś inny mógł nas pokochać. Innymi słowy ważna jest odpowiednia kolejność i dobrze rozłożony akcent.
Czyli odchudzanie tak, ale dla siebie, nie dla innych. Z poczuciem godności i sensu. Bez nienawiści i obrzydzenia. Ze zmianą myślenia o sobie samej. Dlatego bo jestem ważna i chcę poczuć się lepiej. A miłość może przyjść w każdej chwili. „Jak tylko” nie jest jej potrzebne. Do niczego.
Jak tylko wybuduję dom, ludzie zaczną mnie szanować
Własne cztery kąty to wielkie szczęście. Niestety tak jak wszystko – może stać się utrapieniem, planem realizowanym nie dla siebie, ale dla innych, żeby się pokazać, zabłysnąć, wyróżnić. Osiągniętym po to, żeby powiedzieć – zobacz, stać mnie, udało mi się, to nazywa się sukces, jestem ważniejsza, a Ty, weź, nie ogarniasz…
Kolejna bańka mydlana, która mami nasze oczy. I napusza nas jak pawie. Bo nieważnie w ile metek, jak „wielkich” projektantów się ubierzesz, to nie zakryjesz swojej twarzy. Pewnie, jeśli chcesz, możesz nałożyć grubą warstwę makijażu, narysować sobie brwi, podkreślić usta, doczepić rzęsy, ale nadal pozostanie błysk w oku. Niewielka cząstka Ciebie, której nie da się ukryć, przypudrować czy podrasować. Ona powie prawdę, o tym, czy jesteś autentyczna i tak naprawdę, co myślisz o sobie.
Pewność siebie to nie drogie gadżety. To siła, którą się ma lub której… nie da się kupić.
11 komentarzy
swietny artykuł…
Bardzo mądre spostrzeżenia 🙂
To faktycznie najlepsza i najczęściej wykorzystywana wymówka, a jeszcze do tego – to się zdzwonimy, czyli nigdy…
Oj tak. I tak jest z wieloma aspektami naszego życia. Dobrze, że mnie to nie dotyczy już
Dokładnie. Ja nie wymazałam tego słowa.
Dałaś mi do myślenia…
Najlepszy czas jest to ten, który trwa. Nie to co było, nie to co będzie, bo tego jak życie się ułoży nie wiemy- ważne to co tu i teraz, to z kolei wykreuje nam przyszłość.
Co masz zrobić jutro, zrób zaraz, ale nie wszystko na raz…”. A ja mam lat 30 i nie mam takich problemów wszystko można, wystarczy chcieć.
Ciągle słyszę teksty tego typu… „Dzieci, nie, nie – muszę najpierw lepszą pracę”, „Studia, nie może kiedyś – dzieci muszę odchować” (to nic, że dzieci pow. 10 lat lub coś koło tego), „wyjście razem do restauracji, no co Ty szkoda pieniędzy” (a biedy nie ma), „wspólny spacer z rodziną, eeee no co Ty – za ten czas to Ja odkurzę całą chałupę”… a później narzekanie, że czas umyka, że jak Ja żałuję, że więcej czasu nie spędzałam z tym czy tamtym, że nie realizowałam się… przykre tak tego słuchać, bo uważam, że same kreujemy się w większości na nieszczęśliwe „matki-polki”
Jak tylko.
Dramat .
Jak tylko znajdę stała pracę jak tylko odchowam dzieci. Bzdury . Bzdury. Bzdury . Trzeba chwytać to co teraz choć sama się łapię na jak tylko.
Cala Jachociaz udalo sie kopa sobie zasadzic i sporo juz mam do przodu