Jak znaleźć miłość po 30-stce? Przestań wierzyć, że masz 20 lat i nie szukaj!
Istnieje przekonanie, że miłość nie zdarza się wtedy, kiedy jej szukasz i pragniesz, ale wtedy, kiedy jesteś na nią gotowa. Jeśli koncentrujesz się na karierze lub na przypadkowych spotkaniach, przyciągasz do siebie niewłaściwych mężczyzn lub wkraczasz w relacje, które nie są dla Ciebie.
Istnieje też inne zagrożenie – wiara, że kobieta po 30-stce to dzisiaj dawna dwudziestolatka…. zatem nie ma, co się spieszyć. Ale czy na pewno?
Jesteśmy zadbane, pewne siebie i wykształcone. To świetnie…, ale nie oznacza to, że mamy 20 lat, bo nie mamy. To błąd w myśleniu, który sprawia, że tracimy czas. Dlaczego?
Oto powody.
Wiążesz się z chłopakiem a nie mężczyzną
Gdy masz nieco ponad 3o lat, powinnaś szukać mężczyzny, a nie chłopaka. Jeśli żyjesz jak nastolatka, wiążesz się z mentalnymi chłoptasiami.
To na początku może i jest zabawne, ale później mocno irytuje, drażni i doprowadza do rozpadu związku, który od początku był bez szans. Przeżywasz kolejne rozczarowanie i zdumiona pytasz – dlaczego?
Niestety prawda jest brutalnie prosta.
Po 30-stce to nie czas na metodę „prób i błędów”, którą powinnaś mieć już dawno za sobą. To nie moment na relacje z nieodpowiedzialnymi dupkami. To nie czas na szukanie swojego typu „chłopaka”.
Jeśli zależy Ci na poważnym związku, powinnaś się skoncentrować na znalezieniu mężczyzny. I chyba nie muszę dodawać, że nie chodzi tu przede wszystkim o wiek, ale o sposób myślenia, priorytety i o podejście do życia.
106 komentarzy
Zgadzam się z tym, że miłości się nie szuka
ale wiele kobiet, zwłaszcza po 30-stce jest zdeterminowanych i to strasznie odstrasza mężczyzn
jakis taki colehowski ten artykul,wnosi mało poza „wierz w siebie” dislike
Amono, przykro mi, że Ci się nie podoba…
Pozdrawiam!
Mi się podobasz
Wszystko fajnie 😉
Ale gdzie realne kogoś poznać mając 35 lat mieszkając w dużym mieście?
I nie jestem wymagająca, ale nie będę się spotykać z kimś kto nie wie czego chce, nie chodzi do pracy albo jest dziecinny. A innych mężczyzn w internecie nie poznaje…..
Niestety zgadzam się. Doroto, stawiasz singielki po 30. na przegranej pozycji, serwując im masę zakazów i „dobrych rad” odnośnie tego, czego robić nie powinny. No bo co mają robić – chodzić do biblioteki, żeby poznać faceta? Poza tym traktujesz je jak infantylne laleczki, jakby każda kobieta koło 20stki miała siano w głowie i w dodatku się nie szanowała (ale po 30. już dla odmiany powinna). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że same kobiety kobietom stawiają jakąś dziwną granicę, wychodząc z pozycji autorytetu (ciekawi mnie na jakiej podstawie budujesz swój autorytet – jesteś psychologiem, przeczytałaś kilka książek o relacjach czy po prostu masz męża, więc jesteś ekspertem w tej dziedzinie?) i zaczynają się wartościować ze względu na wiek.
Jesienna, a kto jest dla Ciebie autorytetem? Jakie studia trzeba skończyć, jakie życie prowadzić, jakie doświadczenia mieć, by napisać artykuł? Jestem ciekawa, naprawdę 🙂 A co do meritum – taki jest Twój odbiór. Nie taki był mój zamysł. Pozdrawiam.
Dorotko chciał bym Cię poznać;) Jak możemy tu porozmawiać na priw? Pozdrawiam
Poznamy się?
Ja dałam szanse kilku facetom choć mi nie pasowali ale powiedziałam sobie dlaczego nie. Mi nikt szansy nie dał nigdy.
Jakieś porady dla osoby, która mieszka od lat za granicą (ciągle się przeprowadzając), pracuje całymi dniami w biurze z samymi facetami (zero singli), i nie ma w ogóle znajomych, bo wszyscy już powyjezdzali? Aplikacje randkowe odpadają, bo już wypróbowane – strata czasu i pieniędzy na spotkania z facetami, o których wie się po 5 minutach, że do mnie w ogóle nie pasuja.. Dodam, że mieszkam w kraju, gdzie jest łącznie tyle mieszkańców co w średniej wielkości polskim miescie, i gdzie 90% lokalsow w moim wieku albo jest po ślubie albo w związku od 10 lat.. Pomijam już nawet różnice kulturowe, które są nie do przejscia. Starałam się na to z początku przymknac oko, ale różnice były zbyt duże, zresztą nie chcę tu zakładać rodziny tak czy siak, a po to koniec końców szukam faceta. Mam prawie 34 lata i chciałabym, żebym moja mama doczekala się jakiegos wnuka, niestety faceta nie mam po prostu skąd wziąć. Wszycy, których poznałam do tej pory albo otwarcie mówią, że nie lubią dzieci, albo koncentrują się wręcz chorobowo na swoich karierach, co mnie odrzuca na dzieńdobry. Mam wrrażenie że nie ma w około żadnych wolnych facetów w moim wieku, którzy w ogóle mysla o tym, żeby się ustatkować, założyć rodzinę. Ci, co mieli to zrobic, to już zrobili, jak ich dziewczyny czy tam żony miały po 20kilka lat. Odnoszę wrażenie, że na 30-paro latki nikt nie patrzy w kategorii potencjalnej partnerki do stworzenia rodziny, przynajmniej nie w moim otoczeniu. Dobija mnie to, bo jedyne na czym mi w życiu zależy, to to, żeby założyć rodzinę i coś dać tej rodzinie od siebie. Już się nawet boję facetom mówić, że po to szukam związku (chociaz to najbardziej naturalny powód że wszystkich), żeby się nie patrzyli na mnie jak na jakaś wariatke, która po 30-tce „szuka frajera co jej zrobi dziecko”, no bo przecież który normalny facet wybierze kobietę po 30tce jak może (w teorii chociaż) wybrać taka, co ma więcej czasu i nie będzie go naciskać na zakładanie rodziny.. Jak w takiej sytuacji znaleźć sobie faceta? Nie mam pojęcia. Nie jestem ani głupia, ani brzydka, ani gruba, ani na nic chora, mam całkiem dobra pracę, żyje samodzielnie od lat I radzę sobie, mam kupe zainteresowań, jestem ambitna, nie mam jakichs specjalnych urazów emocjonalnych, jak niektórzy po traumach z dzieciństwa czy ciężkich związkach, nie mam żadnych wygórowanych wymagan poza tym, żeby ktoś chciał być że mną w normalnym, partnerskim związku I stworzyć rodzinę, I co? I nic, od lat spędzam wieczory siedzac sama w domu I szukając na necie jak znaleźć faceta.. Proszę o rady (mogą być zgryzliwe). Pozdrawiam że słonecznej (i samotnej) Malty!
Bardzo dobry artykuł , niektóre Panny tak właśnie się zachowuja. Knują, kombinują nawet jeśli ktoś im się trafi to niestety nie ma szans … Może co najwyżej na adoratora 🙂
Sam to ostatnio przeżyłem 🙂
Bardzo bym chciał aby Ona to przeczytała bo naprawdę zawróciła mi w głowie 😉 Pozdrawiam
Witam Cię Marto.
Wielka szkoda że dzieli nas tyle kilometrów.
Z wielką przyjemnością poznałabym Cię bliżej. Zaintrygował mnie twój wpis.
Mam nadzieję że w końcu uda Ci się znaleźć swojego ukochanego. Pozdrawiam.
Trzydziestoparolatka dla kogoś takiego jak ja – samotnego 43 latka bez przeszłości to marzenie. Niestety przeważnie 40 paro latki mają już za sobą nieudane związki, dzieci. Samo dziecko z poprzedniego związku nie jest problemem. Ale różnica doswiadczeń już tak. Poza tym trzeba zostać zaakceptowanym przez dziecko (często w wieku nastoletnim). Poza tym 40 latki już nie chcą lub nie moga juz mieć dzieci wspólnych. Natomiast samotne przebojowe 30 latki uważają, ze mają dużo czasu i mogą wabić i odrzucać, przebierać. Pozostałe sa w związkach więc szukanie na ślepo tej jedynej przez kogoś takiego jak ja wśród 30 latek i 40 latek jest bardzo trudne. Moje oczekiwania: stały związek, wspólne dziecko. Co zauważyłem przykrego dla mnie – dziewczyny nie chcą rozmawać, szczególnie z kimś takim jak ja – bez doświadczenia w związkach. Zanim mnie jeszcze bliżej poznają odrzucają mnie. Często nie mówią prawdy o sobie, nie sa szczere. (trzeba „zmusić” do szczerości – ale to przeważnie kończy sie wielką obrazą). Oczywiście nie mówiąc już o fakcie, że największe wzięcie mają wysocy bruneci z kasą i pewnością siebie (często bez skrupułów). I wydaje się, że jak to jest spełnione, to reszta schodzi już na dalszy plan. A je nie jestem pewnym siebie, wysokim brunetem z kasą. I mam skrupuły. Jestem szczery. tymczasem często liczy się pierwsze wrażenie. Poza tym życie codzienne nie sprzyja nawiązywaniu znajomości – miłości. Nie ma na to czasu. Zmęczenie, nieprzychylne otoczenie. Opieranie się na plotkach i stereotypach zamiast szczerej rozmowy. Odrzucenie. Z tym się do tej pory spotkałem. A nie jestem gotów codziennie na spotkanie miłości. Średnio dosięga mnie to raz na 10 lat. Smutny, pusty świat, w którym mijamy się na co dzień niosąc emocje w sobie a nie okazując ich na zewnątrz.
Tomku, ja podobnie jak Ty nie mam praktycznie żadnego doświadczenia w związkach. Może kiedyś nie byłam wystarczająco atrakcyjna, miałam za mało pewności siebie – może. Szukałam mężczyzny mojego życia wśród znajomych i robiłam to na siłę, nieraz chyba odstraszając tym potencjalnych zainteresowanych 🙂 Aktualnie mam 29 lat i jestem sama, mimo iż pracuję z wieloma mężczyznami. Niestety większość z nich jest w stałych związkach, dla wolnych stałam się „kumpelą z pracy” – do pogadania przy kawie rano, piwie wieczorem, wspólnego wyjścia na miasto ale nie kimś do nawiązania bliższej relacji. Próbowałam poznawać ludzi na portalach randkowych, poznałam kilku ciekawych mężczyzn, ale kontakt się zawsze urywał – bywało że okazywali się inni w rzeczywistości, albo odbiegali od mojego ich wyobrażenia i przez to rozczarowanie sama zrywałam kontakt. Kiedy zauważyłam, że zaczęłam ich traktować jak towary w sklepie – każdy kolejny przecież mógł być lepszy – przestałam korzystać z tych portali i teraz siedzę tu, sfrustrowana, czytając internetowe porady i zazdroszcząc kolejnym znajomym, którym się „udało”. Ale wiesz co? Te wszystkie doświadczenia były dla mnie cenne, zaczęłam dostrzegać, co robię nie tak i gdzieś w głowie nadal tli mi się myśl, że spotkam kogoś, kto odwzajemni moje uczucia – lub ja będę w stanie odwzajemnić jego.
Życzmy sobie szczęścia i nigdy nie traćmy nadziei!
Mam parę lat więcej niż Tomek i bardzo podobne doświadczenia. Przez wiele lat realizowałem swoje pasje w środowisku zdominowanym przez facetów. Jeśli pojawiały się w nim kobiety, to tylko jako czyjeś partnerki. W okresie 30+ byłem w kilku krótkich związkach z kobietami znacznie młodszymi, ponieważ byłem i jestem młodszy duchem. Niestety, 10 lat temu zakochałem się w kobiecie, która jednocześnie kręciła z dwoma innymi. Wyjście z tego toksycznego układu drogo mnie kosztowało i na dłuższy czas odpuściłem. Oczywiście licznik lat bije bezlitośnie, więc wiadomo, że z czasem szanse zmniejszają się. I tu powtórzę za Tomkiem: 40-parolatki mają już za sobą nieudane związki i dzieci (często w wieku nastoletnim), które nie zawsze akceptują nowych partnerów mamy. I rzeczywiście 40-parolatki nie chcą lub nie mogą już mieć wspólnych dzieci, co czasem prowadzi do kryzysów w relacjach. Takie kryzysy obserwowałem u kilku swoich znajomych i – szczerze mówiąc – nie chciałbym tego sam przerabiać. Podobnie jak Tomek, jak również wolałbym związek z kobietą w wieku 30+. Oczywiście mógłbym jeszcze wejść w związek o charakterze czysto ekonomicznym. Tak się bowiem składa, że mieszkam w stolicy, na skraju dużego kompleksu biurowców. Pracują tu przyjezdni z całej Polski, często za małe pieniądze przy dużych kosztach utrzymania. W tramwaju zaczepiła mnie dziewczyna w wieku 21-22 lata. Po krótkiej rozmowie zaprosiła na spacer, a faktycznie na spytki. Tematy przewodnie: gdzie pracuję, ile zarabiam, czy mam własne mieszkanie, samochód itp. Z jej autoprezentacji wynikało, że pochodzi ze wsi na skraju Mazowsza, pracuje w ww. kompleksie i wynajmuje w tej okolicy pokój. Po ponad dwóch godzinach zaproponowała, że przyjdzie do mnie zobaczyć, jak mieszkam. Nie zgodziłem się na to ani na kolejne kontakty. Kilka tygodni później opowiedziałem tę historię innej pracowniczce z lokalnych biurowców, tym razem w wieku ~40 lat. Ona również zaprosiła mnie na spacer, połączony z autoprezentacją. Okazało się, że jest szefową dużej korporacji, ma własne mieszkanie, dobry samochód i bardzo dobrą pensję. Nie ma natomiast męża i dziecka, bo podczas robienia kariery przegapiła właściwy moment. Obie te kobiety cechowała silna desperacja. Oczywiście mógłbym związać się „od zaraz” z jedną lub z drugą. Tylko czy tak ma wyglądać prawdziwy związek?
Peter, ciekawy wpis. Niestety takie mamy realia we współczesnym świecie.
Umowie sie z Toba Tomku 30latka wolna 🙂
Agnieszka, post Tomka jest z przed 1.5 roku ponad. Pewnie już ma żonę i dziecko 😛
Ja również dopisuję się do tego schematu Tomku. Mam 34 lata. Ponownie otwieram się na świat, ale kosztuje mnie to wiele rozczarowań. Ostatni związek kosztował mnie sporo i jestem sam od 8 lat. Bezpośredni powód rozstania było to, że zaledwie przez miesiąc pracowałem od świtu do nocy w innym mieście i nie miałem czasu na spotkania się. Jestem młody duchem, dobrze zarabiam, mam swój dom i jestem człowiekiem odbieranym jak atrakcyjny w swoim otoczeniu. Rodzina i znajomi zarzucają mi wygórowane wymagania, ale kiedy powiedziałem o swoich doświadczeniach i ostatnich sympatiach dali mi spokój.
Jestem też dobrym kolegą, który w ostatnim czasie regularnie odbierał telefony od dwóch przyjaciółek i wysłuchiwał ich zwierzeń. Kiedyś jedna mi mądrze powiedziała – „jesteś mądry, elokwentny, masz koleżanki (zajęte), które na powitanie Cię obściskują, tylko co ci z tego”.
To co mnie najbardziej boli to brak chęci rozmowy ze strony kobiet, mówienie nieprawdy, koloryzowanie relacji. Jeżeli poznane kobiety przez ze mnie chcą związku to działają na wiele frontów – dla mnie jest to nieuczciwe i niedopuszczalne. Wiele kobiet potrzebuje adrenaliny. Na ilu byłem takich imprezach, gdzie koledzy się zachowywali skandalicznie wobec kobiet. Ilu mam kolegów – prostaków, którzy zawsze są otoczeni kobietami? Nasuwa mi się pytanie do czego ten świat zmierza? Ostatnia relacja zakończyła się, bo moja kandydatka spotykała się z innymi facetami, a wybrała sobie gościa, który na profilu udostępnia motywy z alkoholem, zdjęcie starego BMW we wsi pod sklepem. Takich moich drobnych rozczarowań mam niemało. Nie wiem czy to moje życie w małej miejscowości mnie wyklucza. Już nawet na spotkaniach komplementowanie mnie wywołuje u mnie grozę „jesteś taki miły i mądry, a ja to jestem szara mysz”, a po spotkaniu nie mogę się ani dodzwonić, ani nie mogę dostać jaką odpowiedź na moją wiadomość. Analizuję moje życie jestem zdumiony, im chcę być lepszy tym mniej dostaję. Też miałem epizody imprezowe, poznawania z głupoty, ale człowiek trzeźwieje, chce się pokazać jak najlepszy, pokazać swoją dobrą naturę i wtedy przegrywa, coś się urywa w życiu.
Paweł wydajesz się wybijać po za obecnie panujący kanon, jakbyś chciał pogadać daj znać:-)
Właśnie skończyłam 34 lata, ale jestem jedna z nielicznych, która w tym wieku nie ma dziecka z wyboru, nigdy nie byłam zamezna.. może to i dobrze, ale za to mam 4 nieudane związki, a 2 pierścionki zaręczynowe nosi moja mama.. zawsze zostawialam, odxhodzilam od facetów, bo nie czułam się szczęśliwa. A może Poprostu nie byłam gotowa.. do tej pory cieszyłam się wolnością, ale po 4 latach bycia samej samotność zaczyna mi dokuczac. Jeśli chcesz pogadać ponieważ może tak jak ja z powodu korony Twoja praca stoi w miejscu, a wyjscie że znajomymi już nie ekscytuje jak kiedyś, napisz. Nigdy tak się nie anonsowalam, ale komentarze jakos przekonały mnie:
Jastinajastinaa@wp.pl
Odpisuje na komentarz sprzed roku ponieważ jest dla mnie najtrafniejszy. Wiem że autor na pewno znalazł już wybranką serca 😉 Mam 32 lata i do tej pory nie sprawdzałam się ile osób ma taki problem. Paweł opisał, że nie tylko osoby nieatrakcyjne z wyglądu mają problem w znalezieniu drugiej połówki. Ja wyglądam młodziej niż na swój wiek oczywiści mi to nie przeszkadza, cała rodzina i znajomi mi dokuczają że nadal nikogo nie mam i dziwią się dlaczego. Mam pracę w której 95 % to mężczyźni i co z tego. Wszyscy mnie lubią ponieważ jestem pomocną osobą ale większość jest w stałych związkach lub ma żonę, dzieci. W moim otoczeniu nie mam szans na poznanie kogoś. Po kilku ciężkich związkach po prostu odpuściłam i 5 lat bycia samym mi odpowiadało, jednakże po pewnym czasie zdałam sobie sprawę że fajnie byłoby mieć kogoś z kim mogłabym porozmawiać i ten ktoś z zainteresowaniem by tego słuchał. W moich związkach zawsze mi tego brakowało. Akceptuje siebie, jestem bardzo empatyczną osobą, spotykam się ze znajomymi, rodziną w miejscach powiedzmy stałych. Grono osób takie same więc jak tu kogoś poznać. Nigdy nie korzystałam z portali randkowych ponieważ tam tylko liczy się wygląd. Więc jak znaleźć coś więcej? Ostatnio miałam taką sytuację że spotykałam się z chłopakiem który jedyne co mi mówił to to, że jestem piękna a po 3 miesiącach nie miałam już z nim o czym rozmawiać, przez pewien czas miał jakby „wyćwiczone kwestie” jakie ma mówić a później rzeczywistość zweryfikowała wszystko. I teraz skoro ja siebie akceptuję to jak mam spotkać kogoś kto jest prawdziwy?.. Nie udaję kogoś innego?.. Myślałam że znajdę w tym artykule jakąś radę ale niestety.. trafniejsze opisy znalazłam w komentarzach. Sama akceptacja siebie nie wystarczy.
sorry ale żaden facet przy zdrowych zmysłach nie zwiąże się z laską po 30. Jeśli do tego czadu nikogo nie znalazła to coś ewidentnie jest z nią nie tak. Japończycy mówią na takie bożonarodzeniowe ciasto
Niekoniecznie musi być z nią coś nie tak. Znam kobiety, które nie wiązały się do tego wieku, bo zajęły się czymś innym lub tak ich życie się potoczyło. Ale są wykształcone, oczytane i wartościowe. Czasem mężczyźni do 30 mają za sobą wiele związków i to były tylko związki na zasadzie skakania z kwiatka na kwiatek. I nie wiele sobą reprezentują.
I jest prawda w twoim wpisie i nie ma prawdy. Wielokrotnie zastanawiam się co jest nie tak z jakąś 30 stką, że jest sama i też wpadam w ten schemat, że na pewno coś jest i pewnie w przypadku dużej ich ilości rzeczywiście coś jest nie tak. Nie dajmy się jednak zwieźć pozorom. Przykładowo, jeśli mamy np. 35 – latkę, wspaniałą gospodynię, żadna z niej Miss Polonia, ale ładną w oczach wielu, taką w miarę szczupłą, czyta książki, jest inteligentna. I jest sama, nie ma dzieci. Pomyślimy – ,,jest sama, pewnie jest niestabilna emocjonalnie, ma za duże wymagania”. Niemniej okazuje się, ze 3 lata temu zostawił ją narzeczony, bo np. się zakochał. Czemu nie? Zdarza się. Kobieta brała przez rok psychotropy, bo była z nim przez 7 lat i nie mogła się pozbierać. Teraz boi się trochę zaufać, no ale chciałaby kogoś poznać, suma sumarum jest sama. Dałaby naprawdę sporo facetowi, ale jakoś po tym narzeczeństwie nie wychodzi. No i co coś jest z nią nie tak? Nie wszystko z nią ok. Po prostu nie miała szczęścia, tak wyszło. Takich ludzi w Polsce jest z milion, albo i więcej. Są pod każdym względem dobrymi partiami, ale są sami, bo nie mieli szczęścia i tak wyszło.
Dzisiejsze kobiety nie nadają się na żony, a jedynie na kochanki. Jest ich dużo i można przebierać. Jak się znudzi seks z jedną bierze się drugą i tak dalej. Z drugiej strony to mi ich szkoda bo większość z nich nie będzie miała szansy założyć normalnej rodziny i mieć dzieci.
Szczerze mówiąc problem tkwi w miejscu. Nie wiem w jakim miejscujpoznać bezdzietnego kawalera pracującego i beznałogów.
Fajne, ja znalazłam miłość całkiem niespodziewanie, bo na spotkaniu, na którym miałam być jako jedyna singielka…
Nawet ubrałam się nie bardzo, nie pomalowałam, żeby nie wyjść na taką, która chce komuś odbić faceta
a Tu popatrzcie, jesteśmy razem już 8 lat 😉
Ciekawa historia 🙂
A jak byłaś jedyna singielką, to znaczy, że komuś odbiłaś chłopaka? 😉
A jak byłaś jedyna singielką, to znaczy, że komuś odbiłaś chłopaka? 😉
A ja od 10 lat nic. Tzn był alkoholik, który sam odszedł, a ten z którym jestem tak naprawdę to mnie nie chce.
Do tego wszystkiego mam okropna prace i zero wsparcia psychicznego i matka mnie potrafi jeszcze kopać.
Widze, ż eposty tutaj sa stare. Pewnie nikt tego nie przeczyta…
Ja właśnie czytam te posty 😉
Bo chyba w sumie jestem jedną z tych osób które potrzebują rad jak w wieku 33 „wiosenek „znaleźć faceta… I gdzie szukać co ważne
A kolega Tomasz skąd pochodzi? 😉
Ewelina czy może być Czocha?
Bardzo mądrze mówisz, pięknie ubrales to wszystko w słowa, mało teraz tak szczerych dobrych mężczyzn, szkoda de teraz trafiłam na ten post i komentarze twoj jest z lipca tamtego roku, pewnie już tu nie zagladasz, a chciałabym porozmawiać z Tobą bo widzę że mamh podobne poglądy na ten temat Asia. 25l.
A to pech
41, 29 lat. Podobne być może podejście do życia, związków. Zabrakło mi w wypowiedzi tylko sugestii: może więc poznajmy się…
Ok, w końcu Ty jesteś kobietą i zapewne wiesz co piszesz. Nie ze wszystkimi tezami się zgadzam, zapewne dlatego że, 30-ka już dawno przebrzmiała. Moim zdaniem klub, dyskoteka czy pub to takie samo dobre miejsce jak winda, pociąg lub kawiarnia. Czasami nawet po jednej nocy obie osoby wiedzą że, to jest To. Dlatego też warto trwale zapisywać nr telefonu.
Wiem, co piszę, ale Twoje uwagi przyjmuję jak zwykle z uwagą i…pokorą. 🙂
Hmmm już sama nie wiem, nie szukałam miłości przyszła sama, byłam gotowa, wiem czego chcę
I tu jedno ale on nie wie czego chcę taki wieczny chłopiec i co mam zrobić by z nim być?
Wieczny chłopiec nie dorasta
Pomyśl o tym
Dlaczego go skreślasz? Moja rada jest inna Zrób z chłopca mężczyznę.
Ja znalazłam miłość całkiem niespodziewanie, troszkę przez przypadek. Kiedy byłam poraniona przez poprzedni związek przyjaciele wzięli mnie ze sobą na tzw domówke i wszystko szybko się potoczyło. Spotkały się 2 osoby w odpowiednim momencie życia. Do dziś jestem wdzięczna losowi i przyjaciołom za to spotkanie. A dziś wychowujemy z radością naszą największą radość córeczkę Ole
Isabelle, super, że nam o tym napisałaś 🙂
Gratulację i wszystkiego dobrego dla Was!
Ja właśnie mam 30. Żadnych normalnych facetów za sobą ani przed sobą. Jak nie maminsynek to żonaty, jak nie żonaty to pracoholik z napiętym kalendarzem albo znowu taki co by mnie od razu pod ołtarz zaprowadził. Chyba jestem za wybredna, powoli tracę nadzieję, czas i pewnie komórki jajowe. A zegar tyka i tyka
Marzeno, a próbowałaś dać im szansę?
Też mam 31 lat i swoje problemy,a Pana Właściwego ani widu ani słychu, nie ma gdzie go poznać:P
Zdaję sobie sprawę z tego co mówisz, ale to się tak łatwo mówi wybierz mężczyznę zamiast chłopca. To ja powiem tak jak masz brać byle co(patologie) to lepiej bądź sama. Czasami życie oferuję tylko takich facetów i co w tedy? Bo wszystkie kobiety po 30 to takie dorobione są…z własnym mieszkaniem. Mieszkając na wsi łatwo zauważyć, że ludzie od najmłodszych lat są podzieleni na lepszych i gorszych…nawet, jeśli tacy nie są. Moja sąsiadka buła z domu dziecka to nie była zła, zepsuta dziewczyna. Przez całe życie nikt się nie pojawił w jej życiu tak było do 25 roku życia. Później miała tylko patologie do wyboru. Tak to wygląda na wsi masz ojca alkoholika, jesteś z domu dziecka, chorowałaś w dzieciństwie to jesteś gorsza. Oczywiście w mniemaniu prostaków, którzy wcale nie są z lepszych, wykształconych rodzin.
Basiu, to chyba warto poszerzyć spektrum oddziaływania i wyjeżdżać ze wsi…wiem, że łatwo napisać, ale zmiana środowiska pomogłaby tu…na wszystkie problemy o jakich piszesz…
a światem to niby co rządzi ?nie patologia jak baby dają dupy masowo za pieniądze?albo żydzi nie mają pieniędzy nie pracują a pożyczają na procent i okradają ludzi ,zarabiają biliardy i nie pracują tylko żyją z pasożytnictwa a uczciwy człowiek gówno ma,nasyłają na biedne kraje wojsko usa i mordują w imię zysku to nie patologia,kobiety prostytuują się na masową skalę,miłość się nie liczy ani uczucia tylko kasa,miarą sukcesu jest kasa,gratuluję sami jesteście patologią,a Pani kim jest że innych osądza?
Stranie w banie za przeproszeniem:) czekaj na milosc napewno Cie spotka- te slowa zwykle wypowiadaja osoby ktore juz sa w szczesliwych zwiazkach. Moja kolezanka rozpaczala ze jest sama spadała wręcz w paranoje a jak spotkala lubego odrazu jej sie to hasło włączylo. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ja jestem jeszcze przed 30 ale widze po sobie i po moich. Kolezankach ze ciezko z biegiem czasu spotlac kogos trafnego dla siebie, czlowiwk juz inaczej podchodzi do pewnych spraw. Mimo ze kazda z nas jest wyksztalcon, pracujaca, zadbana i czesto wychodzimy na wydarzenia kulturalne , puby, wycieczki. To jest naprawde trudno. Ja mysle ze duzo zalezy od szczescia i moze przeznaczenia. I moze czasy sie zmienily ale biologia nie, często kobietom po 30 ciezko zajsc w ciążę niestety mezczyzni sa w lepszej pozycji.
Rany, dziewczyny i kobiety. Przestańcie tak klasyfikować i katalogować bo jeszcze się taki nie urodził fachowiec co poznał dogłębnie człowieka a zdarzają się rzeczy niemieszczące się w żadnym katalogu jak np wyjście za mąż zakochanej 30 latki za 70 latka. Za to jedna dobra rada. Przestańcie udawać „drut kolczasty” w naiwnej nadziei odsiania niechcianego „towaru” i zmotywowania najwytrwalszych i wartościowych, bo czemu mieli by ryzykować prawie pewną porażkę. Chcecie wrażliwych, tylko czy taki zaryzykuje aż tyle z „drutem kolczastym”? Czy to nie przekleństwo czasami nawet tych pięknych kobiet? Nic z tego dobrego nie będzie za to „dupki” co się niczym nie przejmują zostaną do wyboru. Uśmiechnij się, zachęć człowieka by do ciebie podszedł bo nie gryziesz, Kobiety ze wschodu to jeszcze potrafią, są otwarte, a co się porobiło z Polkami? Poza tym mamy ponoć równouprawnienie, to może i kobiety zaczną równo się częściej starać o kontakt? Coś zabrania wyjść z inicjatywą? Mama nakrzyczy, że nie wypada? Równe prawa owszem, ale wysiłek niekoniecznie? Zapewniam, że dziewczyny co się odważyły często wygrywają ( znam to z otoczenia, a wręcz się okazuje, że robi to sprytnie sporo dziewczyn, może trzeba więcej). Co z dość typową dla kobiet długą listą wymagań jakie musi spełnić samiec by być godnym zaszczytu? Co prawda z wiekiem lista się skraca, tylko czy jeszcze on będzie w ogóle chciał? A potem po latach „zmagań” zdziwienie: takie mądre, wykształcone, wspaniałe, zadbane, męski trup się powinien ścielić gęsto u stóp, a nie ścieli… i nie daje to nic do myślenia, tylko jedna konkluzja – faceci beee. Myślcie tak dalej a staropanieństwo lub kontakty z dupkami gwarantowane. Na wykładach Lew Starowicz nieraz mówił o tym że lista oczekiwań kobiet jest znacznie dłuższa od oczekiwań mężczyzn, a takie twierdzenia wywołują tylko pomruk niezadowolenia żeńskiej części słuchaczy, jednak nie powoduje to jakoś głębszej refleksji co jest nie tak. No i nieśmiertelny zegar biologiczny, nie ma sensu na niego pomstować. Kobiety mają znacznie mniej czasu i tyle. Faceci w sumie też, bo choć mogą dłużej, nie maja już z kim zostaje im mglista iluzje że może jednak się zdarzy….(jak w przykładowym związku z życia wziętym 30 latki z 70 latkiem gdzie on dał radę „zrobić” dziecko a ona ledwo urodziła wcześniaka w klinice, ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie) Całe pokolenia mam uczyło córki jak wygląda życie i nie było problemu. Nowożytne czasy wszystko spaprały i teraz ważniejsze jest robienie kariery niż podstawy istnienia ludzkości. Wolnoć Tomku w swoim domku, ale trzeba tego ponieść konsekwencje i czasami wydać co się zarobiło robiąc karierę, by w ogóle zajść w ciążę i nie daj Bożę urodzić trwale upośledzone dziecko. Wysoka cena za własny komfort i na dodatek przeniesiona na niewinne niczemu dziecko. Osobiście uważam (i medycyna też), że kobieta powinna mieć pierwsze dziecko do około 25 – 30 roku życia (wskazane 18 -20 ze względu na największą wydolność biologiczną i najniższy odsetek problemów) albo niech sobie daruje by nie sprowadzać nieszczęścia na świat. Komfort sobie można mieć, ale tylko na swój rachunek. Rozpisałem się, ale to dzieło autentycznego chłopa, który nadział się na niejeden problem, Mnie to już nie dotyczy ale może się przyda innym. Pozdrawiam.
Bogdan, problem w tym, że młode kobiety rzadko robią karierę przez wielkie K, one po prostu idą do pracy, bo nie da się inaczej. Muszą zarabiać pieniądze, żeby mieć za co żyć. Taka jest rzeczywistość. Rodzą dzieci później, bo zwyczajnie jedna pensja nie wystarcza…Nie chcą się decydować na życie z rodzicami/teściami pod jednym dachem, bo wiedzą, czym to grozi…To wszystko nie jest takie proste…
Nie wiem Bogdanie, ale Twój wpis powiał trochę żalem do strony kobiet. Tak kobiety więcej wymagają i jest to normalne, bo uwarunkowane biologicznie – chodził Pan na lekcje biologii prawda? Świat natury w przypadku każdego gatunku zwierząt ma identyczny schemat itp. samiec musi się wykazać, nie samica. Problem w tym, że kobiety przez ostatni okres czasu poszły bardzo do przodu, a mężczyźni przespali ten okres. Co do zegara biologicznego to mit, że niby „mężczyźni mogą dłużej poczekać i nie wpływa to na jakość ich nasienia” wpływa i to bardzo. Po 30-stce u mężczyzn występuje gama uszkodzonych plemników, a jak taki za młodu pił i palił, nie ma kondycji fizycznej to już ogólnie kaplica. Również po tym wieku częściej rodzą się dzieci z problemami psychicznymi (różnymi zaburzeniami). Wiedział Pan, że najczęstszą przyczyną długiego oczekiwania na potomka u nawet młodych par jest niepłodność/słabe nasienie partnera, a nie partnerki? Mężczyźni kompletnie o siebie nie dbają i są słabsi od swoich ojców, zatem mamy 50/50. Do tego zapamiętaj, że choroby genetyczne przenosimy wraz z DNA – czy będziesz miał 18 czy 45 lat któryś plemnik i tak przeniesie chorobę. Dlatego wolałabym, aby mężczyźni przestali przekazywać sobie ustnie ten mit ;), zapewne w celu mentalnego „poklepania sobie w ramię” i myśląc „mam jeszcze czas”. Dla mnie mężczyzna po 30-stce (jak i kobieta) ma słabszą zdolność rozrodczą i kobiety powinny brać to pod uwagę wiążąc się z kimś takim. Później przychodzi taki po 30-stce do kliniki i ze zdziwieniem patrzy na doktor, gdy mówi „ma pan słabej jakości nasienie, plemniki nie mogą dostać się nawet do komórki jajowej nie mówiąc o przebiciu się”. Fakt jest taki, że jeśli mężczyzna za młodu nie dbał o siebie (szczególnie gdy miał nałogi) to niech nie oczekuje „sprawności” swojego nasienia po nawet tuż 25-stce. Nie wspominając, że faktyczny stan wieku może się znacząco różnić naszego osobistego wieku biologicznego (stan organizmu, metabolizm, zdolność rozrodcza).
„Nowożytne czasy wszystko spaprały i teraz ważniejsze jest robienie kariery niż podstawy istnienia ludzkości.” z całym szacunkiem, ale denerwują mnie (uwierz mi chciałabym zastosować ostrzejsze słowa) ludzie z takim podejściem. Pomyślał Pan, że chyba nie było kobietom (naszym matkom/babciom) „jak u Pana Boga za piecem”, jeśli młode kobiety widząc i słuchając doświadczeń kobiet (ba nawet te w średnim wieku) stawiają na samodzielność i wykształcenie. Napisze mi również Pan ILU MĘŻCZYZN jest w stanie samodzielnie utrzymać 4 osobową rodzinę (takie niby minimum demograficzne). Czy to przypadkiem nie pokazuje przykrego obrazu, kiedyś wszechobecnego szantażu ekonomicznego względem partnerek zajmujących się domem oraz obecnie pracy na dwa etaty (dom + praca)?
„… ale trzeba tego ponieść konsekwencje i czasami wydać co się zarobiło robiąc karierę, by w ogóle zajść w ciążę i nie daj Bożę urodzić trwale upośledzone dziecko. Wysoka cena za własny komfort i na dodatek przeniesiona na niewinne niczemu dziecko.” Czyli Pana zdaniem kobieta nie ma prawa do komfortu, który powinien posiadać tylko mężczyzna – niezależność finansowa? Teraz pomyślmy jakie perspektywy ma kobieta, która zdecyduje się zostać w ,domu i być zależną od mężczyzny ufając, że to związek do końca życia (według mnie obecnie większość mężczyzn jest tradycjonalistami, gdy chodzi o branie czegoś, gdy już trzeba dotrzymywać/brać na siebie wyrzeczenia to już gorzej). Patrząc na liczbę rozwodów w Polsce to gorzej, niż źle. Co więcej moim zdaniem to NIEODPOWIEDZIALNE, aby kobieta ryzykowała przyszłość dziecka nie posiadając własnych dochodów. Mężczyźni w tej sferze (niby podstawowej względem biologii) w Polsce nie dają sobie kompletnie rady. ile młodych par bierze ślub? I jak Pan sądzi dlaczego tak mało?
Moim zdaniem kobiety źle do tego wszystkiego podchodzą właśnie przez mężczyzn i nacisk społeczeństwa. To może przedstawię wam swoją historię. Nigdy nie interesowałam się mężczyznami. Po prostu nie miałam ochoty na związki tak to brnęło do 25. Nie widziałam w tym nic złego, nikt mi się nie podobał to po co miałam zmuszać się do kogoś, bo ktoś ma takie poglądy jak bogdan („daj komuś do 30-stki, skoncentruj swoje życie na poszukiwaniu samca aby przekazać geny”)? No to coś poszło nie tak, bo ja od zawsze miałam takie poglądy gdzieś. Przecież bez problemu można odwrócić kota ogonem, że wina leży po stronie mężczyzn albowiem nie potrafią zainteresować sobą kobiety i/lub maja za słabe osiągi na swoim koncie, aby stać się dobrym materiałem na męża i ojca. To kobiety działają na rzecz gatunku, albowiem chcą wiązać się tylko z „dobrym materiałem genetycznym” w stosunku do obecnego rozwoju DNA. Jednak wróćmy do mojej historii – skoncentrowałam się na tej niszczycielskiej karierze, zawodowym oddaniu przez które na pewno upadały mocarstwa świata. Mając 27 lat spodobał mi się pewien osobnik (POZNAŁAM GO W PRACY!!!!!!) po tygodniu byliśmy parą. Byłam w ciąży, Około 32 lat urodziły mi się bliźniaczki, obie otrzymały 10. Żadnego obciążenia genetycznego. Zdrowe jak ryby ;). Jaki morał z mojej historii. Przestańcie myśleć co inni oczekują od was, a zacznijcie patrzeć na siebie. Dbajcie o swoje zdrowie, zero nałogów, przebadajcie się pod kątem przenoszonych chorób genetycznych (niestety również trzeba sprawdzać partnera), a bez problemu po 30-stce urodzicie zdrowe dzieci. Wiecie ile młodych mam rodzi ciężko chore dzieci? Mało. Dlaczego? Bo one najczęściej dokonują aborcji i często pod naciskiem innych (partnera/męża!!!!!!!!! rodziców!!!!!!). Starsze kobiety decydują się je wychować, najczęściej z powodu dobrej sytuacji materialnej. Zatem bogdan bardzo mało wiesz o tej praktycznej stronie „starzenia się organizmu” oraz obecnie „męskiej nadawalności” do założenia rodziny, bo jak mój dziadek mawiał „jeśli nie jest w stanie ciebie utrzymać to już nie potrafi spełnić podstawowej rzeczy w małżeństwie”. Gdyby obecnie kobiety rygorystycznie patrzyły czy mężczyzna potrafi na poziomie utrzymać rodzinę i nie przez myśl nie przyszłoby, aby pracować to przyrost naturalny mielibyśmy grubo na minusie ;). Dlaczego to wołacie, aby kobiety obniżyły swoje wymagania, a nie pomyślicie, aby podwyższyć swoje standardy? To jest właśnie strona męskiej dość podstępnej mentalności – tak wmówić innym, aby to oni sądzili, że są winni, a wówczas sam nie będę musiał kiwnąć palcem.
Pozdrawiam
Dla tych którym nie chciało się doczytać :). Ogólnie zauważyłam, że najwięcej par poznaje się w pracy, bądź rzeczywiście przypadkiem. Przecież codziennie przechodzicie koło tylu wolnych mężczyzn. Dbajcie o siebie, zbadajcie swój autentyczny wiek biologiczny (ja w moim obecnym wieku po 30 mam wiek biologiczny 22 latki wliczając w to stan komórek jajowych) i szeroko się uśmiechajcie. Puszczajcie o kant głosy tych niezadowolonych mężczyzn, bo większość z nich zawsze chce coś otrzymać przy własnym najmniejszym zaangażowaniu/nakładzie pracy, od dzisiaj oficjalnie nie macie na takich czasu! Nauczcie się, że posiadanie rodziny nie jest wyznacznikiem szczęścia, a jego skutkiem. Tyle młodych par żałuje swoich wyborów, bądź co gorsza mają w życiu pod górkę.
Paulino. Nie piłem nigdy i nie paliłem. Jestem szczupły, wykształcony. Czytałem „Socjobiologię” Wilsona, „Ewolucję pożądania” i jeszcze parę innych ciekawych pozycji z zakresu psychologii społecznej. Mam pracę, jestem uczciwy, zadbany. Niestety, nie jestem bogaty, nie jestem wysokim brunetem, nie mam inteligenckiego pochodzenia itp. Juz z tego powodu jestem odrzucany na starcie. Żadna nie zadaje sobie trudu poznania mnie bliżej. Ja na siłę nikogo NIE MAM PRAWA poznawać. Bo to zostaje uznane często za „napastowanie’, „stalking” albo cos podobnego. Wierz mi doświadczyłem tego nie mając żadnych złych intencji. Człowiek często w ten sposób ryzykuje swoją opinią, pracą (szczególnie gdy pracuje się w tym samym miejscu). Rozumię obawy kobiet o zdrowie przyszłego potomstwa i jestem gotów na zasadzie wzajemności przebadać się na wszelkie możliwe sposoby. TYLKO ŻE TO NIKOGO NIC NIE OBCHODZI! Liczy sie pierwsze wrażenie. Zawsze przegrywam z wysokimi brunetami. A jak jeszcze SPRAWIAJĄ WRAŻENIE kogoś przy kasie! Przegrywam w ten sposób nawet z kierowcami. Ale oni mają ten spryt. Potrafią się odpowiednio zaprezentować. Koleżanka mi powiedziała: liczy sie CIUCH. nie bądź na poczatku nigdy taki szczery, nie poruszaj poważnych spraw. I widzę, że ma rację. Że tak własnie jest. Tylko, że ja taki nie jestem. Szczerosć jest dla mnie najważniejsza. Rozmowa, czułość. A ciuch? Mogę się ubrać jak ona będzie chciała. Tylko musi mi powiedzieć jak lubi. A do tego etapu nigdy nie dochodzi bo liczy sie pIERWSZE WRAŻENIE. CZysta biologia? Prawda? Jesteśmy zwierzętami. tak Tylko naczelnymi. Jesteśmy ludźmi! I jeszcze jedno. Kobiety i mężczyźni są TAKIMI SAMYMI LUDŹMI. Te same emocje, te same uczucia, te same obawy. Wierz mi! Mówię o ludziach myślących a nie o samiczkach i samcach. Odrzucenie, śmiesznosć, porażka boli tak samo! A równouprawnienie już jest. Moimi szefami sa kobiety. ja jestem zwolenników relacji partnerskich w związku. I co z tego??? Gdy liczy się pierwsze wrazenie a potem ” czy jest w stanie zapewnić mnie i dziecku kasę”. Niech kombinuję, niech oszukuje, niech będzie bez skrupułów wobec innych tylko niech o mnie dba. Jeśli nie jesteś samcem alfa – jesteś nikim. Jak zwierzęta.
A kolega Tomasz skąd pochodzi? 😉
Bardzo chętnie poznam Cebie jeśli pozwolisz na to 🙂
A ja Cię chętnie poznam, porozmawiam. na priv: zavet@tlen.pl kobieta po 30 tce.pozdrawiam
jestem singielką bez doświadczen w związkach Mam pogody charakterMam wyższe wykształcenie Chetnie poznam miłego partnera.
Bohdan ma rację: „…Przestańcie udawać „drut kolczasty” w naiwnej nadziei odsiania niechcianego „towaru” i zmotywowania najwytrwalszych i wartościowych, bo czemu mieli by ryzykować prawie pewną porażkę. Chcecie wrażliwych, tylko czy taki zaryzykuje aż tyle z „drutem kolczastym”? Czy to nie przekleństwo czasami nawet tych pięknych kobiet? Nic z tego dobrego nie będzie za to „dupki” co się niczym nie przejmują zostaną do wyboru…”. Nie zgadzam się z Bohdanem, że po 30 to kobieta niech sobie da spokój z dzieckiem i że 30 latka z 70 latkiem to dobry pomysł. Ale poza tym to ma rację. A tu proszę, spotkał się z Waszej strony z ogniem krytyki. Ja niestety tez zauważyłem, że wszyscy mówią o równouprawnieniu ( i w tym duchu jako już dorosły obecnie 43 latek żyję) a kobiety zachowują się jak księżniczki w wieży z fosami. Przecież mają już w wieku 30 paru lat pewne spostrzeżenia życiowe (nawet jeśli nie doświadczenie w związkach) i mniej więcej powinny się orientowac, który mężczyzna nie poczyta ich inicjatywy tylko jako zachętę do seksu. I przede wszystkim: można być nieśmiałą i ostrożną – ale trzeba ROZMAWIAĆ, mówić, czego się oczekuje. nie słuchać rad kolezanek, plotek . Kierować się swoim rozumem, obserwować potencjalnego partnera w bezpośrednich relacjach a nie poprzez relacje innych! Być ostrożną ale otwartą!
Witam ,Pana Tomka bardzo chętnie poznam;)
Takich Tomków którzy nie myślą dolną częśsią dresu a obserwują kobiety i wyciągają wnioski jest więcej niż zdawać by się mogło.
A ja chcialabym sie skontaktowac z P. Pawlem, bo bardzo madrze pisze. Mam corke w jego wieku 34 lata, od ok 7 lat jest sama, bo czas poswiecila na studiowanie i zakladanie firmy. niedlugo broni doktoratu. Jest mi jej zal, ze nie moze spotkac tego jedynego, wymarzonego. Nie interesuje sie Chlopakami, ktorzy nic nie robia, ktorych cieszy zabawa i lekki pieniadz. Szuka kogos kto ma w zyciu jakies cele i uporczywie do nich zmierza. Jak znacie takiego mezczyzne wolnego to dajcie znac. Halina
chętnie poznam taka bratnią duszę. znacie jakiś sposób?
Trochę odkopałem temat. Mam 37 lat i za sobą jeden poważniejszy związek i kilka krótszych nieudanych. I to nie ja je kończę, tylko zawsze kobieta. I zawsze słyszę: „to nie ty, to ja”. Ale szczerze mówiąc wychodzą na tym lepiej. W większości już zamężne i chyba szczęśliwe. A ja coraz bardziej pogodzony z wieczna samotnością.
Nie jestem przystojny – z nadwagą, łysawy, w okularach – i w „tradycyjnym” podrywie nie mam szans. Jestem samotnikiem i domatorem. Nie oznacza to, że nie lubię gdzieś wyjść, czy pojechać. Samemu mi się po prostu nie chce. Ale jak już kogoś poznam to jestem otwarty, bardzo kochający, troskliwy. Ugodowy i spokojny. Chce wspólnego szczęścia, a nie cudów.
Oczywiście mam tez oczekiwania. Wygląd. inteligencja. Zainteresowania. Jak każdy. A interesuję się RPG, SF, książkami i komiksami. Filmem, grami komputerowymi. Jeżdżę na motocyklu i strzelam czarnoprochowo. I co z tego? Nie ma w moim zasięgu kobiet o zbliżonych zainteresowaniach.
Jestem na portalach randkowych itp. Tylko co z tego? Nikt nie pisze, nikt nie odpowiada. A jeżeli już to kobiety tak zdesperowane, że chyba nawet opisu mojej osoby nie przeczytały. I nawet to, że mieszkam w stolicy niewiele pomaga. Zbyt wiele konkurencji by się w jakikolwiek sposób przebić, a oczekiwania płci przeciwnej kosmiczne.
Tak szczerze ja już jestem po prostu zmęczony. Nie mam psychicznych sił na podryw i granie tajemniczego uwodziciela. Czekać, kusić, starać się. I stracić kolejny rok. Bo znów zostanę odrzucony i będę cierpiał. Samotność to cierpienie, ale próby jej zakończenia kończą się dla mnie tylko gorszym samopoczuciem.
To jest ściana której nie potrafię przeskoczyć ani obejść.
Krzysztof piszesz, że nie jesteś przystojny, a sam zaznaczasz na pierwszym miejscu, że liczy się dla Ciebie wygląd…
Tak liczy. Mężczyźni są w dużej mierze wzrokowcami i nie mam zamiaru się tego wypierać. Ale nie chodzi mi o wygląd modelki. Tylko o kształt twarzy, makijaż, uczesanie, a także figurę. Zestaw, który do mnie przemówi. Prawdziwa kobieta, a nie fotoshop z okładek gazet.
„Nie jestem przystojny – z nadwagą, łysawy, w okularach – i w „tradycyjnym” podrywie nie mam szans” no właśnie o tym mowa… skoro sam wiesz, jak wyglądasz, to rozglądaj sie za kobietą podobną sobie. Obydwoje zaakceptujecie swoje niedoskonałości. Ale pewnie jak większość 'facecików’ nazywających kobiety z 20 kg nadwagą wielorybami, marzysz o szczupłej, dobrze uczesanej (HELOŁ, sam jesteś łysiejący!) i pięknej kobiecie. Zejdź na ziemię.
Aha i coś jeszcze…. My kobiety TEŻ patrzymy na wygląd. To, ze niektóre nie w takim stopniu, co mężczyźni wynika tylko z tego, że mniej zarabiamy i czasem kobiety wolą grubego i łysego okularnika, ale mieć co do gara dzieciom włożyć, bo przystojny alvaro nie zawsze będzie taką opcją zainteresowany. Narzekacie na samotność, szukacie „miłości” ale jedyne, co Was w kobiecie interesuje to, zeby była bez nadwagi, z lśniącymi kaskadami włosów, na szpileczkach, w pończoszkach, samodzielna, wykształcona, pracująca ale jeszcze gotująca, sprzątajaca i rodząca dzieci. Bo co? Bo „mężczyźni są wzrokowcami” xD dobre… A potem się zdziwisz jak wyłapiesz kobietę na kasę i dostaniesz seksy raz na miesiąc! Oj zdziwisz się!
Ja mam parę (parę nie paręnascie) kg które mogłyby ewentualnie odejść, do tego śliczną buzię, ładne włosy i full wypas: wykształcenie, osobowość, wartości i zainteresowania. Do tego 25 lat. Ale czekam. Trafiałam na wielu. Również na takich, na których wygląd też nie zwracałam uwagi ale spostrzegłam, że tacy faceci są niedowartościowani do tego stopnia, że nigdy nie będą w stanie mnie skomplementować, docenić itp. Chodziłam z łysiejącym grubasem jak Ty i jedyne co, to potrafił mi wytknąć moje wady. Chodziłam z mężczyznami jak modele. Komplementom w moją stronę nie było końca. Potrafili mnie docenić. I to było miłe.
Przez chwilę zakosztowałam internetowych randek. Tu jak w realu – przystojni potrafią zagadać itp. Grubi, łysiejący od razu…. „wymienimi się zdjęciami”? Kurde, facet, ogarnij się! Masz nadwagę i oczekujesz szczupłej? Schudnij albo bierz kobietę z nadwagą! Itp itd. My TEŻ mamy oczy i też nas nieraz na Wasz widok bolą!
Ah i co do mnie, oczekuję tego, co mam sama: ładnej buzi, zero oznak łysienia (sory, ale mam 25 a nie 55 lat i nie szukam kogoś, kto będzie wyglądać jakby był moim ojcem) i max paru (a nie parudziesieciu) dodatkowych kg do kochania. Do tego powinien umieć się przyzwoicie ubrać (dla wielu nadal wszystko, co nie jest jeansami i tshirtem jest p*dalskie i potem widzimy bandę dreso Januszy ze śliczną kobietką pod pachą… ja tak nie chcę!) i być ogarnięty. Żeby ludzie widząc nas nie szeptali miedzy sobą, że „jest taki brzydki, wiec pewnie bogaty”. Nie szukam milionera ani sponsora, jestem samodzielna (nawet zmotoryzowana). Ale szukam faceta, który jednak będzie dla mnie godnym partnerem. Jeśli np na 2-3 lata odejdę na macierzyński, to chciałabym w komforcie finansowym wychowywać dziecko. Byc moze przez ten czas nie wyjechalibyśmy na wakacje ani nie zrobili żadnego remontu, ale miałąbym na jedzenie, rachunki i okazyjne małe przyjemności jak kino, restauracja, wycieczka weekendowa itp. Czy to źle, że oczekuję mężczyzny, który nie zmarnował swojej młodości i, tak jak ja, inwestował w siebie? Czy mając mgr mam zwiazac sie z kimś po zawodówce na najniszej krajowej? Tyle to ja zarabiałam na pół etatu… I tacy wegetujący, często też piękni inaczej mężczyźni oczekują, że śliczna, szczupła i wykształcona kobieta rzuci się na nich?
ktoś poruszył wcześniej kwestię zmiany środowiska. Zgadzam się w 100%. Wychowałam sie na wsi. Z mojego rocznika wszystkie kobiety pracują. Jedna na warzywkach w DE, druga jako kierownik marketu, trzecia po studiach, czwarta też, także i ja. Żadna z nich nie została w wioseczce. Faceci – czwórka. Jeden był kierowcą TIRa ale stracił prawo jazdy od chlańska, drugi robi przy łopacie w PL, trzeci w DE, czwarty jest homo i jest fryzjerem w stolicy województwa. Hmmm… do wyboru do koloru! Żebym oczopląsu nie dostała! Tyle dobrych partii, że nie wiem kogo wybrać!
To nie jest tak, ze nie ma już w ogóle fajnych meżczyzn. Bywają, owszem… Ale 1. jest ich tak niewielu, ze ci przystojni, dobrze zarabiający nie mając konkurencji wolą się bawić życiem a na małzeńśtwo patrzą jak na niewolnictwo (przy podejsciu wielu kobiet nie jest to dalekie od prawy) 2. Jak facet jest serio fajny, to długo sam nie jest. Mało jest fajnych SINGLI. 3. Jeśli kobieta jest ładna i inteligentna, a do tego wykształcona i samodzielna to ja sie pytam… PO CO jej facet, który nie ma perspektyw w pracy, wygląda jak ziemniak i jest do tego chamem, szowinistą, ocenia kobiety po 30 jako zdezelowane, z „gorszą zdolnoscią rozrodczą” itp. Nie wiem skad pochodzicie, co poniektórzy, ale moja babcia 60 lat temu urodziła swoje pierwsze dziecko w wieku 29 lat. Jeśli mieszkacie wsród patologii, gdzie od pokoleń matkami zostają nastolatki, to w istocie możecie mieć zakłamany obraz rzeczywistości, ale w świecie normalnych ludzi na poziomie tak nie jest. Normą jest ciąża po 28 roku życia. Ludzie na poziomie wolą mieć za co odchować dzieci i zaplanować je, wiedzą o antykoncepcji itp. A że u Was jest inaczej, to przykro mi…
Ale się uśmiałem z tymi łysiejacymi grubasami to wszystko co napisałaś jest prawda gwarancji widzę i doświadczam ale w odniesieniu do kobiet druga strona widzi to tak samo często…
fulla wypas wykształócenie to prof. czy dr hab.? może prof. na uczelni? hmm 25 lat, tylko pogratulować, chapeau bas
Maria, umówiłabym się z Tobą, gdybym była lesbijką, serio, rozwalasz to smutne i zrezygnowane towarzystwo w przedbiegach 😀 nie daj się, sprzedaj się bardzo drogo!
Jestem po 30 i jestem singielką, nie poznaje wielu samotnych gości po 30, ale Ci, których poznawałam, sprawili, że doszłam do przekonania, że po 30 nie ma już większych szans na stworzenie partnerskiego i satysfakcjonującego związku. Mówią, że to kobiety są zdesperowane, ale nie mam już tego przekonania… Traktowanie jak kolegi – serdecznie i po przyjacielsku – samotnego po 30, kończy się zazwyczaj tym, że facet po pół godzinie rozmowy chciałby zagłaskać na śmierć. Nie ma rozmowy czysto koleżeńskiej, od razu robi się przymierzanie się jak do potencjalnej partnerki… Potem potrafi np. pisać 8 razy w ciągu dwóch tygodni zupełnie nie zrażony tym, że nie odpisuje.. Gdy z kolei zagadać do takiego faceta co słychać, zazwyczaj zacznie narzekać na pogodę lub na pracę.. wielu z nich ma też filozofię „nicsienieda” i „jestjakjestczylijestbeznadziejnie” oraz „życietocierpienie”. Itd itd. Sama rozmowa z takim człowiekiem jest cierpieniem. Mam wrażenie, że po 30 nie ma już wyjść dla przyjemności i miłego spędzenia czasu, ale są jakies igrzyska na których koniecznie trzeba złapać partnera..
Smeiszne jest to, że zazwyczaj tak wielu facetom w zasadzie nie brakuje niczego oprócz, nie wiem jak to nazwać, jakiegoś życiowego optymizmu i wiary w siebie, siły psychicznej?. Jesteś tego przykładem, piszesz, że masz pasje, zainteresowania, pomysły jak spędzać wolny czas, jesteś normalnym facetem.. ale prezentujesz się jako „nieprzystojnego” „bez szans na tradycyjny podryw” i cierpiącego w samotnosci”, Wypisz wymaluj – przepraszam, że to napiszę, ale cierpiący nieudacznik z żalem do losu, że nie ma dziewczyny. Ja nie wiem jaki normalny facet uważa, że okulary i brak włosów jest dyskredytujące w oczach kobiet? Chyba tylko taki, który ocenia innych przez atrybut wyglądu.. może swoim myśleniem przyciągasz takie powierzchowne kobiety. Utrwalasz się w swoich dziwnych pogladach i kółko nieszczęścia się kręci.
Zastanów się czy jesteś mężczyzną jakiego chciałaby kobieta, której szukasz? Uroda to rzecz względna, ale na jedno mamy wpływ – na naszą kondycję. Jezeli szukasz atrakcyjnej partnerki, popracuj nad sobą. Nawet nie koniecznie dla kobiet, ale w sumie dla siebie, bo dbanie o swoje zdrowie jest przejawem mądrości i dojrzałości (oraz skłonności do poświęceń). Co z tego, że masz tyle zalet i tyle fajnych zainteresowań, jak masz takie pesymistyczne patrzenie na siebie i roszczeniowe na świat? Widzisz tylko pół szklanki pustej w swoim życiu.. chociaż masz swoje zainteresowania, a co za tym idzie na pewno znajomych.. nie leżysz w szpitalu (no, nie leżałeś w momencie pisania postu), jesteś zdrowy (pomimo, że nie szanujesz swojego organizmu).. wg mnie to już powody do bycia wdzięcznym i zadowolonym.
Życie jest dostatecznie ciężkie i żadna kobieta nie ma ochoty dźwigać ciężaru swojego życia i jeszcze ciężaru słabego faceta. Nie miej watpliwości, że jak znajdziesz kobietę, to wszystko się zmieni.. bo to nieprawda. Szczęście czy jego brak jest w Tobie. I jak masz szukac tak na silę.. to daj sobie spokój. Nastaw się, że będziesz sam i Twoje zadowolenie z życia zalezy od tego jak sobie je zorganizujesz… skoncentruj się na tym co sprawia Ci przyjemność, popracuj nad sobą.. może miłość sama przyjdzie jak nie bedziesz jej szukał?
@ Maria twoja osobosc i fulll wypas to moze ktos obcy, z zewnatrz ocenic a nie ty sama. Skoro jestes taka wspaniala i masz dopiero 25 lat to dlaczego jestes sama?
Pare kilo nadwagi to zapowiedz kilkunastu lub nawet kilkudziesieciu jak bedziesz troche starsza i zajdziesz w ciaze.
Mysle ze nie jest to wcale baza do tego zbye szukac Alvaro, bo Alvaro szuka szczuplych, pieknych i mlodych.
Pozne macierzynstwo jak sama stweirdzasz to klopoty bo jednak coraz trudniej znalezc partnera. Mezczyzni kolo 30 z doswiadczeniem z kobietami i po paru milosnych niepowodzeniach, a ktorzy sa atrakcyjni nie maja juz takiego parcia na slub i dziecko bo juz wiedza jak wyglada schemat zycia z kobieta i ze nie zawsze to zycie uslasne rozami.
Zgodze sie jednak z tym ze wielu nieatrakcyjnych mezczyzn szuka bardzo atrakcyjnych kobiet.
Ja ostatnio coraz częściej słysze o parach które się poznały przez internet. Od niedawna się z kimś spotyka. Teraz to te portale są przemyślane, osoby które na prawdę chcą czegoś poważnego się tam spotykają i fajnie moim zdaniem że jest taka opcja 🙂
Pamiętam czasy gdy miałem parenaście lat. Istniała we mnie wtedy bezdenna pustka, która każdego dnia katowała mnie okropnym cierpieniem emocjonalnym, wynikającym z braku miłości, akceptacji i ciepła. Nie miałem nikogo w swoim życiu, żadnych przyjaciół, ani tym bardziej dziewczyny. Prawie do każdej kobiety miałem wtedy podejście „potencjalna partnerka”, nigdy czysta koleżanka. Czemu? No właśnie ze względu na tą bezdenną bolesną pustkę, która nie pozwalała mi normalnie żyć i normalnie funkcjonować, mniej więcej aż do wieku około 28 lat, kiedy wreszcie się jej pozbyłem (ta pustka oczywiście nie jest regułą dla każdego faceta).
Żal do losu miałem o różne rzeczy, nie tylko o brak dziewczyny. Miałem żal do losu o ojca pijaka, który znęcał się ciągle nad rodziną. O matkę która jak struś chowała głowę w piasek, bo nie była na tyle dojrzała, żeby załatwić ojca w sądzie. Całe życie powtarzała że wszystko jest przeciwko nam, że nic się nie da załatwić. Rzeczywistość jednak była taka, że ona nic nigdy nie próbowała załatwić. Miałem też żal o wiele innych rzeczy, jak między innymi o rówieśników, którzy w przeważającej części zawsze mną gardzili.
Większość życia byłem otyły i nie dbałem o siebie. Czemu? Ponieważ nikt mnie tego nie nauczył. Nie było dla mnie nikogo, kto pomógłby mi wyjść z tego dołu. Nie miałem też najmniejszego powodu do dbania o siebie, bo to wymagało zbyt dużo wysiłku, a całe moje siły szły na przetrwanie tego, delikatnie mówiąc, obozu pracy, którym dla mnie było „życie”. Szły na nie podcięcie sobie żył i nie skończenie ze sobą. Miałem z tego powodu straszne kompleksy i potworny brak wiary w siebie, które są czymś zupełnie normalnym, kiedy się sobie nie podobamy. Nic więc dziwnego, że dziewczyny zacząłem podrywać dopiero w wieku 15 lat i to na czacie przez internet. W realu nie miałem odwagi zagadać.
Dziś mam 32 lata i jestem singlem. Niedawno zmarł ojciec, zapił się w końcu na śmierć – możliwość pisania tego dzisiaj, to jedno z niewielu moich marzeń, które się spełniły. Tylko dzięki moim naciskom i inicjatywom, przez ostatni niecały rok swojego życia mieszkał on po za domem, bo miał sądowy zakaz zbliżania się.
W końcu mogę odetchnąć po tym całym piekle. Spoglądam teraz wstecz na moje życie i przeklinam je za to, co mi zgotowało. Tak wiele czasu straciłem. Sprawy mojej rodziny i mojej zdewastowanej psychiki, którą próbowałem doprowadzić do porządku, zajęły mi większość życia. Nie miałem czasu na edukację, podjęcie życiowych decydujących wyborów w kwestii mojej przyszłości, ani tym bardziej na dbanie o siebie.
Patrzę teraz na to, co mi pozostało i dochodzę do wniosku, że wiele z moich dawnych marzeń czeka ostateczna śmierć. Mając tyle lat widzę wyraźnie, że wiele okazji przepadło bezpowrotnie. Są rzeczy o których zawsze marzyłem i których już nigdy nie doświadcze, plany których już nigdy nie zrealizuje. Nie mówię tego jako użalający się nad sobą chłopiec, mówię to jako dostatecznie dojrzały mężczyzna. Dostatecznie do tego, by przestać mydlić sobie oczy iluzjami. Pewne rzeczy po prostu odchodzą na zawsze i trzeba umieć to zaakceptować, bo tylko w ten sposób można skoncentrować się na tym, co jest tu i teraz.
Nadal pragnę znaleźć sobie partnerkę, z którą przeżyję głęboką miłość mojego życia. Jest to jedno z moich umierających już marzeń. Jeszcze oddycha, więc w ciągu ostatnich dni postanowiłem wypróbować różne serwisy randkowe. Moje piękne marzenie szybko rozmazało się o ścianę rzeczywistości – serwisy randkowe tworzone są w większości przez wyłudzających pieniądze oszustów, żerujących na ludzkim nieszczęściu wynikającym z samotności. Piekła ciąg dalszy, czy ten mrok się gdzieś kończy? Moja dusza jednak podpowiada mi, że nie jestem gotowy do miłości, więc chyba i z tym marzeniem się w końcu pożegnam.
Znam takie problemy z autopsji. Nigdy nie wiemy ile będziemy żyli, ale do końca powinniśmy walczyć o siebie. Czasu straconego się nie wróci, ale reszta naszego życia zaczyna się teraz. Zaakceptować straty i starać się wytrwale realizować marzenia. To się nie wydarzy z dnia na dzień. Może potrzebne będą terapie, na pewno praca nad sobą, poznanie na nowo siebie (tak, jeśli w młodości nie było na to miejsca, bo życie zdominowały problemy rodzinne). Ktoś powie jak tu w tym artykule „po 30 nie ma już czasu na …”. Etapów w rozwoju się nie da tak po prostu przeskoczyć.
Jeśli ktoś szuka miłości to zawsze może ją znaleźć. Możliwe, że jednak będzie musiał wykonać wielką pracę na sobie wcześniej. Jeśli jest się na etapie potrzebującego skrzywdzonego dziecka, to nie da się wejść w dobrą dorosłą relację, co najwyżej w toksyczną.
Lepiej też poznawać ludzi na żywo, mają większą chęć prawdziwego poznania i zrozumienia drugiej osoby. Na internetowych portalach trudno doświadczyć ludzkiego podejścia, tak sądzę. Ludzie nie mają cierpliwości dociekać, kto jest po drugiej stronie. Wydaje mi się, że osoby, które są ogólnie bardzo atrakcyjne, mogą tam się przebić i kogoś fajnego znaleźć.
Witam wszystkich na tym forum,czytam te wszystkie komentarze i nie do konca się ze wszystkim zgodzę!Jestem singielką,kobietą po 30stce,bylam w wieloletnim związku-temat zakończony.Pare razy probowalam poznac mezczyzne na staly związek co niestety konczylo się fiastem na 2 lub 3 spotkaniu!Dlaczego otoz to,nawiąze do komentarzy jestem taki i taki,nieprzystojny! nie jestem wysokim brunetem nie mam szans u pieknej kobiety o co tu chodzi?????zaloze ciuch ale jaki taki jaki kobiecie sie bedzie podobal wogole nic z tego nierozumie!!!Jestem lysy z brzuszkiem szukam pięknej kobiety????Umowi sie a pozniej nie mam szans na dalsze poznanie dlatego ze patrzy na to ze nie mam kasy???????Sorki z takim typem rozmowcy wyszlabym przed siebie i podziekowala ani ochoty niemiala na dalsza znajomosc.Musi byc chemia pomiedzy dwojgiem ludzi,musza sie na wzajem sb podobac,niebede nikomu gazety zakladac i udawac ze to Enriqe,na sile sie do niczego zmuszac!Nie bede zadnemu facetowi matkowac jak ma sie ubierac zalosne to chyba ze urodze dziecko to wtedy bede matka!Nie potrzebuje filozofa,lenia tylko normalnego zaradnego faceta ktory ma stalą prace i w przyszlosci bedzie lozyl na wlasne potomstwo!Temat rzeka powodzenia zycze singielkom glowa do gory trzeba wierzyc ze w koncu pojawi sie ten idealny dla kazdego i pamietac ze ksiąze z bajki nie istnieje Pozdrawiam
Miłość można znaleźć w każdym wieku, tylko trzeba wyciągnąć do niej ręce.
Ja tak zrobiłam idąc do biura Matrymonialnego Ostoya w Warszawie.
a skąd wiesz że nie istnieje ,jak tak twierdzisz z góry to tak jest,bo ty nawet nie chcesz w ogóle faceta,bo nie liczy dziś się miłość tylko roszczenia do faceta,czyli tylko brać i nic nie dawać jesteś ostro i zdrowo pojebana ,za dużo kórestwa jak jesteście takie zaradne i samodzielne to dlaczego oczekujecie jeszcze kasy od faceta?może by tak dać coś od siebie,a co ty jesteś w stanie mężczyżnie zaoferować?tylko danie dupy i nic poza tym?współczuję ci bo takich jak ty debilnych i bezdennie głupich Pań jest na pęczki,skóra ,fura i komóra,no przykro mi ale tak jest,współczuję ci twojej choroby umysłowej,bo wszystkie feministki jesteście chore psychicznie z nienawiści,SAMIEC TWÓJ WRÓG
Zacznę od tego, że sam jestem takim wiecznym chłopcem po 30-tce. Nie będą was nudził powodami tego stanu rzeczy (w moim przypadku są one bardzo wyraźne), tylko od razu odniosę się do artykułu. Otóż mentami jest on szkodliwy, mam na myśli przede wszystkim dzielenie znajomości ze względu na miejsce zawarcia. Może autorkę zaskoczę, ale fajni faceci chodzą zarówno do biblioteki, jak i do pubów – i to raczej do tych drugich częściej. I teraz zgorszenie: fajki faceci chodzą też na prostytutki (nie znaczy to, że się przed kobietą przyznają), onanizują się, umawiają na sex randki, gapią się na wszystkie zgrabne tyłki itp itd. Autorka doszła do absurdu idealizując już nawet nie facetów, ale nawet miejsca (sic!) Teraz rzecz druga i w zasadzie teza główna tego artykułu. Zgadzam się, że punktem wyjścia i rzeczą naprawdę najistotniejszą jest akceptacja siebie. W zasadzie akceptacja to mało, trzeba siebie kochać. Pożądać. Myśleć o sobie jako niezłym ciachu – wtedy masz już naprawdę świetny punkt wyjścia. Ale czy to znaczy, że teraz można już nic nie robić, bo miłość przyjdzie sama? Nie! „Nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz DZIŚ miłości”. Pozdrawiam
Inna rzecz, że osiągnięcie takie stanu miłości własnej nie jest łatwe, gdy punkt wyjścia jest tak marny, jak u kolegi powyżej. Niemniej osiągalny, czego sam jestem przykładem. Udało mi się to tylko i wyłącznie dzięki metodom własnym. Gdybym miał słuchać rad znajomych, rodziny, dziewczyny, psychologa – tobym prędzej zwariował. Różnica polega na tym, że obi doradzą Ci tylko to, co mieści się w pewnych schematach, co ich zdaniem jest etyczne. Sam zaś wymyśliłem coś wyrwanego z takiego sztywnego myślenia. Potrzebowałem metody porąbanej, bo sam nie jestem takim typowym, zwykłym Kowalskim. Ale udało się 🙂 Wyszedłem ze głębokiego kompleksu niższości
ja powiem tylko że kobieta po trzydziestce powinna szukać mniej więcej w swoim wieku i trochę starszego a co jak znalźć to trzeba szukać jest powiedzenie w znalezieniu miłości trzeba czasami pomóc bo kobiety jak i mężczyźni czują się samotni są kobiety jak i mężczyźni co z własnego wyboru chcą być samotni a wiele kobiet i mężczyzn chcą kogoś znaleźć i wspierać się na wzajem kochać mieć dzieci i nadal ciągle szukają a jeszcze gorzej mają jak są chorzy niepełnosprawni którzy tez pragną bycia kochanym i bycie z drugą osobą i kochać się na wzajem wspierać co tacy niepełnosprawni mają zrobić to jest pytanie niech autorka odpowie na te pytania
Widzę , że chyba wątek już chyba padł i choć jestem chyba już dla Was trochę starszym singlem bo mam 47 lat, to nasuwa mi się taka dygresja iż autorka ma wielką rację.
Ja, według moich znajomych, przeżyłem swoje dotychczasowe życie w dość ciekawy i pasjonujący sposób. Nie chciałem się wiązać bo myślałem o tej wielkiej miłości i czas przeleciał. Dlatego do swoich doświadczeń nie mogę dopisać jednego doświadczenia posiadania własnej rodziny z dziećmi. Jest to chyba jedna nielicznych rzeczy , która mnie ciekawi a staję się już chyba dla mnie rzeczą niedostępną. Dlatego piszę to i do kobiet i facetów z tego forum ja jestem dobitnym przykładem , jak do 30 -stki nie nalazłeś miłości to niema co czekać jeśli jest się przekonanym iż chce się być z kimś , to czym prędzej poszukać jakieś najbliższej poczciwinki albo poczciwca dogadać się z nim tak z grubsza co do istoty sprawy i stworzyć rodzinkę i cieszyć się ze wspólnych „słodziaków” bp potem może być już za późno, albo jak się nie jest do tego przekonanym i nie ma się tego wymarzonego partnera lub partnerki zaakceptować swoja samotność i rzucić się w wir kariery albo jakieś ciekawej pasji i przestać myśleć księciu z bajki albo zaczarowanej księżniczce szkoda czasu na jakieś małżonki.
Pozdrawiam i życzę zdrowego i pogodnego życia
Wodzu, dzięki za ciekawe rady. Powodzenia 🙂 Wszystkiego dobrego 🙂
Rada z tym ukladem dobra, ale ma swoje minusy. Z jednej strony stabilizacja, seks i dowartościowanie, że masz kobietę. Ale.. mam takiego kolegę, co w ten sposób się ożenił. Małżeństwo zgodne, ale on po 10 latach ma się dalej za żałosną ciapę, która nie potrafiła zdobyć kobiety której chciał (po jego opowieściach to raczej uważam, że jak najbardziej mógł, gdyby zmienił głupi sposób myślenia o kobiecie jak o jakimś bóstwie i nie oddawał pola innym). I ten facet zakochał się swojego czasu i mi też się podobał. Ale miał już żonę (na jego utrzymaniu, spłacił jej kredyt na dom), remontował drugi dom, uznał jej dzieci za rodzinę… Ona mu się nawet nie podobała, ale uważał kiedyś głupio, że inna go nie zachce.
Ja dla odmiany zaakceptowałam samotność. Zbliżam się do 40 i czuję się dobrze. Zaakceptowałam, że nie będę mieć dzieci. Jak już to fajnie byłoby mieć faceta, ale tylko takiego co wniesie coś w moje życie.
Mimo, że wierzę w to co piszesz to z miłością nie ma tak łatwo. Urwałem kontakt z poczciwą dziewczyną, bo mi się zwyczajnie nie podobała. Szkoda mi jej, bo wiem co to znaczy być odrzuconym. Wychodzę jednak z założenia, że nie ma sensu się wiązać bez miłości.
Nie szukam, ale chciałbym znaleźć. Prawdopodobnie za 19 lat przybiję Ci żółwika i przyznam rację, ale teraz po prostu nie mogę. Mam pecha do kobiet. Poza wspomnianą wyżej wydaje się, że spotykam same puste, bez zainteresowań i pasji. O pogodzie przecież nie będę rozmawiał do końca życia (może dlatego babcię łupało w kręgosłupie na deszcz), a seks w koncu się znudzi. Powoli zaczynam generalizować ten gatunek i probuję walczyć z uczuciem samotności. Na szczęście poza pracą mam czym myśli zająć – kupka hobby, na które mógłbym nie mieć czasu gdybym był z kobietą.
Co jeżeli zrobię tak jak mówisz a w wieku 40 lat Kupidyn mnie jebnie w dupsko? Zostawić rodzinę, czy pluć sobie w brodę do końca życia?
dlatego ten świat jest taki popierdolony ,bo nie liczy się kultura i wrażliwość oraz mądrość,tylko kórestwo,chciwość,zazdrość,pycha ,podłość,egoizm,dlatego ludzie nie szanują jedni drugich i ten świat wygląda jak piekło,wszędzie chamstwo upadek moralny,ekonomiczy,kórewstwo ,zanik kultury i obyczajów,tym światem chyba na prawdę żądzi SZATAN 666 nadchodzi NWO,brak uczuć wyższych,zanik sensu ,pogoń za iluzją i kasa kasa kasa,co to KURWA jest?na jakim ja świecie żyję?kiedyś nie trzeba było mieć pieniędzy żeby się zaprzyjażnić z dziewczyną ,teraz mają tylko kasę złodzieje,kurwy i alfonsy
Niestety miałam faceta lat 25 niby miał plany co do mnie ale mnie zostawił,wyrzucił ze swojego domu jak zabawkę.Bo byłam na chorobowym z powodu depresji,mam 30 lat bez szans na nowego faceta,do tego usłyszałam,że jestem biedna,że nie mam prawka,że jestem dla niego już za stara.Wcześniej mu to nie przeszkadzało,mieszkaliśmy przecież prawie dwa lata,a cztery lata w związku.
Wprowadziłam się do rodziców nie wiem co mam ze sobą zrobić,depresja się pogłębiła leki przestały pomagać nie mam już sił.
Lata lecą mam do tego PCOS i raczej w tym wieku bez szans już na faceta i dzieci.
Tylko siedzieć i płakać …
Ja mam równo 40 lat i właśnie chłopczyk mnie rzucił, bo nie mam pracy. Piszę chłopczyk, bo prawdziwy mężczyzna nie zwiałby z podkulonym ogonem. Nie mam męża ani dzieci, ale to co pisze Andżelika i inni tu piszący to jakieś nieporozumienie. Po 30-tce, 40-tce nie mam szans na związek? Czy wyście wszyscy powariowali, to jakieś zaściankowe myślenie. Na zachodzie 40-latki dopiero zaczynają się rozglądać za kimś do poważnego związku, 40-letnie kobiety rodzą z powodzeniem zdrowe dzieci. Z tych wszystkich wypowiedzi wynika jedno : masz 30+, 40+ czas się położyć do grobu, nikt mnie nie chce, życie skończone. Ja pierdzielę, po prostu kochaj życie, ciesz się z każdego dnia, bo nie wiesz co czeka za rogiem. Przecież nikt z nas nie zna przyszłości. Jak można tak siebie samego niszczyć, przekreślać i myśleć,że jest się do niczego, bo 40-tka na karku. Ja doceniłam życie dopiero po 40-tce, przestałam się rozmieniać na drobne i przejmować głupotami. Rozróżniam rzeczy istotne od mniej ważnych. Zdrowie się liczy, święty spokój się liczy, spokój sumienia się liczy, ja się liczę. Ile jest mężatych i dzieciatych, a nieszczęśliwych, bo wiążą ich tylko kredyty, obowiązki i wspólny dach nad głową, bo miłość się już dawno przedawniła albo nigdy jej nie było. Ludzie dajcie spokój, życie jest tylko jedno i należy się nim cieszyć tu i teraz. Pisała 40-latka z młodą duszą:) HEJ.
Bardzo podoba mi się Twoje podejście do życią. Widzę optymizm. Zgadzam się z tym ze miłość można poznać w kazdym wieku. Nie należy sie załamywać tylko szukać szczęścia. NIe na siłę. Ono samo przyjdzie. A to że ktoś Cię zostawił bo nie masz pracy tylko fatalnie o nim swiadczy bo zwiazek to wszystko dla czego chce się żyć bo zwiazek to nie tylko wspaniałe chwile ale i te cięższe bo zwiazek to wsparcie, słuchanie, rozmowy a wreszcie zwiazek to Ktoś kto na ciebie czeka, Ktoś kto ma dla ciebie czas, Ktoś kto przytuli i powie ze bedzei dobrze….
Przeczytałam wszystkie komentarze I niezle się uśmiałam.Ale nie dlatego że jestem mężatką i jest mi łatwiej podejść do tematu.Nie!!Ja też niedawno zakonczylam 8 letni związek bo już nie byłam wstanie podtrzymywac iluzji o szczerej milosci.Prawda była taka że ja go kochałam szczerze uczciwie A on kochał mnie Ale tylko przez to że dawał mi przyjemność i w formie materialnej.Jak sam później przyznal I przeprosil z płaczem.On nie umiał inaczej mnie kochać.Do tego doszły zdrady I inne cuda wianki.Wybaczylam mu i przeprosilam też siebie ze tak zdradziłam siebie sama.Nie obwiniam tylko jego bo ja tez miałam w tym swój udział – mianowicie taki że weszłam w ten związek że świadomością że go zmienię że go uzdrowie ze pomoge mu schudnąć ze moja szczera dobra duszą go uleczy.Ale jak miało by się to dokonać skoro Ja sama nie kochałam siebie.Owszem kochałam i kocham swoje ciało Ale to było za mało.Do prawdziwej miłości potrzeba czegoś wiecej.Potrzeba kochania siebie umyslem ciałem i duchem.A nie ttlko twgo w czym czuje sie pewnie bo inni mnie chwala.Tutaj wiek nie ma znaczenia.Tutaj chodzi o ducha.Kazda istota łączy się z kimś aby uleczyć swoje deficyty.Aby uleczyc swojego ducha.A dzieje się tak poprzez bycie z drugą osobą.To wtedy zaczayna dokonywac sie proces przebudzenia.To partner lub parterka coś w nas wyzwala.To wyzwolenie ma nas prowadzić do pełnej miłości.Miloaci do samego siebie która tworząc pełnię zjednoczył się z drugą pelnia tworząc dopełnienie.Zacznijcie kochać siebie A miłość sama Was znajdzie.To co napisała autorka.To jest jak magnes.I nie bądźcie sfrustrowani tylko zyjcie pełnia nadzieji.Ja mam 32 lata i staram się celebrować każdy dzień.Rozwijam swoje pasje.I przygotowuje sie kazdego dnia na sootkanie mojego partera z ktorym zaloze rodzine.Bo tego pragne.A to że ktoś powtarza ciągle o jakimś zegarze biologicznym To tylko tzw.przekonania niewspierajace które mają na celu wywoływania lęku.Po Co?Biologia rządzi się swoimi prawami A nie jakimiś powtarzanymi frazesami typu-jesteś za stara na macierzyństwo.Kto to ustali?badania?badania które szuflatkuja nas jako jeden identyczny organizm.A każdy z nas jest inny.Kazdy ma inną produktywność.Nie dajcie sobie wmawiać schematów jako dogmatów.Bo później stanie się on waszym filtrem prze który będziecie spostrzrgac świat z lękiem i frustracja.Wszystkie odpowiedzi są w Was.Chcecie zapytać się dlaczego nikogo nie Masz??zapytaj siebie w myślach i poczekaj na odpowiedź.To jest prawda.Twoja prawda I nią się kieruj.Powodzenua Wam życzę I sobie również.Swiat jest piękny ;)singielka
Nieźle to się czytało. 44 singiel z tej strony. Nigdy w życiu nie spotkałem miłości i wiem, że są grupy ludzi do których należę ja i wiele innych osób, że nie było im to pisane i nigdy nie będzie. Czasem trzeba się pogodzić z życiem. Jedni nie potrafią gotować, inni będą biedni inni nie znajdą miłości. To jest normalne i nie ma co się bulwersować. Takie jest życie.
Nie mówię tu o miłości gówniarzy z pierwszym wąsem w liceum, bo takie coś chyba każdy przeżył. Mam na myśli prawdziwy, długi i poważny związek. Może warto zadać sobie pytanie i pomyśleć nad odpowiedzią – a co będzie jak faktycznie nie znajdę nikogo? Jak nie zwariować i żyć pełnią życia dalej. Dlaczego tak się dzieję i dlaczego to przydarzyło się nam? Odpowiedzi szukam od dawna jednak w pewnym momencie zrezygnowałem bo to nie miało sensu. Szkoda życia na coś takiego, kiedy życie zaczyna nam uciekać.
Czy nie lepiej cieszyć się z tego co mamy? Może taki był plan dla nas. Plan który ktoś musi wypełnić. Szkoda, że wypadło na nas, ale tak musiało być. Za wszelką cenę nie ma tego co zmieniać. Nikt nie pojawi się w naszym życiu bez przypadku. Inni mają szczęście w życiu inni nie. Ja należę do tych drugich.
XDD nic tylko płakać, jesteś stara, biedna i bez auta 😀 a teraz jeszcze mieszkasz z rodzicami..
Odpalaj jakiegoś tindera wpisz przedział wieku 35-37 znajdź jakiegoś poskręcanego typa, ogarnij go sobie, zbuduj w nim pewność siebie i masz super chłopa. Nie szukaj 30 latka pewnego siebie (pewny jest zazwyczaj dlatego bo niedawno coś zaliczył), który ma zdjęcia z całego świata i piękny szczery uśmiech, bo masz pewność, że stracisz znowu czas.
Zakończyłam właśnie związek z chłopcem…bo tak muszę go nazwać. 15 lat młodszy. Ja 40 on 25. Na początku broniłam się przed tym by coś do niego poczuć…ale stwarzał wrażenie odpowiedzialnego i jak na swój wiek dojrzałego. Pokochałam go. Byłam tylko zabawka. On wciąż jest „piotrusiem panem”. Byłam zabawka która bawił się przez rok. Poznając go szukałam miłości. Może czas nie szukać? A sama przyjdzie?
40 lat i nie mieć rozumu, że 25 latek chce poćwiczyć na starej pryczy (jak w przysłowiu)… takie coś ma szanse bytu jak 1/1000
Cześć wszystkim jestem Paweł mam 33 lata. W sumie jestem singlem od urodzenia. Za młodu podkochiwałem się w paru osobach (gimnazjum, szkoła średnia, studia) ale byłem i w sumie czuję ciągle, że jestem nieśmiały (teraz już być może trochę mniej). Jako kolejny będę pierdolił swoje farmazony. Mi osobiście wydaje się, że wielu ludzi jest singlami z powodu jakiegoś nałogu (czy to jest alkohol, narkotyki, granie na komputerze (moja młodzieńcza bolączka) itp). Ogólnie jest to w pewien sposób wyznaczanie sobie granic – pewnego rodzaju przyzwyczajenie się do sytuacji. My ludzie jesteśmy jak te dojne krowy, każdy jest przyzwyczajony do jakiegoś miejsca. Widzę to chociażby po sobie czy innych ludziach, którzy przychodzą do kościoła. Zdecydowana większość ludzi przywiązuje się do schematu (nie ukrywam, że ja też), który często nie pozwala im poznać siebie (co najgorsze). I tak gramy przez całe życie z czasem być może w jakiś sposób dojrzewamy.
Mówiąc o sobie myślę, że wciąż dojrzewam. Tak jak wielu przedmówców myślę, że chyba jednak będę singlem do końca życia. Jedyne co mi zostaje to to pierdolić i iść przez życie z podniesionym czołem. Nie jestem bogaty. Daję radę ale momentami jest ciężko. Moje życie przyzwyczaiło mnie do samotności (w swojej pracy przez wiele godzin spędzam czas sam ze sobą). Mam też co najwyżej kilku kumpli o których ciągle zapominam. Myślę jednak, że wciąż czegoś w tym życiu poszukuję. Nie ukrywam, że fajnie byłoby poznać w miarę pogodną i fajną dziewczynę w zbliżonym wieku i stworzyć coś razem (sympatyczne wariatki zapraszam – można pisać na pawlo168@gmail.com ).
serio Paweł, po Twoim przygnębiającym wpisie „będę singlem do końca świata” jakim cudem jakakolwiek „optymistka wariatka” ma do Ciebie napisać? xd no bez jaj. Tak samo wpis pana wyżej, który co prawda jest niezbyt przystojny, ale jego partnerka ma być ładna (co już mu wypunktowano) oraz interesuje się komiksami i grami RGP ale chce, by jego kobieta była inteligentna xDDD serio xdddd A o czym ona ma z tobą rozmawiać? O konsolach do gier? Nie ma cudów. Generalnie czytam te wpisy i jest jeden mianownik, który łączy wszystkich Was, drodzy forumowicze-single (poza Marią): jesteście tacy pesymistyczni, tak negatywnie nastawieni do wszystkiego, że aż głowa mała. Macie 30 lat, a piszecie tak, jakbyście właśnie wrócili ze sklepu odzieżowego, gdzie wybieraliście garsonki do trumny xdddd Zarzucacie swoim matkom, że chowały głowy w piasek „jak strusie”, ale sami robicie dokładnie to samo, przekreślając szanse na jakąkolwiek poprawę swojej sytuacji w przyszłości; „po co próbować, skoro i tak skończy się porażką”.- deja-vu, co? Myślicie że ten nowy partner jakoś magicznie zmieni wasze życie? Nagle przestaną istnieć trapiące was problemy? Nie nie, one się tylko nawarstwią, bo będą już dwa krzyże do niesienia. Rada jest prosta: Psycholog (broń Boże kołczowie), pokochanie siebie i wyrzucenie kalendarzy: zróbcie z siebie swój ideał, pokochajcie siebie, wyłamcie się ze schematów, które przyprawiają was o ciarki, a ta 'idealna osoba’ szybko się znajdzie. Powodzenia!
Jestem mężatką i matką. Mam prawie 40 lat. Adresuje mój komentarz do samotnych kobiet po 30, które chcą założyć rodzinę i mieć dzieci.
Przede wszystkim powinnaś przestać żyć “z głową w chmurach”, że po 30 zjawi się Twój wymarzony ideał, który przybędzie po Ciebie na “białym rumaku”. Jeśli do tej pory tak się nie stało to chyba czas najwyższy przestać wierzyć w takie bajeczki? ZACZNIJ DZIAŁAĆ I SAMA SZUKAJ FACETA!
Szukaj osoby poważnej, która chce założyć rodzinę i mieć dzieci. Nie wchodź w relacje z facetami, którzy nie mają tego na uwadze i traktują związek z Tobą jako kolejną przygodę, bo stracisz kolejne lata i znowu będziesz w punkcie wyjścia.
Jeśli widzisz, że jakiś facet dobrze rokuje TO DZIEWCZYNO DAJ MU SZANSE!!! Nie musi spełniać wszystkich Twoich wyśrubowanych wymagań! Dając jemu szanse, dajesz jednocześnie sobie szanse na spełnienie się w roli matki o której tak marzysz!!! Odbierając szanse kolejnym facetom odbierasz tę szanse i sobie. Nie ma żadnych ideałów. Są faceci z krwi i kości, ze swoimi zaletami i wadami. Życie to sztuka kompromisu!!!
Jeśli pragniesz zostać matką zwróć też uwagę na fakty medyczne dot. płodności kobiet po 30 roku życia. Okres maksymalnej płodności kobiety jest od 20 – 25 roku życia, po czym maleje z każdym rokiem. Z wiekiem rośnie także ryzyko zaburzeń genetycznych u dziecka. Dlatego jeszcze raz to napisze. Jeśli spotkasz na swojej drodze normalnego, fajnego faceta, który chce mieć rodzinę i dzieci to DAJ MU SZANSE!!!
Zwracam tez uwagę na bardzo szybko upływający czas po przekroczeniu 30. Stwierdzam to na podstawie swojego doświadczenia. To nie są już te beztroskie czasy kiedy miało się 20-kilka latek i uważało, że całe życie jest przed nami, a na dziecko i rodzinę to przyjdzie jeszcze czas. Po przekroczeniu 35 lat niczym rzut beretem będziesz lada moment 40 – latką. Z moich znajomych, które w wieku 30 lat były samotne to niestety większości nie udało się założyć rodziny i mieć dzieci, a obecnie są już w okolicach 40 i szanse na to są nikłe.
I na koniec. Zamknij oczy i wyobraź sobie siebie w wieku 45-50 lat. Nie założyłaś rodziny bo nie dałaś szansy facetowi, który na nią zasługiwał. Czy nie pomyślisz wtedy z łezką w oku :
“Mogłam dać szanse temu niskiemu, siwiejącemu Michałowi bo fajny gościu tak naprawdę z niego był…”
Witam! Nie każdy z nas jest osobą samotną z wyboru. Moja historia jest całkiem inna. W wieku 20 lat związałam się z kimś i trwało to przez 10 lat. W trakcie tego okresu awansowałam dwa razy ,kupiłam mieszkanie ( to było moje marzenie od wielu wielu lat ) , oczywiście pomagał mi w tym partner, wspierał mnie itd , chcieliśmy założyć rodzinę itd . Każdy kto nas spotykał mówił, że dobraliśmy się idealnie itp. Jednak przyszedł moment tragedii, kiedy to mój partner odszedł z tego świata. Zostało mi mieszkanie praca ale doszła ogromna pustka i samotność. Mam 31 lat jestem zabawna , samodzielna , mam stabilizacje materialna , zmotoryzowana … Jednak z tyłu głowy ciągle coś mówi, że już Twój czas na założenie rodziny minął , a wszystko przez presję otoczenia. Na portalach społecznościowych widzisz pary , rodziny a znajomi którzy zostali samotni czują się ciągle n a 20 lat i nie myślą o związkach poważnie.Nie szukam na siłę bo wiem, że jestem osoba wartościową i wziąć byle kogo to nie problem, a ja bym chciała kogoś odpowiedzialnego, z podobnym poczuciem humoru , ktoś kto będzie mi pomocny w sprawach codziennych takich jak przynieść z auta zakupy , pojedzie wymienić opony, przykręci śrubkę , wybierze wspólnie ze mną kolor ścian , kogoś kto będzie umiał dzielić ze mną szczęście i smutki. I wiecie co? Strasznie ciężko znaleźć taka osobę , bo każdy kto słyszy ze mam 31 lat to od razu sadzi ” No tak tyle lat ma i sama na pewno coś z nią nie tak” a przecież nie poznaje kogoś i nie mowie ” cześć , mam 31 lat od roku jestem sama bo mój partner zmarł… ” . znajomi ( grono męskie) którzy wiedza co się wydarzyło boja się mnie , bo pewnie mam depresje ( nie mam ) , boja się ze nigdy nie zastąpią mi poprzedniego partnera itp… tak sobie tłumacza( bo przecież jak się kogoś traci kogo się kocha to już nigdy się w nikim innym nie zakocham) . Wiadomo , że ma się lepsze i gorsze dni ale jakoś wyszłam z tego , chciałabym otworzyć się na nowe znajomości, ale ludzie lubią sobie dopisywać historie , których nie ma… Jestem ciekawa czy są osoby , które doświadczyły podobne historie ale zakończyły sie happy endem, ku pokrzepieniu naszych samotnych serc 🙂
A może czas sobie uświadomić, że nie każdy w życiu nauczy się jeździć na nartach, gotować, tańczyc, jeżdzić samochodem i nie każdy w życiu znajdzie kogoś lub jak kto woli druga połówkę. Może warto żyć i zrozumieć, że właśnie do takiej grupy należymy i życ normalnie i pogodzić się. Czy coś to zmieni? Absolutnie nic. Życie dalej będzie się toczyło, a my dalej będziemy żyli jak wcześniej. Może taki model życia bez nikogo obok był dla niektórych pisany. Może właśnie tak miał wyglądać ich szlak życia- w samotności, w pojedynkę. I obojętnie jak bardzo będziemy się starać, to i tak życie wprowadzi swoje poprawki i wygra. ŻYJCIE i cieszcie się życiem jakim macie, Pozdrawiam. Gość od 25 lat bez nikogo i dalej żyjący i pełen energii.
Super artykuł, dobrze się czyta.
Hej.
Ja po 20 latach w związku się kompletnie wypaliłem, dzieci już prawie dorosłe, nuda w domu rutyna w związku, nie ma szans na polepszenie. Nie mamy kłopotów tylko czegoś brakuje. Znudziliśmy się sobą. Mimo że stabilizację i dobre prace mamy. Ona psycholog ja manager.
Planujemy się rozwieść, niech każdy idzie w swoją stronę. Mam 42 lata (żona rok młodsza), niedługo będę sam, bo tak chce. Oby kogoś poznała. Mi się już nie chce, znudziły mi się te wszystkie podróże, wczasy itp., Zostawię jej dom i resztę i idę w pizdu.
Ale dużo wpisów, różne żale do życia, pretensji do otoczenia, a o sobie? „Jestem dobry, wykształcony nic mi nie brakuje nawet kasę mam a nikogo poznać nie mogę” Powiem tak: trzeba zacząć od siebie, jak jesteś brzydki brzydka to nie twój wybór, jednak warto być chociaż zadbanym, dobrze i schludnie wyglądać. Jak nie czytasz książek i nie masz 6 cyfer w banku dobrze pokazać się ze strony hobby. Jak w otoczeniu nikogo nie ma zmienić miasto, jeżeli się nie da wyjechać raz w tygodniu gdzie więcej osób wokół. A jak jesteś nie śmiały nie masz bajery to chociaż się uśmiechnij i powiedz drobny komplet. Nie bawić się w durne podchody, pisanie na necie randki itd, to tylko niszczy poczucie własnej wartości. Jeżeli masz być sam to trudno, realizuj swoje życie jakie by nie było, oglądać się za siebie nie warto a cuda są i przypadki też są ale może u ciebie ich nie ma i nie będzie. Ja zbliżając się do 33 lat dopiero zrozumiałem czego chcę od życia a i czego nie chcę. I wszystkie dramy i etapy zawodów miłosnych porażek mam za sobą. Im bardziej się starałem tym wpadałem w dół i depresję, że jestem nie normalny brzydki i w ogóle… No cóż przeciętniak ze mnie w każdej kategorii, już siebie zaakceptowałem. Robię wszystko to na co mogę i mam wpływ, realnie, w bliskiej przyszłości. Samotność boli, nie ma dnia kiedy o tym nie myślę, wymienić chociaż parę zdań z kimś komu na tobie zależy ale to właśnie jest obecna sytuacja globalna, egoizm płytkie myślenie głupota żeby nie powiedzieć moda na bycie coraz durniejszym, swoją drogą polecam film Idiokracja, trochę słaby ale przekaz ma bardzo dzisiejszy. Pozdrawiam wszystkich singlow, trzeba być silnym dla siebie, bo nikomu jak tobie samemu nie będzie zależeć na życiu.