Jesteś w związku, ale podoba Ci się ktoś inny?
Panuje pogląd, że jeśli kocha się prawdziwie mężczyznę, to nawet nie spojrzy się na drugiego. Każdy potencjalny przystojniak przestaje istnieć. Nie ma miejsce na zauroczenie, fascynację, szybsze bicie serca. Niestety życie nie jest doskonałe, czego dowodzą historię tysiąca kobiet. Wcale niezepsutych, nawet niezagubionych, ale zwyczajnie trafionych strzałą Amora. Ku zaskoczeniu swoim i wszechświata. Bez przyzwolenia, zachęty, czy wyrażenia takiej potrzeby. Po prostu. Stało się. Zauroczył inny, mimo że ten, który codziennie zasypia obok jest najlepszym prezentem od życia. Jak to możliwe?
Noszę obrączkę na palcu a nie przepaskę na oczach
To, że masz męża, czy tworzysz poważny związek, nie oznacza, że świat przestał istnieć. Nikt nie żyje w próżni, choć rzeczywiście istnieją okresy w życiu, kiedy nie potrzebujemy nikogo innego tylko jego. Przychodzi jednak taki moment (i wtedy właśnie zaczyna się miłość dojrzała lub uczucie wygasa), kiedy klapki z oczu spadają, świat zmienia barwę z różowej na bardziej realną, pojawiają się też szarości, wewnętrzne dylematy i sprzeczności. Życie staje się bardziej realne. Zaskakuje i wystawia na próby.
I w tym realnym życiu mężatkom podobają się mężczyźni. A mężom inne kobiety. Bo są obiektywnie piękne, interesujące, zabawne, mają w sobie to coś. Bo miło się z nimi rozmawia, czy niewinnie flirtuje.
Nic w tym złego, że ktoś Cię intryguje, kogoś innego uważasz za wyjątkowo przystojnego, dopóki nie robisz następnego kroku, który mógłby być nieuczciwy w stosunku do partnera. Flirt może być odświeżającym impulsem, który pozytywnie wpłynie na związek. By jednak decydować się na niego, trzeba być silną i pewną własnego kręgosłupa moralnego. Niestety o to nie zawsze łatwo.
Niewinny flirt, dreszczyk emocji może być pierwszym krokiem do poważnego…romansu.
Wierność to wybór
Łatwo być wierną na bezludnej wyspie, na której mieszkamy tylko z ukochaną i gromadką wspólnych dzieci. Trudniej trzymać się zasad, gdy faza miłości oślepiającej mija, rozpoczyna się etap stabilizacji, gdy zaczynamy widzieć partnera takiego, jakim jest. Z wadami, niedoskonałościami, popełniającego błędy. Zaczynamy dostrzegać innych i siłą rzeczy porównywać i analizować. Chcemy się podobać, czuć się atrakcyjne nie tylko w jego oczach, ale także innych.
Właśnie w tym momencie każdego dnia na nowo podejmujemy wybór. Decydujemy się na wierność, choć emocje czasami chcą nas sprowadzić na manowce. Dostrzegamy urodę, błysk w oku innego mężczyzny, ale ciągle na nowo wybieramy męża. Bo mimo że podobamy się innym, to ciągle wybieramy Jego. On jest najważniejszy. „To jego chcę”. Trudno o lepszą formę dowartościowania drugiego człowieka. I to jest prawdziwa wierność, która każdego dnia widzi inne opcje, ale stawia na tę samą kartę – własnego, osobistego asa w rękawie.
10 komentarzy
wierność, jako kwestia wyboru, a nie konieczność, to prawdziwa wartość.
cieszę się, że wybieracie powtarzalność, choć wiary we mnie nieco mniej jak w Tobie.
Chyba o mnie pisałaś ; ) tylko ja już nawet nie próbuję utrzymać swojego kręgosłupa moralnego w pionie. Właśnie ostatnio mąż znowu zapomniał pozamykać strony w internecie… i tak od lat. O oziębłości i tego co za tym idzie szkoda pisać . Czuję się rozgrzeszona. Nie zdradziłam go jednak, ale jestem silnie zauroczona. I znowu tak jak wnikliwie piszesz nie szukałam niczego , byłam głucha i ślepa na wszelkie awanse ale w końcu i do mnie to dotarło. Okoliczności poznania były mocno nietypowe , relacja bardzo trudna do rozwinięcia bo obwarowana szeregiem zakazów ( nie , nie ksiądz ).
Myślę,że ja już zdradziłam bo myślę o nim ciągle , smsów nie mogłabym pokazać mężowi choć są z pozoru niewinne, ostatnie spotkania ukrywam przed nim choć są konieczne i uzasadnione a jego nazwisko to tabu u nas w domu. Więc to zdrada emocjonalna.Wierność to wybór ? I tak i nie.Bo niby jak nie chcesz to po prostu nie zdradzisz. Ale życie nie jest biało – czarne tylko szare. Gdy byłam mężatką z krótkim stażem to zdradzające kobiety oceniałam bardzo surowo, mnie też one przecież zagrażały. Potem podtrzymywałam na duchu zdradzane koleżanki i rozwódki . Widziałam też wieloletnie małżeństwo / przyjaciółka / gdzie z pozoru mało atrakcyjna, poniżana kobieta dowartościowała się romansem – a małżeństwem są nadal. Wydaje mi się ,że uczciwość to jest wybór bo jak zdradzasz to nie jesteś uczciwa. Zdradzający też cierpi wbrew pozorom. Niby zawsze można się rozwieść ale znowu i tak i nie bo dzieci , interesy bo czasem ogromny majątek czy zwykła wygoda. No i zawsze masz nadzieję ,że się nie wyda. Ja uważam ,że zdrada to test dla małżeństwa, wyzwanie i że z reguły mija jak ospa – jest przelotna. Raczej uświadamiałabym młode kobiety ,że to może się przytrafić ,że to nie jest koniec świata. Że to nie świadczy ,że on cię nie kocha. A u nas zaraz wszystko stawiamy na ostrzu noża i rozwód natychmiast. Ja nie chciałabym się dowiedzieć,że mąż mnie zdradza bo liczę ,że samo mu by przeszło ; znam swoją wartość.
Ani mężczyźni ani kobiety nie są monogamiczni , to ewolucyjne skrypty. Tylko kobiety lepiej się maskują bo zbyt wiele jeszcze do niedawna i dziś też mogłyby stracić , kobietom ciągle mniej się wybacza. Na rozwodzie kobiety też tracą najwięcej , to udowodnione ; ich standard życia obniża się drastycznie. Dlatego tak pilnujemy wierności mężczyzn dla swojego dobra i potomstwa.
Gorzej jeżeli okazuje się,że nowa miłość warta jest wywrócenia całego porządku wszechświata. Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie napisałaś.. jakby o mnie… Dziękuję… że nie jestem sama.. pozdrawiam serdecznie ☺️
Jak to czytam to jakbym czytała moją historię. Ja mężatka, on żonaty. Polubiliśmy się, pracujemy razem. Nawet można powiedzieć, że to przyjaźń. To ktoś komu ufam, kogo lubię. Nie wiem, w którym momencie uświadomiłam sobie, że fascynuje mnie i pociąga mnie. Trudno mi było przyznać mi się przed samą sobą. Później przyszedł moment, rozmowa, po której zrozumiałam, że on też to czuje to co ja. Niby nic się nie wydarzyło, ale… ten błysk w oku, przypadkowy i nieprzypadkowy dotyk, potrzeba rozmów i wspólnego przebywania, rozmowy i smsy, które należy skasować, bo pokazują, że jesteśmy sobie bliscy. Walczymy z tym co nieuchronnie się zbliża. Myślę o nim i tęsknię. Lubię jak jest obok mnie. Lubię jak na mnie patrzy. Pokusa jest ogromna, nie wiem czy jej ulegniemy czy nie. Nasze oczy i umysły mają romans, ciała jeszcze nie.
Czytam i widzę siebie… Co prawda nie rozmawialiśmy na ten temat i nie wiem czy on czuje to samo… Chociaż po gestach, słowach, wiadomościach, domyślam się że tak. Mam 39 lat 19 po ślubie… Dwa lata po kryzysie, po realnym widmie rozwodu, walczyłam o to małżeństwo, zmieniłam się. Kosztowało mnie to wiele, chyba za dużo, nie wiem czy czuje coś do męża, jest przyzwyczajenie, ostatnio nawet seks przestał istnieć… A tam z drugiej strony jest on, ktoś kto mnie docenia… Z kim czuję się dobrze, nie – to nie miłość, choć zastanawiam się czy jeszcze wiem czym ona jest.. To chemia, przyciąganie – nie wiem. Preteksty aby spędzać czas razem w pracy, delegacje, imprezy na których tańczymy tylko razem… A najgorsze że mi z tym dobrze… Dobrze mi w jego towarzystwie, nie chce z tego rezygnować.
Pokusa zdrady pojawia się, gdy w związek wdziera się codzienność. Dlatego ważne jest, aby związek pielęgnować i dorzucać do ognia… aby dbać o to, aby druga osoba cały czas czuła się wyjątkowa i kochana 🙂 kto wtedy będzie szukał emocji gdzie indziej? Szukamy zazwyczaj tego, czego nie mamy.
Dla mnie nic zaskakującego, całkiem normalnie . Kochać można na wiele sposobów i nie każdego za to samo . Istnieje więcej rodzajów miłośći. Do nas należy tylko wybrać najlepszą „opcję” .
Miałam tak w poprzednich związkach. W każdym.
Teraz nie. Bo mam wszystko czego chciałam
Jakos wlasnie w ostatnim czasie interesuja mnie inni mezczyzni. W moim zwiazku czegos brakuje. Chyba tej iskry
Tak.