Główne menu

Kim jest almond mom?

Jedzenie jest niezbędne do przeżycia, jednak co jemy oraz ile to już tematy do żarliwych debat. Od sposobu żywienia zależy bowiem nie tylko nasze zdrowie, ale i wygląd, i właśnie to drugie budzi całą masę emocji. Często złych emocji, bo kult szczupłej sylwetki rozplenił się do tego stopnia, że nawet małe dziewczynki są tresowane do odżywiania w określony sposób.

A mówiąc precyzyjniej – do głodzenia, obsesyjnego liczenia kalorii, odmawiania sobie każdej kulinarnej przyjemności. Wspomniane dziewczynki oczywiście nie wdrażają dietetycznego reżimu same z siebie, najczęściej robią to ich matki. I jak niemal każde społeczne zjawisko, doczekało się w języku angielskim własnej nazwy: almond mom. Po naszemu „migdałowa matka”. Dlaczego „migdałowa”? Wszystko zaczęło się od pewnego nieszczęsnego tik-toka.

almond mom

Nie musisz tyle jeść

Kto nie zna Gigi i Belli Hadid? Piękne modelki, absolutnie zjawiskowe. Znana była także ich matka, Yolanda Hadid, która od najmłodszych lat wpajała swoim pociechom, że tylko będąc szczupłą, można cokolwiek osiągnąć. Jej popularność ponownie wybuchła, gdy jako bohaterka popularnego reality show doradziła nastoletnim córkom zaspokojenie głodu kilkoma migdałami, koniecznie przeżuwanymi wolno, tak żeby oszukać żołądek.

Filmik poszedł w świat, i tak się zaczęło. „Almond mom” została oficjalnie powołana do życia. Historia z migdałami nie była zresztą jedyna – przyszłym modelkom mama kategorycznie zabraniała jeść słodyczy, w tym również urodzinowego tortu, i generalnie nie dawała młodym córkom ani na chwilę zapomnieć, co jej staniem stanowi o prawdziwej wartości kobiety. Wprawdzie później Yolanda przyznała, że to przecież telewizja, i w prawdziwym życiu nie jest ona wcale aż tak opresyjna wobec własnych dzieci, ale mleko się rozlało. #almondmom zaczął trendować, i to nie tylko w Stanach.

Że głupi trend w social mediach i nie ma co histeryzować? Cóż, tik tok jest medium o gigantycznych zasięgach, i to, co jedni wyśmiewali, dla innych stało się prawdziwą inspiracją. Część oglądających owe filmiki matek mocno do serca wzięła sobie porady dietetycznych influencerek, i jak najbardziej serio wprowadzała restrykcyjną dietę w życie swoich córek. Trend z „migdałową matką” po prostu padł na niezwykle podatny grunt – obsesję na punkcie atrakcyjnego wyglądu, czego należy dziewcząt uczyć od najmłodszych lat, żeby później nie było płaczu „mamo, dlaczego jestem gruba?”.

Czy dzieci mogą się odchudzać?

Nie tylko mogą, lecz wręcz powinny, jeśli ich waga odbiega od normy i takie są zalecenia lekarza. Rzecz w tym, że migdałowe matki podchodzą do tematu od niewłaściwej strony, w dodatku często ich córki w ogóle nie potrzebują żadnego odchudzania – są w normie, i wystarczyłoby po prostu nauczyć je zdrowych nawyków, aby w przyszłości nie miały problemów z wagą. Almond mom wychodzi jednak z założenia, że nie da się być zbyt szczupłą i właśnie szczupłość powinna być priorytetem. A do ideału dojść można jedynie dzięki wyrzeczeniom i dyscyplinie, czego córki muszą być świadome.

Niektóre matki rzeczywiście chcą dobrze, tyle że ich obsesja na punkcie wyglądu czyni więcej złego niż dobrego – podporządkowanie całego życia dietom siądzie na psychikę nawet dorosłemu, a co dopiero kilkuletniej dziewczynce. W dodatku sprowadzając szczupłą sylwetkę do jedynego kapitału na przyszłość, raczej nie tworzy się pozytywnego przekazu, więc ostatecznie dziecko, wychodząc z migdałowej diety, ma spore szanse i na traumę, i na zaburzenia odżywiania.

Migdał stał się symbolem troski o zdrowie, bo tak często się przedstawia nieustające katowanie dietami. W rzeczywistości o zdrowiu jest tutaj niewiele – owszem, migdałowe matki dają swoim córkom warzywa i inne wartościowe produkty, tyle że priorytetem są kalorie, a nie zbilansowany posiłek. Ich dzieci jedzą tyle, by nie paść z głodu, i ani trochę więcej, i generalnie wszystko się kręci wokół deficytu kalorycznego. Na swoje usprawiedliwienie almond mom przywołuje popularne stwierdzenie, że „szczupły znaczy zdrowy”, co wcale nie jest prawdą – otyłość szkodzi, ale równie groźna jest niedowaga i niedożywienie.

Ja tylko nie chcę, żeby z niej szydzili

Pilnowanie, by córka nie zajadała się chipsami i ciasteczkami, nie jest złe. Tak samo jak nie ma się co oszukiwać, że zgrabna sylwetka to nie atut. Zadaniem rodzica powinna być jednak nauka zdrowego żywienia i zdrowej aktywności fizycznej, tymczasem migdałowa mama skupia się wyłącznie na kontrolowaniu posiłków, ważeniu i mierzeniu, wytyka każdy nadprogramowy kęs i wbija w ogromne poczucie winy. Nie ma litości, gdy córka zje kawałek czekolady, bo ta najwyraźniej chce zostać grubą świnką. Często podkreśla, że nikt jej nie zechce, jak nie będzie się pilnować, co negatywnie wpływa na poczucie własnej wartości.

Jedzenie staje się wrogiem. Każde jedzenie, nie tylko te tuczące i śmieciowe. W końcu córka boi się zjeść cokolwiek, choćby i brokuła na parze, i mimo prawidłowej masy ciała, widzi w lustrze spaślaka. Zaburzenia odżywiania są niestety w takich przypadkach bardzo częste – anoreksja, bulimia, kompulsywne jedzenie. I nawet jeśli otoczenie będzie ją komplementować jako ładną, najpewniej w to nie uwierzy, będzie ciągle porównywać się do innych, a każdy przytyk do wyglądu zrani do żywego. Więc może i dziewczyna jest szczupła, za to z całą masą problemów.

To o tyle ciekawe, że kultura diet miała być przeciwwagą dla ruchu body positive, który w oczach krytyków zachęcał do promowania otyłości – nagle przestało chodzić o zwykłą tolerancję dla odmienności i zachętę do zmiany, tylko o pobłażanie sobie i domaganie się, żeby nikt nie śmiał skrytykować nadwagi. Migdałowe mamy nie chciały popełnić błędu tych rodzicielek, które w imię lenistwa bądź błędnie pojmowanej akceptacji dziecka jakie by ono nie było, pozwalały na fast foody, colę, chrupki, makarony z serem, by obserwować później z bólem, jak ich córki są wyzywane od kaszalotów. Ale abstrahując od słuszności bądź niesłuszności body positive, almonds moms i ich fanatyczne przywiązanie do diet odchudzających wcale nie zmieniły życia młodych dziewcząt na lepsze.

Nie chodzi bowiem nawet o to, że przedstawiają one szczupłą sylwetkę jako wyznacznik szczęścia, sukcesu i powodzenia u płci przeciwnej, bo w tym jest całkiem sporo prawdy, czy się nam to podoba, czy nie. Raczej o to, że nie zachęcają do pracy nad sobą, nie tłumaczą, nie przekazują pozytywnych wzorców, nie pomagają w budowaniu dobrej samooceny, tylko niczym żandarm stoją nad talerzem, krytykują, przymuszają, zawstydzają. Czym szkodzą chyba nawet bardziej niż matki, które się nie wtrącają do żywieniowych nawyków swoich dzieci.

Ale czy to wina wyłącznie tych matek?

Migdałową mamę bardzo łatwo wyśmiać i skrytykować, bo faktycznie, jej model wychowawczy jest dosyć toksyczny. Mało kto jednak zadaje sobie pytanie, skąd w nich ta obsesja na punkcie szczupłej figury? Czemu tak strasznie się boją, że ich córki przytyją? Czy to czasem nie jest efekt wszechobecnej presji na idealny wygląd, który zwłaszcza u kobiet jest bezlitośnie oceniany?

Bardzo źle, że matka ciągle mówi szczupłej córce „mogłabyś jeszcze schudnąć”. Źle, że nie pozwala jej na żadną dziecięcą przyjemność w rodzaju lodów na deser, hamburgera w Macu z okazji urodzin, cebulkowych chipsów na imprezie z koleżankami. Od surowych zasad żywieniowych nie ma żadnych odstępstw, a przecież od dwóch pączków na Tłusty Czwartek jeszcze nikt się nie przemienił w wieloryba. Almond moms wolą jednak nie ryzykować, bo zwykle same przeszły przez podobne piekło, i dosyć się nasłuchały, jak to świat nie lubi ulańców.

Wszyscy się rzucają na „nienormalne” matki, podczas gdy one próbują wpisać się w aktualne wymogi. Jasne, to nie usprawiedliwia ich paskudnego traktowania córek, po prostu pokazuje, że problem jest znacznie szerszy, wystarczy wejść w social media żeby zobaczyć, jak normalnie wyglądające dziewczyny nazywa się lochami, jak celebrytce z mini fałdką zarzuca się spasienie, jak krytykuje się kobiety, które po ciąży nie odzyskały w miesiąc idealnie płaskiego brzucha. Ktoś może zapytać – serio się przejmujecie wpisami anonimów w internecie? Cóż, jeśli waga kobiet jest nieistotna, to czemu się tyle o niej mówi? Dziwnym trafem obelga „jesteś gruba” pada częściej niż „jesteś głupia”. A to chyba nie jest przypadek.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>