Kim jest pick me girl?
Jak to mówią, „swój ciągnie do swego”, dlatego zwykle najłatwiej przychodzi nam solidaryzować się z kimś w jakiś sposób bliskim, np. innym Polakiem, kiedy ma konflikt z obcokrajowcem, albo koleżanką, gdy zaczepia ją obca baba. Tak zwana solidarność jajników jest doskonałym przykładem tego zjawiska, co bynajmniej nie znaczy, że dziewczyny zawsze stoją za sobą murem.
Niektóre kobiety celowo odcinają się od własnej płci. To nie jest konflikt z konkretną osobą, która czymś zawiniła. To głęboka, bardzo głośno manifestowana niechęć do pozostałych samic, które praktycznie bez wyjątku są głupie, zawistne, histeryczne, i co tam jeszcze stereotypowo przypisuje się kobietom. Autorka owych słów jest jednak chlubnym wyjątkiem – jest inna niż wszystkie. Nawet jeśli sama przyznaje się do bycia głupiutką kobietką.
Pick me girl
Dziewczyny o opisanej postawie określa się jako „pick me girl”. Szczególnie w mediach społecznościowych są one dobrze widoczne – szydzą z innych kobiet i odnoszą się do nich z pogardą, powielają mizoginistyczne teksty, są skłonne przyznać rację facetom niemal we wszystkim, choćby pochwalali oni gwałty czy pobicia kobiet, no bo tak działa świat, nie ma się co oburzać. Tworzą wspólny front z najgorszymi seksistami i jeśli w ogóle zdarzy się im krytycznie odezwać do mężczyzny, to tylko takiego, który oburza się na jej wypowiedzi.
Pick me girl nie ma problemu by powiedzieć, że każda baba z natury jest wredna, bez ambicji, niczym się nie interesuje, leci tylko na pieniądze, nie umie zapanować nad emocjami. Chętnie przytaknie, że ofiara przemocy to „szmata, która sama się o to prosiła”. Zaśmieje się z obleśnego żartu i oczywiście powie tym zniesmaczonym, że nie mają dystansu. Wygląda to momentami naprawdę absurdalnie, bo facet może powiedzieć najbardziej paskudną rzecz o kobietach, a pick me girl i tak mu przyklaśnie.
Pick me girl niespecjalnie jest zainteresowana posiadaniem koleżanek, za to w towarzystwie mężczyzn czuje się wyśmienicie. Bo wiadomo, faceci nie plotkują, lepiej się z nimi pracuje, nie robią dram, są konkretni, jest z nimi o czym pogadać. I ten podział jest bardzo ostry – każda baba odpowiada najgorszym stereotypom, jak i każdy facet jest kompletnie bez zarzutu, przewyższa dziewczyny we wszystkim, nie ma po prostu czego porównywać, tak wielkie to rozbieżności.
Fajna, taka tradycyjna
Pick me girl wyrasta z tradycji fajnych dziewcząt, które mówią o sobie „nie jestem taka jak inne”. Ich postawa jest na mocnej kontrze – jeśli coś jest babskie, to należy robić dokładnie na odwrót, po męsku, właśnie żeby się wpasować do grupy chłopaków i zostać jedną z nich.
Fajna dziewczyna nie je żadnych wegańskich dziwactw, tylko sięga po soczyste żeberka oblane tłustym sosem. Nie ogląda Netflixa – woli gry. Nie zamierza szczebiotać, co tam u kogo zaszło w życiu prywatnym – wybiera dyskusje o geopolityce. I tak dalej.
Wszystko, żeby dobitnie podkreślić, jak odstaje się od reszty idiotek. Fajna dziewczyna jest nie tylko inna, jest przede wszystkim lepsza, wyjątkowa, bardziej interesująca. Pozostałe dziewczyny nadają się tylko do jednego, a i to różnie, bo jeżdżenie po wyglądzie to kolejna cecha „fajności”, choć tu trzeba ostrożnie, żeby nie wyjść na zgorzkniałą zazdrośnicę. Po co jednak to wszystko? Ano żeby konkurencji umniejszyć i podkreślić własną wartość, dzięki czemu zyska się uznanie mężczyzn.
Od pewnego czasu pick me girl dosyć wyraźnie skręca w klimaty typowe dla trad wives, bo to bardzo się podoba wielu facetom i pozwala nabić sobie punktów za sprzeciw wobec feminizmu. Więc już mniej jest mówienia o zamawianiu steków i fascynacji terenówkami, tylko raczej „uwielbiam piec ciasteczka, a dzisiejsze laski pewnie nawet nie wiedzą jak włączyć piekarnik”, „ja wolę zostać w domu z dziećmi zamiast zasuwać za pół darmo na jakiegoś prywaciarza” albo „kocham sprzątać mieszkanie i nie uwłacza mi pranie męskich skarpetek”.
Niektóre pick me girls idą jeszcze dalej i twierdzą na przykład, że bez problemu zaakceptują romans męża z koleżanką z biura, ponieważ one w przeciwieństwie do zmanipulowanych biedaczek rozumieją męską naturę. Generalnie mówią to, co spotka się z aprobatą męskiej publiczności, a wejście w rolę uległej, świadomej swojej niższości względem mężczyzny partnerki bez wątpienia zapewni ogromną atencję. Pick me girl nie musi oczywiście mieć faktycznie takich poglądów – i często wydaje się, że wcale ich nie ma, wie po prostu, co
rozjuszy koleżanki i zachwyci płeć przeciwną.
Idealny wybór dla prawdziwego mężczyzny
Pick me girl liczy, że zaimponuje swoją postawą, i za wszelką cenę stara się pokazać własną bezproblemowość. To rzeczywiście może się podobać, bo kto by nie chciał żonki, która ugotuje i posprząta, a jak mąż się spóźni 4 godziny lub wróci pijany, to nie powie mu nawet słowa skargi, jest bowiem bardzo wyrozumiała. Pick me girl przekonuje, że służenie mężczyźnie sprawia jej najwyższą radość i nie oczekuje w zamian praktycznie niczego – przecież nie będzie roszczeniowa, nie będzie zrzędzić, nie będzie się czepiać.
Współczesna pick me girl jest właśnie o tyle ciekawa, że nie próbuje być „jedną z paczki facetów”. Woli być „prawdziwą kobietą”, taką jak za starych, dobrych czasów, z pakietem zalet pożądanych przez płeć przeciwną. Dlatego wyśmieje zainteresowanie modą, ale już nie pasję do gotowania, bo to pierwsze panowie lekceważą, za to drugie doda potencjalnej partnerce sporo punktów. Pick me girl pielęgnuje więc te dobre cechy, czyli jest posłuszna,
ale nie gadatliwa. Uznaje mężczyznę za przywódcę, jednak nie wiesza się na nim jak bluszcz.
Jest niesamowicie kobieca i zarazem zaprzecza tej negatywnej stronie kobiecości, nie walczy z męskimi preferencjami jak reszta omamionych równościowymi postulatami dziewuch. Przyzna, że jest głupia, niezaradna i bez chłopa zginie, jednocześnie będąc w pełni samodzielną i rozsądną kiedy dla mężczyzny będzie to wygodne. No czy można chcieć
czegoś więcej?
Część tej twórczości jest oczywiście obliczona wyłącznie na kontrowersję, robienie zasięgów, wywoływanie kolejnej gównoburzy w internecie. Żeby było jeszcze śmieszniej, co radykalniejsze pick me girls wcale nie żyją zgodnie z głoszonymi postulatami, wręcz przeciwnie, ale przymilanie się do mężczyzn pomaga w budowaniu bazy lojalnych klientów – bo im ta sprzeczność najwyraźniej nie przeszkadza, wystarczy, że usłyszą „baby są durne” i że facet ma prawo zdradzić ciężarną małżonkę czy coś w tym guście.
W czym problem?
Lecz co w tym złego, że jakaś kobieta ma poglądy takie, jakie ma? Przecież powinna mieć prawo do tego, by czuć się gorszą od mężczyzn i prowadzić tradycyjny styl życia. Nie powinno też nikomu przeszkadzać, że chce się wkupić w łaski określonej grupy. I zasadniczo nie to przeszkadza. Problem polega na formie manifestowania owych poglądów – pick me girl nie mówi po prostu, że „lubię prasować mężowi koszule”, tylko dodaje do tego bardzo pogardliwy komentarz o innych kobietach, których nawet nie zna.
Jej pomysł na siebie to nie tyle eksponowanie własnych zalet, co poniżanie pozostałych kobiet i przypisywanie całej swojej płci wszystkich możliwych najgorszych przywar. Zamiast zwrócić uwagę konkretnie na siebie, kieruje ostrze szydery w stronę obcych dziewczyn, mówiąc że są grube i skończyły jakieś głupie studia, po których będą podawać frytki w Macu zamiast przytulać dziecko. Budują swoją wartość nie na własnych osiągnięciach, tylko na wytykaniu rzekomych wad u konkurentek. Są lojalne jedynie wobec mężczyzn – nigdy wobec własnej płci, mimo że w wielu przypadkach to krzywdzi niewinne, przypadkowe osoby.
Niekiedy stoją za tym zwyczajne kompleksy, bo pick me girl nie miała tak szalonego powodzenia jak urodziwsze koleżanki z klasy, a tak kontrowersyjnymi sądami można nadrobić braki w fizycznej atrakcyjności. Czasem to efekt socjalizacji – kobieta jest nauczona, że wojując o równe traktowanie daleko nie zajedzie i niepotrzebnie narobi sobie
wrogów, więc lepiej narazić się koleżankom niż potencjalnymi kandydatom na męża. Męska mizoginia też robi swoje – w pewnych kręgach kobiety są bardzo nisko cenione, a bycie „inną niż wszystkie” wydaje się szansą na podbicie własnej wartości i uniknięcie paskudnego, seksistowskiego traktowania.
Ale i kobiety mogą dołożyć swoją cegiełkę, odrzucając jakąś dziewczynę bez żadnego sensownego powodu, przez co ona, pozbawiona kobiecego wsparcia, skłania się w stronę mężczyzn, bo są oni łatwiejsi do urobienia. Smutne jest tylko to, że bycie pick me girl niespecjalnie cokolwiek ułatwia, bo z czasem ci pozornie stojący po tej samej stronie mężczyźni pokazują prawdziwą twarz i wcale nie okazują się tak mili, a reszta zwyczajnie nie ma ochoty okazywać sympatię osobie, której sprawiało przyjemność gnojenie Bogu ducha winnych dziewczyn.
Zostaw komentarz