Główne menu

Kobieca histeria – czy naprawdę istnieje?

Kobiety mogą być wrażliwe, emocjonalne, wolno im. Do czasu, aż naprawdę z tego przywileju skorzystają. Czasem wystarczy, że kobieta podniesie głos, zdenerwuje się albo rozpłacze, by zapadł wyrok – co za histeryczka! Jak zresztą one wszystkie, zakamuflowane wariatki, niestabilne, nieprzewidywalne, bez kontroli nad sobą.

Jest bowiem przyzwolenie na kobiecą wylewność w kwestii uczuć, ale zarazem często traktuje się ją jako poważną słabość, usprawiedliwiającą między innymi to, by mężczyźni dominowali nad swoimi partnerkami, jako ci potrafiący trzymać emocje na wodzy. Tylko czy naprawdę kobiety są urodzonymi histeryczkami?

Choroba czy nie?

Jest stereotyp, według którego kobiety to istoty nadwrażliwe, wpadające w panikę bez powodu. Nie potrafią wziąć się w garść, byle co wytrąca je z równowagi, w dodatku swój lęk okazują w niepokojący sposób, płacząc, krzycząc, wykonując gwałtowne, teatralne gesty, popadając z jednej skrajności w drugą.

Histeria przez wieki uchodziła za przypadłość typowo kobiecą, a terminem tym określano zarówno choroby psychiczne, jak i różne niekonwencjonalne zachowania, które po prostu nie podobały się otoczeniu. Wskazywano rozmaite przyczyny tego stanu: przemieszczanie się macicy, opętanie przez diabła, nadmierny popęd seksualny, brak seksu, zatrucie czarną żółcią. W XVIII wieku zaczęto histerię łączyć z zaburzeniami psychicznymi i traktować jako chorobę, choć wciąż miała ona silne powiązania z kobiecą seksualnością, a pod histerię dało się podciągnąć niemal każdą dolegliwość.

W XX wieku liczba „oficjalnych” histeryczek nagle spadła, głównie za sprawą lepszej diagnostyki oraz nowych teorii opisujących to schorzenie. W końcu histeria przestała być szczególną chorobą dotykającą jedynie kobiety, lecz pewne jej symptomy zostały uznane za objawy różnych zaburzeń psychicznych i emocjonalnych jak schizofrenia, atak paniki, osobowość borderline, występujące u obu płci w mniej więcej tych samych proporcjach.

Zmiana podejścia miała właśnie ten skutek – histerię zaczęto zauważać także u mężczyzn, choć wiązano ją nie tyle z seksualnością, co traumą wojenną. Męska histeria budziła sporo kontrowersji i była niekiedy wykorzystywana nawet jako argument potwierdzający niższość jakiejś nacji czy rasy – histerycy byli słabi i zdegenerowani, a więc niemęscy, gorsi od nas. Podobnie jest dzisiaj – histeria jest potocznym określeniem na wiele niepożądanych reakcji, które nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek chorobą. To w większości przypadków jedynie chwilowa utrata panowania nad sobą, jednak z jakiegoś powodu robi się z niej stałą cechę charakteru właściwą konkretnej płci.

kobieca histeria

Krucha, kobieca psychika

Z histerią jest trochę jak z depresją – powszechnie podpina się przeróżne niegroźne zachowania pod zaburzenia wymagające leczenia. Z niewiedzy albo ze złośliwości, ponieważ histeria dzisiaj często służy jako narzędzie do dyskredytowania kobiet. To przecież wszystkim wiadome, że baby lubią wpadać w histerię, bo tak są skonstruowane, nie umieją nad sobą zapanować, wiecznie się czegoś czepiają, nie wiedzą czego chcą, obca jest im logika i trzeźwe rozumowanie.

Histerię przywołuje się chociażby wtedy, gdy kobiece argumenty są niewygodne albo w ogóle nie chce się ich słuchać – wybuchy złości są często wyrazem bezsilności, kiedy kobieta czuje się lekceważona, a jedyną odpowiedzią na jej zarzuty jest „uspokój się”. Histeryczki to kobiety domagające się uwagi i praw dla siebie, te normalne, by przecież nie protestowały. Nawet zwykłe niezadowolenie albo oburzenie kwitowane jest czasami jako histeria, nierzadko z seksualnym podtekstem.

Bo to niezupełnie tak, że kobiety mają większe przyzwolenie na okazywanie emocji. Owszem, to im wolno rozpłakać się publicznie i piszczeć na widok myszy, ale zarazem są obszary, na które kobieta zapuszczać się nie powinna, a jeśli to zrobi, zostanie surowo skrytykowana. Porządna niewiasta jest cicha, skromna, posłuszna i zawsze uśmiechnięta, wystarczy zatem, że na usłyszane po raz enty „co pani taka ponura, proszę się uśmiechnąć” odpowie „nie mam ochoty”, i już dla niektórych zostanie wariatką. Podniesiony głos podczas dyskusji w pracy, stanowczy sprzeciw, silne wzruszenie – to zawsze może się komuś wydać histeryczne, więc czemu by nie sięgnąć po taką obelgę?

Teraz się zabawimy

Nie można jednak zaprzeczyć, kobietom czasami naprawdę odbija. Emocjonalność to skuteczna broń w potyczkach z mężczyznami – nie dość, że nie wiedzą oni, jak zareagować i odpowiedzieć na kobiecą furię, nie rozumieją tych emocji, to jeszcze pewnych rzeczy nie wypada im robić, co tylko nakręca kobiety do pójścia na całość.

Mogą one zalać się łzami i omdlewać z rozpaczy, żeby wymóc coś na swoim rycerzu, mogą wpaść w szał, emocjonalnym szantażem wyegzekwować jakieś korzyści dla siebie, zrobić scenę jakiej świat nie widział, udać chorobę, depresję, zademonstrować obsesyjne przywiązanie. Taka egzaltacja na najwyższych obrotach, podlana obficie toksycznymi zachowaniami. Mało komu to odpowiada, ale w pewnym sensie takie wyskoki uważane są za normalne, daje się na to ciche przyzwolenie, dlatego mnóstwo kobiet nic z tym nie robi i co gorsza, uczy tego swoje córki i wnuczki, jako idealny sposób na podporządkowanie sobie męża.

Dorosła histeryczka najczęściej ma za sobą jakieś traumatyczne przeżycia, swoją samoocenę uzależnia od innych ludzi, własną wartość i pozycję buduje właśnie na wybuchowych atakach – partner tak obawia się kolejnych wyskoków, że dla świętego spokoju idzie na ustępstwa i stara się nie drażnić ukochanej, co oczywiście w niczym jej nie pomaga, a tylko zwiększa skalę terroru. Cała odpowiedzialność za związek spoczywa na mężczyźnie, który musi znieść najgorszy syf z kamienną twarzą, bo on taki dzielny, a ona słaba.

One płaczą, oni krzyczą

Nadmierne demonstrowanie uczuć ocierające się o histerię może być wynikiem wychowania. Część naukowców doszukuje się źródeł histerii w biologii, część widzi ogromny wpływ określonych wzorców kulturowych, bo przecież mężczyźni też mają uczucia, lecz inaczej je przeżywają – to oni karceni są częściej za płacz czy robienie scen, zachęca się ich raczej do tłumienia emocji, a nie zwierzania się kolegom.

Dzisiaj już w mniejszym stopniu, ale wciąż jeszcze to dziewczynki chroni się przed niektórymi rzeczami, żeby nie patrzyły i nie słuchały okropieństw, przez co są mniej zahartowane i tym samym bardziej podatne na panikę. To mężczyzna powinien wszystko brać na klatę bez mrugnięcia okiem, więc tak, jest mniej skłonny do histerycznych wyskoków – za to częściej robi sobie krzywdę (na przykład nałogiem) lub popełnia samobójstwo.

Przez ten wymóg bycia skrytym i twardym, wielu mężczyzn każde nietypowe dla siebie zachowanie postrzega w kategorii histerii. A że często przy okazji mają oni trudności z rozwiązywaniem werbalnych konfliktów, chętnie zrzucają to na karb emocjonalnej niestabilności swoich partnerek i koleżanek – są szajbnięte i tyle, po co drążyć temat. To łatwiejsze niż przyznanie, że się nad czymś nie ma kontroli albo czegoś nie ogarnia.

I tak utrwala się to przekonanie, że kobiety są przesadnie emocjonalne, znerwicowane, wpadające w gniew gdy tylko coś nie układa się po ich myśli. Tymczasem masa mężczyzn zachowuje się dokładnie tak samo – może nie płaczą, ale ciskają gromy, przeklinają, są agresywni, dają się ponosić emocjom, nie myślą trzeźwo i dostają białej gorączki na myśl, że coś dzieje się wbrew ich woli. Ich przesada jest po prostu nazywana inaczej – kiedy w amoku rzucają się po mieszkaniu, to są wściekli albo rozgniewani, nie histeryczni. Rozemocjonowane fanki na koncercie gwiazdy K-popu to histeryczki, ale czy ktoś tak powie o kibicach piłkarskich, którym podczas meczu wielokrotnie odcina prąd? To co najwyżej idioci, lecz nie histerycy.

Kobiety się nie złoszczą

Skrajne emocje nie są wcale u kobiet tak powszechne, jak by się mogło wydawać. Jak często jest się świadkiem prawdziwego ataku szału w pracy, sklepie, na ulicy, w pociągu, imprezie publicznej? Są to raczej pojedyncze wyskoki, nie częstsze niż publiczne awantury urządzane przez mężczyzn. Większość ludzi potrafi być opanowana, a jeśli pękają, to dlatego, że coś ich w danym momencie przerosło lub rzeczywiście są chorzy.

Różnica polega głównie na tym, że męski wybuch zwykle jakoś się usprawiedliwia, w końcu faceci nie wariują bez powodu, zresztą, to nawet takie męskie, walnąć pięścią w stół, przyłożyć komuś, krzyknąć, żeby każdy widział kto tu rządzi, że koleś ma jaja. A kobieca histeria to kiepskie skojarzenia, żaden z niej atut. Kobieta nie ma prawa być zła, złość nie leży w jej naturze, bo i z jakiego powodu piękna pani miałaby się wściekać? Chyba że, hehehe, baba bez bolca, niedopieszczona taka, to i takie tego efekty.

Tak się utarło, że kobieta powinna się podporządkować mężczyźnie, a więc także dopasować swoje emocje pod niego. I jakikolwiek sprzeciw, protest, próba przekonania do swoich racji może być odebrana jako histeryczny atak, że o rany, o co jej znowu chodzi? Kiedy kobiety okazują frustrację, zmęczenie czy złość są posądzane o manipulację i oczywiście przesadzają. No bo jakie one mogą mieć problemy? Kochają dramy po prostu.

Dlatego tak wiele kobiet stara się być wiecznie miłą dla wszystkich, zadowoloną z życia osobą bez najmniejszych pretensji do kogokolwiek, tłumiąc w sobie negatywne emocje, które jak już eksplodują, to rzeczywiście bywa gorąco i nieprzyjemnie. Nie ułatwiają tego sprzeczne sygnały. Z jednej strony piętnuje się kobiecą agresję, ale gdy dziewczyna się nie broni, to znaczy, że sama tego chciała. Lodowe księżniczki są niefajne, ale te przeżywające są głupiutkie i strachliwe. Niezależne, silne kobiety są przedmiotem kpin, z kolei te zależne od faceta są, no cóż, wyrachowanymi pijawkami. I masa dziewczyn głupieje, nie wiedzą, jak ostatecznie mają się zachować, a to prowadzi często do emocjonalnych wybuchów.

A może wystarczy posłuchać

Kobiece emocje notorycznie wykorzystuje się do tego, by zdeprecjonować nie tylko tę konkretną histeryczkę, ale i całą płeć. Nieważne, co stoi za histeryczną reakcją, to na pewno nie było nic istotnego, wystarczy wyśmiać albo ulitować się z pobłażliwym uśmiechem, może to jej przemówi do rozumu, że nie warto się tak obnażać. A w rzeczywistości kobiety często w swoich emocjonalnych wystąpieniach mówią bardzo dokładnie o co im chodzi, ale że to nie po myśli adresata, to najłatwiej temat sprowadzić do urojeń i chwiejnej osobowości. Co zwykle rozsierdza jeszcze bardziej i podkręca konflikt.

W ogóle nie chce się dociec przyczyn owej złości, nie chce się zrozumieć kobiecego punktu widzenia, tylko od razu wyjeżdża z dramatyzowaniem i robieniem afer z niczego. Żona zła, że mąż się spóźnił trzy godziny i nawet nie uprzedził? Przesadza. Wścieka się, że wspólne oszczędności zostały wydane bez wcześniejszej konsultacji? No mogłaby wyluzować, bo cóż takiego się stało, przecież chłop wie, co robi. I tak kroczek po kroczku tworzy się obraz osoby gwałtownej, nieprzewidywalnej, skłonnej do absurdalnego toku rozumowania.

Z tym wiąże się pewna ciekawa teoria – kobieca histeria może być próbą zwrócenia uwagi na własne problemy. Kobiety ciche i pokorne są zbywane, nikt się z nimi nie liczy, nikogo nie obchodzą, dlatego decydują się one na głośne, szaleńcze wystąpienie – publiczność może i patrzy na to krzywo, ale przynajmniej patrzy i słucha.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>