Kobieca praca jest mniej ważna niż mężczyzny? I to kobieta ma się poświęcać?
Czy da się pogodzić karierę zawodową z życiem prywatnym? Da się. Czy decydując się na poważny związek, trzeba rezygnować z własnych ambicji zawodowych? Nie trzeba. A jednak w dalszym ciągu mnóstwo kobiet staje przed dylematem: sukcesy w pracy czy szczęśliwa rodzina? I bez względu na podjętą decyzję pojawia się wtedy smutna refleksja, że coś ważnego po drodze umknęło, a szczęście na jednym polu wygenerowało stratę na drugim.
Jest coś na rzeczy – kobiety za swój zawodowy sukces z reguły płacą znacznie wyższą cenę. Gdy zaś para dojdzie do wniosku, że dłużej tak się nie da, praca nie może aż tak absorbować, bo w końcu rodzina zupełnie się rozpadnie, dla wyższego dobra w ofierze najczęściej składa się zawodowe ambicje kobiety. Męska kariera ma pierwszeństwo. I to do niej dostosowują się kobiece plany, tak by nic nie zakłócało rodzinnej harmonii. Tylko co kobietom tak naprawdę przychodzi z tego poświęcenia?
Zabójczy sukces
Kobiety mają nadzieję, że wejście w związek małżeński nie przekreśli definitywnie szans na zawodowe spełnienie, grunt to dobrze się zorganizować i nie bać ciężkiej pracy, a na życiowego towarzysza wybrać kogoś o nowocześniejszych poglądach. I faktycznie, nie jest to wcale jakaś mission impossible, stale rośnie liczba kobiet, które mają i satysfakcjonującą pracę, i kochającego męża. Ale tych, którym z różnych względów nie udało się osiągnąć takiej pełni szczęścia, wciąż jest bardzo dużo. Bo brutalna prawda jest taka, że czas nie jest z gumy. Czasami zwyczajnie nie da się być i tu, i tu, a nie każdą pracę można ustawić tak, by domowy i służbowy grafik nie kolidowały ze sobą. I nie wszystko da się zabrać do domu, zresztą tam też nie bardzo jest czas na analizowanie biurowych papierów. Ciągnięcie dwóch etatów solidnie daje w kość, do tego mąż coraz bardziej niezadowolony, trzeba wybierać: albo związek idzie w odstawkę i całkowicie poświęcam się karierze, albo rezygnuję przynajmniej z części swoich pozarodzinnych ambicji.
Wymarzoną pracę porzucają głównie te kobiety, których mężowie świetnie zarabiają i pracują dłużej niż zwyczajowe osiem godzin. Kiedy rodzina się powiększa, ktoś musi zwolnić tempo, żeby dzieciaki nie wycierały się całymi dniami po świetlicach i obiad jadły z rodzicem, a nie wynajętą opiekunką. Skoro pieniędzy nie brakuje, praca żony jakby traci sens, bo przecież dobra matka nie powinna stawiać własnych ambicji przed najbliższymi sobie ludźmi. Stąd decyzja, by ograniczyć pracę, przejść na mniej wymagające stanowisko bądź zupełnie zrezygnować, przynajmniej na jakiś czas. Tym samym kobieca kariera wyhamowuje, a upragniony sukces zaczyna się oddalać.
Im mniej spektakularna kariera męża, tym łatwiej utrzymać swoją, bo przy skromniejszych zarobkach mężczyzny dochód kobiety jest cennym wsparciem dla domowego budżetu. Choć tu do głosu dochodzi nie tyle ‘kariera’, ile potrzeba zarobienia na życie, więc mniej patrzy się na zawodową satysfakcję, a raczej na wysokość pensji. Ciekawe jest i to, że prędzej mąż weźmie dodatkowe zlecenia czy nadgodziny, niż padnie oferta, by kobieta wróciła do swojej pracy, jeśli miałoby to negatywnie odbić się na rodzinnym życiu, a mąż musiałby się zająć garami i mopem. Tak jak i niewielu mężów zdecyduje się odpuścić swoją pracę, gdy kariera żony rozwija się bardzo dynamicznie – jeżeli ona się nie poświęca, oboje po prostu są zarobieni po pachy.
Mąż nie jest od siedzenia w domu
Mężowie nie są już tak niechętni domowym obowiązkom i starają się odciążać swoje partnerki w ich typowo babskich zajęciach. Czym innym jest jednak pomoc w domu, a czym innym przejęcie roli przypisywanej tradycyjnie kobietom. Mężczyźni niechętnie rezygnują z własnych karier by zająć się domem, podczas gdy kobieta bierze na swoje barki ciężar utrzymania rodziny. To się sprawdza, gdy mężczyzna nie jest aż tak napalony na zawodowy sukces i w gruncie rzeczy to odwrócenie ról mu odpowiada, zwłaszcza gdy nie kłóci się z rozwijaniem innych pasji. Ale tacy mężczyźni są w mniejszości, większość woli być prawdziwą głową rodziny, w tym starym znaczeniu. Nie chcą słyszeć: koleś, co z tobą nie tak? Ona ma na wizytówce ‘dyrektor’, a ty więcej uwagi poświęcasz pucowaniu mebli? Gdzie twoja męska duma?
I właśnie ta duma sprawia, że tak często to mężowska praca okazuje się ważniejsza. Jego kariera to większe pieniądze, na czym korzysta cała rodzina, nie mówiąc już o tak oczywistym plusie jak męskie samozadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku. Kobieta wygrywa w takim starciu dopiero wtedy, gdy bardzo wyraźnie przebija faceta pod względem finansowym i umie utrzymać jego ego na odpowiednio wysokim poziomie. W przeciwnym razie mąż traci swoją męskość, jego morale spada, a kobita może i ma tę swoją karierę, ale tylko patrzeć, jak jej cudowna rodzina z hukiem się rozpadnie. Część kobiet boi się takiego scenariusza, dlatego chowa własne ambicje do kieszeni, dając się wykazać partnerowi. Nie warto się upierać przy swoim, jeśli ceną za to będzie rozstanie. Lepiej trochę spuścić z tonu, nie dajmy się zwariować, nie można mieć wszystkiego. To tylko praca. Ale czy faktycznie ‘tylko’?
Równi i równiejsi
Poświęcenie własnej kariery dla męża to świetny test na partnerstwo. Traktujemy się ‘po równo’, wspólnie podejmujemy decyzje, szukamy rozsądnych kompromisów, nikt nie powinien czuć, że daje więcej i nie dostaje nic w zamian. Ile warte są te deklaracje, widać między innymi po tym, jak traktuje się ambicje i pragnienia drugiej strony. Pewnie, że w związku nie obejdzie się bez ustępstw, ale czy można mówić o sprawiedliwości, gdy jedna osoba krok po kroku wypełnia swoje zawodowe przeznaczenie, a druga jedynie przygląda się temu z boku i nie do końca czuje, że to także jej droga? Obok radości pojawia się przykre poczucie zawodu, że i ja bym mogła, takie miałam plany, dlaczego się to ulotniło?
To dość typowy scenariusz, że mężowskiej karierze podporządkowuje się całe rodzinne życie. O szczęściu można mówić, gdy nie przeszkadza to żonie rozwijać skrzydeł, co niestety nie zawsze się udaje. Weźmy męża wziętego inżyniera, który przez pół roku pracuje w Afryce, potem przez rok gdzieś w dalekiej Azji, na dwa lata ląduje w północnej Europie i tak w kółko. Kobieta? Dla niej częste przeprowadzki niekoniecznie są szansą, ona w każdym miejscu musi zaczynać od zera, do tego dochodzą trudności językowe, bariera kulturowa, inny styl pracy, a gdy wreszcie się nowa robota rozkręci, już trzeba się zawijać, bo mąż ma nowe zlecenie. Żonie zostaje radość z tego, że są razem, a jak koniecznie musi pracować, niech się jakoś przebranżowi, by dało się to pogodzić z mężowskimi wyjazdami. No bo przecież nie będzie go ograniczać, stać na drodze do sukcesu, w końcu on robi to też dla niej i ich wspólnej przyszłości, czyż nie?
A gdy to kariera kobiety wymaga od męża podobnych poświęceń? Uczciwie trzeba przyznać, że zakochani mężczyźni potrafią dla swojej wybranki rzucić wszystko i przenieść się w zupełnie obce miejsce, byle tylko być razem. Statystycznie jednak ich entuzjazm szybciej gaśnie i częściej przeradza się w rozgoryczenie, że jednak nie było warto. Mało który facet godzi się z tym, że dla kobiety kariera jest równie ważna jak związek i założenie rodziny nie oznacza przejścia na tryb domowy. To, że oni celują w sukcesy, jest normalne, u żony podobne ambicje nieco irytują, są egoistyczne. Na początku kobieta imponuje swoją przebojowością i niezależnością, lecz gdy kolejny raz z rzędu odwołuje spotkanie, a z wspólnych wakacji nici ‘bo projekt’, cierpliwość się kończy, no ileż można, są pewne granice. I znowu, jedyną szansą na uratowanie związku jest ograniczenie pracy. Oczywiście, takie ultimatum dostają też mężczyźni, tyle że im dużo łatwiej znaleźć kobietę, która z oddaniem będzie kibicować jego zawodowej karierze.
Ile kosztuje wolność?
Wspieranie męża w jego karierze nie musi być niczym złym. To nie tak, że kobiety zawsze się do tego zmusza, nierzadko to ich w pełni świadoma, dobrowolna decyzja. Problem w tym, że nader często okazuje się ona dla kobiety zabójcza. Odejście z pracy ma bowiem jeden poważny feler – utratę własnych pieniędzy. A kto ma pieniądze, ten ma władzę. I choć nie każdy mąż jest tyranem, a wiele żon powie pewnie ‘mój nigdy by tak nie postąpił’, to rzeczywistość jest bezlitosna – kobieta finansowo zależna od męża zazwyczaj stoi na straconej pozycji. Jak nie dzisiaj, to za kilkanaście lat, gdy miłość osłabnie i mężowi znudzi się staruszka z rozstępami.
Kobiecie, która ma dokąd pójść i za co kupić jedzenie, trudniej stawiać warunki. Nie tak łatwo zmusić ją do uległości, bo ona nie musi żebrać o kieszonkowe na torebkę. Kobieta bez własnych pieniędzy tej przewagi nie ma, co zarabiający mężowie chętnie wykorzystują. Z każdego wydatku trzeba się tłumaczyć, na co to, po co, a czy nie można by było taniej, a coś ty taka rozrzutna, nic dziwnego, że muszę harować jak wół skoro ty się tak kiepsko rządzisz i ciągniesz ze mnie jak pijawka. I tak niepracująca żona staje się pasożytem, darmozjadem, wyrachowaną jędzą, która eksploatuje biednego, wypruwającego sobie żyły faceta.
Kobiecy bunt można spacyfikować w pięć minut, odcinając od wspólnego konta i blokując kartę. Jedna niesubordynacja – nie masz nowych kozaków na zimę. Krzywo spojrzysz podczas kolacji – zapomnij o fryzjerze. Zrobisz awanturkę – wakacje spędzisz na działce, a nie w tropikach, ja sobie na Barbados wyskoczę podczas służbowego wyjazdu. Koniec końców brak własnych pieniędzy wystarczył, by odebrać żonie prawo głosu i zmusić do posłuszeństwa. Pozbawiona własnego źródła utrzymania żona częściej musi wybaczać rzeczy, których normalnie by nie wybaczyła. Dla własnego dobra przymyka oczy na pewne sprawy, by nie zaogniać sytuacji, bo on naprawdę się obrazi i wtedy zostanie się z niczym. Jeśli taki dramat przytrafi się przy małych dzieciach i w stosunkowo młodym wieku, można walczyć o alimenty i jakoś próbować wrócić do pracy. Co jednak, gdy lat ma się prawie 50, a dzieciaki dorosłe? No, ale pewnie sobie na to zasłużyła, przecież gdyby była dobrą żoną…
Spadek w hierarchii
Brak finansowych gierek nie daje wcale gwarancji, że w związku wszystko gra i buczy. Kobiecie może po prostu doskwierać odcięcie od spraw zawodowych, które kiedyś były tak ważne. Gdy praca schodzi na dalszy plan i osiągnięcia nie są choćby w połowie takie, jak się to dawniej zakładało, można czuć rozczarowanie, szczególnie gdy osiągnięcia męża są więcej niż zadowalające. Pewnie, kobieta czuje się dumna, że odchowała wspaniałe dzieci, a jej dom był prawdziwym domem. Ale tak szczerze – kto się tym zachwyci? O matkach Polkach układa się zgrabne slogany i na pozór bardzo ceni, lecz na prawdziwy szacunek i podziw może liczyć raczej ktoś, kto zbudował świetnie prosperującą firmę od zera, awansował na dyrektora wielkiej spółki, został wybitnym chirurgiem, reporterem wojennym albo budowniczym studni w Sudanie. O kobiecie, która poświęciła swoją karierę na rzecz męża i rodziny, nikt nie powie: ależ ona genialna! Co za bohaterstwo, co za dokonanie! Nie, wręcz przeciwnie, jej poświęcenie dla wielu ludzi będzie albo czystym frajerstwem, albo brakiem ambicji. No i weź się nie załam.
Gdyby chociaż mąż docenił, to przecież z miłości do niego, byłoby znacznie łatwiej i człowiek by nie miał tego poczucia, że niczego istotnego nie dokonał. Z tym jednak różnie bywa. Są tacy, dla których żona zawsze będzie współtwórcą ich zawodowego sukcesu, lecz są i tacy, którzy nie czują, że powinni żonie za cokolwiek podziękować, bo ona to w sumie taka trochę kula u nogi się robi. Pozbawiona swojej kariery żona traci na atrakcyjności, nie wydaje się już tak intrygująca, nie błyszczy w towarzystwie, a jeśli ktoś jej czegoś zazdrości, to wspaniałego męża.
Co gorsza, czasami jest w tym trochę racji. Rezygnacja z kariery to ogromna pokusa, by się nieco rozleniwić. Dbanie o męża, dzieci, dom pochłania tak, że na nic innego czasu nie ma, a tak po prawdzie, to tego czasu za bardzo nie chce się nawet znaleźć. Chodząc do pracy człowiek zwykle ma silniejszą motywację, wie, że coś musi, chce się pokazać, coś udowodnić, walczy, by nie zostać w tyle. Bez zawodowego bata nad głową trudno utrzymać dyscyplinę, bo tak tylko dla siebie to niespecjalnie chce się starać. Brakuje motywacji, bo ‘a na co mi to tak w sumie?’. I nie wiedzieć kiedy żona zamienia się w kogoś, kim za żadne skarby być nie chciała. I nie potrafi się z tego wygrzebać.
Mieć coś dla siebie
Co na to amerykańscy naukowcy? Ależ oczywiście, że przeprowadzili stosowne badania, zajmował się tym zagadnieniem między innymi Uniwersytet Harvarda i Cornell University. Wyniki? Zdecydowana większość mężczyzn twierdzi, że ich kariera jest ważniejsza i w razie potrzeby to żona powinna się dostosować. Ich pogląd podziela niemała grupa kobiet, około 40 proc. badanych. Dzieci tylko to stanowisko umacniają – ponad 80 proc. mężczyzn jest zdania, że to żona musi zwolnić z pracą, by mieć czas na macierzyństwo, a zdanie to potwierdza ponad 65 proc. kobiet. Czy panie istotnie tak myślą, czy to bardziej efekt społecznego nacisku, badanie nie precyzuje, niemniej jedno jest pewne – to mężczyźnie prędzej wybaczy się zaniedbanie rodziny z powodu pracy. Również dlatego, że powszechnie uchodzi ona za wartościowszą i bardziej odpowiedzialną, zatem kobieta z pracą na pewno przystopować może, świat się nie zawali, za to absencja mężczyzny, wiadomo, wszechświat padnie.
Zawodowe ambicje kobiet nie są już może głupią fanaberią, ale i tak nie jest dobrze, gdy kariera pochłania żonie i matce zbyt wiele czasu. Kobiety często tak właśnie to czują, że nie powinny, że to samolubne, że muszą zdecydować zamiast ciągnąć dwie sroki za ogon. Mają większe wyrzuty sumienia gdy coś zawalą z powodu pracy, bardziej je gryzie brak czasu dla męża i dzieci. Poddają się więc. I dlatego też, inaczej niż mężczyźni, bez przerwy dziękują za wsparcie, jakie otrzymują, by móc realizować się zawodowo – ono wciąż traktowane jest jako przysługa, a nie normalna rzecz.
8 komentarzy
My kobiety mamy przesrane 🙁
Ech…no nie mamy łatwo 😉
W książce „STRES kobiecy” czytałam, że kobiety pracujące i wychowujące dziecko są mniej narażone depresją i załamaniem, niż te, które tylko zajmują się domem i dziećmi, bo po prostu fiksują. Ja się na to nie godzę, by kobietom odbierać rozwój zawodowy. Podziwiam kobiety, które znam – nawet te, które mają wysoko zarabiających mężów idą do pracy i świetnie to łączą z macierzyństwem. Jeśli zaś chodzi o kobiety zostające w domu z powiększającą się luką w cv – znam tylko sfrustrowane, innych nie miałam okazji poznać. Dobrze iść do pracy, chociaż dorywczej, chociaż na kilka godzin w tygodniu, chyba, że wiaodomo – sytuacja finansowa wymaga więcej.
Myślę, że warto słuchać intuicji. Wiele kobiet pozostaje w domu, gdy dziecko jest malutkie, ale u większości w końcu przychodzi taki moment, że czasu jest więcej, maluch staje się bardziej samodzielny, a wpływ mamy staje się mniejszy…. Zazwyczaj gdy dziecko idzie do przedszkola, czasami do szkoły. Moim zdaniem jest to moment idealny, by wrócić do pracy. Zgadzam się, że to ważne, by mieć coś dla siebie, własną przestrzeń…
Słyszałaś jak o kobietach wypowiadał się pan Korwin? Nóż się otwierał …. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Janusz-Korwin-Mikke-kobiety-ukrywaja-swoja-inteligencje,wid,18724710,wiadomosc.html?ticaid=118c6b
Nie widziałam, ale słyszałam…;/
Wydaje mi się, że wszystko zależy od danego przypadku. Każdy ma swoje przekonania, swój system działania, itd. Jedna kobieta będzie chciała robić karierę, a druga będzie najszczęśliwsza mogąc „siedzieć” w domu (jak np. ja 😉 ).
A ja mam to gdzieś jest kierowcą busa, pracuję i jestem traktowana na równi z facetami. Pod każdym względem pamiętajcie, że są plusy dodatnie i plusy ujemne.