Kobiece emocje pod lupą…Czy czujemy mocniej i czy to naprawdę źle?
Kobiety to istoty kruche, przesiąknięte emocjami. Wrażliwe, czasami aż za bardzo, bo te uczucia odbierają im jasność myślenia, przez co są one mniej zdolne do podejmowania racjonalnych, sensownych decyzji. Kobietom wszak, jak wiadomo, trudno kierować się w życiu rozumem, bo jak sądzą co niektórzy mężczyźni nie dość, że ten rozumek sam z siebie nie za wielki, to jeszcze skażony babskimi foszkami. Dlatego wymagają one zimnokrwistego przewodnika, co to trzeźwym okiem oceni sytuację.
Czy jednak życiowe pomyłki mężczyzn to wyłącznie błąd systemu, luka w rozumowaniu, niedostatek intelektu? A może oni też, tak samo jak kobiety, brną w ślepe zaułki, bo odcina im prąd i emocje biorą górę? Zresztą, nie chodzi wyłącznie o błędne decyzje, również te kroki w dobrą stronę mogą być podyktowane czymś innym niż zdrowy rozsądek. Jak to więc z tymi naszymi emocjami jest naprawdę?
Myślą inaczej, czują inaczej
Kobieta to ciepło, uczucia, wrażliwość. Mężczyzna to analityczne myślenie, wnioski, decyzje, podejście na wskroś praktyczne. To prosty podział, ale czy prawdziwy? I tak, i nie. Panowie i panie różnią się między sobą, i dzięki Bogu, bo to te różnice sprawiają, że pociągamy się nawzajem i chcemy mieć dzieci. Nie bez powodu też mężczyźni są statystycznie wyżsi, bardziej muskularni i inaczej uposażeni hormonalnie, co przekłada się między innymi na odmienne podejście do kwestii emocjonalnych.
Naukowcy potwierdzają: poziom emocjonalności jest w sporym stopniu zależny od płci, bo na to samo emocjonalne wydarzenie kobiece i męskie mózgi reagują inaczej. Przekładając z języka naukowego na nasze, kobiece mózgi są jakby bardziej pobudzone, bardziej się przejmują jakimiś zdarzeniami i lepiej je zapamiętują. W pewnym sensie jest więc tak, że kobiecy mózg, niczym procesor, przegrzewa się pod naporem danych, które tak skrzętnie gromadzi, podczas gdy procesory męskie większość tych danych uznają za zbędne i odrzucają je.
Przeciwko kobietom jest też biologia. Jesteśmy bardziej podatne na wahania nastrojów, bo PMS, bo jajeczka, bo menstruacja. Jasne, nie każda kobieta przechodzi przez cykl miesięczny z dramaturgią godną operowej diwy, niemniej coś w tym jest, w tych hormonach, że nie da się od nich tak zupełnie uciec. Można się zresztą pocieszyć, że biologia pokarała też facetów, dając im silny pociąg seksualny – w pewnym sensie pobudzenie erotyczne jest taką męską emocjonalnością, bo właśnie pod wpływem pożądania faceci często głupieją i robią rzeczy, których z pewnością nie dyktuje im rozum.
Wychowanie napędza emocje?
Bynajmniej nie jest tak, że panowie emocjom w ogóle nie ulegają. Bo ulegają, tyle że nie przeżywają ich tak jak kobiety. Po pierwsze, jak się rzekło, ich mózg przerabia uczucia według innego algorytmu, po drugie, do zimnej stanowczości są po prostu wychowywani. Ciężko orzec, jak wielki, i czy w ogóle, wpływ na emocjonalność kobiet i mężczyzn mają kulturowe uwarunkowania i cała ta ideologia gender, ale da się zauważyć, że dziewczynki oraz chłopców zachęca się do rozwijania nieco innych cech osobowości.
Dziewczynkom wolno się rozczulać nad sobą, chłopcom już niekoniecznie. Dziewczynki zdradzają większą chęć do współpracy, częściej działają w grupach i są bardziej od tej grupy uzależnione, co generuje te słynne babskie waśnie. Chłopcy z kolei ostro rywalizują, ale szybko ustala się między nimi hierarchia, dlatego i do scysji dochodzi rzadziej, a publiczne manifestowanie uczuć i ogólnie pojęta miękkość w zachowaniu i emocjach odbierane są raczej negatywnie. Faceci muszą być przecież twardzi.
Kobiety zaś powinny być empatyczne i z reguły takie właśnie są. To kobiety bardziej współczują, więcej myślą o innych i mocniej przejmują się ich losem, co także bierze się za przejaw emocjonalności. Co gorsza, ta miękka strona kobiecej natury miewa przykre skutki uboczne, bo emocjonalność leży niebezpiecznie blisko naiwności, więc taką uczuciową osobę łatwiej zmanipulować i przekonać do swoich racji – i kobiety nierzadko stają się ofiarami bezdusznych cyników. I w związku z tym potrzebują rzekomo jakiejś szczególnej ochrony.
Chłopaki nie płaczą
Kobiety są nie tyle bardziej emocjonalne, ile bardziej wylewne. Częściej się zwierzają, nie wstydzą się płakać, nie boją się aż tak bardzo uzewnętrzniać swoich słabości. Łatwiej im przychodzi mówienie o własnych rozterkach czy wielkim szczęściu. Są po prostu w większym stopniu skłonne obwieścić światu, co im na wątrobie leży. To może irytować, śmieszyć, ale prawdą jest, że ta eksponowana emocjonalność sprawia, że jesteśmy zdrowsze psychicznie. Tak, dokładnie. Dzielimy włos na czworo, wyolbrzymiamy najmniejszą bzdurę, tworzymy setki alternatywnych scenariuszy i analizujemy dosłownie wszystko, co się da. Z tego powodu postrzega się nas jako roztrzęsione, zagubione duszyczki, które giną pod ciężarem własnych uczuć, choć w rzeczywistości ta emocjonalna paplanina i beczenie koleżankom w mankiet pomaga nam oczyścić się ze złych emocji.
Ale jest też tak, że kobiety bardziej roztrząsają złe emocje. Na zespół stresu pourazowego częściej cierpią właśnie kobiety, nie tylko dlatego, że częściej są ofiarami, ale i dlatego, że nie zawsze umieją odciąć się od bagażu bardzo złych doświadczeń. Kobiety z większą łatwością się nakręcają i trudniej im odpuścić. Rozkminiają, dlaczego stało się tak, a nie inaczej, dopatrują się przyczyn, prawdziwych i urojonych, zastanawiają się, co by było gdyby. Taka dogłębna analiza może pomóc uporać się z przykrą przeszłością, ale może też zaszkodzić, jeśli rozważania są zbyt intensywne. Wtedy to żadne przetrawianie, to zwykła tortura, wskutek której hoduje się w sobie negatywne emocje, których nie da się ukryć – potęgując swoje nieszczęście kobiety stają się bardziej rozdrażnione, płaczliwe, marudne, unikają miejsc kojarzonych z traumą, wszystko się im z tą tragedią potrafi skojarzyć.
W zwalczaniu złych uczuć nie pomaga przyzwolenie na takie słabości. Tak, kobietom też się mówi, że mają wziąć się w garść, ale gdy się nie wezmą, to prędzej mogą liczyć na współczucie, litość czy zrozumienie (przecież są takie delikatne!), niż mężczyzna, który dotknięty nieszczęściem zwyczajnie musi się ogarnąć, jeśli nie chce zostać mięczakiem.
Cierp w milczeniu
Mężczyźni z zasady są bardziej skryci. Nie mają zresztą innego wyjścia. Nam uchodzi płazem biadolenie o pierdołach, jak złamany paznokieć czy oczko w rajstopach, facetowi użalać się nad równie nieznaczącymi błahostkami nie wypada, nawet gdy wytrąci go to z równowagi. My możemy się egzaltować słodkimi kociaczkami i piszczeć na widok koleżanek, im nie wypada wzruszać się do łez czy zbyt gorliwie okazywać ciepłe uczucia w kierunku bliskich kolegów. To każe mężczyznom bardziej panować nad emocjami, żeby nie być jak baba. Co w konsekwencji prowadzi do tego, że statystyczny facet na siłę tłumi większość swoich emocji, bo nie chce się ośmieszyć i wyjść na metroseksualnego dziwaka albo co gorsza kryptogeja. Innymi słowy, mężczyźni swoją emocjonalność potrafią perfekcyjnie zatuszować, udając, że nic ich nie rusza. Do tego stopnia, że z czasem naprawdę o wielu uczuciach zupełnie zapominają i nie są już w stanie ani ich okazywać, ani o nich mówić.
Facetom nie wypada się uzewnętrzniać, ale przecież te wszystkie emocje nie wyparowują w magiczny sposób. One wciąż tam siedzą i podgryzają, boleśnie i przez długi czas. I tak jak kobieta płacząc i gadając, oczyszcza się i wraca do normalnego życia, facet znacznie dłużej trawi swoje egzystencjalne bolączki. Pół biedy, jeśli te stresy wyrzuci przy worku bokserskim albo pójdzie sobie do garażu pogrzebać w śrubkach. Gorzej, że burzę uczuć rozładowuje nader często na dzieciach, żonie czy innych mężczyznach, od których czuje się silniejszy. Typowym męskim sposobem radzenia sobie z emocjami jest też picie alkoholu – kolega ma problem, to się przychodzi z flaszką i po kłopocie, na co komu słowa, procenty najskuteczniej zagłuszają kłębiące się w głowie myśli.
Pokaż, co cię boli
Emocjonalność kobiet wydaje się bardziej spektakularna, bo tę cechę kojarzymy przede wszystkim z łzami, gadatliwością, przeżywaniem, zdumiewającym tokiem myślenia, szybką zmianą nastrojów i zdania. Takim teatrzykiem trochę, idealnym do parodiowania w kabaretach. Jest ekspresyjnie, ale w gruncie rzeczy niegroźnie, no chyba że rozemocjonowana kobietka wpadnie w prawdziwą furię i zechce odegrać w realu „fatalne zauroczenie”. Generalnie jednak kobieca emocjonalność jest bardziej męcząca niż niebezpieczna i wbrew pozorom, stosunkowo łatwo jest ją okiełznać.
Emocjonalność mężczyzn ma nieco inny wymiar. Jeśli nie okazują emocji ‘na bieżąco’, zwykle kończy się to tym, że stają się po prostu agresywni. Tłumione uczucia zamieniają się w gniew i dopiero to jest emocja, której nie wstydzą się okazać. Problem w tym, że gniewny facet jest mało sympatycznym przeciwnikiem, bo potrafi być bezlitosny nie tylko pod względem werbalnym, ale korzysta również z atutu, jakim jest siła fizyczna. Podobne trudności mają też niektóre kobiety, zamknięte w sobie, niemal bez uczuć – one tak samo, są opanowane tylko do pewnego momentu, aż czara goryczy się przeleje i nastąpi mega eksplozja.
To nieumiejętne radzenie sobie z emocjami sprawia, że faceci znacznie częściej od kobiet wpadają w różnego rodzaju uzależnienia albo schodzą na drogę przestępstwa. Niestety, nie jest to wcale najstraszniejszy scenariusz. To głównie przybici do dna mężczyźni, z problemami osobistymi albo poważnymi kłopotami w pracy, targają się na swoje życie, i to targają skutecznie. Gdy kobiety w chwilach kryzysowych decydują się na samobójstwo, w wielu przypadkach tak naprawdę nie myślą o nim poważnie. Zazwyczaj jedynie je pozorują, prosząc w ten sposób o uwagę i pomoc. Mężczyzna nie, on naprawdę chce odejść, dlatego, mówiąc brutalnie, wybiera ‘pewniaki’, na przykład rzuca się pod pociąg zamiast brać proszki, po których jest szansa na odratowanie.
Zamiast rozumu
Kobieca emocjonalność traktowana jest jako ułomność, bo z tego uczuciowego zaćmienia podobno wynikają same kłopoty. No, może nie same, ale na pewno jest ich na tyle dużo, by usprawiedliwić nimi starą zasadę, że to facet ma rządzić babą, a nie na odwrót. Czy jednak rzeczywiście nie umiemy wyłączyć serca i rozumowe podejmowanie decyzji jest nam zupełnie obce?
Kobiety dają się porywać uczuciom i nierzadko są to bardzo gwałtowne porywy. Przywołując znowu naukowców – w ciężkiej chwili kobieta skupia się wpierw na emocjach i ich roztrząsaniu, zaś mężczyzna pod ostrzałem nastawia się na działanie, rozwiązywanie problemu. Ale choć kobiety w pierwszym momencie tracą głowę, gorzej reagują na stres i bardziej się przejmują, w dłuższej perspektywie radzą sobie lepiej.
Według psychologów, to faceci znacznie ciężej znoszą porażki w pracy, dużo mocniej przeżywają sercowe niepowodzenia, a sytuacje, nazwijmy to ambicjonalne, są zdecydowanie trudniejsze do przetrawienia. Im dłużej trwa kryzys, tym większe ryzyko, że facet totalnie się załamie. Kobieta przeciwnie. Kobieta będzie ryczeć w poduchę przez miesiąc, ale potem wstanie i spróbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Emocjonalne kobiety prędzej wychodzą na prostą, bo mimo wszystko łatwiej im przyznać się do własnego błędu i poszukać fachowej pomocy. Postawione pod ścianą radzą sobie zaskakująco dobrze i szybko stają na nogi, zwłaszcza, gdy mają pod opieką dzieci. Kombinują, otwierają się na nowe możliwości, są dużo bardziej elastyczne, jeśli chodzi o dopasowanie się do nowych warunków. Co ciekawe, to zmartwychwstanie nierzadko jest możliwe właśnie dzięki emocjom – kobieta pamięta więcej szczęśliwych i przyjemnych chwil, przywołuje je i na ich podstawie jakoś tam buduje sobie przyszłość.
Również w sprawach sercowych panie wcale nie są aż tak bardzo zniewolone przez swoje emocje, jak zwykło się sądzić. Oczywiście, szalone miłości i romanse z niewdzięcznymi łobuzami są powszechne, niemniej gdy idzie o poważne życiowe decyzje, to właśnie kobiety zdają się częściej od panów kierować rozumem, a nie tylko emocjami. Kobietom nie jest obce czyste wyrachowanie i wybór partnera według określonych, praktycznych kryteriów – uniesienia to trochę za mało, by żyć wygodnie, bezpiecznie i mieć dobrego ojca dla dzieci.
Emocje mogą być dobre
Kobieca emocjonalność bywa przedmiotem kpin, ale gdy kobieta twardo stąpa po ziemi, nierzadko odbierana jest bardzo negatywnie. Uchodzi za oziębłą, wyrachowaną materialistkę, cyniczną egoistkę, karierowiczkę. I oczywiście jest niekobieca. Kłopot w tym, że niezwykle trudno jest ocenić, jaka ilość emocji ‘dodaje kobiecości’ i jest pożądana, a od którego momentu uczuciowość i wrażliwość staje się wadą nie do zniesienia.
Trudno też pojąć, dlaczego tak właściwie emocjonalność jest czymś negatywnym, co odejmuje, a nie dodaje. Co degraduje kobiety i stawia je na niższych szczeblach społecznej drabiny. Tym bardziej, że naprawdę niewiele jest kobiet, które kompletnie ignorują sygnały płynące z mózgu i podążają wyłącznie tam, gdzie kierują je uczucia. No bo czy to źle, że nie działamy bez przerwy jak roboty? Pewnie, to czasami strasznie przeszkadza i może mieć katastrofalne skutki. Ale dokładnie to samo da się powiedzieć o kimś, kto uczucia ma w głębokim poważaniu i uznaje jedynie rozumowe rozwiązania. W życiu jest przecież mnóstwo sytuacji, które właśnie dzięki emocjom nabierają szczególnego znaczenia. Czy dzięki swojej emocjonalności kobiety nie są więc po prostu… bardziej ludzkie?
21 komentarzy
Wiele kwestii dotyczących kobiet jest obecnie obiektem kpin, ale to temat na inną opowieść. Skisłabym i udusiła się we własnym sosie, gdybym tłumiła swoje emocje – wcale się nie wstydzę, że je uzewnętrzniam i nie czuję się z tego powodu gorsza. Jak ktoś ma ochotę z tego powodu przypiąć mi łatkę, to proszę bardzo, to nie mój problem. Facetom po trosze współczuję. Od małego im się wmawia, żeby się nie mazać i nad sobą nie rozczulać, bo to dobre dla bab…. A potem odbija się to wszystko czkawką w dorosłym życiu.
Moniko, dokładnie. Gdyby się pozwoliło chłopcom, a potem dorosłym facetom, na odrobinkę mazgajstwa, to chyba wielu przykrych sytuacji udałoby się uniknąć…
Faceci tez bywają wrażliwi, ale o tyle o ile my się wygadamy, wyżalimy i jest nam lżej to oni zamykają się w sobie!
Przychylam się do tego, że dobrze, że się różnimy. Faceci są tacy, kobiety są takie, natury nie da się zmienić. A emocje są naszą częścią, w mniejszym lub większym stopniu, no u kobiet w większym i tyle. Czasem lepiej je stłumić, a czasem lepiej się od nich uwolnić.
To prawda, dobrze, że się różnimy, problem w tym, że zbyt często te różnice sobie wytykamy jako wady, żeby się wzajemnie obrazić albo poniżyć
Dokładnie. Wydaje mi się, że dosyć kluczowym elementem jest wychowanie. Niekoniecznie to prywatne, danej rodziny, ale ogólny światopogląd, o którym piszesz, czyli że chłopcy nie płaczą, a dziewczynki mogą. Od samego początku wpaja się dzieciom dosyć znaczne różnice, które potem determinują czyny i sposób myślenia na całą resztę życia.
Przytoczę trafną myśl Andrzeja Mleczko, która oddaje sedno sprawy: „Marzenia są dla kobiet i dzieci, a mężczyzna ma zadania do wykonania”. Jestem chyba wyjątkiem – nie marzycielka, a raczej realistka z trzeźwym podejściem do życia. Mam uczucia, ale jestem stabilna emocjonalnie, co uważam za plus.
Ja jestem bardzo emocjonalna, chyba aż za bardzo.
Myślę, że trochę to przerysowałaś, pokazując skrajności. Wiele osób ma w sobie pierwiastek męski i żeński i potrafi te emocje równoważyć. Bo w życiu zawsze najważniejsze jest, by znaleźć złoty środek.
Nie jestem pewna, czy to takie skrajności 🙂 To prawda, że większość z nas ma te 'płciowe’ cechy trochę przemieszane, ale ten podział na histeryczne kobiety i zimnych facetów jest, wydaje mi się, wciąż bardzo silny 🙂
Przyznaję, że w pracy, kiedy trzeba było podejmować szybko decyzje – wyśmienicie pracowało mi się z mężczyznami. Chyba właśnie dlatego, że potrafili oddzielić emocje od problemu. I zazwyczaj byli bardziej stabilni emocjonalnie;)
Przyznaję, że ja nie do końca mam takie doświadczenia 😉 faceci często rzeczywiście działali w pewnych sytuacjach szybciej, sprawniej, niejako z automatu, ale bynajmniej nie zapominali o emocjach. Nie jojczyli, nie płakali, to fakt, ale przeklinali gorzej niż na filmach Pasikowskiego, wyżywali się na meblach i po wszystkim obowiązkowo musieli się odstresować przy procentach – no nie wiem, czy to taka stabilność emocjonalna 😉
Takie silne emocje są… bardzo twórcze! Moje powieści powstały właśnie dzięki nim 🙂
Potrafię być wrażliwa, mocno emocjonalna i płakać bez powodu, ale w chwilach stresowych i kryzysowych, zawsze zachowuję zimną krew i staram się nie dawać po sobie poznać mojego zdenerwowania 🙂
Myślę, że emocje sprawiają, że nasze relacje są bardziej ludzkie. Zdarza się, że w firmie stosunki międzyludzkie są tak zautomatyzowane i profesjonalne, że aż wieje chłodem i ludziom mimo wszystko nieprzyjemnie się pracuje. Przerost emocji – źle, ale ich brak – też niedobrze.
Gaja, masz rację, emocje są ważne, bo budują fajną atmosferę, ale ich nadmiar…no też niedobrze. Jak to w życiu – umiar.
Z facetami jest mi się łatwiej zwłaszcza na płaszczyźnie zawodowej dogadywać, ponieważ są bardziej konkretni i w sytuacjach oficjalnych wolę unikać emocji:). Chociaż sama czasem daje się niestety ponieść emocjom jak typowa kobieta;).
Ja w takich sytuacjach jestem bardzo męska 😉
Myślę, że komentarze o „emocjonalnych kobietach” to też czasami słowo-wytrych dla mężczyzn – żadna z nas nie lubi w końcu komentarzy, które sugerują, że jesteśmy nieracjonalne i tym samym sprowadzają nas na niższy poziom. Mimo to uważam, że mamy znacznie większy dostęp do swoich uczuć niż mężczyźni. Warto więc uczyć tych bliskich nam mężczyzn, jak wyrażać uczucia i je rozpoznawać.
Dużo stereotypowego patrzenia na kobiety i mężczyzn. Fakt często jest tak jak opisałaś, ale nie zawsze. Każdy człowiek jest inny. A co do tego, że jesteśmy niby takie słabe, z małymi rozumkami i potrzebujemy racjonalnie myślącego faceta, który zawsze będzie nam wskazywał właściwą drogę… to dla mnie zabawne. Dlaczego? Bo tu na przykład mam przed oczami wszystkim nam znanych 'maminsynków’, co to mają 30-40lat na karku a zdanie mamusi jest najważniejsze. Którzy spod kiecki mamusi przeskakują pod tą od żony i trzeba wydawać polecenia, bo sami ciężko mają się domyśleć co zrobić. Jak już coś zrobią to chodzą nadmuchani jak pawie i zbierają zasługi. W końcu nie bez przypadku ktoś kiedyś powiedział, że „za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta”. Nie szkodzi. Taka chyba właśnie nasza rola. Rola suflera! Być zawsze w pobliżu, ale pozostawać w cieniu, bo głupie jesteśmy i hormony nam szaleją. Na szczęście to wszystko to tylko stereotypy, z którymi nie trzeba się godzić i działać według ich schematów.
Moim zdaniem nie ma na to jakiś sztywnych reguł. Znam wielu wspaniałych, emocjonalnych mężczyzn i wiele kobiet, które są zimne jak lód i bardzo powściągliwe w okazywaniu emocji.
Ja jestem emocjonalna, płaczę na filmach, książkach, szybko się wzruszam. Jednak nie każda kobieta taka jest.
W społeczeństwie jest mało tolerancji na odmienność i często facet, który okazuje emocje jest oceniany jako mazgaj. To niesprawiedliwe i okrutne.
Pozdrawiam.