Główne menu

Czy kobieta rzeczywiście powinna sobie ułożyć życie do 30-tki? Bo później jest za późno?

Ludzie stawiają sobie bardzo różne cele, ale na plan pierwszy wybija się konieczność ułożenia sobie życia. Czasu na to jest dość mało, zwłaszcza w przypadku kobiet, które najpóźniej do 30-tki powinny się już ustawić. Bo po 30-tce nie uchodzi żyć jak nomada. Trzeba mieć własny kąt – bez własnego M jesteś trochę niepoważna, tak żyją studenci, a nie dorośli ludzie. Musi być sukces zawodowy, ewentualnie ciepła posadka na etacie, z regularnymi dochodami i opłaconym ZUS-em.

No i facet. Z tym absolutnie nie ma co zwlekać. Po 30-tce akcje kobiet spadają na łeb, na szyję, biologiczny zegar wariuje, ani się obejrzysz, a zostajesz starą panną, nazywaną elegancko ‘singielką’. Po 30-tce jest już z górki, odcinasz wyłącznie kupony od tego, co udało się wypracować we wczesnej młodości. Przegapiłaś ten okres? Wyrazy współczucia, bo najpewniej nic dobrego już Ciebie nie spotka.

Co masz na wizytówce?

Udana kariera to jeden z wyznaczników wartości człowieka. Słusznie czy niesłusznie, powodzenie w pracy ma ogromny wpływ na to, jak się kogoś postrzega. A dzisiaj nad karierą pracować trzeba od najmłodszych lat, więc sorry, ale beztroskie balangowanie na studiach nie wróży dobrze na przyszłość. Jeśli nie znajdziesz porządnej pracy przed 30-tką, zaliczasz wielką porażkę. Na tym etapie życia wypadałoby już coś osiągnąć, a nie tkwić na szeregowym stanowisku, bez większych perspektyw na awans. Jeszcze gorzej, jeśli nawet nie wiesz, co chcesz robić. Serio, trzydziecha na karku i dopiero się zastanawiasz nad wyborem właściwej ścieżki? Weźże wreszcie dorośnij!

 

Skoro nie ma zawodowego sukcesu, nie ma również odpowiednio dużego majątku. Wynajmowana kawalerka? No, w tym wieku… Wypadałoby już gdzieś się zakotwiczyć, budować własny dobrobyt, a nie trwonić pieniądze na cudze nieruchomości. I kiedy się tłumaczy, że na kredyt jeszcze za wcześnie, że to za poważne obciążenie psychiczne, a zresztą gdzieś po głowie błąka się myśl o kilkuletniej emigracji, ciężko o zrozumienie – brak mieszkania to dowód, że albo jesteś za biedna, albo zbyt lekkomyślna.

Nie do pomyślenia jest również wydawanie pieniędzy ‘na głupoty’. Kto to widział, żeby trzy czwarte pensji przeznaczać na książki, podróże, koncerty i lekcje garncarstwa, zamiast inwestować w meble i lepszy samochód? Jeździć autobusem, żeby mieć więcej kasy na kolekcję płyt? Pójść do gorzej płatnej pracy, żeby mieć więcej czasu na hobby? Finansowanie swoich marzeń, zwłaszcza tych szalonych, nie jest zbyt dobrze przyjmowane, bo zaraz pojawia się zarzut: ona się nigdy niczego nie dorobi. A powinna, bo po 30-tce trochę siara być gołodupcem, choćby najbardziej szczęśliwym.

Twój czas przeminął

Zerowe osiągnięcia zawodowe w tym wieku może i nie są powodem do dumy, ale czy rzeczywiście oznaczają, że przegrało się życie? Przecież tak naprawdę nie jest się nawet na półmetku, skąd więc przekonanie, że straconego czasu nie da się już odrobić? Tym bardziej, że nie musiało stać za tym lenistwo, ale na przykład źle wybrane studia, które pożarły pięć lat, ale w zamian dały jedynie bezużyteczny papierek. Albo brak przebojowości, niewiara we własne talenty, chorobliwa nieśmiałość, strach przed wyjazdem do wielkiego, obcego miasta. A nawet jeśli to efekt zwykłego nieogarnięcia, to naprawdę klamka zapadła, można już tylko dalej marnować swoje życie?

Oczywiście nie, wyjść na prostą da się w każdym wieku, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że z wiekiem jest to coraz trudniejsze. Z wielu powodów, a jednym z nich jest wstyd, że zaczyna się z opóźnieniem, co zwiększa desperację i utrudnia nawiązywanie kontaktów. Można poczuć się nieswojo, wykonując najprostsze prace, podczas gdy reszta rówieśniczek zajmuje odpowiedzialne stanowiska, a najbliższymi współpracowniczkami są dziewczyny, które ledwie odebrały dowód osobisty. Jest ciężej w ogóle się załapać na pracę, bo ubogie CV w wieku 23 lat nie szokuje, ale takie samo ubóstwo u kogoś dekadę starszego może wydać się zaskakujące. Jeśli kobieta ma dzieci, jest jakoś tam usprawiedliwiona, ale gdy dzieci nie ma, pojawia się pytanie: co ona robiła przez ten czas, że niczego znaczącego jeszcze nie osiągnęła? Jest leniwa, mało ambitna, z trudnym charakterem? Praca najwyraźniej nie jest dla niej priorytetem, więc są wątpliwości, czy nagle teraz okaże się wartościowym nabytkiem dla firmy. Słowem, wygląda na osobę, w którą nie warto inwestować, bo bardziej perspektywiczna wydaje się młoda, pełna zapału stażystka.

Z drugiej strony, ludzie sukcesu nierzadko rozpoczynali swoje oszałamiające kariery właśnie z takim poślizgiem. I niespecjalnie im to w czymś przeszkodziło, w pewnym sensie wręcz pomogło, bo jako starsi nie byli już tak w gorącej wodzie kąpani, a życiowe doświadczenia, również te negatywne, posłużyły jako cenny kapitał do budowania przyszłości. Więc jak najbardziej się da, jeśli tylko znajdzie się w sobie owo słynne pozytywne nastawienie.

Teraz już nikt ciebie nie zechce

Największym problemem jest jednak ułożenie sobie życia uczuciowego. To ciągle rzecz, która określa kobietę. Można zostać dyrektorką, obronić doktorat i zarobić milion euro, i tak na koniec się usłyszy: ale chłopa nie ma. Co jej z tej mądrości przyszło? Po co jej te wszystkie sukcesy? Wciąż jest sama, a w obliczu staropanieństwa wszelkie osiągnięcia bledną, tracą sens, to jedynie plaster na złamane serce i oszukiwanie samej siebie, że jest się szczęśliwą. Bo wiadomo, że nie jest.

O ile marną karierę zawodową i mało imponujące dochody kobiecie da się wybaczyć, tak braku faceta w żadnym razie nie. To coś, co przed 30-tką koniecznie należy odhaczyć, ponieważ w żaden sposób nie da się tego nadrobić ‘na starość’. Z prostego powodu: fizyczna atrakcyjność kobiet szybko się ulatnia i nic tego nie zatrzyma. Po 30-tce życie kobiet powoli się kończy, w przeciwieństwie do facetów, którzy wtedy właśnie stają się godni pożądania. Presja wieku jest ogromna, co zmusza do walki z czasem. Walki z góry przegranej, więc trzeba capnąć, co najlepsze w okresie swojej największej chwały, jako że z każdym rokiem szanse na zdobycie wartościowego mężczyzny topnieją.

To przekonanie, że kobieta musi znaleźć męża w swoim ‘prime-time’ sprawia, że do samotnych trzydziestek podchodzi się z wielką nieufnością. Patrzy się na nie podejrzliwie, bo jak to, w szczytowej formie nie zdołały nikogo usidlić, więc musi być z nimi coś nie tak. Mają jakiś feler, po prostu nie ma szans, że są normalne. Gdyby były, już chodziłyby z obrączką na palcu. Mogą wyglądać efektownie, ich wiek i tak odstrasza, bo pewnie od razu będą cisnąć na ślub i dzieci, są totalnie zdesperowane, no i te ich roszczenia, tego nie da się znieść. Nie mówiąc już o tym, że po 30-tce kobiety nie chcą tak po prostu kogoś poznać. Nie, one łowią, grasują, chcą za wszelką cenę upolować jelenia, bo nawet nie faceta.

Sama nie wierzysz, że się uda

Ile w tym prawdy? Niestety, dość sporo. Kobiety rzeczywiście czują, że muszą podkręcić tempo. I często wierzą, że po przekroczeniu magicznej bariery 30 lat stają się towarem drugiej kategorii. Są przekonane, że nie mają już niczego do zaoferowania, w kółko przeżywają pojawiające się znienacka zmarszczki i coraz bardziej widoczny cellulit. Nakręcają się w swoim nieszczęściu i przez to rzeczywiście zniechęcają potencjalnych adoratorów, jednak nie tyle z powodu niedostatków urody i mniej jędrnej skóry, ile przez fatalne nastawienie do życia i tych okropnych samców.

Lecz są też historie ‘brzydkich kaczątek’, dziewczyn, które rozkwitły właśnie w wieku balzakowskim. Dopiero wtedy odkryły swoją kobiecość i nauczyły się, jak z niej korzystać. Zyskały pewność siebie i zrozumiały, jak ważny jest szacunek dla siebie i tej drugiej osoby. I że nic na siłę, bo są gorsze rzeczy od samotności. Jasne, młodość to potężny atut, jednak dzisiaj metryka jeszcze niczego nie przesądza, na pewno nie w takim stopniu, w jakim się uważa. A jeśli dla faceta wartość mają wyłącznie sprężyste pośladki, to usidlenie go za młodu niczego nie zmieni – za kilkanaście lat i tak wymieni swoją zmęczoną żonę na rozchichotaną maturzystkę.

W rzeczywistości 30 lat to żaden wyrok. Że niektórzy panowie tak sądzą – ich prawo. Gdyby istotnie tak było, żadna starsza kobieta nie miałaby kochającego partnera, a takie przypadki się zdarzają, i to nie dlatego, że udało się zaciągnąć przed ołtarz w stosownym momencie. Są kobiety, które mimo niezbyt pięknego ciała naznaczonego rozstępami potrafią w późniejszym wieku ułożyć sobie życie i stworzyć szczęśliwy związek, który czasami jest lepszy i bardziej satysfakcjonujący niż związek dziewczyny o figurze modelki.

Nie zawsze oszukasz naturę

Jest jednak pewna kwestia, w której ponaglanie, by zdążyć przed 30-tką, nie jest tak zupełnie pozbawione podstaw. To oczywiście macierzyństwo. Facetowi nic nie tyka, może spokojnie poczekać, aż dojrzeje do takiej decyzji. Kobiety tego luksusu nie mają. Wprawdzie ciąża w późniejszym wieku jest możliwa, ale nie da się całkowicie przymknąć oczu na dodatkowe trudności. Jak wyższe ryzyko powikłań lub poronienia, większe prawdopodobieństwo wystąpienia wady chromosomalnej czy obniżona płodność – po 30-tce kobieta ma do dyspozycji znacznie mniejszą liczbę jajeczek i nie zawsze udaje się zajść w ciążę bez medycznego wsparcia.

Ciąża to zawsze duże obciążenie dla organizmu, dlatego najlepiej zdecydować się na nią wtedy, gdy organizm jest w dobrej kondycji. Można bardzo dbać o siebie, ale wieku nigdy nie da się tak do końca oszukać, jeśli więc macierzyństwo jest jednym z głównych życiowych priorytetów, odkładanie tego na ostatnią chwilę może się zakończyć bardzo gorzkim rozczarowaniem.

Ułożyć po swojemu

Kiedy po kolejnych urodzinach dopada refleksja, że życie wygląda inaczej niż się wyobrażało, najgorsze jest stwierdzenie: już za późno na zmiany. To znacznie gorsze niż sam fakt, że się nie ułożyło. Człowiek widzi, że te 30 lat przeleciało i nie miało większego znaczenia, ale zapomina, że przed nim jeszcze co najmniej drugie tyle. Bądź zakłada, że dalej będzie tylko gorzej, bo taka sobie młodość przekreśla szanse na udane życie. Co jest o tyle śmieszne, że dzisiaj znacznie łatwiej zafundować sobie nowy start w późniejszym wieku, tymczasem słuchając niektórych ludzi można odnieść wrażenie, że 30-tka to zjazd prosto do trumny.

Warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę ma się wewnętrzne poczucie klęski czy może wynika ono z tego, że wszyscy dookoła tak twierdzą? Z grubsza większość ludzi rzeczywiście chce podobnych rzeczy, dlatego definicje ‘ułożenia sobie życia’ często się pokrywają. To jednak nie znaczy, że każdy pragnie tego samego, a odejście od schematu nie musi być równoznaczne z klęską.

Owszem, są kobiety, które udają zadowolenie z życia, choć skrycie pragną tego, czym rzekomo gardzą. Ale udają również ci, którzy idealnie wpasowali się w schemat, tyle że szczerze go nienawidzą i najchętniej poszliby w diabły, gdyby nie poczucie odpowiedzialności. W układaniu sobie życia głównym grzechem jest bowiem to, że nie zawsze dąży się do własnego celu. Czasami to cel narzucony odgórnie, bo tak trzeba. I można być teoretycznie spełnionym, ale jakoś tak… bez satysfakcji.

    62 komentarze

  • jotka

    Odpowiadając na pytanie – a co to znaczy ułożyć sobie życie? Ludzie różnie sobie to życie układają i różne maja priorytety. Co do podanych przykładów (mąż, dom, dzieci) znam kobiety, które ułożyły sobie życie po 40ce i 50ce i są szczęśliwe i spełnione…

  • Rebecca Sharp

    Na wszystko jest odpowiedni czas. Tylko, że ten czas nie może być ustawiany według naszych urodzin. To my mentalnie powinniśmy dojrzeć do pewnych rzeczy! Ktoś, kto jest niedojrzały do jakiś rzeczy np. do posiadania dziecka nigdy nie będzie w pełni czuł macierzyństwa! ITP ITD

    • Tomek

      Zgadzam się w pełni. To samo z nami – mężczyznami. Ja np. dopiero teraz dojrzałem do decyzji ułożenia sobie życia własnego rodzinnego. Myślę, że gdybym spróbował wcześniej to by była katastrofa. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że po 30 to zostają same pokraki. Tylko po prostu nie jesteśmy już tacy „łatwi”. Nie wystarczy pokręcić tyłkiem i odsłonić biust żeby złapać nas na stałe. Stajemy się „koneserami”. Większe znaczenie ma spojrzenie, magnetyzm, wzajemne zrozumienie zamiast gierek i partnerstwo. A ci co za wcześnie zaczęli a nie byli gotowi z konieczności muszą zadowolić się fastfoodem.

  • Kornelia Pikulik-Czyż

    Każdy z nas jest inny, inaczej rozumie „ułożenie sobie życia”. Moje zaczęło się układać w okolicy trzydziestki. 🙂

  • Dorota Syguła

    Na szczęście powoli wychodzimy z tej „ciemnoty” i ludzie rozumieją, że urodzenie dzieci przed 20stką nie jest żadnym wyczynem, a często wręcz przeciwnie. Co prawda czasami popadamy w drugą skrajnośc, gdzie nie liczą się ludzie i uczucia, tylko nasze własne cele i kobiety zbyt mocno biorą do siebie tę „niezależność”, ale i tak na własną rękę należy walczyć o ten złoty środek.

    • dorota

      Dokładnie, na szczęście mamy dość szerokie ramy, w których możemy się poruszać

    • Justyna

      jakbym czytała o sobie. Niestety czasem żałuje, że w młodości kiedyś kogoś odrzuciłam, że poszłam na studia, które nic nie wniosły do mojego życia zawodowego (bo z tym też jest ciężko) a mogłabym przecież zostać matką polką w młodości i żyć za mężowe jako matka i żona. Jeszcze uwikłałam się w 5 letni związek z oszustem matrymonialnym, co mnie wpędziło w lata. Czasami mam dość, chę płakać, chcę wrócić do przeszłości i parę spraw zmienić, ale wiadomo to jest nierealne. W lipcu kończę 30 lat mam nadzieję, że mi się polepszy w moim życiu.

  • Kulinarne Inspiracje Futki

    Nie! Należy zacząć żyć na 100%. Wiek nie może być ograniczeniem. Pasje, marzenia możemy zacząć realizować w każdym wieku, tak samo ułożyć sobie życie. Wiek nie powinien być żadną granicą 🙂

  • Eveline Bison

    Każdy chyba musi układać sobie życie zgodnie z własną dojrzałością emocjonalną i znaleźć partnera na podobnym „etapie życiowym” 🙂

  • Agnieszka

    A tak troszkę z innej beczki ale jednak w temacie… jeśli kobieta po 30-stce urodzi swoje 1 dziecko, to zamiast pierworódka nazywa się STARORÓDKA!!! I tu muszę postawić kropkę, bo na komentarz brak mi słów.

    • Ewa

      Pani Agnieszko, przecież „pierworódka” to kobieta, która rodzi pierwszy raz. Czy pani zobaczyła gdzieś „młodoródkę”?

  • Ewa

    Słyszałam określenie ” stara pierworódka”; samego „staroródka” nie. To okropny żargon stosowany przez personel medyczny, który się nie zastanawia nad skutkami używania takich sformułowań. Czy wiecie panie, że na medycynie nie ma zajęć z psychologii?

  • Agnieszka

    A swoją drogą „zbytmłodoródki” również są określane w brzydki sposób ale nie będę tu przytaczać, bo z tym się już kompletnie nie zgadzam. Tak źle i tak nie dobrze. Trzeba się nie lada nastarać, żeby się wpasować w ciasny gorset norm i reguł tego świata. Dobrze, że takie istnieją, bo inaczej skąd byśmy wiedziały jak żyć?! (Dla jasności-ironia;)

  • Kamila

    zapraszam do Włoch, gdzie poza wpadami, nikt ni zabiera sie za dzieci przed czterdziestką. Szefowa mojej przyjaciółki urodziła swoje pierwsze dziecko w wieku 52 lat. Troszkę nieodpowiedzialne, ale czy ktoś nazywa tam rodzące czterdziestki staroródkami, skoro tam jest to norma? Nie sądzę

  • Katarzyna

    Jakbyśmy się młodo nie czuły to trzydziecha już pierwszą młodością nie jest i pora się z tym pogodzić. Dla organizmu najlepszy czas na urodzenie pierwszego dziecka to 20-25 lat.

    • Agnieszka

      dawniej miało to bardzo duże znaczenie. Teraz nieco mniejsze. Kobiety, które decydują się na dziecko w późniejszym wieku często mają wyższy status materialny, mogą zapewnić sobie i dziecku lepszą opiekę medyczną, edukację, są bardziej dojrzałe również emocjonalnie, co ma duży wpływ zarówno na wychowanie dziecka jak również na przeżywanie macierzyństwa. Są badania, które dowodzą, że przy obecnej medycynie najlepszy czas na urodzenie dziecka znacznie się wydłużył.

  • Urszula

    Zresztą nie chodzi o czas, kiedy kobieta rodzi pierwsze dziecko, bo z przeróżnych powodów kobiety rodzą później niż 20 -25 lat. Chociażby brak odpowiedniego kandydata na ojca. Chodzi o nazewnictwo, medyczne czy nie.. Personel medyczny powinien uważać jakich określeń używa. Empatia nie zaszkodzi

  • Ewa

    Czy kobiety w ogóle muszą rodzić? Nas, ludzi, na Ziemi już i tak jest za dużo.Uważam, bardziej odpowiedzialne jest nie rozmnażanie się. Czyje to jest oczekiwanie, żeby każda urodziła; jej matki, bo nie wie co ma ze sobą zrobić na starość? Mężczyzny, bo chce zostawić „coś” po sobie? Polityków, którzy chcą mieć mięso armatnie? Kobiety, bo „chce mieć dziecko”, a nie koniecznie, bo ” chce zostać rodzicem”?

    • Magda

      Urodziłam niedawno pierwsze dziecko, będąc po trzydziestce i jakoś nigdzie w szpitalu nie spotkałam się z takim określeniem, ani ze strony lekarzy, ani położnych. W ogóle pierwszy raz na oczy widzę takie słowo.

  • Artur

    Drogie Panie, życie zaczyna się dopiero po pięćdziesiątce (i to nie wódki, a dobrej whisky)… kiedy dzieci się wreszcie wyniosą z domu, żona ma czas o siebie zadbać, a i facet wreszcie dorasta… Jeszcze tylko dziewięć lat…
    Pozdrawiam

  • Beata

    Mam 33 lata i trzy lata po ślubie, oboje jesteśmy z mężem po przejściach. Życie nie zawsze układa się tak pięknie jak byśmy chcieli.

  • Agnieszka

    Jestem w szoku, jak można ten artykuł potraktować na poważnie?! I to jeszcze na Kobieta po 30!!!!! Ojjjjj baby baby…..

  • Izabella

    A co to znaczy 'ułożyć sobie życie ’? Nie chodzi przypadkiem o życie w zgodzie z własnym 'ja’? Mieć dobrych znajomych, pasje… Bycie po prostu szczęśliwą?

    • Ewa

      Życie w zgodzie z własnym ja to drugi krok. Pierwszy to dowiedzieć się jakie ono jest to moje Ja. I czy jest prawdziwe, czy może narzucone, czyli fałszywe.

  • Magdalena

    Mam równo 30 lat, powiem tak – wyglądam lepiej niż 10 lat temu, a chyba na tyle lepiej, że muszę się odganiać od młodszych 😮 Wolę jednak kogoś poważnego 🙂 Martwi mnie jedynie informacja o ciąży – oby zdążyć wyrobić z 2 dzieci 😉 Tak czy inaczej, nie jest u mnie życiowo najgorzej, a wierzę, że będzie lepiej, jak się postaram

  • Karina

    Hahahahaha mi się dopiero życie zaczęło po 30

  • Kinga

    Dobry tekst. Trochę mi uświadomił. Dzięki!

  • Kamila

    Dziękuję za dobry artykuł

  • Panna

    Zjazd do trumny, to mi się podoba..

  • Renata

    no to mam,, pozamiatane

  • Agnieszka

    co za bzdury! czyli co? sznur i szukać drzewa?

  • Kamila

    Pff, przed trzydziestką mało kto wie czego chce, a wybory często są chybione. Lepiej zająć się pracą nad samą sobą – rozwijaniem kariery, pasji, odkrywaniem celów w życiu, pielęgnowaniem przyjaźni… Wśród tych wszystkich zajęć miłość sama się znajdzie. Nie potrzeba za nią ganiać, bo desperacja zawsze śmierdzi na kilometr.

    • Tomek

      Nie do końca. Często praca zabija życie rodzinne, prywatne. Po prostu zmęczenie, brak czasu. W pracy trudno znaleźć kogoś bo to miejsce temu nie sprzyja. Nie dzisiaj. Może kiedyś tak było. Dzisiaj wydajność, dokładanie obowiązków, braki organizacyjne, konflikty na poziomie zawodowym i nie tylko.

  • Ewa

    Wprost przeciwnie: po 30-tce może się wiele dziać. To zależy od właścicielki 30-tki.

  • Eve

    Bardzo zauważalna jest presja rodziny i otoczenia w kwestii posiadania dzieci i partnera.Mam wrażenie,że pokolenie osób po 50 uważa ,że jeśli kobieta nie ułożyła sobie życia rodzinnego do 30 to jej życie jest z góry przegrane.

  • Katarzyna

    Artykuł nie odzwierciedla rzeczywistości…..niedtety w naszym spoleczenstwie jak kobieta po 30- tce nie ma męża, a co gorsze!-nie ma dzieci!! Jest traktowana jako osoba inna, która nie wie czego chce w życiu…Prawda jest taka, że takie kobiety wiedzą foskonale czego chcą, ale nie koniecznie tego co NARZUCA społeczeństwo. Nie sądzę że nie posiadanie męża, dzieci to najgorszy wstyd….proszę spojrzeć, gdyby w malzenstwach było tak słodko, nie byłoby takiej plagi rozwodów dziś! I gdzie ta miłość, sielanka dopuki nie ma dzieci…później szara rzeczywistość….nie zazdroszczę.

  • Anna

    Na wszystko jest swój czas. Jak jesteśmy młodzi powinniśmy skupić się na nauce, by zdobyć wiedzę i dyplomy. Potem praca, raz lepsza, raz gorsza. Powoli nabieramy doświadczenia. W końcu nadchodzi czas, gdy nasze wcześniejsze wysiłki procentują. Ale nic nie zwalnia człowieka od odpowiedzialności za swoje życie. Jesteś dorosły, to zachowuj się jak dorosły. Planuj, analizuj, wykonaj zadanie. A miłość sama trafi. Udanego życia!

  • Beata

    Gdybym słuchała opini ludzi i księdza teraz była bym pewnie rozwódką. Rozstałam się z ex po 8 latach i nie żałuję, bo miesiąc później poznałam mojego męża. Moim zdaniem trzeba iść za głosem serca i rozumu. Tylko żałuję, że wcześniej nie zdecydowałam się na dziecko bo teraz mam problemy z zajściem. Ale co będzie to będzie.

  • Agata

    Cóż jedyne co udało mi się przed 30tka to wyjść za mąż i to dość szybko? Bo mając 24 lata nie zrobiłam za to kariery, ale pracuje, nie że siedzę w domu nie zdążyłam urodzić do tych 'magicznych’ urodzin ale za to czuję się ze sobą zdecydowanie lepiej niż po 20stce. Do wszystkiego podchodzę z dystansem, do siebie też to jest fajny wiek dla kobiety, na rodzenie dziecka również pozdrawiam !

  • Magdalena

    Pierdolety, za mąż wychodziłam po 30tce. Z dzieciątkiem „wyrobimy” się przed 40tką … a wyglądam (czuję się) na okolice 20tki. Ktoś mi zabroni ?

  • Ewa

    Jak dobrze, że już nie będę kobietą w okolicy 30stki. Wymagania jakie się jej stawia są do odrzucenia.

  • Kasia

    Po 30 najlepiej wykupić miejsce na cmentarzu… póki się żyje nie jest za późno na nic.Nie dajmy się zwariować

  • Anna

    Mam 33 lata, właśnie się rozwiodłam, mam 9-letnią córkę… wcale nie powiedziałam ostatniego słowa

  • Julia

    Hmmm wygląda na to ze jestem spisana już na straty haha kobitki byle do 40-stki

  • Karolina

    Mam 33 lata mam 8 letnia corke w następnym roku wychodze za mąż i co da sie

  • Katarzyna

    Ja wyszłam za mąż w swoje 40 urodziny można można

  • Walentyna

    Ja nie rozumiem, co to znaczy „ułożyć sobie życie”. Dlaczego się zakłada, że wszystkie kobiety dążą do tych samych celów jakimi są 1) mąż 2) dzieci 3) mieszkanie/dom 4) kredyt 5) wakacje all inclusive? Dlaczego nie można pojąć, że można być autentycznie zadowolonym z zycia nie mając niczego z tej listy? Dlaczego też się zakłada, że te wszystkie rzeczy (no może oprócz kredytu) szczęście koniecznie dają? Nie rozumiem skąd ludzie wiedzą, co daje innym poczucie spełnienia

  • Olga

    A ja mam prawie 30, pozycje w korpo tylko jako-taką, ślubu niet, a instynktu macierzyńskiego nie czuje, dzieci mnie głównie irytują… czy przegrałam życie…?

  • Katarzyna

    Jeśli komuś się nie ułożyło wcześniej to ma pozostać z tym nieułożonym życiem na wieki wieków amen?

    • Ewa

      Rzadko kiedy „układa się” samo. Każda z nas układa swoje życie dokonując różnych wyborów i ucząc się na konsekwencjach tych wyborów.

  • Barbara

    Do 30 to nawet nie ma co myśleć o układaniu się. Do 30 żyje się jakby nie miało być jutra- to jest okres wszystkich pierwszych razy, a spróbować trzeba całe mnóstwo. Irytujący są tylko ludzie którzy trują że biologiczny zegar tyka. Mam 34 lata i dopiero po 30 wzięłam ślub i urodziłam dziecko. Nie żałuję, co więcej zrobiła bym tak jeszcze raz jeśli byłby wymagany replay

    • Oskar

      Tak czy siak. idziemy w stronę Japonii. bezdzietnośc , niedojrzałodc , gry , przepracowanie, narcyzm , brak wiary. zupełnie inne siły po 30tce.

  • Anna

    Przyjaciel mi powtarza że w starożytnym Rzymie 25 to już była matrona z 5 dzieci… to ja już jestem stara, a dziecko tylko jedno

  • Tomek

    Tak tak. Po trzydziestce to już tylko starość i śmierć… To ja już powinienem nie żyć od co najmniej 12 lat. Ale niestety nadal musicie znosić moje komentarze. Tak może mówić chyba 20 latka. Ale ona też kiedyś będzie miała trzydzieści parę lat i zrozumie, z eto tak do końca nie jest. Jeśli już można mówić o jakiejś znaczącej barierze wieku dla kobiet to raczej 40 lat. Po 40 po prostu zaczyna się okres przekwitania i naturalnymi sposobami jest coraz trudniej zajść w ciążę i urodzić pierwsze dziecko. A na to zwracają uwagę mężczyźni, którzy chcą mieć dzieci. To prawda, że dwudziestoparolatka ma z tym łatwiej niż powiedzmy 38 – latka. Ale wiek
    30 lat to nie jest jeszcze żadna magiczna bariera.

  • Matka na Szczycie

    Na wszystko jest w życiu odpowiedni moment i dla każdego on będzie inny, ale u mnie faktycznie było tak, że wyszłam za mąż i urodzialm dziecko tuż przed trzydziestką, chociaż nie było to zaplanowane 🙂

  • Iwona

    Gadanie 🙂 Fakt, żyjemy w tak zafiksowanym społeczeństwie, że trudno puścić mimo uszu i oczu przy okazji też, to co się dzieje wokół nas – mnie też swego czasu dopadło myslenie że mam 27 lat a niczego nie osiągnęłam, nie mam mieszkania. O faceta martwiłam się najmniej – zawsze wychodziłam z założenia, że prawdziwą miłość można spotkać w każdym wieku – i jest to tym mniej naglące gdy nie chce się mieć dzieci.
    Z czasem zobaczyłam, że ok, ludzie wokół mnie może i mają mieszkania- ale na kredyt, może i mają stałą pracę, ale rzadko ich ona satysfakcjonuje, po prostu pracują głównie na spłatę kredytu. No i odkryłam coś jeszcze: jestem sobą, jestem niepowtarzalna – oddałam wtedy całkowicie swój los w ręce Boga i zobaczyłam właśnie….że On wcale nie kieruje się tzw.standardem 🙂
    I dziś jest super!

  • sfsd

    nie zgadzam się z waszymi opiniami do końca. Życie kobiety po 30 jest mocno uwikłane schematami, faceci wolą młodsze, kończą się zanjomosci , każdy wraca do domu do rodziny itp…. To nie jest tak że w każdym wieku zmienisz swoje życie… Mało wiecie albo zaklinacie rzeczywistość.

  • Rysia

    Uważam, że w każdym wieku kobieta może ułożyć sobie życie. Niezależnie od tego czy ma 20, 30, 40, 50 czy 60 lat lub więcej. Wszystko zależy od Ciebie samej, od Twojej motywacji, determinacji, pracowitości i silnej woli walki o lepszą przyszłość. To twoje życie i to Ty sama jesteś sobie “sterem. żeglarzem i okrętem”. Ja np. po 30 wyszłam za mąż i urodziłam dziecko, a przez wiele osób byłam już uważana za “straconą”. Zawsze, dopóki żyjemy to możemy zmieniać swoje życie na lepsze i czynić je szczęśliwszym!!! Nasza metryka nie ma tu nic do rzeczy.

    Należy jednak zwrócić uwagę na jedną kwestie, a mianowicie na macierzyństwo. Ma ono niestety dla nas kobiet swój “przedział czasowy do realizacji”, uwarunkowany biologicznie. Kobiecy organizm jest niczym kwiat róży. Rozwija się, kwitnie i przekwita. Zgadzam się z autorką artykułu, że jeśli macierzyństwo jest jednym z głównych życiowych priorytetów to odkładanie tego na ostatnią chwilę może się zakończyć bardzo gorzkim rozczarowaniem. Okres maksymalnej płodności kobiety jest od 20 – 25 roku życia, po czym maleje z każdym rokiem. Z wiekiem rośnie także ryzyko zaburzeń genetycznych u dziecka. Niestety fakty medyczne są takie, że zegar biologiczny po 30 tyka dla nas nieubłaganie szybko.

    Ja urodziłam dziecko w wieku 36 lat. Byłam więc w ciąży nazywanej przez ginekologów “ciążą wysokiego ryzyka”. Rzeczywiście wiązała się ona dla mnie z różnymi problemami, a zakończyła cesarskim cięciem. Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe. Stwierdzam jednak na swoim przykładzie, że ciąża po 35 roku życia to nie jest “bułka z masłem”.

    Reasumując, w każdym wieku można na nowo ułożyć sobie życie poza niestety kwestią macierzyństwa. Dlatego jeśli jesteś 30- latką i zawsze pragnęłaś spełnić się w roli matki to zacznij jak najszybciej działać w tym kierunku!!! Nie odkładaj decyzji o macierzyństwie na “nieokreśloną przyszłość”!!! Pamiętaj, że w życiu są rzeczy ważne i te ważniejsze czyli nasze życiowe priorytety!!!
    Zrozum, że będąc po 40 takie opcje jak zmiana partnera, pracy, kupno mieszkania, samochodu, podróżowanie czy realizacja różnych hobby będą dla Ciebie nadal dostępne, ale opcja “macierzyństwo” może nie być już dostępna, nawet przy ingerencji medycznej. Niestety może się to skończyć wieloletnim smutkiem, frustracją i żalem do samej siebie czego nikomu nie życzę.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>