Główne menu

Czy kobietom przeszkadza bycie obiektem seksualnym?

Seks sprzeda wszystko, zwłaszcza gdy sprzedaje go kobieta. Skąpo odziane modelki reklamują nie tylko bieliznę, ale i koparki, płytki łazienkowe, grzejniki, sztuczne nawozy, nawet trumny. Na targach motoryzacyjnych nie może zabraknąć pięknych hostess. Idealne sportowe widowisko obejmuje także popisy urodziwych kibicek. Cokolwiek się dzieje, będzie dużo przyjemniej, gdy pojawią się jeszcze jakieś ślicznotki.

No i co w tym złego? Te kobiety przymuszane są przez bałkańską mafię czy może robią to dobrowolnie? Masa dziewczyn wręcz dałaby się pokroić za to, by zostać modelką, cheerleaderką albo tancerką w Crazy Horse. Bycie atrakcyjną nie jest przecież żadnym powodem do wstydu. A co jeśli jest jedynym powodem do dumy?

Kobieta jako towar

Wizerunek kobiet w reklamie od lat budzi kontrowersje, a najczęściej powtarzanym zarzutem jest nadmierna seksualizacja. Przeszkadza nie sama obecność modelki, ale kontekst, w jakim jest ona umieszczana. To normalne, że kobiece nogi pojawiają się w reklamie pończoch, ale jaki związek mają z gładzią szpachlową? Firma sprzedaje szaliki? Dawać nagą dziewczynę w łóżku, owiniętą samym szalikiem i ułożoną tak, by było widać pośladki. Wiertarki? Wiercić w ścianie będzie dziewczyna w gorseciku i szortach, obficie wysmarowana oliwką, że niby taka spocona. Jest produkt, jest seksowna modelka, razem tworzą taki fajny zestaw, aż miło popatrzeć.

W zjawisku tym nie byłoby niczego zdrożnego, bo przecież lubimy otaczać się pięknem, a kobiety piękne są. Zbyt często jednak służą one jako obiekty do rozbudzania i zaspokajania męskiego pożądania, no bo jakie jest logiczne uzasadnienie dla hostessy w obcisłej mini na wystawie ciągników? Dlaczego kobieta w reklamie je loda tak, że skojarzenia są jednoznaczne? A teledyski? W nich kobiety zazwyczaj są miłym dla oka dodatkiem do wypasionej willi, sportowego auta i drogiej biżuterii. Kobiece piękno staje się towarem, a zjawiskowa kobieta przedmiotem pożądania. Tak właśnie – przedmiotem, bo niewiele się o niej myśli jako osobie, chce się ją po prostu mieć w łóżku i tyle. A że jej ciało ciągle coś sprzedaje, to i ona w końcu zostaje dobrem, który można sobie nabyć. Jest nagrodą dla faceta.

Atrakcyjnym dodatkiem do głównego dania. Czy jak kupię ten samochód, to dostanę go w pakiecie z tą modelką? Bo na niej też bym chętnie sobie pojeździł, hehehe. A ta pani, co trzyma puchar, może to ona jest głównym trofeum w zawodach? Nooo, chętnie bym wazonik na panią wymienił, tylko czy jest przechodnia jak puchar, czy na stałe, hehehehe? I tak dalej.

 

Popatrz, ale nie dotykaj

Zaraz, zaraz, a one, te modelki i hostessy, to nie wiedzą na co się piszą? Muszą to robić? Nie ma dla nich innej pracy, innego sposobu na życie? Nie zdają sobie sprawy z tego, że pojawią się właśnie w takim seksualnym kontekście, żeby przyciągnąć swoim wyglądem? Są dorosłe, zdrowe na umyśle, może po prostu im to odpowiada?

Pytanie tylko – co konkretnie? Pewnie, że kobiety lubią być adorowane, podziwiane, komplementowane. Lubią czuć, że podobają się mężczyznom. Sęk w tym, że męski podziw często bywa zwyczajnie prymitywny. Bo gdy nieznajomy facet uśmiechnie się z błyskiem w oku, robi się miło na sercu, ale gdy ten sam facet rzuci ‘masz niezłe cyce’, to ciężko dostrzec w tym sympatyczny komplement. Jest przyjemnie, gdy chłopak wodzi zachwyconym wzrokiem za swoją dziewczyną, ale gdy interesuje go jedynie zawartość jej bielizny, robi się przykro.

O to właśnie chodzi w uprzedmiotowieniu seksualnym – postrzega się kogoś wyłącznie jako obiekt pożądania, a nie jako człowieka. Nie jest złe to, że kobieta podoba się mężczyźnie, zły jest sposób, w jaki on jej to komunikuje. O to zwykle się rozchodzi, o mało wybredne komentarze, zaczepki, sprowadzanie kobiety do kawałka mięsa wokół waginy. To jest po prostu obrzydliwe.

Dziewczyny lubią się pokazać, ale już niekoniecznie lubią ‘dowody uznania dla kobiecego piękna’. Cheerleaderki są dumne ze swoich ciał i umiejętności, nie przepadają jednak za namolnymi zaczepkami ‘fanów’ i seksistowskimi uwagami. Dziewczyny startujące w konkursach piękności też się skarżą na paskudne traktowanie ich przez mężczyzn, przekonanych, że skoro misska paraduje publicznie w bikini, to pewnie lubi być obmacywana. Kobiety tańczące na rurze często tylko tańczą na rurze, lecz dla sporej części męskiej publiczności są nic niewartymi prostytutkami, więc można je bezczelnie molestować. Po prostu, jeśli eksponujesz swoje wdzięki, wysyłasz komunikat, że jesteś dostępna. Dla każdego.

Takie ładne cacuszko

Mężczyźni zdają się tych niuansów nie dostrzegać i rozumują zerojedynkowo – wystawiasz się, dajesz przyzwolenie na wszystko. A że kobiece ciało jest tak powszechnie wykorzystywane, wydaje się to po prostu czymś normalnym, kobiety są niemalże zobligowane do wypinania tyłka, to ich powołanie, one to lubią. Marzą o oblepiających je spojrzeniach, chcą się pojawiać w najbardziej sprośnych marzeniach jak największej liczby napalonych samców.

Kłopot w tym, że za tym przekonaniem idzie kolejne – kobiecie w sumie na niczym innym już nie zależy, nic więcej się dla niej nie liczy. I tak przestaje być kobietą, a zostaje dupeczką. Nie ma rozumu, pasji, charakteru, duszy, jedynie ciało i chęć oddawania się facetom. Jest zdobyczą, trochę taką bezimienną, bez godności, bez prawa decydowania o sobie, bo wystarczy, że mężczyzna chce, jego zgoda jest decydująca, no ona w końcu po to się obnaża, by ktoś ją zechciał wziąć. A gdy się posunie w latach i jej oglądanie już nie będzie wywoływać ślinotoku, stanie się bezużyteczną, starą, paskudną babą, która powinna się dyskretnie rozpłynąć w powietrzu, ewentualnie przejść na pozycje pomocnicze, dajmy na to do kuchni.

Zapomina się, albo nie chce się dostrzec, że poza tym ciałem naprawdę jest coś jeszcze. I że pokazywanie dekoltu nie powinno automatycznie oznaczać, że to wszystko co kobieta ma do zaoferowania i jest tylko dodatkiem do tego biustu. To dokładnie jak z pieniędzmi u mężczyzn – miło, gdy kobieta dostrzega sukces, ale który facet chce być wyłącznie bezosobowym bankomatem?

A może naprawdę to lubią?

Gdy jednak wjeżdża temat uprzedmiatawiania kobiet, zaczynają się śmichy chichy, bo kto mówi o obiektach seksualnych? Oczywiście te brzydkie, które obiektem westchnień nigdy nie będą, więc z zazdrości chcą tego zabronić. Kiedyś zaś odzywają się modelki czy kandydatki na miss, są pretensje, że wysyłają sprzeczne sygnały – hola, hola, sama paradujesz w stringach po wybiegu, a zaraz potem wyzywasz facetów od oblechów, bo się na ciebie patrzą, no zdecyduj się, o co ci chodzi. Więc nie bardzo wiadomo, kto może o tym mówić, by było to wiarygodne.

Zaś drugim problemem jest to, że kobiety z jednej strony narzekają na seksualizację, lecz gdy to wygodne, chętnie po erotyczne sztuczki sięgają i wcale nie ograniczają się w tym względzie do kokietowania własnego partnera. Wiele kobiet dobrowolnie sprowadza swoje ciała do roli towaru, którym można pokupczyć. To na przykład mocno opięta spódnica mająca przekonać szefa, żeby pozwolił wyjść wcześniej do domu. Głęboko wycięta bluzka i brak stanika, by panowie dostawcy wnieśli paczkę na górę i skręcili łóżko bez liczenia za usługę ekstra. Pójście z ważną osobistością do łóżka, by załatwić dla siebie jakąś ważną sprawę. Występowanie na scenie w lateksowych szortach, co by nikt nie czepiał się zerowego talentu wokalnego. Flirtowanie z policjantem, żeby jednak nie było punktów i mandatu. No i gdy uprzedmiatawia facet uchodzący za smakowity kąsek, bycie obiektem seksualnym nagle przestaje być czymś uwłaczającym.

Wystarczy też spojrzeć na kobiece czasopisma, które wartościowej treści mają niewiele, gdyż wszystko kręci się wokół porad, jak być bardziej seksowną i uwodzicielską. Książki, pisane głównie przez kobiety, opisujące jakieś chore relacje z władczymi facetami, pochwalające de facto gwałty i inne formy przemocy, bo w oczach czytelniczek to piekielnie seksowne. Media społecznościowe, pełne babskich zdjęć ocierających się o soft porno.

Czy można powiedzieć, że wszystkie te kobiety śmiało grające swoim ciałem i erotyzmem to nieświadome ofiary patriarchatu, zahukane i zakompleksione sierotki? A co jeśli one doskonale zdają sobie sprawę z siły własnej seksualności i nie wahają się jej użyć w rozgrywkach z mężczyznami? Co jeśli wcale nie czują się odartym z godności obiektem, wręcz przeciwnie, raduje je zdobyta dzięki seksualności władza? Może to uprzedmiotowienie faktycznie jest dla nich najwyższą formą uznania i wcale nie chcą by ktoś w ich imieniu walczył o… No właśnie, o co w ogóle, byśmy się w jakichś obojnaków pozamieniali? W mniszki?

Co jest złego w urodzie?

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet ma swoje niezaprzeczalne plusy i jak najbardziej należy ją prowadzić, niemniej dziwić może ta niechęć do własnego ciała. Kobieta to nie tylko piersi, ale skoro te piersi ma, i są one ładne, to czy koniecznie trzeba chować je przed światem? Dlaczego nie wolno się pochwalić swoim wyglądem? Wbrew pozorom, fizyczna atrakcyjność nie jest darem wyłącznie natury. Dziewczyny ze sprężystymi pośladkami z reguły ostro na te pośladki harują, czemu zatem pochwalenie się nimi jest czymś o niebo gorszym niż chwalenie się obronioną właśnie magisterką? Dlaczego zdjęcie płaskiego brzucha jest haniebnym żerowaniem na niskich instynktach, a pisanie o zawodowym awansie jest dowodem na ambicję? Czy wszystko związane z cielesnością jest tandetą i prymitywną sztuczką? Każda reklama z modelką jest seksistowska? Każde zdjęcie w stroju kąpielowym to wynik niedowartościowania i dowód na bycie tępą blondynką? To może od razu, jak w Afganistanie, kobiety w ciemne worki i niech siedzą w domu z dala od ludzkich spojrzeń?

Nie składamy się wyłącznie z umysłu, mamy też ciało, i ono odgrywa w naszym życiu bardzo ważną rolę. A prawda jest taka, że nie wszystkie kobiety to tytanki intelektu, więc co się dziwić, że próbują one szczęścia bazując na tym, co mają najcenniejszego – urodzie. Że to niesprawiedliwe, gdy słodka laleczka urządza się lepiej niż absolwentka mikrobiologii? No niesprawiedliwe, tak samo jak to, że byle piłkarz zarabia więcej od ratownika medycznego.

Gdzie jest granica?

Kłopot w tym, że niezwykle trudno określić, co jest wysmakowanym celebrowaniem piękna kobiecego ciała, a co wulgarną ekspozycją i robieniem z kobiety obiektu seksualnego, przez co awansem za naganne uznaje się każdą rzecz mogącą kojarzyć się z seksem. Jakakolwiek obecność kobiet w reklamie czy muzycznych klipach denerwuje, bo po co tu one? Kawałek odsłoniętego ciała od razu wywołuje żywe dyskusje, bo dla jednych to robienie z kobiety gadżetu, dla innych po prostu śliczna modelka. No ale z jakiego powodu atrakcyjna dziewczyna koniecznie musi się w tym miejscu pojawić? A co w tym strasznego, no przecież kobiety chcą być w sferze publicznej. No tak, ale nie w takiej formie, że jako ozdobnik. Ale dlaczego ozdobnik, jeśli jest ładna, to jest ładna, no co ma zrobić, pociąć się żyletką? Można tak dialogować w nieskończoność.

Zresztą same kobiety wcale nie mówią tutaj jednym głosem, drażni jednak, że jedynie te aprobujące seksualizację wypowiedzi bierze się pod uwagę, a słowa krytyki (a ja jednak jestem oburzona) to zawsze słowa niedopieszczonego maszkarona, świętoszki-hipokrytki, a w ogóle to przebrzydła poprawność polityczna i gender w lodówkach, zwariować idzie. Słowem, jeśli faceci uznają, że uprzedmiotowienia nie było, żadna kobieta nie ma prawa z tym polemizować, a gdy to zrobi, to znaczy, że jest drętwa, bez poczucia humoru i dystansu do siebie, brzydka na dodatek. I to w sumie też bardzo wiele mówi o męskim stosunku do kobiet – oczywiście, że kobieta to samodzielnie myślący, pełnowartościowy człowiek, dopóki tylko podziela nasz męski punkt widzenia.

    8 komentarzy

  • oko

    „kobiety jak te kwiaty, kto żonaty ten wie
    popatrzeć tak, dotykać nie”…
    bardzo trudne sprawy – szczególnie wobec z jednej strony inicjatywy słusznej „metoo”, a z drugiej znowu utrwalonej tradycją zasady, że pierwszy krok robi facet. Kłóci się? Na pewno. łatwiej jest czekać i oceniać, czy ukłon jest „wystarczająco głęboki”, czy też obraża panią, która go zobaczyła. Nie każda ma IQ powyżej 130 i nie z każdą można rozmawiać o sztuce renesansu – są takie, które wolą porozmawiać o menu w najbliższej restauracji, albo o cenach pokoi hotelowych. Uogólnianie obraża zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Proszę tylko pamiętać, że to od samca wymaga się pierwszego kroku – to nie jest łatwe – ani dla introwertyka, ani dla „karka” z ubytkami językowymi.
    wszystkim trzeba życzyć powodzenia i jak najmniej nieudanych ukłonów.
    a ja kłaniam się zupełnie niezobowiązująco.

  • jotka

    Gdy obserwuję, co dzieje ze sprawami damsko-męskimi na obecnym świecie, to ciesze się, że dobór w pary mam już za sobą…

  • L.B.

    Nie cierpię bycia traktowaną tylko i wyłącznie jak obiekt seksualny i nie znoszę obleśnych komentarzy na temat kobiecego ciała. Postrzeganie kobiet przedmiotowo powinno być karane.

  • Paweł

    Nie 6 a „0” to liczba doskonała. Ważna jest także jedynka ale to już inna historia 😉 Kobieta to korona stworzenia. Feminizm to nienawiść ze względu na pleć, a „walczy” o prawa kobiet tak samo jak komuniści o prawa najbiedniejszych.

  • Nin

    Chcecie, żeby było lepiej?
    To uczcie waszych synków jak się traktuje kobiety. A że dzieci uczą się przez obserwację, to nie ma lepszej obserwacji niż ta jak wasi mężowie, mężczyźni czy kochankowie się do was odnoszą. A na jedno i drugie przez lata same pracujecie. Nieznajomość mężczyzn i rzucanie się w ramiona pierwszemu lepszemu mającego motor lub furę, złe wybory, nieumiejętność wycofywania się z nich, nieumiejętność uczenia się na błędach, zapaść ludzkiej ciekawości zaczynająca się w wieku 16 lat i związana ze szkołami koedukacyjnymi… To wszystko są wasze błędy i błędy waszych matek, które nie rozumiały, że córki i synów wychowuje się dla cudzego (jeszcze wtedy) dziecka. Te tysiące rozwodów definiują was i waszych rodziców jako lepszych lub gorszych rodziców. Bo tak to w rzeczywistości jest.
    Nie, żeby mężczyźni nie byli niczemu winni bo są współwinni tak samo jak wy. Ale skoro tak wiele kobiet narzeka na to, że nie są dobrze traktowane przez mężczyzn, to jest to narzekanie, które najczęściej powinno być skierowane do nich samych jako matek, i ich matek. Bo mądra kobieta zawsze sobie poradzi z dobrze wychowanym facetem.

  • Daria

    Edytko dobry tekst, natomiast mam dla Ciebie zagwostkę…to nie jest do końca tak, mieszkałam w Egipcie jakiś czas, moja mama 5 lat. Tam z seksizmem jest jeszcze gorzej, a kobiety molestowane są nagminnie, w autobusach, na ulicach…a przecież ubierają się o po same uszy…coś chyba jest nie tak z facetami.

  • Daria

    Edytko dobry tekst, natomiast mam dla Ciebie zagwostkę…to nie jest do końca tak, mieszkałam w Egipcie jakiś czas, moja mama 5 lat. Tam z seksizmem jest jeszcze gorzej, a kobiety molestowane są nagminnie, w autobusach, na ulicach…a przecież ubierają się o po same uszy…coś chyba jest nie tak z facetami. Wychowanie i wpajanie niewłaściwych wartości swoim synom – to jest problem.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>