Ile masz w sobie…. z mężczyzny?
Jak jednym zdaniem opisać dzisiejszą rzeczywistość? Świat staje na głowie. Przykłady? Ot, choćby faceci malujący paznokcie i kobiety jeżdżące do gaszenia pożarów. Babki ganiają z bronią, ćwiczą ze sztangą, grzebią w samochodach i inwestują na giełdzie. Po co? Na co to komu? Że niby lepiej nam od tego będzie? Pani, panu, społeczeństwu?
Owszem, lubimy walczyć z tradycją, bo ona taka opresyjna, ale czy front tych działań nie przesunął się zbyt daleko? Postęp fajna sprawa, spójrzcie jednak, co się dzieje, gdy sprawy wymykają się lekko spod kontroli. Kobiety jakoś tak dziwnie zmężniały. Nie, więcej – one schłopiały. Gdzieś się zawieruszył ten ich naturalny wdzięk, eteryczność, wrażliwość. Tak przynajmniej twierdzą przeciwnicy obyczajowej rewolucji. Mają rację?
Kobiecości – czymże jesteś?
Schody zaczynają się na samym wstępie. Teza jest taka: babeczki zgubiły swoją kobiecość. Czyli co dokładnie? Noo… po prostu są mniej kobiece. Mniej niż co? No trudno to opisać, ale widać, że są jakieś inne, odeszły od utartych kobiecych wzorców, upodabniają się za bardzo do mężczyzn. To się zwyczajnie czuje.
Ok, tyle że odczucia każdy ma własne, a gdy brak jednolitej definicji, tworzy się szerokie pole do interpretacji. Dla jednych niekobiece będzie walenie kilofem, innym wystarczy chodzenie w spodniach. Ktoś uzna, że kobieca nieporadność jest przeurocza, drugi ktoś z ulgą wybierze partnerkę, która trzepie rzęsami wyłącznie wtedy, gdy coś jej wpadnie do oka. Jasne, wciąż są pewne ramy tego, co stereotypowo kobiece i męskie, lecz granice nie są już tak jednoznaczne jak, dajmy na to, sto lat temu.
Ale choć trudno podać opis prawdziwej kobiecości, łatwo wskazać, co jest niekobiece. Najprościej mówiąc, to cechy zwyczajowo przypisywane mężczyznom, które w wydaniu damskim automatycznie tracą na atrakcyjności. Męska wytrwałość to kobiecy upór. Męska asertywność to kobieca agresja. Męska pewność siebie to kobieca arogancja. Męska ambicja to kobiecy egoizm. Męska wiedza to kobieca przemądrzałość. Mężczyzna jest twardy, kobieta jest wyrachowaną suką. Et cetera. Im więcej kobieta przejmie takich „męskich” cech, tym gorzej dla niej. Przestaje być atrakcyjna. Przestaje być kobietą, a staje się jakby nową płcią – kobietonem. Babochłopem.
Czy idąc dalej tą logiką, można uznać roboczo, że prawdziwie kobiecą jest dama skromna do bólu, bez innych celów ponad te przypisane jej płci, wiecznie zagubiona, niezaradna i posłuszna? No chyba jednak nie. Więc o co w tym wszystkim chodzi?
Dążymy do równowagi?
Przejmowanie pewnych cech męskich może i nie byłoby takie złe, gdyby nie jednoczesne wypieranie typowo kobiecych atutów. Kobiety ceniło się zawsze za ich wrażliwość, empatię, skłonność do poświęcenia, ogólnie pojętą dobroć. Słowem, fajnie gdy kobieta jest gołębicą, a nie krwiożerczą harpią. Wystarczy, że samiec jest drapieżnikiem i łowcą, niech samica, dla równowagi, będzie łagodna i opiekuńcza. Wspólne gniazdko ma być miejscem ukojenia, a nie kolejnej potyczki. A tak, mamy nikomu niepotrzebną rywalizację nawet na tych obszarach, które dawniej były oazą spokoju. I stąd też podobno biorą się ci wszyscy zniewieścieli panowie, którzy wraz z postępującą emancypacją odkryli, że fajnie jest chodzić do kosmetyczki, płakać na filmach i jeść sałatki zamiast steków – gdyby tych babskich cyborgów nie było, mężczyźni mogliby dalej odgrywać swoje naturalne role. Teraz nie muszą.
Zawłaszczanie męskich cech przez kobiety ma i inne konsekwencje. Kobieta przestaje być tak bardzo tajemnicza, a przez to mniej pociąga. Wchodząc do męskiego świata przejmuje część jego rytuałów, jest postrzegana trochę jak kumpel. To już nie ta istota z innej rzeczywistości, z arsenałem sobie tylko znanych sztuczek. Tak, te gierki trochę denerwują, babskie foszki potrafią wyprowadzić z równowagi, ale.. są babskie i stąd wiadomo, że obcuje się z płcią przeciwną, a nie kolejnym kolegą załatwiającym sprawy po męsku. A że jeszcze ta kobieta ubiera się trochę jak facet i pakuje na siłowni…
Jak rozpoznać płeć?
Wygląd to kolejna kwestia silnie wiązana z utratą kobiecości. Gdzie te sukienki? Gdzie te delikatne pantofelki? Gdzie kapelusiki, loczki i seksowne kostiumy? Serio, dżinsy ogrodniczki i buty na traktorze? Męskie narzekania na współczesną garderobę zdają się nie mieć końca, choć większość kobiet dba przecież o to, by wyglądać atrakcyjnie, nawet jeśli ma na sobie spodnie i tenisówki. Spróbujcie przynieść siatkę z ziemniakami na dziesięciocentymetrowych szpilkach, spróbujcie myć okna w seksownej fryzurze, postójcie dwa kwadranse na mrozie w rajstopkach i krótkiej spódniczce – to najczęstsze odpowiedzi na podobne zarzuty. Prócz tego, nie brak kobiet, które otwarcie przyznają: nie jestem wyłącznie parą cycków i nie będę się dzień w dzień stroić, by zadowolić męskie potrzeby wzrokowe, jak będzie trzeba, ubiorę się szałowo, a na co dzień chcę po prostu mieć wygodnie. I chcę, by dostrzegano we mnie coś więcej niż zgrabne uda.
Pretensje nie ograniczają się zresztą do ubioru, ale i do budowy ciała. Niekobiece są mięśnie, kto to widział, że laska miała kaloryfer na brzuchu i wyrzeźbione bicepsy? Kogo podnieci klon Marit Bjoergen? Muskulatura u dziewczyn to żaden powód do dumy, choć w tym akurat względzie postrzeganie powoli się zmienia – ilu ludzi, tyle gustów i nie wszyscy są amatorami jednego, słusznego typu sylwetki. Aczkolwiek niechęć do kobiet innych niż krucha rusałka w zwiewnej kreacji jest w dalszym ciągu obecna.
Koniec epoki rycerzy
Wygląd jest bardzo ważny, ale też stosunkowo łatwo go zmienić, w końcu co to za sztuka przekonać kobietę, by na szczególną okazję zrobiła się na bóstwo. Gorzej z charakterem i tu z niekobiecymi kobietami jest największy problem. To znaczy, problem mają ci, którym nijak nie udaje się zaakceptować partnerki innej niż ta „naturalna”. I znowu nie jest jasne, co za ową naturalnością się kryje. Natomiast słuchając niektórych wypowiedzi można odnieść wrażenie, że to nie brak kobiecej wrażliwości spędza sen z powiek. Facetom najbardziej zdaje się przeszkadzać coraz większa autonomia płci przeciwnej.
Nowoczesne kobiety określane są nierzadko jako „przerażające”. I właśnie to przerażenie może być słowem kluczem. Wielu facetów obawia się niezależnych kobiet i z tego strachu bierze się ostra krytyka. Jakby czuli, że tracą swoją pozycję i autorytet na rzecz istot, które do tej pory uważały płeć męską za swoich naturalnych zwierzchników. Jesteście niekobiece, bo nie dajecie się nam wykazać. Nie możemy poczuć się przy was jak pełnowartościowe samce. Kastrujecie nas tą swoją niezależnością, wojowniczością, przekonaniem o własnej racji. Jesteśmy wam niepotrzebni, a skoro tak, to my też mamy was w nosie. Róbcie tak dalej, ale nie dziwcie się potem, że kończycie jako stare panny.
Kobiety widzą to trochę inaczej – babska siła unaocznia męską słabość. Kobieca wdzięczność i zachwycony wzrok nie są już z urzędu, trzeba sobie na to zapracować. Ci wartościowi, fajni faceci nie mają z kłopotu, ale ci słabsi nie dają rady albo nie chce się im starać. Samodzielna kobieta drażni, bo w jej obecności facet widzi, że na wielu obszarach zawodzi, a ona jest od niego lepsza. Taki wjazd na ambicję. Nic dziwnego, że on tęskni za epoką „prawdziwych kobiet”. Prawdziwych, czyli zahukanych, uległych i niezbyt mądrych. Przy nich można było czuć się królem, a tak… Człowiek musi znosić upokorzenia, kompletnie bez sensu. I nawet nie chodzi o to, że wredny babsztyl wytyka z satysfakcją męskie błędy. Nie, dramat jest już w chwili, gdy ona w ogóle zwróci uwagę. Jak wtedy, gdy on zgubił drogę, a ona mu podpowiada, zamiast siedzieć cicho i czekać, aż po dwóch godzinach błądzenia trafią na właściwy szlak. Włazi bezczelnie w jego domenę, rani męskie ego, no czy tak robią prawdziwe kobiety? W życiu.
Leżeć i pachnieć
Wcinanie się w męskie sprawy jest wielkim nietaktem i odbiera kobiecie jej szczególną aurę. Taka rywalizacja jest nikomu do niczego potrzebna, dlaczego nie można pozostać przy jasno określonych podziałach? Panie niepotrzebnie próbują przejąć męskie kompetencje, biorąc na siebie męskie obowiązki. Mają przecież własne, kobiece zajęcia, w których znakomicie się spełniają. Muszą mieć więcej? Cóż podniecającego może być w kobiecie umorusanej, spoconej, z twarzą wykrzywioną podczas ciężkiego wysiłku, byle wykazać, że baby też potrafią? Nie do takich zajęć kobiety są przeznaczone, nie dla nich brud, smród i cierpienie. Oooo, czyżby? Wystarczy sprawdzić, na czym polega praca pielęgniarki, salowej albo pokojówki w hotelu. A i zajmując się wyłącznie domem kobieta musi ogarnąć wiele mało sympatycznych rzeczy, jak kupki w pieluszkach, brudna bielizna czy zmiana pościeli po nocnej niestrawności któregoś z domowników. To jednak jakoś mało gorszące. Czyli jak kobieta pucuje brudny sedes, to nie uwłacza jej kobiecości, ale jak pobrudzi paznokcie wymieniając rurę pod zlewem, to już przeginka? To są jakieś podziały na kobiece i męskie brudy?
Tak samo zainteresowania. Kobieca kobieta nie będzie ganiać po lesie z plecakiem, nie będzie szaleć na motorze, kopać piłki, łowić tuńczyków, skakać ze spadochronem, kolekcjonować broni. Nie i już. Jej to zwyczajnie nie pasuje. Może sobie znaleźć jakieś przyjemniejsze w odbiorze zajęcia. Oczywiście, nie wszyscy mężczyźni będą tak kręcić nosem, ale brak zrozumienia dla nietypowego hobby to nie rzadkość. Trochę na zasadzie – spędzaj wolny czas tak, by w dalszym ciągu pięknie wyglądać.
Pozbawiacie się prestiżu
Krytyka często idzie w parze ze zdumieniem – dlaczego kobiety same rezygnują ze swoich przywilejów? Przechodząc na męską stronę, porzucając wrodzone ciepło, wrażliwość i łagodność, panie zrezygnowały z bycia księżniczkami, które chciało się zdobywać i wielbić. Ich dawny wizerunek odchodzi do lamusa. Jaka szkoda! A gdyby tak zadać sobie pytanie – a co on kobietom konkretnie dawał? Przez wieki były tym wcieleniem kobiecości i żyły na łasce facetów. Szanowane, podziwiane, adorowane? Brzmi jak żart. Może w książkach, w realu nie wyglądało to tak różowo, zwłaszcza już po ślubie. Większość kobiet nie była trzymana na żadnym piedestale, wręcz przeciwnie, harowały jak woły, a nie miały nawet na przysłowiowe waciki. Nie miały prawa głosu. Te opowieści o wspaniałych, dawnych czasach można włożyć między bajki. Może więc zrezygnowały z tej mitycznej kobiecości celowo, by zyskać coś ważniejszego?
Na przykład więcej wolności. Teraz, jeśli chcą, mogą dalej wcielać się w rolę tradycyjnej pani domu – dobrowolnie. Mogą też wybrać zupełnie inną drogę, nie pytając nikogo o zgodę. I nie muszą też kultywować w sobie tych cech, które niby takie kobiece i urocze, ale jak przychodzi co do czego, to podaje się je jako przykład kobiecej słabości, coś, co potwierdza, że kobietki to jednak szczebel niżej stoją. Chociaż takie są słodkie.
Ja wam pokażę!
Ale żeby nie było tak różowo, psioczenie na te wstrętne kobietony nie wzięło się zupełnie z sufitu. Nie da się zrzucić wszystkiego na facetów, którym nie w smak jest dziewczyna potrafiąca iść przez życie sama, bez męskiego ramienia. To nie jest wyłącznie strach przed konkurencją, przed dotrzymaniem kroku wymagającej i zdolnej partnerce. Nie. Są bowiem i takie panie, które jakby uparły się, by robić czarny PR swojej płci. Które równouprawnienie wzięły sobie do serca ciut za mocno i chyba uznały, że to nie jest ich szansa, lecz kolejne wyzwanie. Dla nich kobiecość jest niczym obelga, dlatego starają się te babskie przywary wyeliminować. Bezwzględnie, co do jednej, wyrwać jak chwasta. W zasadzie można uznać, że to właśnie one, bardziej niż ci przebrzydli faceci, uważają kobiecość za coś skrajnie niegodnego, coś, co – o ironio! – należy zastąpić najbardziej samczymi walorami. Dokładnie tymi, za które płeć przeciwną notorycznie się potępia.
Kobieta delikatna? Zapomnijcie! Mogę kląć, mogę siadać rozkraczona, mogę pić do upadłego. Będę strażakiem, rekinem biznesu, drwalem. Nie będę nosić makijażu i tych głupich kiecek. Żadnych kokieteryjnych uśmieszków, tak robią idiotki. Żadnych dzieci, bo nie jestem stworzona wyłącznie do rozpłodu. A jak mi otworzysz drzwi, to słowo daję, że ci wbiję klamkę w plecy! Nie gotuję. Nie oglądam filmów z Jennifer Aniston. Nie znoszę kwiatów. Nie wieszam w oknach firanek. Boks, nie joga. Nie znajdziecie we mnie nawet cienia kobiecej subtelności.
Po prostu, chęć zamanifestowania swojej niezależności jest posunięta do granic absurdu, a co gorsza, niemal na każdym kroku towarzyszy temu niezrozumiała agresja, jak gdyby w ramach odbijania sobie krzywd za lata ucisku. To nawet nie tyle niekobiecość, co potrzeba udowodnienia, na siłę, że we wszystkim, absolutnie we wszystkim jest się lepszym od facetów, płeć przeciwna jest do bani i totalnie niepotrzebna. Jednocześnie podkreśla się bardzo dobitnie, że te typowo babskie czynności są całkowicie obce. W sumie nie bardzo wiadomo o co w tym chodzi. Ale trudno się dziwić, że takie osobniczki nie są odbierane pozytywnie.
Kto traci, kto zyskuje?
Większość kobiet zdaje się nie mieć nic przeciwko męskiej pomocy, jeśli ta nie wiąże się z politowaniem i automatycznym stwierdzeniem: widzisz, beze mnie byłabyś nikim. To chyba przeciwko temu dziewczyny buntują się najbardziej, bo jak mają słyszeć tak poniżające opinie, to już wolą radzić sobie solo i uchodzić za niekobiece. Skoro męskość utożsamiana jest z dominacją, to kobiecość musi być uległością, niewiedzą, naiwnością, słabością, czy tak? To my dziękujemy. Fakt, że nie wszystkim paniom to przeszkadza, ale co z tymi, które nie zamierzają w dalszym ciągu udawać zwiewnych, szczebioczących dziewczątek? Będą uchodzić za dziwne wynaturzenie? I czy przejęcie części męskich obowiązków naprawdę musi być równoznaczne z utratą kobiecej atrakcyjności? Tym bardziej, że mnóstwo kobiet weszło w męskie buty nie tyle dla idei, co z musu – stały się twarde, zdecydowane i bezwzględne, bo nie miały innego wyjścia, ich mężczyźni zawiedli.
Widać też pewne sprzeczności. Panowie bardzo by chcieli mieć te eteryczne, uległe kobietki przy sobie, ale nie zaszkodzi, gdyby były one jednocześnie niezależne finansowo, bo wiadomo, na co komu laska, która patrzy wyłącznie na pieniądze. I dobrze, gdyby dziewczyna jakoś tam była ogarnięta życiowo, by nie zawracać głowy byle pierdołą, niech da się wykazać i poprężyć muskuły, ale w granicach normy. Mieć ciastko i zjeść ciastko.
Nowy wymiar kobiecości może więc oznaczać „rozszerzanie kompetencji”, ale już nie każdy zgodzi się na to, by przekroczyły one poziom zarezerwowany dla mężczyzn. Cóż, oczekiwania drugiej strony są jak najbardziej zrozumiałe, my także mamy swoje pragnienia i wyobrażenia odnośnie prawdziwej męskości. Jeśli jednak ta wymagana, pożądana kobiecość ma być jedynie plastrem na męskie kompleksy, może warto się zastanowić, czy to naprawdę dobry układ?
21 komentarzy
myślę, że mam dużo. w końcu jestem damską wersją swojego taty : ) pozdrawiam ciepło!
Przeciez mozna byc niezalezna i nadal kobieca. Jaki to problem? Tylko ze niektore z tych wyzwolonych kobiet za bardzo biegna za tym za czym nie powinny. Utossamiaja sie z facetami psychicznie i fizycznie? Po co ? zeby udowodnic ze z baby lepszy chlop niz z chlopa? nic dziwnego ze faceći na to sie buntuja, gdyby chcieli byc z facetem, poszukaliby sobie faceta a nie babochlopa.
Czy mądra, prężnie działająca, niezależna i w dodatku piękna, zadbana kobieta to coś złego?
Zawsze jest tak, że jak ktoś pnie się po drabinie, to ten co jest niżej chce go ściągnąć.
Dlaczego? Nie lubimy ludzi mądrzejszych i tych, którym idzie lepiej. Przy nich czujemy się gorzej, więc po co głupiemu facetowi mądra kobieta. Będzie musiał się starać, może kiedyś go zawstydzi w towarzystwie jak wytknie mu błąd. Męskie Ego tego nie lubi.
Dlatego madra kobieta nigdy nie zawstydzi swojego partnera w towarzystwie bo dzieki swojej inteligencji bedzie wiedziala jak sie zachowac zeby tego nie zrobic. Za to glupia bedzie blyskac inteligencja i polotem aby pokazac jaka to jest cool i dzieki temu budowac swoje ego
zabieganie do rownouprawnienia , ktore konczy sie na wniesieniu np szafy na 3 piętro….potem wytykanie ze mniej zarabia i jest do niczego…fakt …..no i jak przyjda tzw. trudne dni to juz przekichane…powtarzane pytanie gdzie ci prawdziwi mezczyzni….a my pytamy gdzie te kobiety…i koło zamknięte…swiat staje na głowie bo wieczna pogon za karierą … domy samochody mieszkania…do grobu tego nie zabiore 🙂 myślenie nie boli…konsensus napewno jest możliw
Tak naprawdę chodzi o to, by każdy mógł spełniać się na swój sposób , żyć według swoich zasad i by nikt tego nie negował, a świat od razu nabierze barw
Ostatnio od swojego przyjaciela usłyszałam że jestem zbyt silna na współczesnych supermaczo, dużo dało mi to do myślenia, czy niezależna silna i ambitna kobiety jest gorsza od tych bardziej poddajacych się i „uleglych”. Mamy swoje cele do których dążymy i własne wartości, w związkach też dajemy dużo siebie ale nie zatracamy sie w tym bez pamięci. Możemy być dbające i kochający ale przy tym być realistkami, łączenie kilku funkcji nie zabija serio. A może taka myśl z d**y właśnie ze kobiety stały się silniejsze bo coraz więcej mężczyzn to ciepłe kluchy?
Niezależność jest sexy 🙂 Tylko prawdziwi mężczyźni potrafią ją docenić u kobiet, bo nie muszą niczym podsycać własnego ego
Niestety ale to panowie doprowadzili do tego, że stałyśmy się silne i niezależne! Panowie weźcie się w garść i pokażcie co macie w spodniach! Apel do matek: nie róbcie ze swoich synów pizd życiowych!
Bo upokarzanie jest fajne, ale tylko w jedną stronę…?
Staja sie kumplami z mozliwoscia przytulania.
W samo sedno!
100%prawdy!!! Dziękuję!
Ja z faceta mam jedno – chorowanie – przy temp. 37’C umieram 😉 ale to tylko jeśli o zwykłe przeziębienie chodzi 🙂
na szczęście dwa porody poszły mi szybko i sprawnie – facet by tego nie ogarnął 😉
Myślę, że nie ważne czym w życiu się zajmujemy – czy nasz zawód jest bardziej męski czy żeński – ważne byśmy w tym wszystkim zachowali siebie i swoje ułamki damskie czy męskie – w zależności od płci 🙂
Znam kobiety pracujące w wojsku, straży, sprawnie posługujące się szlifierką czy rąbiące drewno i żadnej z nich nie brakuje kobiecości 🙂
Typowy stereotyp. Kobieta do garów, facet praca czyli pan i władca potem podaj obiad cisza i spokój a ty siedź cicho bo szef wrócił. Każdy twój pomysł przyjęty negatywnie i z dezaprobatą. Już dawno te czasy minęły. Kobiety wyszły z pudełka lub klatki i zaczęły bardziej w siebie wierzyć spełniać się zawodowo. Zaczęły żyć. Kobieta ma w sobie tyle z mężczyzny co mężczyzna z kobiety. Przecież mówi się że mężczyzna ma w sobie spory pierwiastek kobiecy.
święta prawda!! Ja jestem podobna w 90% 🙂 do swojego taty
Mężczyźni są coraz bardziej leniwi więc kobiety muszą się zajmować wszystkim, także „męskimi sprawami”.
Według mnie najważniejsze jest zachowanie równowagi i życie w zgodzie z samą sobą. Nie ma sensu stawać się twardzielką tylko po to, żeby udowodnić coś światu. Nie ma sensu też udawanie kruchej kobietki, jeśli taką nie jesteśmy. Wszystkie te cechy można ze sobą połączyć. Praktycznie każda z nas ma wrodzoną delikatność, empatię i uczuciowość. A przy tym jesteśmy zorganizowane, wielozadaniowe, a wiele z nas doskonale potrafi zadbać o siebie. Jedne z nas bardziej potrzebują męskiej opieki, inne mniej. Podobnie z mężczyznami. Jedni pragną kobiety, którą będą się opiekować, a inni równorzędnej partnerki. Idealnie byłoby dobrać się tak, żeby obie strony były zadowolone 🙂
Mam nadzieję, że mam z mężczyzny jak najmniej 😉
Świetny tekst! Faktycznie jest tak mało kobiecych kobiet, zdecydowanie za mało szpilek i spódniczek na mieście! A niech się faceci krztuszą na nasz widok, niech tracą panowanie nad sobą, na przekór niektórym niezbyt męskim, skapcaniałym mężczyznom bądźmy seksowne i nieporadne jednocześnie! Nie wstydźmy się naszej delikatności i wyjątkowości, ale jednocześnie nie chowajmy się w kuchni przy garach i w żadnym wypadku nie afiszujmy się z tym, że facet jest nam niepotrzebny. Bo jest, problem tylko w tym, gdzie takiego prawdziwego – wartego takiej kobiety mężczyznę znaleźć?:)
Czytałam, czytałam, zgadzałam się z każdym zdaniem, aż do momentu, kiedy przeczytałam, że bycie strażakiem czy rekinem biznesu jest manifestowaniem niezależności do granic absurdu. Znam kobiety-strażaczki, znam również kobiety, które świetnie sobie radzą w biznesie i faceci mogliby się od nich uczyć. Te strażaczki po zdjęciu munduru są bardzo kobiece. Te „rekinki biznesu” to kobiety niezwykle atrakcyjne. Myślę, że trochę się jednak zapędziłaś…