Czy kobiety szanują mężczyzn?
Są mężczyźni, którzy traktują swoje partnerki jak domowe zwierzęta. Jak służące. Nie liczą się z nimi, ośmieszają je, dają do zrozumienia: to moje i mogę z tym zrobić, co zechcę. Tak, ‘to’, bo kobieta jest istotą niższego rzędu, człowiekiem jest mężczyzna. Co oczywiście jest mocno sprzeczne z nowoczesnymi poglądami, które zabraniają dyskryminowania kogokolwiek ze względu na płeć. Dlatego też z szowinistyczną postawą walczy się coraz ostrzej – demonstrowanie braku szacunku do kobiet może dzisiaj oznaczać koniec kariery i pożegnanie z publicznym stanowiskiem. Po prostu nie opłaca się już tego robić.
A co z szacunkiem do mężczyzn? Mówi się, że oni, w przeciwieństwie do kobiet, dostają go z urzędu. I coś w tym jest, mężczyzn jako całość faktycznie obdarza się większym poważaniem, to ciągle grupa uprzywilejowana. Ale gdy spojrzy się na jednostki, obraz przestaje być czarno-biały. Kobiety też pozwalają sobie na zachowania pełne lekceważenia i pogardy, a facet nie zawsze jest oprawcą – czasami bywa ofiarą.
Równanie w dół
Można odnieść wrażenie, iż dla pewnej grupy kobiet równouprawnienie oznacza przede wszystkim możliwość przeczołgania facetów po błocie bez żadnych konsekwencji, a nawet w oczekiwaniu na oklaski. To nasza siła, wreszcie wolno nam otwarcie powiedzieć, co sądzimy o samcach i nie zawahamy się tej siły użyć. I co nam zrobicie?
Najczęściej nic. Sfera publiczna jest zdominowana przez mężczyzn, ale wydaje się, że kobietom w niej obecnym pozwala się na więcej. Kiedy dziennikarz czy polityk opowie seksistowski żart albo postawi tezę, że kobieta nie nadaje się do uczenia matematyki, rozpętuje się burza. Jak on śmiał?! To nie średniowiecze! Oburzenie jest zwykle jak najbardziej słuszne. Tyle że strona oburzona często robi dokładnie to samo. Kontrowersyjne tezy, ostra krytyka, krzywdząca generalizacja, przedstawianie mężczyzn jako ludzi drugiej kategorii, brutalnych, bezmyślnych i zwyczajnie głupich. No przecież to faceci, czego się po nich można spodziewać? A kiedy druga strona protestuje, że to nieprawda, nie wszyscy tacy są, niesprawiedliwe jest takie tępe uproszczenie, dostaje w twarz patriarchatem i to kończy dyskusję.
Kobiety stają się napastnikami i kiedy tylko mogą, wyśmiewają męskość. Złoszczą się, gdy ktoś wysyła je do kuchni, ale same chętnie powtarzają, że faceci to proste zwierzęta, z jedną dźwignią zastępującą im mózg, dlatego powinno się im bromować posiłki. I trzymać krótko za ryj, bo są jak kafelki, raz dobrze położysz, możesz deptać latami. Tak właśnie powinno być. A co, teraz nasze na wierzchu.
Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe?
Sfera publiczna rządzi się swoimi prawami, ale i na poziomie domowym kobiety lubią zademonstrować własną wyższość. Nie znoszą, gdy ktoś im wmawia, że nie dadzą rady, że nie potrafią, bo to męska działka. Irytują się, słysząc pełne wyższości męskie pouczenia i połajanki, dostają białej gorączki, gdy wyłapują pobłażliwe spojrzenia i znaczące uśmieszki pod tytułem ‘haha, baba się do tego nie nadaje’. Po czym na własnym terytorium przyjmują bardzo podobną postawę.
Mąż chce się zaangażować w wychowanie dziecka? Jedna żona się ucieszy, druga potraktuje ojca niczym niedorozwiniętego ćwoka. Nie pozwoli dziecka wykąpać, bo on pewnie nie umie, utopi albo nakarmi mydłem. Obiadku nie da przygotować, bo ten przygłup nie wie z czego, jaka temperatura i w której miseczce podać. Na ręce nie, bo upuści. Ubrać nie, bo przecież zimą pewnie puści dzieciaka w samych majtkach. Słowem, wiele kobiet narzeka na brak pomocy przy dzieciach, ale jednocześnie na każdym kroku podkreśla, jak nisko ceni męskie umiejętności w tej kwestii. I to jeszcze zanim on te umiejętności wykaże.
Przekonanie o niższości intelektualnej facetów nie dotyczy zresztą tylko dzieci. Kobieta nie chce być bezwolną kuchtą, ale zdarza się, że zamiast upragnionego partnerstwa stosuje zwykłe odwrócenie ról. To ona staje się domowym tyranem, który swoją połówkę ma głęboko w tylnej części ciała i nader chętnie to demonstruje. Cokolwiek facet postanowi jest źle. Ale nie tak, że źle, bo coś tam i merytoryczne uzasadnienie. Źle, bo hahaha, ale ty jesteś głupi, ale nie masz racji, no weź w ogóle co to za pomysł. Jesteś skończonym kretynem. Boże, gdyby nie ja… ty byś zginął, wszystko zmarnował, jaki ty jesteś beznadziejny. Czy w ogóle umiesz coś porządnie zrobić? Trzy dni już podłączasz to kino domowe, no w NASA raczej nie masz czego szukać. Rany, a ile czasu można skręcać głupią szafę? Jak to nie wiesz, dlaczego auto nie zapala, aż takim głąbem jesteś? I tak dalej, ciągłe wyśmiewanie, podważanie kompetencji, totalny brak wiary, jedynie szydera. Że chłop łaski nie robi i powinien się starać? Dokładnie to samo można powiedzieć o żonie – żadna łaska, że gotuje i sprząta, to też jej dom, a jak spali makaron to wolno jej wytknąć, że nawet pasanie gęsi by ją przerosło, no co, szczera prawda.
Powiem otwarcie, mój mąż…
O beznadziejności faceta niektóre kobiety bardzo lubią informować opinię publiczną. Skwaszona żonka chętnie opowiada o ułomnościach małżonka i nie widzi w tym niczego niestosownego. Bądź doskonale widzi i o to właśnie jej chodzi. By publicznie tego gościa upokorzyć. Więc niech słyszą, że mąż to fujara, skończona ciapa, a taki gruby, a łysy, prawdziwy sprinter, jeśli wiecie co mam na myśli, ma beznadziejną robotę, chrapie jak wieprz, nie umie tego i tamtego, a wczoraj to zrobił tak, żenada, co nie? No boki zrywać! Mąż się czerwieni, reszta widzów nerwowo się śmieje z zażenowania. Żona czuje się też w obowiązku pouczać męża niczym przedszkolaka – a jak ty jesz, a dlaczego tyle ziemniaków, nie siedź tak, nie sap, zapnij koszulę, popraw pasek, czego tak rżysz, o panienko przenajświętsza, co ja się z tobą mam. Jak żonka ma ‘lepszy’ dzień, to dołoży jeszcze do kompletu jakąś dramatyczną scenkę, wyskoczy z fochami, popłacze się, na koniec piękna puenta w postaci siarczystego policzka, niech cały świat zobaczy z jakim złamasem przyszło się jej użerać.
On milczy, zaciska tylko szczęki, ale nie powie nic, przecież jak się odezwie, zareaguje nieco ostrzej, rozpęta się piekło. Bo jak facet pastwi się nad kobietą, zwykle ktoś z towarzystwa w końcu powie ‘przyhamuj Stasiu’. Gdy dzieje się tak w drugą stronę, za atakowanym facetem mało kto się ujmuje. Co kobietę nakręca jeszcze bardziej. A mąż jest w patowej sytuacji, bo jak odfuknie, wyjdzie na chama i damskiego boksera, jak będzie siedział cicho, wezmą go za pantoflarza.
A mogłam wyjść za Ryśka…
Kobiety często okazują swoim mężczyznom brak szacunku, jeśli czują, że związek nie do końca jest satysfakcjonujący. Zamiast próbować jakoś ten kryzys przezwyciężyć albo po prostu odejść i poszukać kogoś wartościowszego, tkwią przy tym niewłaściwym i na wszelkie sposoby próbują obrzydzić mu życie. A ponieważ to dobrze znana osoba, wiadomo, gdzie i z jaką siłą uderzyć, by mocno zabolało.
Padają więc argumenty najcięższego kalibru, dotykające najczulszych punktów męskiego ego. Jesteś taki niezaradny. Za mało zarabiasz. Nie masz jaj, nie umiesz zawalczyć o coś lepszego. Gdzie twoje ambicje? Do tego masz małego i jesteś beznadziejny w łóżku. Skąd w ogóle wiesz, że to są twoje dzieci? I jeszcze jeden szpikulec na koniec – gdybym wyszła za tamtego, dzisiaj miałabym o niebo lepiej niż z tobą. Nie sięgasz mu nawet do pięt. To zresztą żadna sztuka ciebie przewyższyć, niemal wszyscy dookoła są lepsi. Mój szef, moi koledzy z działu. Mąż przyjaciółki, zobacz jak ona przy nim żyje. A ty, taki leszcz… nawet nie wiesz, jak strasznie tobą gardzę.
Że słuszny żal, bo facet rozczarował? Może. Ale znowu, wystarczy odwrócić argumenty. Ty stara klępo, gdybym ciebie nie poznał, teraz mógłbym umawiać się z atrakcyjnymi studentkami, zamiast patrzeć na twoje wory pod oczami i gruby brzuch. Tak, właśnie, jesteś gruba. I robisz beznadziejną ogórkową.
Panu już dziękujemy
Trudno też nazwać szacunkiem notoryczne podkreślanie, jak to w sumie mężczyzna jest zbędny. Niektóre kobiety tak ostentacyjnie demonstrują swoją niezależność, że naprawdę rodzi się podejrzenie, iż w tym związku są wyłącznie po to, by udowadniać facetowi przy każdej możliwej okazji jego marność. Cokolwiek się dzieje, on musi poczuć, jak niewiele znaczy, a ona we wszystkim jest lepsza. Co wytknie ze złośliwą satysfakcją: widzisz, ja to załatwiłam, a ty cieniasie nie, i kto tu jest silną płcią? Ach, ty pierwszy wymiękłeś. Idź stąd, nie chcę twojej pomocy, co też ci przyszło do głowy? Nie, nie jesteś mi potrzebny. Tak w ogóle to bądź wdzięczny i całuj po rękach, że mimo tej samodzielności obdarzyłam cię łaskawie swoim uczuciem.
Drugi krok to testowanie granic. Kobiety nie lubią uchodzić za łatwe i wiedzą, że faceci wolą te, o które trzeba się starać. I robią wszystko, by mężczyzna mógł się na tym polu wykazać, przy czym nie chodzi tu o stawianie jakichś konkretnych wymagań czy trzymanie określonych standardów. Nie, kobieta w możliwie najgłupszy sposób będzie sprawdzać, na co facet się zdobędzie ‘w imię miłości’. Celowo go upokorzy, bo jeśli on przełknie swoją dumę, znaczy że naprawdę mu zależy. Da się publicznie ośmieszyć. Przejedzie 500 kilometrów tylko po to, by zastać zamknięte drzwi, bo jej coś wypadło. Odwoła w ostatniej chwili swoje plany, bo ona ma focha, choć zaraz potem powie, że nie trzeba było. Po prostu, zero szacunku dla czyjegoś czasu, nerwów, wysiłku. Traktowanie z buta, żeby sobie jakąś pokrętną drogą podbić własną wartość.
A jak już facet udowodni, że jest tej miłości godzien, zaczyna się szukanie granic męskiej wytrzymałości. Sprawdzanie, jak daleko można się posunąć. Czy zniesie żarciki ze swojej męskości? Wytrzyma docinki w temacie pracy albo swojego dziwacznego hobby? Wolno mu naubliżać, jeśli zachowa się ‘niewłaściwie’? Da się popchnąć, kopnąć, uderzyć? Przecież nie odda mi – kobiecie. No to masz, a masz, ty świnio.
Jak Kuba Bogu…
Upokarzanie mężczyzn jest w jakimś tam sensie odreagowaniem tych wszystkich krzywd, jakich kobiety doznawały od płci przeciwnej. Dzisiaj kobieta może się domagać szacunku dla siebie, może też w rewanżu nie okazać go facetowi i nie spotka ją za to żadna kara czy ostracyzm. To cenna broń, ale nie każda kobieta wie, jak się z nią obchodzić. Stąd te strzały na oślep, które przynoszą więcej strat niż pożytku.
Kobiety się tłumaczą, że przecież faceci robią to samo. I to akurat prawda, bo robią, męskie fora aż kipią od jadu i pogardy wobec dziewczyn. Wciąż silne jest przekonanie u samczej braci, że kobieta to ktoś mniej wartościowy, głupszy, słabszy, bez zasad i na dobrą sprawę nadaje się tylko do jednego. Łatwo więc zrozumieć, że po usłyszeniu takich tekstów czuje się potężne pragnienie odwetu. Pragnienie, które wreszcie można zaspokoić i zadziałać w myśl zasady ‘a zobacz sobie jak to jest’. Cóż, władza niestety deprawuje.
To bardzo przyjemna świadomość, że da się odebrać facetowi coś, na czym mu ogromnie zależy. Tak potrzebuje szacunku? No to właśnie tego nie będzie miał. Niezbyt szlachetna zagrywka, ale czy mężczyźni nie mają swoich grzechów na koncie? Mają, i to jeszcze większe, dlatego łatwo uciszyć sumienie. I może dałoby się to jakoś usprawiedliwić, gdyby kara faktycznie spotykała oprawców. A jest dokładnie odwrotnie. Kobiety poniżają przede wszystkim tych mężczyzn, którzy nie mają siły się postawić, nie chcą tego zrobić bo naprawdę szanują swoje wybranki albo tak bardzo są zakochani, że przymykają oczy na te podłości. Co raczej prowokuje do przejścia na stronę brutalnych chamów, których może i oficjalnie się potępia, ale w stosunku do nich kobieta w życiu nie pozwoli sobie na tak jawny brak szacunku. Wnioski są oczywiste.
Można się teraz sprzeczać, kto zaczął pierwszy i kto pierwszy powinien ustąpić. Ale czy to nie mądrzejszy daje przykład właściwym zachowaniem? Ośmieszając i upokarzając facetów kobiety tylko udowadniają, że mając taką możliwość, stają się tak samo złe i okrutne jak mężczyźni. Powielają wszystkie te wzorce, które tak mocno tępią u płci przeciwnej. A to chyba nikomu nie służy.
31 komentarzy
Ten artykuł jednak poprawia humor. 😀
🙂
Śmiać mi sie chce … nie ma czegos takiego jak równouprawnienie …. najwazniejszy jest szacunek ! Ja moja partnerke traktuje z szacunkiem robie wszystko zeby sie czóła wyjatkowa , bezpieczna i zeby niczego jej niczego nie brakowało ! ona ma wiecej przywilejów niz ja ! jest słabsza fizycznie i wiem ze musze o nia dbać …. poczawszy od pierdół jakimi sa otwieranie drzwi sciaganie płaszcza trzymanie głupiego paraspla czy przykrycie jej kołdra zeby nie było jej zimno .Wiem że jestem mężczyzna muszę utrzymać dom moja kobiete i dzieci . Kiruje sie zasadami które wpojił mi ojciec i gdzies mam płacz feministek ktore pałaja nienawiscia do meżczyzn . Z jednej strony chca równouprawnenia i szacunku należnego kobecie ! z drugiej strony chca traktowac faceta jak śmiecia . Moze i większosc nazwie mnie szowinista . Ale dla mnie liczy sie zdanie mojej patnerki a nie jakiejs zakompleksionej i niedowartościoanej starej panny która nazywa się feministką . Nie znam kobiety która traktowana przez swojego partnera z nalezytym jej szacunkiem nie szanowała mężczyzny .
Hehe, to prawda. Brak szacunku to zło zarówno w jednym, jak i drugim przypadku.
A ja znam wiele
True story 🙂 Niektóre kobiety nadużywają swojej „pozycji”, jako że mimo wszystko mamy w naszym społeczeństwie coś takiego, że to kobieta i jej nie wolno skrzywdzić w taki czy inny sposób. A mężczyźni też mają swoje uczucie i potrzebują tego szacunku nie mniej niż my.
To publiczne upokarzanie mężczyzn to jest już kompletna klapa. Oczywiście w drugą stronę to samo. Co by się nie działo, takie rzeczy załatwia się we dwoje. Widać szacunek tez nie taki prosty 🙂
Tak chwalimy publicznie, zwracamy uwagę w cztery oczy
Dokładnie tak jest niestety. Ja tego doświadczam. W skrajnych przypadkach moja delikatność wobec kobiet jest poczytywana za „fajtłaparstwo” a czasem wręcz za homoseksualizm… Innym razem jak staram się nie reagować na „zaczepki” kobiet, dwuznaczne aluzje dla zabawy lub wybadania terenu (np. w pracy) to jestem uznawany za sztywniaka, służbistę, czasem chama albo idiotę (bo nie zauważyłem). Mam dobrą koleżankę, której partner jest typem macho. Myślę, że gdyby „skoczyła w bok” to on natychmiast by jej zrobił to samo albo dał komuś w twarz (jej albo jej nowemu partnerowi). Chociaż mogę z nią porozmawiać na różne tematy, widzę, że nie ceni mnie jako faceta i po cichu naśmiewa się z mojej naiwności w stosunku do kobiet.
Traktowanie mężczyzn przez kobiety, opisane w tej notce brzmi dość zabawnie. Poważnie mówiąc, jest to duże przegięcie, takie poniżanie mężczyzny przez kobietę źle świadczy o niej samej. Trzeba szanować siebie nawzajem, akceptacja i szacunek to podstawa każdego związku.
Liva, ale zdarza się niestety dość często…
„I może dałoby się to jakoś usprawiedliwić, gdyby kara faktycznie spotykała oprawców. A jest dokładnie odwrotnie. Kobiety poniżają przede wszystkim tych mężczyzn, którzy nie mają siły się postawić, nie chcą tego zrobić bo naprawdę szanują swoje wybranki albo tak bardzo są zakochani, że przymykają oczy na te podłości” – oj prawda, niestety 🙁 Aż bardzo przykro patrzeć… 🙁
Zabawnie? Dla mnie przerażająco! Może dlatego, że znam przykłady z życia. To nie fikcja, ale taka bywa rzeczywistość. Relacje kat-ofiara wbrew pozorom są bardzo częste.
Nie poniżam nigdy własnego męża z prostej przyczyny: jak później z takim własnoręcznie przeczołganym facetem iść do łóżka??? To nie w moim guście 😉
Gaju, otóż to…Masakra…Najpierw zmieszać z błotem a potem uprawiać seks. Straszna wizja
Najbardziej żałosny komentarz jaki dało się napisać. Nie dlatego, że jest moim mężem, tworzę z nim rodzinę i zasługuje na mój szacunek, tylko dlatego, żeby mi sobie zrobić dobrze w łóżku.
Niestety, w ciągu kilkudziesięciu lat propagandowej ofensywy feministycznej kultury braku szacunku do drugiego człowieka, jeśli tylko ten człowiek jest mężczyzną duża część kobiet upadła niżej niż dno.
Staram się nie pouczać mężą, nie wytykac mu błędów. Zawsze w czasie rozmowy dochodzimy do wspólnych wniosków. Szanuję go bardzo i mam do niego ogromne zaufanie 😉
I myślę, że mężczyźni bardzo to doceniają 🙂
Dobrze się bawicie? No to teraz posłuchajcie tego. Do autorki, która interesuje się rolą kobiet w historii, sytuacją w przeszłości. Jako osoba zajmująca się pewnym wycinkiem historii powinnaś wiedzieć, że historia nie uczy zwykłych ludzi niczego (najwyżej historyków). Dlaczego? Bo nie jest częścią ich osobistego doświadczenia. Historii i doświadczenia poprzednich pokoleń nie dziedziczy się też w genach. Dlatego historia, wojny, pogromy itp lubią się powtarzać i będą się powtarzać (niezależnie od stopnia zaawansowania cywilizacji technicznie). Więc stwierdzenie: „…Jak Kuba Bogu… Upokarzanie mężczyzn jest w jakimś tam sensie odreagowaniem tych wszystkich krzywd, jakich kobiety doznawały od płci przeciwnej ( domyślnie w historii)…”jest postawieniem sprawy zupełnie bez sensu w stosunku do dwojga ludzi w związku.
A teraz do wszystkich kobiet/dziewczyn. Kiedy nastąpi zupełne równouprawnienie kobiet i mężczyzn (także mentalnie!)? Wtedy, gdy i mężczyźni, i kobiety zrozumieją i przyznają, że jesteśmy TAKIMI SAMYMI LUDŹMI (pomijając oczywiście fizjologię rozrodu). Ale na tak postawioną tezę wszędzie spotykam się z zaprzeczeniem i czasem nawet oburzeniem kobiet. Dlatego mentalnie nie jesteście (a może raczej nie wszyscy jesteśmy) na zrównanie w prawach, obowiązkach i relacjach w związku gotowe. Czy mężczyźni są? Oczywiście, że wielu nie jest. Sek w tym, że ci co są i traktują kobiety po partnersku są często właśnie tak traktowani przez kobiety jak w powyższym artykule to opisała Edyta. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Bo macho nie da siebie tak traktować. Obraz księżniczki, której rękę należy zdobywać skrabiąc się do okna na wieży ma się nijak do związku partnerskiego, który od samego początku powinien być oparty na wzajemnym szacunku, szczerości i otwartości. A nie fortelach, podstępach, dziwnych testach, wyśmiewaniu, zabawie czyimś kosztem. Poważny mężczyzna, zwolennik równouprawnienia i związku partnerskiego drugi raz nie pójdzie na to aby jechać po uzgodnieniu z kobietą 500km i zastać zamknięte drzwi. To jest po prostu wyraz lekceważenia. Jeśli na początku dziewczyna nie ma szacunku, to tym bardziej jako partnerka w związku nie będzie go miała dla swojego partnera. Księżniczkom pozostają więc macho.
Macho zdobędą te księżniczki w wieżach siłą. A potem podyktują swoje warunki i założą pas cnoty…
Prościej byłoby po prostu obustronnie odnosić się do siebie z szacunkiem. Ale się nie da. Sporo jest zakorzenionych w kulturze takich czynników, które powodują, że dyskryminujemy ogólnie, i mężczyźni i kobiety.
Coś. W tym jest. Kobieta która się mści potrafi być okrutna
Da się. Jeśli nawet nie ze wszystkimi to przynajmniej odnoś się z szacunkiem (prawdziwym a nie udawanym) do tych, którzy i do Ciebie odnoszą się z szacunkiem. To już będzie jakiś krok naprzód w Twoim życiu i ich życiu. A tym co Ciebie nie szanują dawaj do zrozumienia, że nie istnieją dla Ciebie. Niektórzy z nich zrozumieją w czym rzecz.
Jestem kobieta i musze przyznac,ze artykul jest w samo sedno.Wzajemny szczcunek i wspolne wspieranie sie powinny byc(poza bezwarunkowa miloscia oczywiscie) fundamentem kazdego zwiazku.
Nie wyobrażam sobie życia w związku bez wzajemnego szacunku… Nie rozumiem ludzi którzy są ze sobą choć się nie szanują…
Super napisane! Sama prawda.
ja ich nie szanuje tak samo jak oni nigdy nie mieli do mnie szacunku
Aniu. Jeśli kiedyś mnie spotkasz i nie będziesz odnosić się do mnie z chociażby odrobiną szacunku (bo ci, których spotkałaś wczesniej Ciebie nie szanowali) to nie spodziewaj się szacunku. To działa w obie strony. To przykre, że mężczyźni Ciebie nie szanowali. Może nie powinnaś z nimi utrzymywać kontaktu? Może nie są tego warci? A może powinnaś spróbowac z nimi o tym porozmawiać? Może któryś z nich zrozumie? Jednak byłbym ostrożny.
No niestety, to o czym piszesz zdarza się w wielu związkach, zwłaszcza tam, gdzie kobieta ma silniejszą osobowość. Ja zawsze zadaje sobie pytanie – gdzie tu miłość czy przyjaźń, bo przecież nie poniża się przyjaciela i nie obgaduje go za plecami…
Dużo jest sadystek, oj dużo. Ale przecież dopiero co pisałaś o tych nienawidzących kobiety, bo oni jakoś piszą to samo. Według twojej logiki ty też właśnie teraz nienawidzisz kobiety.
Trzeba o tym mówić głośno co robią kobiety, kim są w środku, a co ukrywają…
Dla mnie jest sprawa dość prosta. W tym co się robi i mówi trzeba myśleć, co niestety wielu ludziom w tym i mojej partnerce przychodzi bardzo ciężko. Według mnie niestety kobiety są w tym momencie na lepszej pozycji niż mężczyźni ponieważ od kobiet z założenia społeczeństwo mniej wymaga. Można powiedzieć, że porażki kobiet są mniej zauważane przez co kobiety śmielej mogą podejmować decyzje ponieważ zawsze mają prawo powiedzieć, że są w końcu kobietą i ot po prostu popełniły błąd lub czegoś nie wiedzą. Dlatego na zaradną kobietę powiemy ,,o tak ma baba jaja radzi sobie w życiu” i tak dalej superlatywy, a jak sobie radzi gorzej to po prostu nikt nic nie komentuje bo np. to facet powinien i tak więcej zarabiać. Mężczyzna natomiast skazany jest na ”sukces” i nie tutaj w dobrym tego słowa znaczeniu. Facet jest określany przez majątek który posiada (pieniądze, prace itd) czyli jak sobie radzi w życiu w sferze pieniężnej. To jakim jest człowiekiem w sferze uczuciowej, spada zupełnie na drugi plan. Dlatego kobiety mogą jeździć po facetach ponieważ z założenia jest im to bardziej społecznie wybaczane, natomiast jak facet zaczyna jeździć po kobiecie to że prostak, świnia, albo że ma masę kompleksów. Walczy się o równouprawnienie kobiet za czym jestem w pełni przekonany, dopóki nie będzie to na zasadzie ,,ja mogę tyle samo co ty ale dodatkowo jeszcze jestem kobietą więc są bonusy”
Facet po publicznym upokorzeniu dalej kocha i pokazuje, że mu zależy? Równie dobrze może rozbić szałas w kraterze aktywnego wulkanu przed wybuchem po długiej drzemce tegoż. Mniej zaboli.