Główne menu

Końskie zaloty – urocze czy szkodliwe?

Kobiety podobno bardziej lubią drani. Mówią, że wolą tych porządnych i ułożonych, ale ciągnie ich do łobuzów. Można by wręcz pomyśleć, że podoba się im złe traktowanie. Dopiero wtedy czują, że żyją – bo są silne emocje. Więc tak, nie ma co przesadzać z romantycznymi gestami, tylko brać siłą co swoje, bez zbędnego gadania. Siłowe rozwiązania widać już w przedszkolu i na placach zabaw. Chyba każda dziewczynka to przeszła w szkole: ciągnięcie za włosy, strzelanie zapięciem stanika, popychanie, wyzwiska, nacieranie śniegiem, wrzucanie robaków za bluzkę, wymuszone buziaki. Na to często macha się ręką, wszak to zwykłe końskie zaloty. Zaczepia cię, bo mu się podobasz. Ot, taki wiek, chłopięce wybryki. Ale może to właśnie z tego biorą się późniejsze problemy?

Końskie zaloty

Jest wredny, bo tak naprawdę cię lubi

Przez całe dekady dziewczynki słyszały, że za paskudnym zachowaniem chłopców stoi sympatia, zauroczenie, a może nawet młodzieńcza miłość. Rzucił cię na podłogę i wykręcił ręce? Oj nie płacz, pewnie się w tobie zakochał i dlatego mu odbija. Wyzywa od głupiej krowy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Obrzucił piaskiem, bo pewnie cię lubi. I tak dalej – czego by chłopiec nie zrobił, da się to usprawiedliwić „lubieniem”.

Czego to uczy? Że najwyraźniej im większym ktoś jest palantem, tym poważniejsze są jego uczucia. Ale co ważne, tylko w jedną stronę, dziewczynce bowiem już nie przystoi odwzajemniać sympatii z podobnie wyrażaną agresją. A problem jest jeszcze taki, że to często nie są jakieś dziecięce przekomarzanki, tylko zwyczajna przemoc, jak uderzenie pięścią w ramię. Czyli coś, co na randce dorosłych uznane by było po prostu za karygodne
przekroczenie granic, a nie żadne podrywanie, bo serio, która kobieta podczas kolacji chciałaby zostać chluśnięta winem w twarz? Albo w ogóle dałaby się na kolację zaprosić po tym, jak adorator wyszarpał jej z ręki torebkę i nazwał „szmatą”?

Dlaczego więc u dzieci to przechodzi? Jasne, zachowania zmieniają się wraz z wiekiem, niemniej przemoc zawsze pozostaje przemocą, i można by się zastanowić, dlaczego chłopcy właśnie tak okazują rzekome zainteresowanie. Dlaczego nie wręczeniem kwiatka albo kawałka czekolady? A może to wcale nie jest życzliwe zachowanie i nie powinno się go tłumaczyć porzekadłami w rodzaju „kto się czubi, ten się lubi”?

Daj spokój, z tego się wyrasta

Końskie zaloty zazwyczaj są przekroczeniem granic drugiej osoby i wyjątkowo niemiłym doświadczeniem. Owszem, niektórym dziewczynom taka forma adoracji będzie się podobać, po latach będą ją miło wspominać, nie jest to jednak reguła i dla bardzo wielu kobiet takie przeżycia z wczesnych lat młodości wcale nie były przyjemne. W dodatku za końskimi zalotami idzie niebezpieczny przekaz: rozwiązania siłowe w kontaktach z płcią przeciwną są w pełni dozwolone, a nawet zalecane.

Owszem, czasem pojawi się jakaś nagana, czasem ktoś spojrzy na chłopca nieprzychylnie albo mu zwróci uwagę, lecz generalnie to nie jest zachowanie jakoś szczególnie piętnowane.

Dorastający chłopiec może to zrozumieć tak, że wolno mu agresywnie wyrażać własne uczucia, z kolei dziewczyna uzna, że najwyraźniej z chłopakami tak jest i trzeba się z tym pogodzić. I dopóki ich nikt nie wyprowadzi z błędu, jest spora szansa, że ów schemat postępowania powielą także w dorosłym życiu.

Bagatelizowanie szczenięcych zaczepek to w pewnym sensie dawanie przyzwolenia na przemoc, bo niby jak dziecko ma samo zrozumieć, że postępuje niewłaściwie? Z paskudnych zachowań bowiem nie tyle się wyrasta, ile rodzice – bądź inni dorośli – tłumaczą, dlaczego to złe i nie powinno się tego robić. To właśnie w czasie dorastania dziewczynki i chłopcy uczą się życia ze sobą, nabywają kompetencji społecznych, zaczynają rozumieć pewne mechanizmy oraz konsekwencje swoich uczynków. A jeśli ciągnięcie za warkoczyki jest
powszechnie akceptowane, to czemu by tego nie robić w dorosłym życiu? Może niekoniecznie z warkoczykami, ale w tym samym schemacie, czyli naruszając bez pytania czyjeś granice, bo akurat właśnie ma się na to ochotę.

Można zrozumieć, że kilkuletni chłopiec, czy nawet nastolatek, jeszcze nie wie, jak przekazać to, co mu siedzi w głowie. A że emocje są silne, to nic dziwnego, że agresja jako pierwsza przychodzi do głowy, dlatego to wina głównie dorosłych, co nie reagują w porę. Albo co gorsza kibicują namolnemu amantowi, że „ten to pewnie się nigdy nie podda, haha”. Nie mówiąc już o tym, że często agresja skierowana w stronę płci przeciwnej nie ma nic
wspólnego z pierwszym zauroczeniem, jest po prostu nieuzasadnioną przemocą, którą się przedstawia dziewczynkom jako rzekomy dowód na ich atrakcyjność.

Nic się nie stało

Chamski podryw jest bardzo często sprowadzany do żartu, mimo że zaczepianej dziewczynce wcale nie jest do śmiechu. I to wcale nie tylko przez mężczyzn, ale również kobiety: matki, nauczycielki, babcie, sąsiadki, starsze koleżanki, a teraz jeszcze influencerki z mediów społecznościowych. Całe to otoczenie może nauczyć, że nieprzyjemny kontakt jest tak naprawdę przyjemny. Że to dowodzi urody – brzydkich nikt nie zaczepia. I w ogóle to nie bądź taka wrażliwa, co ty, feministką chcesz zostać?

Krótko mówiąc, agresywne zachowania przedstawiane są jako normalne, dopasowane do dynamiki stosunków damsko-męskich, a więc że mężczyzna zdobywa, a kobieta pozwala się zdobyć. Nie bardzo tu jednak widać miejsce na owo pozwalanie, bo właśnie z tym jest główny problem przy końskich zalotach – są one na siłę, wbrew woli drugiej strony, i na celu mają krzywdę, a nie sprawienie komuś przyjemności. Do tego jeszcze pojawiają się sprzeczne sygnały, bo z jednej strony kobiety mają się szanować i odmawiać „dostępu”, ale z drugiej, nie wolno się im obrażać gdy je ktoś zaczepia.

Przyzwolenie na niechciane szczenięce zaloty jest jedną z przyczyn, dla których już dorośli mężczyźni zachowują się, jak gdyby ogólna zasada osobistych granic nie dotyczyła kobiet, stąd niewybredne zaczepki na ulicach, dotykanie bez pozwolenia, przekonanie, że „nie” to „tak”, ewentualnie „może”. I poniekąd trudno się takiemu facetowi dziwić, że postępuje jak postępuje, skoro nikt mu zawczasu nie wyjaśnił w czym problem – przecież 15 lat temu na wkładanie koleżance z klasy ręki pod spódnicę pani wychowawczyni nie zareagowała, to co się niby przez ten czas zmieniło, że nagle nie wolno?

Ale wy przecież lubicie…

Sprzeciw dziewcząt różnie bywa odbierany, a już najgorzej, kiedy reakcja jest zdecydowanie negatywna, ostra, bez zrozumienia dla chłopięcych wybryków. Bywa nawet, że to zaczepiana dziewczyna zbiera cięgi, bo oddała agresorowi, i jak to tak, no nie wypada, co to za pomysły aby dziewczynka się biła. W dorosłości jest podobnie – a co ci szkodzi, oj nie psuj atmosfery, to tylko takie żarty, coś taka niedotykalska.

Krytyczki końskich zalotów zwykle usadza się szydzeniem z niedostatków urody, bo jak ci się chamskie zaczepki nie podobają, to na bank jesteś brzydka, pewnie żałujesz, że ciebie to ominęło, zazdrościsz, a ponieważ sama nie doświadczyłaś prawdziwego podrywu, teraz żałujesz innym i chcesz zakazać dobrej zabawy. Dlatego wiele kobiet udaje, że nie ma problemu, do czego zresztą dobrze je przygotował okres dojrzewania, podczas którego dziewczyny przechodzą swoisty trening milczenia, uległości wobec agresorów, pasywnego godzenia się na niechciane zachowania, dziwnie pojmowanej wyrozumiałości w stosunku do chłopców. Tak żeby mieć ten legendarny dystans, co najczęściej oznacza niemą zgodę na obraźliwe dowcipy i uwagi, a czasem też krępującą, niechcianą bliskość fizyczną.

Biorąc to pod uwagę, można się zastanawiać, na ile ten notorycznie przywoływany pociąg do niegrzecznych chłopców bierze się faktycznie z naturalnych preferencji, a na ile to efekt nauki, że paskudne traktowanie to po prostu sposób na okazanie uczucia. Nieśmiałe próby mogą przejść niezauważone, za to gdy ktoś cię szarpnie za rękaw albo zrzuci z krzesełka… no ciężko nie zwrócić uwagi na sprawcę. Jest reakcja, może i negatywna, ale jest, a to lepsze niż ignorowanie.

I jednocześnie o miłych chłopcach się tyle nie dyskutuje, jak gdyby ich postępowanie nie miało większego znaczenia – wiele dziewcząt naprawdę znacznie częściej słyszy, że „ten łobuz to pewnie cię lubi”, niż że ci sympatyczni, spokojniejsi koledzy są warci uwagi. Czy to więc dziwi, że po takiej edukacji kobieta lepiej się odnajduje w układzie z kolesiem, który do złudzenia przypomina tego pajaca z podstawówki, co bił książką po głowie? Tego samego, o którym dorośli mówili: uderzył cię dlatego, że mu się podobasz.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>