Główne menu

Koronadepresja – o stresie, który nie mija i dotyczy niemal każdego

Stres to cichy zabójca. Zwłaszcza ten permanentny i niemający ujścia. Bo gdy warunki nie sprzyjają, to trudno sobie radzić. Problem z tym mają tak zwane jednostki silne, nie wspominając o tych, którzy nie są skorzy do walki, gdy rzeczywistość zadziwia nawet stoików. Wtedy pojawia się niezrozumienie, rezygnacja, a czasami gniew i bunt. Bo to nie tak miało wyglądać, bo to, co widzę mi nie pasuje, bo nie godzę się na taką narrację. Chcę żyć tak, jak kiedyś, a z każdej strony nacisk przybiera na sile. Sąsiad patrzy na sąsiada podejrzliwie. Ludzie zmuszani są do pewnych zachowań, których nie akceptują: na ulicy, w miejscu pracy, wszędzie. Jakie będą tego skutki? Trudno przewidzieć. Dzisiaj już widać, co potwierdzają badania, że psychicznie sobie z tym nie radzimy.

Koronadepresja – czy się spotkać?

Ludzie to jednostki społeczne. Od zawsze funkcjonowaliśmy w grupie. Przyszło nam jednak żyć w rzeczywistości, w której mówi się nam, że z troski o innych warto ograniczyć kontakty. Zwłaszcza z osobami, które ich najbardziej potrzebują – starszymi, samotnymi, spędzającymi kolejne dni w pustych domach.

Nakazuje się nam, żebyśmy chronili innych i nawet w przestrzeni publicznej się „maskowali”. Nie dla siebie, ale dla innych. Taka jest narracja. Zatem jeśli dbamy o obcych ludzi, powinniśmy tym bardziej dbać o najbliższych. Czytaj nie spotykać się z rodziną, a jeśli nawet się odwiedzać to trzymać dystans, zakładać maseczki w trakcie rodzinnego obiadu, dezynfekować ręce. To nie wizja z tragikomedii, ale ciąg logicznych wniosków, które wynikają z obecnej sytuacji.

Koronadepresja – a co jeśli jestem bezobjawową zarazą?

Dotąd w społecznej świadomości sytuacja wyglądała prosto. Nie masz objawów chorobowych, jesteś zdrowa. Nie zarażasz. Możesz funkcjonować normalnie. Źle się czujesz, zostań w domu. Mowa oczywiście o chorobach zakaźnych, bo całe spektrum innych może przez wiele lat rozwijać się bezobjawowo.

Dzisiaj wszystko się zmieniło. Naukowcy mówią, że można nie mieć objawów i być chorym. Inni z kolei jednoznacznie temu zaprzeczają. Najważniejsza organizacja zdrowotna – zmienia zdanie. Co chwilę pojawiają się nowe wyniki badań. Trudno z tym wszystkim nadążyć.

Można być sceptykiem, bo wszystkie znaki na niebie wskazują, że to, co się dzieje, wymusza taką postawę. Można być też asekurantem, bo co jeśli ci, co mówią, że mogę zarażać i o tym nie wiedzieć, mają rację? Może z tego powodu warto zamknąć się w domu i nie kusić losu? Za chwilę dodają inni – tylko na jak długo? Trwa to już kilka miesięcy, mówią, że potrwa jeszcze rok, a może dłużej. A ukochana babcia, która ma 90 lat…może nie przeżyć do czasu, aż „pandemia” zniknie. Czy ma spędzić możliwie, że ostatnie miesiące życia, samotnie, w odosobnieniu, dla własnego „dobra”? I czy rzeczywiście tak będzie dla niej najlepiej? A dla nas?

koronadpresja

Już nie wiem, kto jest kim

Ludzie patrzą na siebie podejrzliwie. Jedni stosują się do zaleceń, inni cicho się buntują, są też tacy, którzy jawnie i głośno mówią: „nie”. Są odważni tylko w internecie i ci, którzy stawiają się w „realu”, często ryzykując, że spotkają się z agresją, oporem i niezrozumieniem.

Jesteśmy coraz bardziej podzieleni, coraz bardziej zezłoszczeni. Jedni mówią, rób dla świętego spokoju, inni, że absolutnie nie, bo zaszło to za daleko. Ochroniarze w sklepach walczą z klientami, dyrektorzy z rodzicami, dzieci patrzą i nie rozumieją, dlaczego nie jest tak jak dawniej. Jedni atakują drugich, nie widząc, że osoba odpowiedzialna za to wszystko jest gdzie indziej. Ktoś u góry pociąga za sznureczki, patrząc na to, jak ludzie niszczą się sami nawzajem.

Koronadepresja to fakt

  • Według wyników badania opublikowanego w JAMA Network Open, trzy razy więcej Amerykanów mierzy się z objawami depresji niż przed wybuchem COVID-19.
  • Problem zbadano także w Wielkiej Brytanii  (Opinions and Lifestyle Survey) – wyniki są podobne. Prawie co 5. osoba dorosła doświadczyła w tym czasie jakieś formy depresji. W czasie ogłoszonej pandemii liczba zdiagnozowanych osób na depresję wzrosła dwukrotnie. 85% osób zauważyło u siebie wzmożone uczucie lęku i wysoki poziom stresu.
  •  kobiety częściej mierzą się z depresją niż mężczyźni, osoby samotne częściej niż małżeństwa,
  • co będzie dalej? Jak miesiące stresu, niepewności wpłyną na nas społeczeństwo? Tego nikt nie bada. To okaże się za jakiś czas…

    3 komentarze

  • Mozaika Rzeczywistości

    Coś w tym musi być, bo czasem odczuwam takie symptomy jakby to było to o czym piszesz.

    W ciekawej jak ciekawej. Raczej okolica, gdzie mieszkam powoli staje się modna. Poza tym mam niedaleko do centrum Warszawy, a co za tym idzie ludzie z centrum wpadają np. nad Wisłę. I robi się ciekawie.

    Pozdrawiam!

  • PKanalia

    sam termin „choroba bezobjawowa” brzmi nieco oxymoronicznie, bo co to za choroba, skoro pacjentowi nic nie dolega?… ale z drugiej strony, jeśli się jest nosicielem nie działającego (odczuwalnie) wirusa, to sama świadomość tego nosicielstwa może działać destrukcyjnie i powodować niefajne objawy, np. depresję, epizodycznie lub bardziej przewlekle… akurat mnie osobiście depresja jest nieznana i nie mam zbytniej empatii do ludzi z depresją, co powoduje, że często nie wiem, jak takim pomóc, zwłaszcza że oni sami mogą tego nie chcieć, bo taka jest właśnie istota depresji…
    za to sama pandemia faktycznie jest czymś niefajnym, gdyż ludzie /jako gatunek/ i tak mają problem z wzajemną komunikacją, więc tym bardziej tak jest, gdy ta komunikacja jest technicznie utrudniona… ale jako, że „zła sytuacja to dobra sytuacja”, to na niektórych działa to motywująco i (paradoksalnie) nauka komunikacji lepiej im idzie w takich warunkach…
    p.jzns 🙂

  • Monika Olga

    Niestety, a światełka w tunelu nie widać 🙁

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>