Kroplówki witaminowe sposób na zmarszczki i kaca. A może szaleństwo?
Dzisiaj wiele tematów chcemy załatwić szybko i bezboleśnie. Ma być łatwo i natychmiast. Stąd tendencja do wybierania drogi na skróty. Doskonale potwierdza to chociażby moda na kroplówki witaminowe. Niegdyś dostępne tylko dla celebrytek, dzisiaj oferowane także pani Kowalskiej z warzywniaka. Wystarczy zafundować sobie wlew, by odzyskać gładką skórę, pozbyć się cellulitu, oczyścić organizm z toksyn, odchudzić sylwetkę, czy zredukować skutki stresu. Paranoja? A może znak naszych czasów? Tylko czy naprawdę warto?
Czym są kroplówki witaminowe?
Kroplówki witaminowe to preparaty w formie wlewów dożylnych stosowane w przypadku osób cierpiących na niedobory, osłabionych, chorych. W postaci żywienia pozajelitowego podawane są chorym pacjentom w szpitalach. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ratowały życie…dzisiaj są oferowane przez wiele klinik jako sposób na lepsze samopoczucie…za kilkaset złotych.
Ostatnimi czasy koktajle witaminowe w formie kroplówki zyskują popularność jako metoda na poprawę samopoczucia, a nawet wyglądu. Wlewy witaminowe mają, według zapewnień ludzi, którzy do nich zachęcają, wygładzać skórę, spowalniać procesy starzenia, poprawiać samopoczucie, leczyć kaca, odchudzać, likwidować stres, dodawać energii, usuwać problemy z bezsennością czy też ogólnie czynić z nas „nowo narodzonych”. Lista ich korzyści jest całkiem długa.
Tylko czy to dobry pomysł, by decydować się na coraz powszechniej stosowane zabiegi, bez konkretnych zaleceń lekarskich, bez poprzedzających je badań (najczęściej nikt nie bada poziomu witamin przed zabiegiem), które mogłyby stwierdzić, że niedobory naprawdę istnieją? Czy kupowanie kroplówek witaminowych u prywatnych firm jest na pewno bezpieczne? Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że zarówno niedobór, jak i nadmiar witamin jest szkodliwy…
Skąd pomysł na witaminowe wlewy?
Powodów, dla których coraz częściej stosuje się kroplówki witaminowe, jest coraz więcej. Wystarczy wymienić:
- coraz gorszej jakości żywność, ubogą w witaminy,
- szybkie tempo życia, wymuszające jedzenie czego popadnie,
- uboga dieta, mało zróżnicowana,
- stres i zmęczenie,
- brak energii i problemy z zasypianiem
- potrzeba uzyskania szybkich efektów, bez zmiany diety.
Wlewy z witamin pozwalają natychmiast poczuć ulgę, dostarczając bezpośrednio do krwiobiegu aktywne składniki. Pominięcie układu pokarmowego umożliwia uzyskanie natychmiastowego efektu. Jeśli wlew poprzedza badanie krwi, oceniające obecność i stopień niedoborów, zabieg można dostosować bezpośrednio do potrzeb danej osoby. Niestety zazwyczaj takiego badania się nie wykonuje, a pacjent wybiera jedną z dostępnych opcji, prezentowaną w folderze reklamowym.
Najczęściej witaminowe wlewy dotyczą witaminy C, A, D3, E, z grupy B, a także magnezu.
Na co to pomaga?
Powodów, dla których ludzie decydują się na witaminowe kroplówki jest całe mnóstwo. Zazwyczaj jest to sposób, by szybko stanąć na nogi, zyskać siłę, poczuć przypływ energii, poprawić wygląd skóry, a także wyjść z patowej sytuacji, na przykład wtedy, kiedy od dawna próbuje się bezskutecznie schudnąć, czy pozbyć nawracających dolegliwości.
Kroplówki witaminowe bywają również sposobem leczenia z kategorii tak zwanej medycyny naturalnej.
Koszty, czy to się opłaca?
Koszty wlewów witaminowych zaczynają się od 150 złotych. Jeden wlew przeciwstarzeniowy to „tylko” 250 złotych. Oczywiście zabiegi trzeba powtarzać…
Lekarze przekonują, że nie ma żadnych wskazań ani uzasadnienia dla stosowania kroplówek witaminowych w przypadku, gdy ważne witaminy można podać drogą pokarmową. Według ich opinii, wlewy należy zostawić osobom chorym.
A Wy co sądzicie?
15 komentarzy
Słyszałam o tym, zwłaszcza w wersji na kaca. Dla mnie to idiotyzm, nie lepiej nie pić na umór?
W przychodni spotkałam znajomą, która w gabinecie zabiegowym odbierała zastrzyki witaminowe , bo słaba i blada. ja zaleciłabym jej zmianę diety i więcej ruchu na świeżym powietrzu…
no tak, ale żeby zmienić dietę i więcej się ruszać potrzeba czasu…a tego większość z nas nie ma, stąd pewnie droga na skróty
Raczej nie skorzystałbym z takiej oferty. Lepiej wydać te pieniądze np. na dietetyka, który wskaże nam co można zmienić w jadłospisie. Ale jeśli ktoś chce skorzystać to właściwie czemu nie.
Cóż, każdy może mieć swoje zdanie. 🙂
Pozdrawiam!
Otóż to 🙂
Nie wierzę w cudowne moce kroplówek witaminowych;-)
Ja też nie…
O kurczę, tego to ja nie słyszałam i chyba bym się nie poddała takim zbiegom 🙂
Ja też bym raczej wolała nie korzystać z takich zabiegów…
Słyszałam o takich „urodowych” lub „poimprezowych/kacowych” kroplówkach, ale nigdy mnie to jakoś szczególnie nie zainteresowało;) Może jak mi lekarz zleci …;)
Haha 😉
Jakiś czas temu mówili o tym w telewizji. Wspominali też, że te kroplówki nie mają za bardzo sensu. Już nie pamiętam dokładnie, ale chyba chodziło to, że nasz organizm i tak tego nie przyswoi w takie ilości. Nie mam jednak pewności z tym uzasadnieniem.
Pewnie większość i tak wydali…
Gdy ktoś prowadzi taki imprezowy albo intensywny styl życia to czemu nie:) Można korzystać, żeby mieć powera! Najlepiej jest jak się dobrze człowiek odżywia i nie musi dostarczać organizmowi witamin, myślę, że to lepsze dla zdrowia.
Trzeba tylko mieć worek pieniędzy, bo jeden wlew jest drogi, a pożytku z niego niewiele. Lepiej nie pić, zdrowo się odżywiać. Jak potrzeba suplementacji, to witamina D, witamina c liposomalna Ascolip, probiotyki. To wszystko i tak wyjedzie taniej niż te wlewy witaminowe.
w Polsce moda na kroplówki, a w Stanach na liposomalne suplementy. Kłucie się jest takie mało eleganckie 😉 Oczywiście mam na myśli naprawdę dobre liposomalne, ponieważ masowi producenci już wyczuli pismo nosem i zalewają rynek różnymi wynalazkami pseudo liposomalnymi, które niby też są drogie jak liposomale renomowanych firm, ale nie aż tak bardzo…..Poważnie? Wywalona kasa! Dobry liposom szczelny i stabilny oraz wypełniony witaminą pięknie dociera do wnętrza komórki. O to w tej technologii chodzi, żeby dostarczyć witaminy do wnętrza komórek. Kroplówka dociera do krwiobiegu i dopiero stamtąd komórki mogą sobie je pobierać. Oczywiście to też jest super podaż, ponieważ omijane jest większość barier wchłaniania w żołądku, wątrobie i jelitach. Jednak prawdziwy liposomalny suplement to krok dalej. Dobry liposom znajduje komórkę z uszkodzoną błoną komórkową i się z nią łączy wprowadzając witaminę do środka. Dobry liposom musi mieć sporo fosfatydylocholiny, aby mógł sprawnie się z komórką połączyć. Mnie przekonują tylko preparaty LivOn Labs. To nie jest masowy koncern, który goni za kasą i sprzedaje co modne, widać, że wiedzą co robią. Mają tylko liposomalne suplementy i w tym się specjalizują. Jako jedyni mają ponadto produkty nierozpuszczalne w wodzie – śliskie glutki, które mają prześlizgiwać się przez żołądek żeby ochronić liposomy i tak też się dzieje. Ta formuła mnie przekonuje bardziej niż te rozpuszczalne w saszetkach, butelkach, a już nie daj boże w kapsułkach. Już nie raz się przekonałam jak expresowo się wchłania np przy bólu zęba. No i skład, żadnych dziwactw, np witamina, woda, fosfolipidy, alkohol jako konserwant, no i regulator kwasowości. Znam, bo testowałam też produkty Tri-Fortify Reaserched Nutriotronals, też specjalistyczna firma, ale nie podoba mi się tu glicerol, czyli gliceryna na pierwszym miejscu w składzie. Biorę czasem kilka saszetek liposomalu dziennie i taka ilość glicerolu mnie niepokoi. Dziecku też bym nie dała, a kiedy moja córka choruje to na dobę lecimy z 10-12 saszetkami witaminy c i glutationu, nie wyobrażam sobie takiej dawki glicerolu. Wszystkie witaminy poza D3+K2 biorę od LivOn Labs. D3+K2 kupuje w spray z Better You, szkoda tylko, że mają małe pojemności. W ogóle rezygnuję z tabletek i kapsułek jak się da, bo w większości żaden z nich pożytek. Z rzadka, z racji wieku, kiedy czeka mnie impreza przed, w trakcie i po biorę altrient wit.C + glutation i raz B kompleks.:) rano jest łatwiej. A apropo diety ja mam genetyczny problem z metabolizowaniem niektórych witamin i nie cierpię surówek. Tak więc suplementy to dla mnie niestety codzienność, ale dzieki temu troche się o nich uczę. Kroplówki jakoś mnie nie przekonują, jednak gdybym musiała, to czemu nie. Musiałabym tylko, jak to ja, prześwietlić producenta i skład, bo nie lubię się zaśmiecać i działam wg zasady ograniczonego zaufania, co też polecam 😉