Literatura erotyczna to nieograniczona studnia sypialnianych pomysłów
Jestem po lekturze „Piekielnego układu” A.S. Sivar, gorącej powieści erotycznej. Postanowiłam porozmawiać z Autorką o literaturze, która rozpala do czerwoności. W czym tkwi jej fenomen i dlaczego równie chętnie jak kobiety sięgają po powieści z piekła rodem mężczyźni… Poniżej znajdziecie wywiad. Dobrze wykorzystajcie w praktyce zawartą w nim wiedzę. 🙂
Kobietapo30: Dla kogo tworzy się literaturę erotyczną?
A.S. Sivar: Już od dawien dawna przyjęło się, że literatura erotyczna tworzona jest z myślą o kobietach, a już szczególnie z myślą o tej dojrzałej części płci pięknej. Dlaczego? Ponieważ to my, kobiety lubimy choć na moment oderwać się od naszych spraw przyziemnych, usiąść w chłodne dni z kubkiem gorącej herbaty, najlepiej pod kocem i przenieść się w ten drugi świat, gdzie razem z książkowymi bohaterami przeżywamy ich miłosne wzloty i upadki, podczas których dodatkowo doświadczamy emocjonalnego rollercoaster ‘a.
Natomiast w praktyce obecnie wygląda to nieco inaczej. Nawet dziś patrząc po własnym fanpage’u na facebooku, wiem, że erotyki czytają również mężczyźni. Pewnie ktoś zarzuci mi, że to nieliczne wyjątki, bądź niewielki odłam. Cóż nie przeczę, może i tak jest, jednak jedno pozostaje pewne i myślę, że większość kobiet zgodzi się z moim zdaniem: mężczyźni powinni przeczytać choć kilka erotyków w swoim życiu. Po co? W głównej mierze po to, aby poznać, przyswoić, a najlepiej wprowadzić do swojej codzienności te najbardziej przez nas kobiety pożądane zachowania książkowych bohaterów płci męskiej. Oczywiście nie mówię tutaj o erotykach z zapędami sado maso, czy też tych, gdzie co rusz ktoś kogoś zdradza. Chodzi tutaj bardziej o nakreślenie tego, czego my kobiety naprawdę pragniemy. Jakiego zachowania w danej sytuacji oczekujemy od naszego partnera. Książki erotyczne w wielu przypadkach właśnie to obrazują, skrywają w sobie skrawki wyobrażeń naszych idealnych kochanków, bo, powiedzmy sobie szczerze, która z nas kobiet po przeczytaniu świetnego erotyka nie stwierdziła „ehh… chętnie przygarnęłabym do domu takiego…(imię głównego bohatera książki)”. Podejrzewam, że nie ma takiej. Dlatego też ciężko jest zamknąć w szczelne ramy grupę docelową literatury erotycznej. Oczywiście tego typu literatura skierowana jest dla osób pełnoletnich, dojrzałych emocjonalnie, ale czy głównie dla kobiet? To już kwestia względna, a przede wszystkim kwestia indywidualnych upodobań.
To dobra rozrywka dla znudzonych mężatek? Może ożywić atmosferę w sypialni?
Jak najbardziej i to nie jedynie dla mężatek, ale wszystkich kobiet w długoletnich związkach, w których to początkowe uniesienie, te motylki w brzuchu zaczęły gdzieś powoli zanikać, a zastąpiła je codzienna monotonia. Erotyki pozwalają nam otworzyć się na partnera, a przy tym wyzwolić, pokazać czego naprawdę chcemy, czego pragniemy, czego chciałybyśmy spróbować. Ich czytanie sprawia, że zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy może warto jednak spróbować czegoś nowego, czegoś do tej pory nieznanego, będącego naszym emocjonalnym tabu. Tym samym, jesteśmy również bardziej gotowe na nowe doznania, bo skoro ktoś o tym pisze, prawdopodobnie musiał tego doświadczyć, więc chyba nie może to być takie złe, prawda? Przywiązujemy też większą uwagę do potrzeb naszych partnerów, pojmujemy nietypowe łóżkowe zachcianki, a co więcej, same chcemy doświadczać czegoś zupełnie innego. Literatura erotyczna to także nasza nieograniczona studnia sypialnianych pomysłów, gotowych do wykorzystania scenariuszy. Niektóre mniej trafią w nasz gust, inne bardziej, ale z pewnością warto próbować i eksperymentować dalej, aby do granic możliwości rozpalić atmosferę w sypialni.
A co zapewnia singielkom?
Myślę, że w tym przypadku erotyki odgrywają bardzo ważną rolę stymulatora. Głównie jest to spowodowane faktem, że mogą być substytutem życia seksualnego. Dlaczego jest to takie ważne? Ponieważ w momencie, kiedy nie mamy z kim sypiać, nasze potrzeby seksualne gasną, przyzwyczajamy się do życia bez seksu, a nasza erotyczna aktywność w szybkim tempie więdnie. Po czasie nawet nie brakuje nam chwil uniesień i doznań.
Literatura erotyczna pobudza naszą wyobraźnię, nasze fantazje, a przede wszystkim nie pozwala naszym potrzebom seksualnym wejść w fazę uśpienia i zobojętnienia. Dzięki literaturze erotycznej singielki zwyczajnie nie zapomną o seksie.
„Piekielny układ” to współczesna wersja Kopciuszka?
Nie, nic z tych rzeczy. „Piekielny układ” to historia młodej dziewczyny, która przez perypetie rodzinne zostaje zmuszona do odpracowania długu swojego ojca w klubie nocnym, pracując jako kelnerka. Oczywiście poznaje tam właściciela lokalu, ale z pewnością nie jest on wymarzonym księciem z bajki. Relacja bohaterów zaczyna się nasilać, pojawia się pierwsza chemia, ale tutaj ten typowy dla erotyków i romansów schemat się kończy, a przynajmniej mam taką nadzieję, że udało mi się tego dokonać. W „Piekielnym układzie” nie znajdziemy relacji, gdzie to mężczyzna wiedzie prym, gdzie wszystko podporządkowane jest jemu i jego potrzebom. Mamy tutaj starcie dwóch silnych i zawziętych charakterów, z których każdy usilnie będzie walczyć o swoje. Kto będzie górą? Tego oczywiście nie mogę zdradzić, o tym musicie przekonać się sami 🙂
Jedno jest pewne – to nie jest kolejna historia o biednej dziewczynie, która spotyka na swoje drodze obrzydliwie bogatego, nieziemsko przystojnego bad boya, zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia, a po dwóch dniach jej cały świat podporządkowany jest jego osobie. Nie, nie, nie, to nie ta bajka. W „Piekielnym układzie” chciałam przedstawić silną, niezależną kobietę, z ciętym językiem, mnóstwem własnych problemów, jak każda z nas, ale nieugięcie dążącą do realizacji postawionych sobie celów i marzeń. Dlaczego taka bohaterka? Z prostej przyczyny, myślę że każda z nas, kobiet, dąży, by choć po części być taka jak Nicole (główna bohaterka).
Wykorzystujesz znany schemat „koszmarnie zamożnego mężczyzny” i „zwyczajnej” dziewczyny…To się podoba?
Po części zgodzę się z pytaniem. Tak wykorzystuję schemat „koszmarnie zamożnego mężczyzny”, jednak w tym przypadku bardzo ciężko było od tego odbiec, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z określeniem „biedny alfons”:). To mi się po prostu jakoś nie łączy. Z tego też powodu główny bohater oczywiście jest osobą zamożną. Czy to się sprawdza, podoba? Myślę, że w odpowiedniej dawce jak najbardziej. Ale oczywiście wszystko powinno być zrównoważone, bo kto chciałby czytać ciągle o niesamowitych jachtach, wycieczkach na drugi koniec świata za kilkoma fatałaszkami, lotach prywatnymi samolotami, itd. To już z kolejną podobną książką staje się nudne. A jeśli chodzi o zwyczajną dziewczynę: czy główną bohaterkę można tak opisać? Nie sądzę, jakoś nie pasuje mi do niej to określenie. Fakt, Nicole to normalna dziewczyna, ciężko pracująca, aby móc żyć na poziomie, ale przy tym ambitna, zawzięta i harda. Nie określajmy „zwyczajności” jedynie przez pryzmat statusu majątkowego. Każdy z nas się czymś wyróżnia, jest w czymś świetny, a to powoduje, że nie powinniśmy być tak banalnie i zdawkowo określani jako ktoś „zwyczajny”.
Co jeśli idealny ON tak naprawdę jest nie do odnalezienia w świecie realnym?
To jest bardzo dobre pytanie, które podejrzewam zadaje sobie niezliczona liczba kobiet tkwiących w toksycznych związkach, które boją się zakończyć. Myślą, że może tak będzie z każdym innym, że tak już po prostu jest i trzeba przywyknąć. Otóż nie! Każda z nas ma gdzieś tę swoją drugą przysłowiową połówkę, ten swój chodzący ideał. Niestety, czasem trzeba przezwyciężyć w życiu ciężkie chwile, podjąć trudne decyzje, zdać sobie sprawę, że tkwimy w czymś toksycznym, bez przyszłości, by móc zacząć od nowa i dać sobie szansę na coś lepszego.
Wracając do ideału. Czy istnieje? Myślę, że tak. Oczywiście nie mówimy tutaj, o tym, że mężczyzna ma być nie dość, że w naszym guście, to najlepiej z jak największą liczbą zer po prawej stronie rachunku bankowego, a do tego jeszcze singiel i kto wie z jakimi wymaganiami. Mówimy o naszym osobistym, wymarzonym, realnym partnerze. Jego cechach charakteru, podejściu do sposobu życia, wspólnych zainteresowaniach, zaletach, tym czymś, czym będzie w stanie nas uwieść. Wygląd oczywiście też wchodzi w grę, ale nie chodzi o to, aby był to ideał, za którym obejrzy się każda kobieta na ulicy, a na pierwszej lepszej imprezie przy barze zacznie go zaczepiać. Bardziej skupiamy się na tym, by trafiał w nasze gusta, a przede wszystkim, aby nas pociągał, innych wcale nie musi 😉
Będzie kolejna część „Piekielnego układu”?
Nie, „Piekielny układ” to jednotomówka, rozpoczyna się i kończy na jednej książce, więc ci, którzy nie lubią czekać na ukazanie się kolejnych części, nie mają na tyle pokładów cierpliwości, a przede wszystkim lubią literaturę, którą szybko się czyta, śmiało mogą sięgnąć po tę powieść. Natomiast miłośniczkom książkowych cegiełek, a w zasadzie nawet można otwarcie powiedzieć – cegieł, mogę polecić swoje pierwsze dziecko – Konsorcjum Tom 1 🙂
Zostaw komentarz