Główne menu

Dlaczego nie lubimy prosić o pomoc? To o Tobie?

Nie jest tajemnicą, że łatwiej zaproponować komuś pomoc niż samemu poprosić o choćby drobną przysługę.

Zastanów się, kiedy ostatnio prosiłaś o pomoc, jak czułaś się przed pytaniem, a jak tuż po nim?

Większość z nas ma problemy z proszeniem. Posiadamy w tej materii blokady, zahamowania. Czujemy dyskomfort, gdy musimy kogoś poprosić o pomoc. Mamy wrażenie, że w ten sposób przyznajemy się do słabości, braków charakteru. Proszenie rzadko jest łatwe. Każe nam wyjść z naszej osobistej strefy komfortu.

Dlaczego jednak niektórzy mają większy problem z proszeniem o pomoc, a inni mniejszy?

Przyczyna numer jeden to fałszywe poczucie dumy, który sprawia, że proszenie o pomoc wydaje się nam niegodne. Przecież poradzę sobie sama. Inni nie proszą, to czemu ja mam to robić? Poza tym proszenie pozbawia nas niezależności, czujemy się bezbronne, czasami nawet gorsze od osoby, do której się zwracamy.

pomoc

Z drugiej strony warto zaznaczyć, że prosząc, zaskarbiamy sobie podziw mądrych ludzi. Stajemy się częścią społeczności. Poczucie, że mogę wszystko sama, może i jest budujące, ale życie w pojedynkę, niezależnie jest niestety bardzo smutne. Prawdą jest, że prosząc, odsłaniamy swoje słabe strony, ale w ten sposób zdobywamy zaufanie innych.

Problem wynika w dużej mierze także z naszego poczucia wewnętrznej wartości. A to budowane jest już od najwcześniejszych lat przez rodziców, ich postawę i sposób wychowywania. Jeśli jako dzieci nie mamy poczucia, że jesteśmy kochane za to, jakie naprawdę jesteśmy, a nie za to, że jesteśmy grzeczne, nasza ocena własnej osoby mocno na tym cierpi. Miłość warunkowa, jaką otrzymujemy od rodziców burzy to, co powinno być fundamentem naszego ja – poczucia, że jestem dobrym człowiekiem, mogę czasami zbłądzić, źle postąpić, ale mimo to, zasługuje na bezwarunkową miłość w każdym momencie mojego życia. Co ciekawe nieumiejętność proszenia jest niejako „przekazywane w genach”. Dotyczy wielu osób w tej samej rodzinie, co potwierdza fakt, że ma bezpośredni związek ze sposobem wychowywania.

Jeśli mamy obniżone lub choćby zachwiane poczucie wartości, to nie lubimy prosić, bo czujemy się wtedy gorsi, słabsi.

Kolejny problem to spójność wewnętrzna. Człowiek, który jest spójny wewnętrznie umie przyznać się do własnej wiedzy, ma poczucie posiadanych umiejętności i braków. Wie, że nie na wszystkim można się znać.

Nie lubimy prosić, bo nie lubimy mieć „długów”. Nie chcemy być wdzięczni. Nauczeni, że w świecie istnieje zasada wzajemności, nie lubimy czuć się zobowiązani. Z tego powodu znacznie bardziej lubimy dawać niż prosić. Nie bez przyczyny często mówi się „przestań się prosić”, co ma bardzo negatywny przekaz. Z drugiej strony to trochę mylenie pojęć. Pomaganie nie powinno opierać się na zasadzie „ja ci to, a ty mi to”. Raczej na serdecznym wsparciu i bezinteresowności. Niestety takiej postawy nie można oczekiwać nawet w niektórych rodzinach, w których od lat funkcjonuje się zgodnie z zasadą „pomogę, żebyś ty na starość mi się odwdzięczył…”

Nie lubimy prosić, bo nie mamy wokół siebie osób, które naprawdę potrafią pomagać. Co to znaczy? Świetnie określiła to Ewa na jednym z  forum: „Bo pomagający zbyt często chcą pomagać po swojemu.  Bo wydaje im się, że wiedzą lepiej, umieją lepiej, poradzą [sobie] lepiej. Bo wcale nie dają tego, co jest naprawdę potrzebne, tylko to, co sami chcą/umieją dać. Bo nie umieją słuchać.
Bo oczekują w zamian wdzięczności, wzajemności a przede wszystkim prawa do wlezienia z butami w życie osoby, której pomagają.
Bo trudno jest jednocześnie prosić o pomoc i stawiać granice”.

Dlaczego warto prosić?

  • bo jeśli nie jest to zbyt trudne lub kosztowne, ludzie lubią pomagać,
  • kiedy nie zwracasz się o pomoc, ludzie nie pomagają Ci tak często jak mogliby i chcieliby.
  • pomaganie innym sprawia, że czujemy się lepiej,
  • każdy normalny człowiek czuje satysfakcję, gdy może pomóc drugiej osobie,
  • każdy normalny człowiek czuje również radość, że to właśnie do niego zwrócono się o pomoc,
  • prosząc o pomoc, sprawiamy innym przyjemność, co jednocześnie sprawia, że zyskujemy sympatię drugiej osoby,
  • zarówno proszenie o pomoc, jak i udzielanie pomocy zbliża dwie osoby, łączy je niewidzialną, ale mocną nicią.

Warto polubić siebie. Tak prawdziwie. Nie patrzeć na innych przez pryzmat własnych kompleksów. Poza tym próśb nie należy mylić z żebraniem. Prośba to tylko prośba. Dajmy sobie do niej prawo. Tak samo jak dajmy innym prawo do odmowy.

    3 komentarze

  • Ku ku

    „Nie lubimy prosić, bo nie mamy wokół siebie osób, które naprawdę potrafią pomagać. Co to znaczy? Świetnie określiła to Ewa na jednym z forum: „Bo pomagający zbyt często chcą pomagać po swojemu. Bo wydaje im się, że wiedzą lepiej, umieją lepiej, poradzą [sobie] lepiej. Bo wcale nie dają tego, co jest naprawdę potrzebne, tylko to, co sami chcą/umieją dać. Bo nie umieją słuchać. Bo oczekują w zamian wdzięczności, wzajemności a przede wszystkim prawa do wlezienia z butami w życie osoby, której pomagają. Bo trudno jest jednocześnie prosić o pomoc i stawiać granice”.

    W punkt.

  • moja

    No nie wiem, pełno wokół hien którzy uwielbiając się innymi wysługiwać.

  • Natalia

    Podzirlę się pewnym doświadczeniem. Miałam ostatnio problemy zdrowotne i chociaż były niewielkie, to przydawała mi się drobna pomoc (nie mogłam dźwigać więcej niż 3kg). Sporo osób się oferowało, ale było widać, jak w myślach zaklinają, żeby jednak nie było takiej potrzeby. Myślę więc że z tym proszeniem chyba przede wszystkim demotywuje nas to, że nikt wokół tak naprawdę nie chce pomóc. Za ,,chęcią pomocy” na ogół kryje się chęć podbudowania własnej wartości, po czasie pojawia się wypominanie, a i samą przysługę każda znana mi osoba wykonuje na ogół nie tylko z wielkim bólem zadniej części ciała, ale też dodatkowo na odpiernicz i poniżej swoich umiejętności…
    Po co prosić o pomoc, otrzymując w zamian taki komunikat zwrotny? Jasne, postawiłam w podzięce ciqsto i kawę komu trzeba bylo, ale prosić o pomoc więcej nie zamierzam.
    To już lepiej zrobić wszystko samemu i mieć radość z tego, że można liczyć na swój rozum i własne ręce (jeśli można).
    Jedno mnie za to nadal niepokoi. Ja nie mogłam dźwigać cięższych rzeczy tylko przez miesiąc. Mozna to obejść na wiele sposobów. Ale już nie dziwi mnie, czemu ludzie, którzy niosą inny ciężar: psychiczny, życiowy, tak często wybierają odebranie sobie życia. Mając prawdziwe trudności i spotykając się w odpowiedzi z interesowną postawą otoczenia, trudno czuć nadzieję. Trudno myśleć, ze ktoś wyciągnie rękę, że sprawy się ułożą. Taki smutny wniosek na koniec.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>