Główne menu

Ludzie nieżyczliwi są nieszczęśliwi?

Życzliwość to bezinteresowne czynienie dobra. To uśmiech, serdeczne słowo, niewielka przysługa, moralne wsparcie – niby nic wielkiego, a jednak te drobne gesty mają w sobie olbrzymią moc. Czujemy wdzięczność wobec życzliwych nam ludzi, i przyjemne ciepło w sercu, gdy sami zdobywamy się na dobre uczynki. Nawet świadkowie takiego wydarzenia często są poruszeni i podbudowani nadzieją, że świat najwyraźniej jeszcze nie zszedł tak zupełnie na psy.

Siłą życzliwości jest to również, jak łatwo się nią zarazić, wystarczy jedna „iskra zapalająca”. Dlaczego więc tak często skarżymy się na ludzką nieżyczliwość? Czyżby tych „iskier” było po prostu za mało?

Jak to jest być życzliwym?

Życzliwość to bycie miłym, ale jakby bardziej konkretnie – miła osoba wydaje się trochę bezbarwna i nudna, życzliwość natomiast wiąże się z działaniem i realnym wpływem na czyjeś samopoczucie. Bycie miłym bywa czasem wymuszone, życzliwość to praktycznie zawsze szczery i spontaniczny odruch serca, dobrowolny, wynikający z naturalnej potrzeby niesienia pomocy innym.

Nie musi to być od razu jakiś wielce heroiczny czyn. Interesujące w życzliwości jest właśnie to, jak często chodzi o drobiazgi, od których jednak bardzo wiele może zależeć – podejście do nowego ucznia w klasie i poczęstowanie go cukierkiem nie jest ani trudne, ani bohaterskie, ale to wystarczy, żeby nowe dziecko już nie denerwowało się tak mocno. Życzliwość bierze się z troski i empatii, zdobyć się na nią może każdy, wystarczy chcieć. Oraz być uważnym, bo to wtedy dociera do nas, że komuś jest smutno, ma problem z wniesieniem walizki po schodach albo zgubił się w obcym mieście.

życzliwość

Na serdeczne gesty jest czas przez całą dobę, nie trzeba czekać na szczególne okazje, by móc się wykazać – teoretycznie, żadna to sztuka uśmiechnąć się do współpasażera w autobusie, przytrzymać drzwi listonoszowi, zadzwonić do mamy i spytać, jak się czuje, po drodze do domu kupić mężowi jego ulubionego pączka, w pracy pomóc koleżance posegregować dokumenty. Ale może to ta prozaiczność sprawia, że często zamiast miłego gestu ma się do zaoferowania co najwyżej obojętną minę?

Życzliwi są szczęśliwsi

Życzliwość nie jest jakąś unikatową cechą. Wszyscy mamy zadatki na dobrego człowieka, trzeba tylko tę umiejętność odpowiednio w sobie rozwijać. Najlepiej, gdy nauka życzliwości zaczyna się już w dzieciństwie, bo wtedy jest większa szansa, że stanie się naturalnym odruchem. Oczywiście, dorosły też może się tego nauczyć, choć przyznać trzeba, że starszym idzie to nieco oporniej, zwłaszcza gdy nie dostrzegają oni wokół siebie zbyt wielu budujących przykładów.

Rodzina oraz najbliższy krąg znajomych mają ogromny wpływ na kształtowanie się naszej życiowej postawy, niejako zarażamy się od nich zarówno tymi dobrymi, jak i złymi emocjami. Dzieci bacznie obserwują zachowanie dorosłych i jeśli widzą, że są oni życzliwi wobec siebie, jest duża szansa, że dorastający młody człowiek będzie postępował podobnie. Tak samo u dorosłych, gdy w ich najbliższym otoczeniu uprzejmość i empatia są na porządku dziennym, mało kto będzie chciał się z tego wzorca wyłamać.

Tym bardziej, że serdeczność pociąga za sobą szereg innych pozytywów – życzliwy człowiek jest mniej zestresowany, mniej zakompleksiony, bardziej dojrzały, bardziej kreatywny, zdrowszy, łatwiej mu przekonać do siebie ludzi i znaleźć oddanych przyjaciół. Dobre uczynki napędzają pozytywną energię, a to przydaje się tak w życiu osobistym, jak i w pracy.

To dlaczego ludzie bywają wredni?

Skoro życzliwość nic nie kosztuje, jest na wyciągnięcie ręki i przechodzi z człowieka na człowieka, to dlaczego nie jest wszechobecna? Skąd te skargi o doświadczanej każdego dnia nieżyczliwości? Owszem, część pewnie przesadza, wszak prędzej utkwi w głowie złośliwość i przykre słowa niż coś pozytywnego, ale też nie da się zaprzeczyć, że są środowiska przesiąknięte wzajemną wrogością.

Bo ciężko o serdeczne stosunki w firmie prowadzonej przez szefa tyrana, gdzie widmo bezrobocia jest bardzo realne, przez co ludzie patrzą na siebie wilkiem, a rywalizacja jest niezwykle zacięta. Niechęć napędza też hierarchia zawodowa – ludzie często nie lubią własnych przełożonych i tracą sympatię do kolegów, którzy właśnie awansowali.

Do życzliwości nie zachęca kultura konsumpcjonizmu. Standard życia wprawdzie się poprawił, ale doszły nowe zagrożenia i wyzwania, większość czuje się zestresowana i wiecznie przemęczona, a nadmiar dóbr sprawia, że coraz trudniej cieszyć się z drobiazgów. To zaś rodzi frustrację, zawiść, kompleksy, co przytępia wrażliwość na cudze nieszczęścia.

Na serdeczne gesty trudno zdobyć się wobec wrogiej grupy, a nie brak osób, które śmiertelnie poważnie traktują przeróżne podziały, jak miasto-wieś, biedni-bogaci, po studiach-bez wykształcenia, prawica-lewica, itd. Swoje robi także specyficzna mentalność, w myśl której drugiemu człowiekowi nie warto ufać, obcy są zawsze źli i niebezpieczni, lepiej ich do siebie zrazić, pokazać kto tu rządzi, zresztą bezinteresowna dobroć jest przejawem naiwności i głupoty, a może nawet słabości charakteru.

Cierpienie zabija życzliwe odruchy

Ludzie mocno doświadczeni przez los, przegrani, zdradzeni, zepchnięci na margines są mniej skłonni do czynienia dobra. Dopóki te ciernie głęboko w nich siedzą, nie potrafią się przemóc, by otworzyć się na ludzi, chociaż na tyle, by z uśmiechem odpowiedzieć na „dzień dobry”. Czują, że świat co dzień pokazuje im soczystą figę z makiem, więc wychodzą z założenia, że dokładnie tym samym mogą się odpłacać otoczeniu.

Życzliwość bowiem mocno wiąże się z wdzięcznością – jeśli ktoś ma ciągle poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, czemuż u licha miałby komuś cokolwiek ułatwiać? Ale osoba, która mimo doświadczanych trudności zachowuje pogodę ducha i umie docenić drobne radości codziennego życia, najpewniej zechce się podzielić tą radością z innymi. Nie bez powodu najczęściej na życzliwość stać nas wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwi, bo wracamy z udanej randki, w pracy szef zgodził się na podwyżkę, a dziecko napisało kartkówkę na szóstkę.

Im rzadziej człowiek doświadcza serdeczności, tym mniejsza w nim ochota na rewanż. Niekiedy aż trudno uwierzyć, by ktokolwiek chciał zaproponować bezinteresowną przysługę – za takim czynem niechybnie czai się podstęp, ktoś ma niecne zamiary, próbuje w sprytny sposób uśpić czujność i zaatakować znienacka. Nieszczęśliwym, zgorzkniałym ludziom życzliwość często wydaje się zbędna i wręcz sprzeczna z naturą – przetrwać mogą tylko najsilniejsi, egoiści, nastawieni na konkurencję.

W pewnym sensie to właśnie nieżyczliwość poprawia im samopoczucie. Zrobić komuś przykrość, podstawić nogę, obgadać, napędzić stracha – można się w ten sposób dowartościować, poczuć przewagę, lecz to nie jest satysfakcja równie budująca jak ta wynikająca z dobroczynności.

Pokochać najpierw siebie

Jak się rzekło, pierwszym krokiem do życzliwości jest sympatia do własnej osoby. Niechęć do bliźnich zazwyczaj podkarmiana jest poczuciem gorszości, niepewnością, wstydem, a są to takie emocje, które często rozładowuje się agresją. Nie jest więc tak, że ludzie będący wyżej na społecznej drabince automatycznie są przyjaźniej nastawieni – o życzliwości decyduje nie tyle pozycja czy osiągnięte sukcesy, ile to, co naprawdę myślimy o sobie i jak siebie traktujemy.

Znowu można zrzucić winę na współczesny styl życia, który każe stawiać sobie nierealne wyzwania, przez co prawie każdy dzień kończy się wyrzutami sumienia i rozczarowaniem. Ciężko wyzwolić te drzemiące wewnątrz pokłady dobroci, kiedy człowiek ledwo dycha, bo tak wyczerpuje to dążenie do perfekcji na każdym kroku. A samozadowolenie nie sprzyja przecież ambicji, prawda? Iść do przodu znaczy ciągle patrzeć na siebie krytycznie, nie spoczywać na laurach, nie oglądać się na innych, nie szukać tanich wymówek.

I kto we własnym mniemaniu nie spełnia wymaganych standardów, ten czuje się podle, traci wiarę w możliwość zmiany, i nawet nie wolno mu tych przykrych uczuć uzewnętrznić, bo nikt nie chce patrzeć na rozgoryczonych, smutnych i zawiedzionych ludzi, poza tym będzie to przyznanie się do porażki. Jak żyjąc w takiej atmosferze znaleźć siłę i ochotę na spełnianie dobrych uczynków?

Dobro wraca

Życie w nieprzyjaznym otoczeniu wymaga sporego samozaparcia, by nie dać się porwać tej fali wrogości. Na szczęście nie wszędzie życzliwość jest czymś zaskakującym i nienormalnym, a większość ludzi mimo wszystko ma w sobie pragnienie bycia dobrym, potrzebują po prostu zachęty oraz warunków, by móc w sobie to dobro rozwinąć.

Problem w tym, że chociaż życzliwość wywołuje cudowne emocje, łatwo o nich zapomnieć, kiedy codzienność tak przytłacza. Obojętność jest bardzo popularną odtrutką na niepowodzenia dnia powszedniego, wystarczy wlepić wzrok w smartfona albo założyć słuchawki i świat przestaje istnieć, a wraz z nim niestety również i ci fajni ludzie, którzy mogliby zainspirować do czegoś pożytecznego.

Kiedy więc rzeczywistość zdaje się nie do zniesienia, warto rozejrzeć się wokół, by poszukać dowodów na ludzką życzliwość i dać się nią zarazić. Według psychologów, pozytywnego nastawienia do życia można się nauczyć, tak samo jak troski o siebie i innych ludzi, wystarczy codziennie poświęcić raptem kilka minut na dobry uczynek, by przestawić mózg na bardziej pozytywne myślenie. A to się naprawdę opłaca – ludzie są istotami społecznymi, a kiedy grupa jest nastawiona na współpracę i jej członkowie mogą na siebie liczyć, jakość życia jest zdecydowanie wyższa. I czyż to nie jest miłe uczucie, ta świadomość, że ktoś dzięki mnie właśnie poczuł się szczęśliwy?

    7 komentarzy

  • jotka

    Nie zgodzę się, że ludzie dotknięci przez los są nieżyczliwi czy zgorzkniali, może tacy bywają, ale ja poznałam wiele osób po ciężkich przejściach i okazali się lepsi od tzw. szczęściarzy…

    • Pola

      Masz racje. Chyba zalezy od charakteru i podejscia. Jesli ktos od dziecka mial charaktrek, i byl uczony, ze nikomu nie mozna ufac. A do tego sie w miedzyczasie sparzyl, to moze sie roznie zachowywac.
      Mam w pracy taka jedna starsza pania. Ciezki charakter. Ma rozne paranoje, uwaza, ze wszyscy cos chca jej zrobic, sa niefajni. Oczekuje zyczliwosci, a sama nie rzadko potrafi byc bardzo niefajna. Wprowadza ciagle jakas ciezka atmospere…. Jak jest na urlopie, to jakos przyjemniej jest ;-). Owszem, zostala oszukana, ale to bylo dawno, dawno temu. I wciaz to kisi w sobie. I jest coraz gorzej.

  • Sylwia

    Heh to jasne jak słońce, są sfrustrowani, uważają że są pokrzywdzeni przez los, a sami są sobie winni. Do życia i do ludzi trzeba się uśmiechać, korzystać w 100% z życia bo mamy je jedno, nie bać się podejmować ważnych decyzji, próbować, nieraz można się sparzyć, ale nie można się poddawać, to co dajemy to dostajemy.

    • puch ze słów

      Witam. Dając innym swoją życzliwość tak naprawdę dajesz sobie dużo więcej… dajesz sobie dobro, które procentuje. pozdrawiam.

  • kloszard

    W radio pojawia się reklama czegoś i tam, powstaniec najprawdopodobniej , mówi, ” ja nie wiedziałem ,że ja byłem odważny.”- Jestem wredną suką. Gdy widzę ,że ktoś się przewrócił, pomagam wstać i idę jak najszybciej bo nie chcę słyszeć jakiegoś dziękuję,pani to pani tamto. Po co dziękujesz jak za moment wbijesz mi nóż w plecy a bo ona taka,szczęśliwa, taka ładna, bo taka bo taka…nie ma deficytu ludzi życzliwych, jest straszliwy deficyt umiejętnośći przyjmowania pomocy.

    • Evelina

      Zgadzam się z tym, ze nieżyczliwi są nieszczęśliwi. Osoby, ktore są spełnione i szczesliwe roztaczają wokol siebie te same pozytywne emocje, ktore przezywają:)

  • Ania

    Chyba coś w tym jest…

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>