Inf. prasowa Lulu de Paluza – kobieca marka modowa z Polski, która promuje ideę szycia na miarę
Ekskluzywna odzież dla kobiet wielu z nas nadal kojarzy się głównie z zagranicznymi projektantami i domami mody z Francji lub Włoch. Okazuje się jednak, że w naszym kraju funkcjonują również rodzime marki, które stawiają na ubrania wykonane z wysokiej jakości materiałów czy nawet szyte na miarę. Taką odzież oferuje Lulu de Paluza, czyli butik stworzony i prowadzony przez polską projektantkę modową, Katarzynę Wysocką.
Moda premium często może wydawać się innym światem – zwłaszcza od tego, który znamy na co dzień. Z pewnością bardziej zjawiskowym, bo kojarzącym się z nietuzinkowymi ubraniami, spektakularnymi pokazami nowych kolekcji czy towarzyszącą temu wszystkiemu aurą ekskluzywności. Jednak warto pamiętać, że za każdą marką stoją ludzie, którzy muszą włożyć mnóstwo pracy i serca w to, żeby „świat mody” prezentował się w taki sposób. Co więcej, współcześnie projektanci coraz częściej stawiają już nie tylko na odzież premium samą w sobie, ale też na edukację klientek i klientów oraz promowanie ważnych wartości. Jakich konkretnie? I jak „od kuchni” funkcjonuje marka modowa, która oferuje m.in. szycie ubrań na miarę? Tematy te przybliża właścicielka warszawskiego atelier Lulu de Paluza – dyrektor kreatywna i główna projektantka butiku, Katarzyna Wysocka.
Skąd pomysł na butik z ekskluzywną odzieżą kobiecą i jakie idee stoją za Lulu de Paluza?
Katarzyna Wysocka: Jestem po łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. W przeszłości mieszkałam we Włoszech, gdzie m.in. pracowałam u jednego ze znanych projektantów modowych. Po latach wróciłam do Polski, wyszłam za mąż i przez chwilę zajmowałam się zawodowo czymś zupełnie innym. Stwierdziłam jednak, że wracam do tego, co kocham i do tego, co jest moją pasją. Tak powstało to miejsce i marka Lulu de Paluza.
Od początku funkcjonowania Lulu de Paluza stawiam na klasykę, która jest poparta wysoką jakością wykonania. Moim idolem modowym jest Christian Dior, a w szczególności inspiruję się jego słynną kolekcją „New Look”. Przy projektowaniu odzieży zależy mi na uwydatnianiu walorów kobiecości, czyli np. na podkreślaniu talii.
Jakie były początki butiku i pomysły na funkcjonowanie atelier?
Na początku butik funkcjonował głównie internetowo, a klientki przyjmowałam tak naprawdę w moim domu. Nie było więc żadnego „punktu docelowego”, chociaż od początku o nim myślałam. Kiedy jednak biznes zaczął się rozwijać i pojawiało się coraz więcej zamówień, stwierdziłam, że muszę znaleźć miejsce, do którego będę mogła zapraszać moje klientki. I w ten sposób powstało obecne atelier Lulu de Paluza przy ulicy Koszykowej w Warszawie. Oczywiście, bardzo długo szukałam miejsca, które byłoby odpowiednie. Zależało mi m.in. na tym, żeby atelier miało duże witryny i było dobrze widoczne z zewnątrz. Tak, żeby również nowe klientki mogły do nas bez problemu trafić.
Chciałam też stworzyć butik, który oddawałby mnie, cały klimat Lulu de Paluza i DNA mojej marki. Dlatego nasz lokal wymagał początkowo generalnego remontu i zaaranżowania wszystkiego od podstaw, trochę we francuskim stylu. Poza tym, od początku chciałam, żeby nie było to zwykłe atelier, ale też miejsce spotkań kobiet. I takie też się tu odbywają. Co jakiś czas zapraszamy nasze klientki i osoby z zewnątrz, organizujemy konkursy i warsztaty. Przykładowo: odbywają się tu spotkania z Pauliną Smaszcz w ramach projektu Kobieta Petarda. Podczas takiego wydarzenia poznajemy się wzajemnie, wymieniamy doświadczeniami, spędzamy miło czas i nawet nawiązujemy nowe przyjaźnie. Lulu de Paluza nie jest więc tylko stricte atelier z odzieżą. A patrząc po zainteresowaniu przybywających do nas pań – taka forma spotkań jest dla nich atrakcyjna i potrzebna.
Jakie ubrania są dostępne w Lulu de Paluza i jak przebiega proces ich projektowania?
Oferujemy pełen asortyment odzieży kobiecej, również casualowej – od płaszczy, po garsonki, garnitury, zwiewne sukienki i bluzki. Jeżeli chodzi o pomysły na nowe kolekcje i projektowanie odzieży dostępnej w Lulu de Paluza, robię to od A do Z sama. Wybieram również wtedy tkaniny i dodatki. Później już jednak finalnym zrealizowaniem projektu zajmuje się zespół z pracowni, z którą współpracuję.
Szyjemy też na miarę, np. suknie wieczorowe, i w tym przypadku jesteśmy w stanie spełnić każde życzenie klientki. Ograniczeniem może być tak naprawdę wyłącznie budżet, bo kreatywność jest dowolna. Zawsze zapraszamy też wtedy klientki na kilka indywidualnych spotkań. Poznajemy ich oczekiwania, pomysły i inspiracje, wykonujemy miary – jedną lub dwie, w zależności od skomplikowania projektu.
A jak od strony technicznej wygląda sam proces szycia na miarę?
Wszystko zależy od tego, co konkretnie szyjemy. Jeżeli jest to np. suknia wieczorowa i wymagający projekt, pracuje przy tym dużo osób. Zawsze zaczynamy od zrobienia formy na daną klientkę, później dopiero to kroimy i szyjemy. A przy bardziej skomplikowanym zamówieniu początkowo przygotowujemy też tzw. surówkę. I jeżeli wszystko dobrze leży, dopiero wtedy zaczynamy obszywać właściwy projekt. W międzyczasie odbywają się niezbędne przymiarki. Poza tym, niekiedy do uzyskania finalnego efektu część elementów odzieży wykonuje się ręcznie i wtedy np. kilka osób wyszywa koraliki, robi kwiaty. Często jest to więc praca zespołowa.
Zazwyczaj na osiągnięcie finalnego efektu potrzebujemy około miesiąca. Wynika to też z tego, że wszystkie tkaniny sprowadzam z Mediolanu i Paryża, rzadko kupuję materiały tutaj, na miejscu. A zrealizowanie takiego zamówienia zza granicy również wymaga czasu.
Czego, pod względem użytkowym, klientka może spodziewać się po takiej odzieży?
Po pierwsze – chodzi o dobrze skrojone ubrania. Gotowe, nawet jeśli mają odpowiedni rozmiar, nigdy nie będą leżeć na kimś tak dobrze, jak te uszyte na miarę czy choćby po dokonaniu potrzebnych poprawek krawieckich. Po drugie – są to ubrania wykonane z wysokiej jakości tkanin. Takich, które nie tylko dobrze się nosi, ale też takich, które utrzymują świetny stan mimo upływu czasu. Nie mechacą się, nie ulegają zagnieceniom i oddychają, ponieważ są zazwyczaj wykonane z wełny lub jedwabiu. I uszyte z największą dbałością o każdy szczegół, dotyczący podszewki czy guziczków. Wszystko to razem sprawia, że taka odzież broni się sama i to zarówno pod względem komfortu noszenia, jak i wizualnej atrakcyjności. To po prostu widać, gdy kobieta ma na sobie ubranie szyte na miarę. Podobnie jak to, że dobrze się w tym czuje.
A jeżeli klientka wstąpi do butiku, ale okaże się, że np. spodnie z aktualnej kolekcji nie do końca na nią pasują – co w takim przypadku?
Jeśli okaże się, że wybrana rzecz jest za duża, to oczywiście dokonujemy niezbędnych poprawek, np. skrócenia. Jednak często szyję naprawdę długie suknie lub spodnie, ponieważ kieruję się swoim stylem, tym, co mi się podoba, a także kwestią wygody. Nieraz bywało tak, że wysoka dziewczyna, która wstąpiła do naszego butiku, stwierdzała: „wreszcie długość spodni lub sukienki odpowiednia dla mnie!”. A zawsze jest łatwiej uciąć czy podwinąć, niż dodawać. Zazwyczaj nasza odzież jest też tak skrojona, żeby dało się ją dobrze dopasować do sylwetki zarówno wyższej, jak i niższej kobiety. Natomiast jeśli coś jest za małe, to wtedy po prostu szyjemy dany model na miarę.
Lulu de Paluza współpracuje też ze znanymi osobistościami. Na czym to polega?
Na co dzień współpracujemy z dosyć dużą grupą znanych osób, również z gwiazdami. Przez długi czas była to Edyta Górniak, dla której tworzyliśmy kreacje np. na potrzeby ostatniej trasy koncertowej. Przygotowujemy też odzież dla artystów występujących na festiwalu w Sopocie, często ubieramy prezenterki telewizyjne. Ponadto, dobrym przykładem bardzo ciekawego i dużego projektu jest nasza współpraca z taką gwiazdą, jak Kamaliya, czyli z ukraińską piosenkarką, aktorką i modelką, która w 2008 roku została Miss Świata.
Zazwyczaj są to bardzo ciekawe i równocześnie wymagające projekty. Ale obecnie też nie zawsze decydujemy się na obsługę każdej znanej osoby, która się do nas zgłosi. Możemy już pozwolić sobie na to, żeby odmówić, np. ze względu na brak spójności danej osobistości z naszą marką.
Jakie były największe wyzwania modowe i organizacyjne w historii Lulu de Paluza?
Pod względem projektowym i organizacyjnym jednym z największych wyzwań był dla mnie na pewno pierwszy pokaz odzieży Lulu de Paluza na Fashion Week w Paryżu, w 2018 roku. W późniejszym czasie braliśmy również udział w podobnych wydarzeniach w Berlinie i w Monte Carlo. To bardzo duże eventy w świecie mody, na których wszystko musi być idealnie dopracowane. Jednym z większych wyzwań była także suknia, którą przygotowaliśmy dla Kamaliyi – duża i bardzo ciężka, w wielu miejscach ręcznie wyszywana srebrną nicią. Jej stworzenie wymagało naprawdę dużo pracy.
Jak konkretnie przebiegają wspomniane pokazy mody i czy planujecie kolejne w przyszłości?
Oprócz wspomnianych już Fashion Weeków w Paryżu, Berlinie i Monte Carlo, braliśmy również udział w podobnym wydarzeniu w Polsce. W planach na przyszłość mamy np. pokaz odzieży naszej marki w Mediolanie. I można powiedzieć, że każde takie wydarzenie to inny świat oraz bardzo duże przedsięwzięcie – również organizacyjne i logistyczne. Wyzwaniem jest wtedy nawet spakowanie i przetransportowanie wszystkich rzeczy, które będą prezentowane podczas pokazu: sukni, butów, dodatków. Potrzeba do tego kilkunastu dużych waliz. Dlatego w każdym pokazie, zwłaszcza poza granicami Polski, bierzemy udział w kilkuosobowym zespole Lulu de Paluza. Jego obecność i wsparcie są bardzo ważne, bo trudno byłoby mi zorganizować wszystko samodzielnie. Mogę tylko podziękować mojemu zespołowi za to, że są wtedy ze mną i zawsze pomagają.
Od strony organizacyjnej część spraw załatwiamy już w mieście, w którym odbywa się dany pokaz. Szukamy tam makijażystów i fryzjerów, a po zrobieniu przymiarek korzystamy z usług modelek dostępnych na miejscu. Ustalamy z nimi wcześniej przebieg naszego pokazu, choreografię oraz oczywiście to, jakie suknie założą. A najbardziej emocjonujący jest dzień pokazu. Samo wystąpienie trwa około 20 minut i trzeba wtedy pracować na 1 000 procent. Często towarzyszy temu wielki szał i chaos, bo dookoła jest mnóstwo biegających ludzi. Modelki czasami przebierają się dwa razy, muszą też zmienić buty i dodatki, inaczej ułożyć włosy. O sukcesie decydują więc sekundy. W moim przypadku emocje opadają dopiero po tym, jak pokaz się zakończy i wrócę za kulisy.
Czy trudno dotrzeć z ofertą do klientów odzieży ekskluzywnej?
Docieranie z ofertą do klienta premium jest dość skomplikowane i utrudnione, ponieważ taki klient raczej wciąż jest przyzwyczajony do sięgania po produkty marek zagranicznych. Polskie butiki, polscy projektanci oferują szycie na miarę. Ale też nie w takim stopniu, w jakim my się specjalizujemy. W naszym przypadku to wręcz główny obszar działalności. Zwłaszcza jeśli chodzi o damską modę, w porównaniu do mody męskiej, dobre szycie na miarę wbrew pozorom stanowi rzadkość. Krawców męskich jest zdecydowanie więcej. Ogólnie można więc zauważyć, że w Polsce, niestety, szycie na miarę powoli zanika. Coraz mniej ludzi kształci się w tym kierunku, coraz trudniej o miejsca, gdzie jest dostęp do takiej edukacji. Dlatego niełatwo dzisiaj znaleźć dobrych krawców.
Jako Lulu de Paluza staramy się też pojawiać tam, gdzie powinniśmy się pojawiać, gdzie są ludzie interesujący się modą, posiadający odpowiedni kapitał i rozumiejący, na czym polega różnica w odzieży premium. Ponadto, jeśli chodzi o dodatkową reklamę, sama chodzę wyłącznie w swoich rzeczach. Praktycznie, oprócz dodatków, nie noszę w ogóle innych. Myślę, że to też jest wiarygodne dla naszych klientek. Skoro sama chodzę w swoich rzeczach, to znaczy, że są na dobrym poziomie. Często projektanci w ogóle nie noszą swoich ubrań, co jest dla mnie trochę dziwne.
A od strony biznesowej – czym kierujecie się przy wyborze partnerów, z którymi współpracujecie?
Dobrego partnera biznesowego na pewno nie wybiera się z przypadku. Oczywiście, w internecie można znaleźć firmy wiarygodne, dobrze prosperujące od lat, jednak to nieraz bywa za mało. Przykładowo: wybierając konkretne rozwiązania sprzedażowe i ich dostawcę (PCKF), poszliśmy tropem rekomendacji zaufanej osoby, która współpracowała z nami przez pewien czas. Prosiliśmy o polecenie nowoczesnych i dobrych urządzeń, a także sprawnego, przyjaznego w obsłudze systemu. Zależało nam też na współpracy z firmą, z którą nie będzie problemu z komunikacją w sytuacji, gdy coś się stanie. Koniec końców, jesteśmy bardzo zadowoleni, zawsze mogliśmy liczyć na pomoc i wsparcie w zakresie wdrożonych technologii sprzedaży. Sami oczekujemy takiej współpracy i sami też chcemy naszym klientkom zaoferować takie warunki współpracy.
Drukarka fiskalna Posnet i terminal płatniczy na stanowisku obsługi klientek w atelier Lulu de Paluza.
To samo dotyczy dostawców materiałów. Materiałów na rynku jest cała masa. Zarówno na polskim, jak i zagranicznym. Równie dużo jest pośredników-naciągaczy, sprzedających trefne materiały. Niestety, paru naszych znajomych boleśnie się o tym przekonało, zamawiając surowce z Indii czy Iraku, które okazały się piękne tylko w internecie. Dlatego korzystamy ze swoich sprawdzonych dostawców, którzy przesyłają nam próbniki i nigdy się na nich nie zawiedliśmy. Oczywiście, ceny tych materiałów są adekwatnie wyższe, ale dzięki certyfikatom potwierdzającym ich oryginalność dobrze wiemy, co do nas przychodzi. Dzięki temu możemy zagwarantować, że tkanina użyta do uszycia naszych ubrań jest najwyższej jakości. To ważne, ponieważ w dzisiejszych czasach to nie problem zrobić np. przedruk jakiegoś printu na gorszej jakości materiale.
Jakie wyzwania czekają Lulu de Paluza w najbliższej przyszłości?
Cały czas dążymy do tego, aby budować silniejszą pozycję marki Lulu de Paluza na rynku modowym i to z pewnością jest jednym z naszych celów. Chcemy też dalej promować wartość odzieży szytej na miarę, uświadamiać, że czasem warto mieć w szafie mniej, ale wysokiej jakości i dobrze skrojonych ubrań, ponieważ posłużą przez wiele lat, zachowają swój nienaganny stan, a ich klasyczny styl okaże się ponadczasowy i będzie zawsze prezentował się atrakcyjnie.
Oczywiście, że jest to też uzależnione od użytkownika, od tego, jak ktoś dba o odzież. Nie zmienia to faktu, że dobry, wysokogatunkowy materiał zawsze się obroni, nawet jeśli ktoś działa na jego niekorzyść, często nieświadomie. Stawiamy więc na jakość, edukację i jak najwyższą formę obsługi klienta. Przy czym my tak naprawdę nie nazywamy naszych klientek klientkami. W Lulu de Paluza zawsze zapraszamy je przede wszystkim na pyszne espresso, często z dodatkiem domowych wypieków, i spotkanie – nie na zwyczajne zakupy. Staramy się dbać o wyjątkową atmosferę tego miejsca i każdy szczegół, który na to wpływa. To są niby tylko niuanse, ale nasze klientki je doceniają, miło spędzają tu czas i chętnie do nas wracają.
Zostaw komentarz