Mam 30 lat i nie mam przyjaciół
Mam 30 lat i nie mam przyjaciół. Powinno być inaczej. Napisała. I dodała. Zastanawiam się, czy to nie moja wina. Jednak gdy dłużej się nad tym zastanawiam, to wiem, że nie. Życie tak wybrało. Ale zacznijmy od początku…
Na zawsze tak było…
Kiedyś myślałam, że jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. Ekipa zgrana, takich, jakich niewiele…. Ludzie lubiący się, rozumiejący siebie, wspierający. Długo wszystko się układało jak należy. Szkoła średnia, studia, wspólne imprezy, wyjścia, wielkie kroki w dorosłość. Śluby, świadkowanie, oglądanie dzieci, gratulacje, uściski, łyk szampana…
Odwiedzanie się w domu….już coraz rzadziej w głośnych klubach.
Czas mijał. Znajomi wychodzili za mąż, organizowali huczne lub skromne śluby. Rodzili dzieci. Byłam przyjaciółką, ciocią, słuchałam i wspierałam. Można było na mnie liczyć.
Organizowałam wyjścia, bo widziałam jak znajome podupadały, „siedząc w domu”. Pragnęły się wyrwać i ja im w tym pomagałam… Bywało fajnie, ale… coraz częściej słyszałam „nie tym razem, nie mam siły, nie mogę”. Bo ząbkowanie, ciężka noc, zmęczenie, bo trzeba coś zrobić.
Nasze drogi się rozeszły
Chyba nie o to tylko chodziło. Nie tylko brak czasu był powodem.
Okazało się, że nie pasuję. Bo nie mam męża, nie mam dzieci, mam fajną pracę, dobre pieniądze. A u znajomych jest z tym różnie. Jedni cieszą się rodzicielstwem i widać, że naprawdę są szczęśliwi. Inni robią dobrą minę do złej gry. Czuję, że ich irytuję, bo mam czas, możliwości, środki. Podróżuję, kształcę się, rozwijam. A oni patrzą w dal i chyba
tęsknią za dawnym życiem.
Staram się nie mówić za dużo o podróżach, o swoich małych sukcesach. Kieruję uwagę na nich. Tylko ile można, mówię o dzieciach, pieluchach, małżeńskich kłótniach. Oni może tego potrzebują, ale ja już niekoniecznie. Słucham, wspieram, ale i tak po kilku lampkach wina wychodzi, że się nie znam. Bo co ja mogę widzieć o dzieciach, których przecież nie mam…. Z drugiej strony rośnie we mnie złość, bo…brakuje w naszej relacji równowagi.
Przestałam się liczyć.
Nie mają czasu
Znajomi nie mają czasu. Coraz częściej wygrywa pragmatyzm życia, obowiązki. Nie przyjaciele. Ktoś, kto kiedyś był bardzo ważny, dzisiaj już taki nie jest.
Zresztą obserwacje te mają potwierdzenie w wynikach badań. Okazuje się, że przeżywamy pewne fazy dotyczące naszych kontaktów społecznych. I dekada po 30, a nawet jeszcze po 40 nie jest najlepszą do zawierania i utrzymywania bliskich relacji.
Liczy się coś innego.
W tym czasie jesteśmy dużo bardziej zaangażowani w sprawy rodzinne, koncentrujemy się na budowaniu kariery, na zdobywaniu funduszy na dobre życie.
Jeśli nasi znajomi mają rodzinę, dzieci, to najczęściej walczą z czasem, a właściwie z jego brakiem. Małe dzieci, ale też te dorastające, nastolatki, wymagają wielkiej uwagi.
Przyjaciele, choć dotąd ważni, odchodzą w cień. Oczywiście nie zawsze, ale bardzo często. Czas, który ma się dla przyjaciół drastycznie się kurczy.
Mam 30 lat i nie mam przyjaciół
Co zatem zrobić w sytuacji, gdy czujesz się samotna? Gdy mówisz, mam 30 lat i nie mam przyjaciół? Chyba najprościej przestać się koncentrować na dobrze znanej grupie ludzi.
Poszukać wokół siebie kogoś innego. Najpewniej znajdzie się odpowiednia osoba, jeśli…wyjdziesz do ludzi, zaczniesz robić coś dla siebie, skupisz się na hobby, podróżach.
Robiąc to, co lubimy, mamy szansę przyciągnąć do siebie właściwe osoby.
Poza tym warto popracować nad swoimi emocjami. Wysoki poziom inteligencji emocjonalnej pozwala zbudować wartościowe relacji. Niezbędna do tego celu jest empatia, ale również asertywność, która pomaga stawiać granice i dbać o szacunek – dla siebie i innych.
Samotność to stan umysłu, nie fakt, z którym nie można dyskutować. Od nas zależy, czy czujemy się samotne. Niestety nawet w grupie przyjaciół, można czuć się samotną.
30 lat to doskonały czas na to, żeby dobrze przyjrzeć się swojemu życiu i przeanalizować to, co robimy, co o sobie myślimy i czego tak naprawdę oczekujemy od życia.
Zostaw komentarz