Główne menu

Mam 30 lat i nie wiem, co robić w życiu

Społeczeństwo oczekuje od nas, że w wieku 30 lat będziemy miały już unormowaną sytuację życiową. Będziemy wiedziały, czego chcemy, dokąd dążymy, z kim nam po drodze, a z kim niekoniecznie. Czy tak jest zawsze? No nie. Nie wszystkim się to udaje. I to nierzadko wcale nie z ich winy. Po prostu seria pechowych zdarzeń… Niektóre kobiety są pełne rozczarowania, pisząc, „mam 30 lat i nie wiem, co robić w życiu”. No właśnie co? Czy to patowa sytuacja? A może szansa na rozwój?

Mam 30 lat i nie wiem, co robić w życiu

Mam 30 lat i nie wiem, co robić w życiu

Decyzja o tym, co robić w życiu jest trudna. Przecież jest tyle opcji, tak wiele możliwości. Każdy z wyborów niesie za sobą konsekwencje. Stawiając na jedno, rezygnujemy z innego. Ryzykujemy, bo może się nie udać lub z czasem może się okazać, że wybrana opcja nie jest aż taka dobra, jak się wydawało.

Dużo łatwiejsza jest sytuacja, gdy wiemy, co chcemy w życiu robić. Mamy jedną lub dwie wersje, tego, do czego warto byłoby dążyć i wybieramy. Czasami wychodzi to lepiej, innym razem gorzej.

Co jednak w sytuacji, gdy nie mamy pojęcia co robić? Co jest dla nas dobre? I czy w ogóle coś takiego istnieje?

Nie wiem, co zrobić ze swoim życiem

Taka sytuacja wydaje się patowa.

Najgorzej to nie wiedzieć. Bo kto ma wziąć na siebie odpowiedzialność i powiedzieć Ci – rób to, czy tamto. Być może znajdą się takie osoby, jednak, czy rzeczywiście chcemy ich słuchać?

Przecież to my znamy siebie najlepiej na świecie…

Teoretycznie do 30. powinnyśmy mieć możliwość sprawdzenia, co jest dla nas, a co niekoniecznie. Być może nawet to się udało i już to wiemy. I jedną z opcji lub kilka drogą doświadczenia wyeliminowałyśmy. Miało być dobrze, a wyszło słabo. To trudny moment. Właśnie wtedy nierzadko pojawia się pustka i rozczarowanie.

Bo nie bardzo wiadomo, co zrobić z życiem. W jakim kierunku iść? Skoro każda droga wydaje się trudna lub…zbyt wątpliwa.

Gdy nie wiesz, co zrobić ze swoim życiem

Gdy nie wiesz, co zrobić ze swoim życiem, możesz czuć się zagubiona. Warto jednak, żebyś zrozumiała, że nie jesteś w sytuacji patowej. Może się wydawać, że jest źle, ale potraktuj tę życiową lekcję, jak trampolinę do sukcesu.

  • Jeśli jest taka możliwość, daj sobie czas.
  • Pomyśl, jakie są Twoje mocne i słabe strony.
  • Co sprawia Ci radość.
  • Gdzie widzisz siebie za kilka lat.
  • Jakie masz wymagania dotyczące pracy: czy bierzesz pod uwagę pracę stacjonarną, czy zdalną, czy lubisz kontakt z ludźmi, częste podróże, czy niekoniecznie.
  • Co możesz zrobić, by podnieść swoje kompetencje.

Poczucie wartości. Mam 30 lat i nie wiem, co robić w życiu

Warto popracować nad swoim poczuciem wartości i zaufaniem do siebie. Nie jest to prosta praca, ale wiele ułatwia w życiu. Dzięki niej można z większą odwagą wejść na rynek pracy. Nie bać się nowego. Wyjść ze swojej strefy komfortu, co jest najtrudniejsze i znaleźć pomysł na siebie, z którego będziemy dumne.

Można udać się do psychologa, skorzystać z pomocy coacha. Można też sięgnąć po inspirujące książki lub filmy o rozwoju. Kilka tytułów poniżej:

  • „Żyj wystarczająco dobrze” Grzegorz Sroczyński
  • „Poczuj grunt pod nogami. Jak uciec z pułapki samorozwoju” S. Brinkmann
  • „Budowanie pewności siebie” Mary Welford
  • „Uważne współczucie” P. G. Choden
  • „Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań” G. Jacob
  • „Emocjonalne pułapki w związkach” E. Roediger, B. Stevens
  • „Kontekstualna terapia schematów” E. Roediger, B. A.Stevens, R. Brockman,
  • „Jesteś kim więcej, niż myślisz” G. R. Schiraldi
  • „Odporność psychiczna. Strategie i narzędzia rozwoju” D. Strycharczyk

I na koniec ważna uwaga. Cokolwiek postanowisz, przygotuj się na pracę, cierpliwość i konsekwencje działania. Nic nie zmienia się od razu, a każda zmiana początkowo ma prawo boleć.

    3 komentarze

  • Justa

    Mam +30, troje dzieci, najmlodsze 2,5roku. Męża który w niczym nie pomaga, nie wspiera a tylko wytyka palcem, że nie pracuje. Najmlodsze idzie zaraz do przedszkola a ja chcę do pracy. I tu mam pod górkę. Gdzie do tej pracy? Moje zdanie o sobie? – nieudacznik, bez wykształcenia, zaczęłam bać się ludzi i świata. Ciągle zamknięta w domu i tylko sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi i wiecznie pretensje że ja nic nie robie lub robię za mało bo tylko poodkurzalam i umyłam naczynia, odebrałam dzieci że szkoły, dalam im obiad ciepły, nastawiłam pranie z ich rzeczami – i to jest nic? To jest rozpacz. Pracowałam 1/4 etatu kiedys, zajmowałam się kilka lat chorą, niepełnosprawna mamą a ona dawała wycisk (zrob to, zrób tamto) mops za to mi płacił dodatkowo więc i mama z przymrużeniem oka traktowała mnie jak pracownika. Ale mam dość sprzątania, gotowania. Chcę normalnej pracy. Zaczęłam liceum i powiedziałam że skończę. Kocham malować, fotografować. Lubię szyć, dekorować, aranżować wnętrza. Ciągle robię przemeblowanie, remonty w domu. Uwielbiam prace męskie – wiertarki, skręcanie mebli, szlifowanie, naprawy sprzętów, blacharkę, gipsowanie, szpachlowanie itd. Ale takiej pracy bez szkoły nie znajdę a tym bardziej że jestem płci żeńskiej. Chciałam do sklepu na sprzedawcę, wzięli by mnie (juz bylam na rozmowach) ale pracodawcy nie podoba się że mam dzieci (ok, rozumiem bo boją się że dzieci będą chorowac itd) no i godziny – moja największa zmora – nikt poza mną, nawet ojciec dzieci nie zajmie się należycie dziećmi aby naszykować do szkoly, zawieźć, bo niestety ta melepeta nawet nie ma prawa jazdy a szkoła jest 5km od domu. Także wszystko na mojej głowie gdzie od nadmiaru już zwariowałam. Bylam zawsze chętna do ludzi, bylam aktywna społecznie a teraz zamknięta w sobie. Tak, radzili mi psychologa, bylam nawet u dwóch
    I co? I to, że psycholog nic nie pomaga, tylko słucha, żadnych wskazówek, rad. Moi rodzice nie żyją tak propo, bo tak to mialam zawsze wsparcie w mamie. Była moja przyjaciółką. Niestety teraz nie mam nikogo. Nawet tesciowej nie ufam. Z mężem to już prawie wcale nie gadam bo egoistycznie popłynął w swoje ambicje i niby coś tam zarobi. Ale na rodzine 5 osobową to serio jest bardzo mało. Nauczyłam się gospodarować w biedzie. Tak w biedzie mając 4tys miesięcznie i 3 dzieci, auto, opłaty. Za wynajem na szczęście nie płacimy dużo bo mieszkamy u moich teściów. Tak więc siedzę i rozmyślam. Chciałaby to czy tamto robić to odrazu mnie wyśmiewają, krytykują. Chciałam zająć się fotografią, kupić aparat i co? Nie bo to drogie, no tak, jak kupie to nie będzie na chleb. Chciałam malować obrazy to co? Przecież to się nie sprzeda, lepiej idz ugotuj coś i posprzątaj. Gdzy pójdą dzieci wszystkie do szkoly/przedszkola pojde zbierac jabłka albo roznosić ulotki. Jestem dobita ale nadal mam nadzieję. Jestem zagubiona, stłumiona, ale z tym walczę. Przez łzy ale walczę. Nie umiem się zabrać za siebie żeby być stanowczą i powiedzieć dość, matka idzie pracowac a ty uju siedz z dziećmi w czasie gdy masz wolne. Jaśnie pan ucieka z domu, przed obowiązkami bo wie że wszystko zrobie. Nawet jeśli pojde do pracy to po, i tak będę robić to co robiłam. Nikt mi obiadu nie da, nikt nie posprząta (no może córka najstarsza bo ma 12 lat).
    I co tu robić? Czekać aż samo przyjdzie? Chciałabym tak. Patrzę co jakiś czas oferty pracy ale do żadnej się nie nadaje. A chciałabym coś od 8 do 15. Wiem, naiwna jestem. Ale mam nadzieję. Na sprzątanie nie pójdę bo mam to w domu, na pieczarki tez nie bo tam trzeba być dyspozycyjnym, tak jak w większości firmach. I co mam robić? Myslalam o czymś własnym ale nie mam wkładu własnego. Mój ryj tez nie piękny żeby udało się znaleźć pracę np przy boku projektantki wnętrz lub fotografa. Jedynie się widzę na budowie. Ewentualnie jeszcze coś w gastronomi.
    Ah wydusiłam to z siebie.
    Pozdrawiam

    • Kinga

      Nie wiem czy to przeczytasz, ale bardzo dobrze Cię rozumiem, choć moja sytuacja nieco się różni. Mam dwójkę dzieci, przedszkolaka i 1,5 roczne. Odkąd urodziłam pierwsze dziecko, czyli prawie 5 lat temu, nie pracuję zawodowo. Mąż otworzył firmę ale branża wymagająca, więc można powiedzieć, że jest gościem w domu. Przeprowadziliśmy się do innego miasta, 70km od mojego rodzinnego domu, bo tu mąż pracuje. Nie znam tu nikogo, na początku było mi bardzo ciężko psychicznie ale teraz można powiedzieć, że chyba przywykłam. Albo zdziwaczałam? Moi rodzice jeszcze pracują, ale nawet kiedy mają wolne nie chcą zostawać z dziećmi, nawet nigdy mi tego nie zaproponowali. Jestem z dziećmi sama całymi dniami i robię dokładnie to samo co Ty. Przykro, że nie masz oparcia w mężu. To musi być dołujące. Mój mąż, choć nie ma go często w domu, nic mi nie wypomina. Sam mówi, że to musi być ciężkie i on by nie wytrzymał. Ale wie, że przy tak małych dzieciach i braku jakiejkolwiek pomocy, byłoby ciężko jeszcze pracować. Choć sama chciałabym bardzo… ale nie wiem co mogłabym robić. Wcześniej pracowałam ponad dwa lata w biurze rachunkowym jako księgowa, ale przez ten czas tyle się zmieniło w przepisach, że nie ogarniam. Czuję się na to za głupia…
      Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, ze znajdziesz swoją drogę. Pozdrawiam

      • Karolina

        Nie wiem czy to przeczytacie ale jestem w podobnej sytuacji, do tego mieszkam za granicą , samotna sfrustrowana swoją sytuacją, czasem wstaje tylko dlatego że mam dzieci, mam wrażenie że jeśli ta Beznadzieja się nie skończy to oszaleje trzymajcie się.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>