Mam 37 lat i nie mam nic
„Plan był inny”. Napisała. „Miało być piękne życie, wymarzony partner, dwójka dzieci, szczęście i poczucie spełnienia, świetna praca, ciągły rozwój, mieszkanie czy najlepiej dom, dobra okolica, sympatyczni sąsiedzi. Oczami wyobraźni widziałam to. Wiedziałam, czego chcę. Teraz mam 37 lat i nie mam nic. Nie zapowiada się, że kiedykolwiek to się zmieni”…
Przegapić moment
Jest taki moment w życiu kobiety, kiedy stosunkowo łatwo zbudować związek. Młodość sprzyja miłości, pozwala na spontaniczność i nieco szaleństwa, które jest niezbędne do związania się z kimś tak na poważnie. Potrzeba bowiem zaufania i otwartości. I chyba jednak także naiwności.
Im mamy więcej lat tym jest zazwyczaj trudniej. Bo okazuje się, że rosną wymagania, coraz lepiej radzimy sobie w pojedynkę, coraz wygodniej nam w swojej niezależności. Coraz trudniej nam zaimponować, zaskoczyć nas, czy poddać się magii chwili, bez większych zastrzeżeń. Wiemy dokładnie, czego chcemy, a czego nie. Nie umiemy się zgodzić na półśrodki. Mamy coraz mniejszą gotowość do poświęcania się.
Poza tym nie ma co ukrywać, że wybór z roku na rok staje się coraz bardziej ograniczony. Mężczyzn „bez bogatej historii” coraz mniej. A ci, co już sporo przeżyli, nierzadko nie chcą się godzić na poważne związku. To sprawia, że nasze oczekiwania się rozjeżdżają. Łatwo znaleźć kogoś na jedną czy kilka nocy, ale już o kogoś odpowiedzialnego i poważnego dużo trudniej.
To dlatego istnieje teoria, że problemem często jest czas. To, że niezwykle łatwo przegapić odpowiedni moment „na ustatkowanie się”. Zbyt długie zwlekanie i przebieranie, jak to określają nasze babcie, zazwyczaj kończy się wiecznym niezadowoleniem. Czekanie na ideał rzadko kończy się happy endem.
Chyba, że szczęśliwym zakończeniem można by było określić uchronienie się od byle jakich relacji. Jeśli tak, to długie zwlekanie ma pewną zaletę.
Nie mieć szczęścia
W życiu niezbędne jest szczęście. Jeśli czyimś celem jest zbudowanie dobrego związku, to jest to ambitny plan. Zazwyczaj analiza na sucho nie wystarcza. Potrzeba czegoś więcej… I niestety rzadko to coś od losu się zyskuje. Większości pozostaje popularny, dobry, choć nie najlepszy banał. I albo to zaakceptujesz, albo będziesz szukać w nieskończoność.
Bo prawdą jest również to, że wiele osób jednak nie osiąga tego, czego chciało. Choć bardzo dobrze do życia się przygotowali, to jednak coś „nie pykło”. Sporo osób nie umie prawidłowo ocenić swoich oczekiwań, ani też drugiego człowieka.
Ma albo zbyt wygórowane potrzeby, albo szuka nie tam, gdzie trzeba. Wzdycha do niewłaściwych facetów i ignoruje doskonałych kandydatów na męża i ojca. Kieruje się idealną wizją życia, nie bierze pod uwagę, że bycie razem to nie sielanka, ale ciągła praca. W większości związków po prostu bywa różnie, jednak ludzie potrafią to jakoś sobie poukładać, przetrwać kryzysy. Nie odrzucają od razu drugiej osoby, ale szukają swojej odpowiedzialności w tym, co się dzieje. To wymaga ogromnej odwagi.
Powód może być też banalny. Ktoś zwyczajnie nie spotkał właściwej osoby. I tyle. Wbrew pozorom to
chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie.
Mam 37 lat i nie mam nic
W stwierdzeniu tym kryje się wielkie rozczarowanie. I nieco fałszu. Bo co to znaczy nic? Czy można osiągnąć „nic”?
Na pewno w wieku 37 lat ma się przynajmniej już pewne doświadczenie, wiedzę, umiejętności i gotowość do życia zgodnie z wyznawanymi przez siebie zasadami. Każdy ma przecież coś, z czego chociaż w teorii powinien być dumny.
Problemem jest jednak to, czego się nie ma, a czego się pragnie.
„Nic” to zazwyczaj to, co uważa się, że mieć się powinno. Związek, mężczyznę, partnera, męża, dziecko lub dzieci, dom, może dobrą pracę. Pod „nic” kryje się być może całkiem fajna kariera, ale zimne i puste łóżko wieczorem. Mnóstwo ambicji, ale brak właściwych ludzi wokół, z którymi można by było dzielić się radością.
Dobrze, gdy ma się sprawdzonych przyjaciół, która zapełni pustkę i uchroni od samotności. Zazwyczaj jednak znalezienie odpowiednich ludzi to równie spore wyzwanie jak poszukiwanie partnera.
Ułożyć sobie życie
Prawdą jest, że życie można układać sobie niezależnie od wieku. Jeśli to, co mamy, nie podoba się, nam, to warto po prostu od tego wyjść. I spróbować to zmienić. Potraktować to jak wyzwanie.
Na pewno warto popracować nad swoim podejściem. Uśmiechnąć się. Nawet jeśli miałby to być wymuszony uśmiech, to uśmiechać się mimo wszystko. To pomaga.
Otaczać się ludźmi. Nauczyć się czegoś innego, nowego. Zmienić środowisko, na przykład pracę.
Przestać brać życie tak na poważnie. Odnaleźć inną receptę na szczęście. W gruncie rzeczy większość zależy od nas. Przede wszystkim to, jak patrzymy na świat i na to, co mamy.
Zostaw komentarz