Główne menu

„Mąż pracuje za granicą…a ja płaczę w poduszkę”

Emigracja zarobkowa to szansa na lepsze życie, mieszkanie, samochód, wakacje. Niestety w praktyce rozwiązanie to ma mnóstwo wad. Jednym z najważniejszych są koszta emocjonalne tego rozwiązania oraz ich skutki. Wyjazd za granicę „za chlebem” to obecnie jedna z najczęstszych przyczyn rozwodów. Odległość nie sprzyja bowiem stabilności związku. Ludzie nie wytrzymują napięć, zaczynają żyć swoim życiem i rozstają się…Najczęściej z przekąsem mówiąc, „a miało być tak pięknie…My mieliśmy to przetrwać.” Niestety nawet tak zwane „idealne” pary nie dają rady…

Gdy codzienność dzieli

Wydawać by się mogło, że rodziny rozdzielone z powodu wyjazdu jednej osoby do pracy mają dzisiaj łatwiej. Istnieją przecież tanie rozmowy telefoniczne, internet, wideo rozmowy, można inspirować się, wysyłając sobie wiadomości tekstowe, śmieszne memy i w ten sposób podtrzymywać bliskości o każdej porze dnia.

W praktyce jednak nie jest to takie proste. Z czasem coraz trudniej oddać zabawną sytuację, powtórzyć zasłyszany kawał, przekazać poruszający przekaz, bo emocje, które towarzyszyły wszystkim tym momentom wyblakły. Bo nie można było ich przeżywać razem.

Nie przybywa wspólnych doświadczeń, budujących każdy dzień. Nie ma zbyt wiele wspomnień, do kogo się przytulić na romantycznym filmie, z kim zatańczyć na spotkaniu u znajomych, u kogo znaleźć pocieszenie, gdy przychodzi zły dzień i łzy leją się z oczu. Zamiast prawdziwej bliskości jest tęsknota, ciągłe odkładanie życia na później.

Z czasem nie widzi się sensu, by dzielić się drobnymi doświadczeniami dnia codziennego. Układa się życie po swojemu, coraz lepiej radząc sobie w pojedynkę. Przyjeżdżający partner zaczyna przeszkadzać, miesza w stałym rytmie dnia, nie umie znaleźć sobie miejsca, jest jak gość, który wpada na chwilę. Powtarzają się kłótnie, nieporozumienia…W końcu przychodzi taki moment, że odlicza się minuty, kiedy w końcu On wyjedzie i wszystko wróci do normy. Bo „normalne” jest wtedy, gdy go nie ma…. Z czasem przestaje się tęsknić…Bo krótkie „widzenia” nie cieszą.

Najtrudniejsze wieczory

W dzień praca, dzieci, odwożenie do przedszkoli, szkół, przygotowywanie posiłków, sprzątanie, wspólna zabawa. Im bliżej wieczoru, tym mniej energii. Nic dziwnego, cały dom jest na jednej głowie.

Ta sama osoba odpowiada za zakupy, gotowanie, sprzątanie, naprawę drobnych usterek, płacenie rachunków, rozstrzyganie sporów dzieci, pamiętanie o ważnych wydarzeniach w szkole, pilnowanie córki czy syna. Czasami można liczyć na pomoc mamy czy teściowej, ale to jednak nie to samo, co zaangażowany i obecny mąż.

Dlatego najtrudniejsze są wieczory, kiedy poziom energii jest bliski zeru, a dzieci marudzą. Jeszcze gorzej jest, kiedy w końcu w domu robi się cicho, a nie ma się do kogo przytulić, z kim porozmawiać, zwierzyć się. Można zadzwonić, ale jednak to nie to samo…

Pojawia się smutek, a od razu po nim złość i bunt. To nie tak miało wyglądać. Ile tak można żyć…Już nie daję rady…

To przecież tylko na rok

Decyzja o wyjeździe zapada zazwyczaj wtedy, kiedy w kraju nie widzi się szans na godne życie. Bank odmówił kredytu, brakuje oszczędności, ktoś stracił pracę, a życie pod jednym dachem z rodzicami doprowadza do szału. Wyjazd za lepszą pracą jest wielką szansą. Padają deklarację, „że to tylko na rok” lub bardziej nieokreślone – „aż się odbijemy”. Jest nadzieja na lepsze jutro.

Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdy widzi się, jak dużo można zarobić na emigracji, trudno powiedzieć „dość”. Kiedy uzbierało się na samochód, chce się zgromadzić pieniądze na dom. Gdy to się udało, marzy się o pięknym wyposażeniu, a potem o tym, żeby mieć jeszcze trochę odłożonej gotówki na „czarną godzinę”. Tak mija 10-15 lat.

Życie na dwa domy

Główna przyczyna rozpadu związku na odległość to zdrada. Najczęściej decydują się na nią osoby, które wyjechały, choć to oczywiście nie norma. W myśl zasady – co z oczu, to i z serca, samotne osoby rozdzielone przez emigrację zarobkową są bardzo podatne na romans. Głód bliskości drugiej osoby mocno komplikuje codzienność, sprawia, że staje się ona nie do wytrzymania. Dlatego tak łatwo „wpaść w ramiona” innej, która jest dużo lepszą opcją, bo obecną i namacalną.

Zresztą podobne ryzyko istnieje w przypadku kobiety, która pozostaje w domu. Wtedy pomocny sąsiad, zaangażowany kolega mogą niepostrzeżenie wypełnić pustkę w życiu. Bo on jest, rozumie, pomoże, pocieszy...A na męża na co dzień nie można liczyć.

Psychologowie mówią wprost – jeśli rozłąka, to krótka, maksymalnie półroczna. Dłuższa jest ogromnym obciążeniem. Dla każdego małżeństwa – zarówno młodego, jak i tego, które przeżyło razem dziesiątki lat i wydawać by się mogło, że nic mu już nie zagrozi…

Jeśli jedna osoba musi wyjechać, najlepiej by zabrała ze sobą najbliższa rodzinę. To lepsza opcja niż życie na odległość. Niestety to, co lepsze nie zawsze jest realne…Dlatego wierzymy, że damy radę. Czasami się udaje,coraz częściej jednak nie…

    33 komentarze

  • ON ONA I DZIECIAKI

    Ja nie wyobrażam sobie takiej rozłąki

    • Sabina

      Ja miałam taka rozlonke i rozwód młodzi byliśmy mąż wybrał pieniądze zamiast rodzinę

      • Marek

        Maz wybral a ty to co rozwiodlas sie z mezem tylko dlatego bo maz pojechal zapierdalac na rodzine?

        • Anna

          Skąd wiesz że ona też nie pracowała? A po drugie pieniądze to nie wszystko,czasami zamiast pomóc tylko szkodzą

        • Załamana

          Partner właśnie wyjechał, w domu wszystko mi o nim przypomina, ja nie mogę sobie poradzić z rozłąką,.. Mimo iż jest dziecko to nie mam chce i nawet wstawać z łóżka, by cokolwiek działać. Czas przed świętami, po świętach egzaminy, dziecko w domu a ja nie mam żadnej motywacji do działania… Co to za kraj w którym jedyne czego można się dorobić to garb na plecach… Aby zarobić na nasze 4m musiał wyjechać, w miejscowości w której jest jest słaby zasięg, zanim podłącza im internet (a to może potrwać) zostaje nam tylko klikanie, on wylicza GB aby rachunek od operatora nie był zbyt wysoki a mi go brakuje, minął niecały tydzień a już schudłam 4kg, a co dalej będzie? Bliscy mnie pocieszają, mówią że dam radę, że minie kilka dni i się przyzwyczaję a ja widzę że z dnia na dzień jest coraz gorzej…

          • ZalamanA

            Mam ten sam problem .nie ma meza dopiero tydzień a ja nic jesc nie mogę. Jestem nerwowa wciaz placze …nie chce mi się zyc

      • Marta

        Tez jestem w podobnej sytuacji. Maz zjezdza na weekendy. Ale to wcale nie sprawia, ze kiedu go nie ma, teskni sie mniej… Jestesmy razem prawie 14 lat i serce mi peka ze on tam a ja tu. On tak samo cierpi. No ale za cos zyc trzeba.

      • Maszcochcialas

        Napisz jak się z tym uporała, mie też i dziecko zostawił mówiąc że tam lepsze zycie

  • Magdalena Szymańska

    Ja sobie takiego życia nie wyobrażam, choć mam koleżankę, która jest żoną marynarza i twierdzi, że już się przyzwyczaiła. Poza tym wiążąc się wiedziała na co się decyduje 🙂

  • AF

    Tkwie w takim małzenstwie juz 7 miesiecy. Niechciałam by mój mąz wyjechał …on postanowił. Przez pierwsze 5 miesiecy płakałam gdy po krotkim urlopie wyjezdzał do Anglii… Teraz juz nie płacze , przyzwyczaiłam sie i zaczynam sie zastanawiac jaki sens ma taki związek. Nie szukam i nie mam nikogo na boku aleczuje ze moje małzenstwo umiera. Nigdy nie odejde od męza ale nie gwarantuje też ze będe kochac meza jak kiedys. Podjął decyzje sam ..zostawił mnie z 2 letnia corką było mi ciężko sle nauczyłam sie zyc bez niego

    • Kama

      Jak dajesz radę?moj mąż wyjechał w czerwcu wbrew mnie i niestety mam wrażenie ze we mnie coś pękło…Nie tęsknie nawet nie mam ochoty z Nim rozmawiac

    • Darka

      Ja sie z tym nie zgadzam. Wszystko zależy od tego kto jak chce zyc. Jesli ktos lubi być sam ze soba to zaakceptuje rozlake jesli potrzebuje ciaglej uwagi drugiej osoby to taka relacja nie przetrwa dlugo

  • Lula

    Jestem w takim małżeństwie. U nas siedem lat rozłąki . Mąż za granicą, ja tu z synem i córką. Z czasem jest coraz gorzej, więzi slabną,sens życia w takim związku marnieje.Coraz częściej pojawiają się doły psychiczne i hektolitry wylanych łez. Obecnie budujemy dom, i tylko to mnie podtrzymuje na duchu,mamy cel i już nie wiele zostało do końca, wcześniej samochód jeden, drugi, wykup mieszkania rodziców, domek letniskowy. Drugi raz nie zdecydowała bym się na taką sytuację. To była nasza wspólna decyzja,myslelismy na początku, że góra pięć lat i wystarczy, a tu jednak dłużej. Nigdy nikogo nie na mówię na takie życie, owszem RAZEM tak, ale nie osobno. Czasami się zastanawiam co nam z tych rzeczy jak nam ŻYCIE przecieka przez palce,tyle tracimy każdego dnia. Coś za coś.

  • karcia

    mam to samo,tylko ja już żyję tak 5 lat, mąż wyjechał gdy najmłodsza córka miała 1,5 roku. wyjazd miał być maksymalnie na 2 lata. teraz radzę sobie sama bardzo dobrze, ale są czasem dni że mam wszystkiego dość. faktycznie gdy przyjezdza na dłużej bardzo mnie denerwuje, zakłóca mój poukładany dzień….on nie jest w temacie ze wszystkim…ja mam na głowie wszystko

    • D.L

      Ja mam trochę inna sytuacja,mianowicie mąż wyjeżdża jakieś 6 lat z tym z jest w Polsce.Zaczal wyjeżdżać jak jeszcze byliśmy para i nie było dziecka.Wyjezdza na telefon wiec z planów nici….czasem wyjeżdża na msc czasem na 2tyg wraca na 2dni czasem tydzień i tak w kolko…Niby wydaje się być ok bo jednak wraca częściej niż Ci którzy wyjeżdżają na miesiace.. Ale to wszystko już Mi się stało tak obojętnie ze nawet jak zadzwoni chce by już skończył… wraca do domu to już Mnie irytuje… A teraz mamy 10msc dziecko… Sama niewiem co już czuje … Gdy mowie może już starczy wyjazdów znajdź coś na miejscu to mówi… Tu nie zarobią tak jak tam A mamy kredyt chcemy się budować…. Ma rację… Ale czy ja to wytrzymam …. hmm raczej nasza miłość wygasa z dnia na dzień.Nie nie szukam nikogo na zastępstwo…Takie moje życie… W sumie sama wiedzialam co biorę…

  • Angela

    Maz planowo wyjechal na 3 miesiace…minely 3 lata

    • Anna

      Życie marynarzowej jest nieco inne.
      Mąż jest z nami w domu dwa miesiące.
      Zna nasze normalne życie bo po powrocie przejmuje wiele moich obowiązków.
      Jest „odprowadzaczem dzieci,kucharzem,odrabia z dziecmi lekcje. Nadrabia swoja nieobecność.
      Oczywiście, że się tęskni, ale tak jak napisała autorka- człowiek się przyzwyczaja.
      Wole tak niż być weekendową żoną.
      Marynarze siedzą na statku, nie mają kontaktu z ludźmi z zewnątrz,nie chodzą na piwo,dyskoteki czy nawet zakupy. Pracują 24/7
      Tutaj możliwość zdrady jest na prawdę niewielka.

  • Angela

    Kiedy nie ma dzieci a ty pracujesz w polsce twoje zycie kreci sie wokol ustalonego rytmu dnia praca dom obowizaki i w koncu upragniony sen. Ale kiedy pojawia sie dziecko wraz z nim pojawia sie nieodparte wrazenie samotnosci lek przed byciem sama ( czy dam sobie rade z malenstwem, czy ono bedzie go pamietalo) Kiedys dziwilam sie kobieta ktore plakaly za mezami przeciez to tylko 3 miesiace swiat sie nie zawali. Dzis kiedy sama znalazlam sie w ich skorze niewyobrazam sobie daleszego zycia na odleglosc. Czuje pustke smutek tesknote. Milion uczuc nachodzacych mnie co wieczor…

  • Angela

    Jestem w podobnej sytuacji 🙁 Mam dwoje dzieci 10 i 16lat. Mąż wyjeżdza juz 6lat …ja pcham to wszystko do przodu sama. Wydaje mi sie ,że dobrze sobie z tym wszystkim radzę, jednak sa momenty ze upadam i nie mam sił. Rozklejam sie i zwyczajnie płaczę…Mam wrazenie ze moge liczyc tylko na siebie. Mąz stał sie jakby egoista , jak protestuje i chce zeby wrócił do PL ,to zamyka mi usta , mówiac,, dawniej kobiety miały po 10 dzieci i sobie świetnie radziły ,, Nie wiem co w tym momencie robić….moje zdanie i tak sie nie liczy, wiem jedno : wszystko zmierza ku rozpadowi.

  • Daga

    Jak poznałam mojego męża, on od 10 lat mieszkał w Niemczech ze stała praca i ustatkowanym życiem, ja w Pl z etatem nauczycielki. Wychodząc za maz tez mi groziło takie życie z „dojeżdżającym mężem”. Moze to inna sytuacja, bo maz przyjeżdżalby na weekendy do domu ale jednak… Nie chciałam tak żyć, mieć wszystko na swoich barkach, wszystko znosić w pojedynkę. Dlatego tez podjęłam decyzje o wyjeździe do Niemiec. Miałam juz 30 lat jak wyjechałam, musiałam zmienić zawód, trochę sie pouczyć, zainwestować w siebie i udało sie. Jesteśmy razem, rozwiązujemy problemy razem, przeżywamy nasze małżeńskie życie wspólnie, razem. W ciagu tych 10 lat od wyjazdu, nie było ani jednego Dnia żebym żałowała swojej decyzji.

  • Sylwia

    Takie życie to nie związek . Bo przecież z sobą nie żyjemy. To układ i spotkania okazjonalne. Żyłam tak to nie była rodzina . Dlatego wyjechaliśmy razem. Życie to nie rozmowy przez Internet i spotkanie w święta. My wybraliśmy, wyjechaliśmy wszyscy. I czy jestem szczęśliwa, tak bardziej niż kiedyś. Teraz problemy są nasze .

  • Magda

    Żarty sobie robicie ? Przecież zawsze można wyjechać razem . Wyłączając sytuacje , ze ktoś jest chory , nie ma innych wymówek .

  • Żaneta

    Nie ma takiej opcji… Tylko razem!

  • Kamila

    Mój mąż wyjeżdża już 8 rok. Jechał tylko na 2 miesiące. To był nasz wybór… jakoś się nie rozpadlismy, choć momentami z trójka dzieci jest cieZko. Przeskok 10 lat i 4 miesiące;) jakoś jednak próbuje to ogarniać. Czasami nie mam siły jak dziś ale co mi da uzalanie? Nikt za mnie nic nie zrobi;)

  • Renata

    Dlatego my wspólnie podjęliśmy decyzję- gdziekolwiek ale razem.

  • Magdalena

    W życiu bym się na to nie zgodziła… Albo jedziemy razem albo żyjemy skromniej tu!

    • Dan

      Kobiety maja wiecej sensorow emocjonalnych ale suma smarów liczy sie zdrowy rozsadek , poczucie wartość i … Szacunek do siebie i innych .

    • Dan

      Szacunek , poczucie wartość , zrozumieniem … czy to wystarczy gdy hormony biorą górę …kto to wie …ten jest pozytywnie nastawiony do życia z drógim człowiekiem… ale gdy zabraknie także a może przede wszystkim z samym sobą jako człowiekiem .

  • Załamana

    Partner właśnie wyjechał, w domu wszystko mi o nim przypomina, ja nie mogę sobie poradzić z rozłąką,.. Mimo iż jest dziecko to nie mam chce i nawet wstawać z łóżka, by cokolwiek działać. Czas przed świętami, po świętach egzaminy, dziecko w domu a ja nie mam żadnej motywacji do działania… Co to za kraj w którym jedyne czego można się dorobić to garb na plecach… Aby zarobić na nasze 4m musiał wyjechać, w miejscowości w której jest jest słaby zasięg, zanim podłącza im internet (a to może potrwać) zostaje nam tylko klikanie, on wylicza GB aby rachunek od operatora nie był zbyt wysoki a mi go brakuje, minął niecały tydzień a już schudłam 4kg, a co dalej będzie? Bliscy mnie pocieszają, mówią że dam radę, że minie kilka dni i się przyzwyczaję a ja widzę że z dnia na dzień jest coraz gorzej…

  • Na24

    Mam to samo nie radzę już sobie z rozłąka. Nawet nie mam żadnej rodziny blisko to jest najgorsze co może być takie życie.

  • Kasia

    Mój mąż niedawno wyjechał na 3 miesiące i przyznam że to była jego decyzja bo ja się na to nie zgadzam. Mamy syna który do szkoły ma daleko i trzeba go wozić a ja nie ma prawka. Mąż wyjeżdżając skazał mnie na jeżdżenie z synem do szkoły autobusem a po szkole muszę po niego znowu autobusem jechać co jest strasznie uciążliwe. Strasznie dużo czasu tak tracę bo autobusy tu gdzie mieszkam jeżdżą co 2 godziny. Schudłam już dużo przez to. Po tym wszystkim mąż wrócił i minęło chwilę i on znów mówi że wyjeżdża bo zarobi więcej. Denerwuje mnie to bo pieniądze nie są najważniejsze dla mnie ale dla mnie ale dla niego widzę że są bardzo ważne. Syna tylko ja wychowuje. Do tego praca i cały dom na głowie. Gdy mu mówię żeby nie jechał to on i tak pojedzie.

  • Latynoska przygoda

    Mieszkamy za granicą z partnerką prawie od 2 lat, system pracy mam taki , że 7 dni pracuje i 7 dni wolnego tak od prawie roku . W domu raczej dzielimy się obowiązkami . Jednak ta 7 dniowa rozłąka daje się we znaki , partnerka bardzo tęskni , płacze, pojawia się zazdrość , gniew, kłótnie . To zupełnie inna sytuacja bo jesteśmy w obcym kraju , wygląda to tak ze praktycznie jest sama w domu przez 7 dni i na mnie czeka. Na wakacje jeździmy 5 razy w roku , w 7 dniowe weekendy również wyjeżdżamy . Ale to i tak nie pomaga .

    Jest nauka języka , siłownia , prywatny trener , sprzątaczka , to wyszko jeżeli tylko chce, jednak co z tego jeżeli się tęskni nie ma się na nic ochoty. 7 Dni to niby nie dużo, ale jednak się tęskni . Wyjść sama się boi, bo może być niebezpiecznie . Ja nie pracuje daleko w razie czego w 1,5 jestem w domu . Jednak na tyle daleko ze nie mogę codziennie wrócić . Jak tłumacze że przecież może wyjść na spacer , iść na siłownie , spotkać się z koleżanką, to jest tylko gorzej .

    Tak że jak by nie było 7 dni to dużo aby kogoś dopadła tęsknota . Zarabiam tyle rocznie ze w Polsce w dobrej pracy musiał bym pracować przez 10 lat , a pomimo tego i tak już myślę o powrocie. Myślę że duże znaczenie ma czy druga osoba czuje że się realizuje , że się rozwija, aby życie nie uciekało przez palce.

    Pracy na razie nie znajdzie bo brak języka , i nie jest to angielski . Jak pracowała w Polsce żyliśmy w rozłące było lżej bo miała pracę i zajęcie a teraz pozostaje tęsknota. Trudna sytuacja nie wiem jak ją rozwiązać . Wracać teraz nie chce . Całe pieniądze inwestuje .Planuje wrócić do Polski, uważam ze życie w Polsce jest na wysokim poziomie, dobra jakości usług i na dobrym poziomie bezpiecznie czysto i stosunkowo nie drogo w porównaniu innych krajów. Wrócę jak będę miał rozkręcony biznes aby powrót wiązał się lądowanie na poduszkę powietrzną bez szoku finansowego .

    Jednak nie wiem gdzie szukać porady , jak nam pomóc . Jesteśmy jeszcze młodzi całe życie przed nami.

  • Miłosz

    Ja we wrześniu 2022 wyjechałem do Norwegii, zostawiłem swoją kobiete samą z dziećmi, nie moge liczyć na pomoc rodziców bo oni przeważnie już od dawna zaczęli myśleć tylko o sobie. Wróciłem na święta w grudniu ’22 na 3 tygodnie i znów wyjechałem na kolejne 2 miesiące. Wróciłem pod koniec marca 2023, znalazłem pracę, było nawet fajnie pięknie w trakcie lata gdy pracy jest pełno i zarobki też były jak na polskie warunki super (4600-5400 zł netto). No właśnie ale pięknie było do czasu dopóki nie przyszło mi zapłacić 2500 zł za wynajem już z czynszem + 1300 zł wyrównania za pół roku za gaz i wode, razem 3800. Jakby tego było mało coraz więcej pracowników w firmie której pracuje mówią że będą zwalniać na zime i z każdym kolejnym chłodniejszym miesiącem coraz słabsze wypłaty.. Polska to nie kraj dla młodych rodziców z dziećmi, brak jakichkolwiek perspektyw. Tu jest tylko iluzja i obłuda. Dodam do tego że moja od kwietnia szuka pracy, mamy październik i nadal nic… Jedyne ale sensowne wyjście na ten moment to powrót do Skandynawii.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>