Mieszane uczucia – dlaczego się pojawiają?
Czy można jednocześnie odczuwać smutek i radość? Strach i ekscytację? Owszem, można. Tak właśnie działają mieszane uczucia, czyli specyficzny stan, kiedy sprzeczne emocje ogarniają człowieka w dokładnie tym samym czasie. Często doświadcza się tego w kontekście miłosnym – jest wielka miłość, ale zarazem masa wątpliwości, które podważają sens dalszego bycia razem.
Pomijając „dziwność” mieszanych uczuć, nierzadko są one po prostu bardzo wyczerpujące. Sprzeczność w doznaniach zajmuje myśli i utrudnia podejmowanie decyzji, lecz wbrew pozorom, to wcale nie musi oznaczać słabej woli, niezdecydowania czy emocjonalnej niestabilności.
Czym są mieszane uczucia?
Pod kątem psychologicznym to bardzo ciekawe i nieco tajemnicze zjawisko. W tym samym czasie pojawiają się przeciwstawne emocje – czuć coś pozytywnego, ale też negatywnego. I owe emocje dotyczą jednej i tej samej rzeczy, a więc jest radość na myśl o dalekiej podróży, i jest też wielki strach, świadomość czyhających po drodze zagrożeń i konsekwencji odważnej wyprawy.
Co ciekawe, mieszanych uczuć bardziej doświadczają starsi, co może mieć związek z życiowym doświadczeniem – bardzo młodym osobom świat częściej wydaje się czarno-biały i nie zdają sobie oni jeszcze sprawy ze wszystkich rzeczy, jakie wiążą się z dorosłością. Ale ten stan znają już dzieci, które na przykład lubią i jednocześnie nie lubią swojego przedszkola.
Mieszane uczucia są dość typowe dla wydarzeń przełomowych, ponieważ następuje koniec ważnego etapu i wejście w nowy, czyli na przykład czuć szczęście z powodu awansu, ale dochodzi do tego również żal, że trzeba rozstać się z fajnym zespołem, i obawa, że nowe obowiązki przerosną, więc może w sumie lepiej by jednak było zostać na starym miejscu.
Dobrze, chociaż też źle
Intensywność mieszanych uczuć nie jest taka sama. To zależy od skali ważności – coś istotnego, jak związek, będzie spędzać sen z powiek, lecz przy drobiazgach sprzeczne odczucia szybko powinny odejść w niepamięć. Właśnie stosunek do partnera jest szczególnie podatny na wewnętrzne sprzeczności, co nasila się, kiedy trzeba zdecydować na przykład o wspólnym zamieszkaniu albo ślubie.
Podobnie jest w sprawach zawodowych. Zazwyczaj praca nie jest w stu procentach idealna i są do niej zastrzeżenia – do charakteru obowiązków albo do konkretnych ludzi. I nie zawsze roboty się nienawidzi, tak że kompletnie nie ma w niej nic dobrego, stąd niejasny status nastroju i brak jednoznacznej odpowiedzi, co ostatecznie się o swoim położeniu myśli.
Odnośnie przeszłości też można tak czuć, bo niby dzieciństwo było udane, choć patrząc głębiej, to ma się do rodziców całkiem sporo zastrzeżeń.
Niejednoznaczność wykańcza
Ambiwalencja uczuć potrafi być prawdziwą torturą. Przez to, że nie można zdecydować, człowiek jest ciągle w rozterce, rozważa dziesiątki alternatywnych scenariuszy i jeszcze na dokładkę się obwinia o chwiejność oraz zero konkretnych decyzji. Najgorzej, gdy nie są to tylko luźne rozważania, tylko naprawdę trzeba jasno się określić – w lewo czy w prawo.
Niepewność odbiera poczucie sprawczości i bezpieczeństwa, dlatego mieszane uczucia mogą dać bardziej w kość niż te jednoznacznie negatywne emocje, bo przy nich przynajmniej wiadomo na czym się stoi. A tutaj? Dręczy rozdarcie między dwoma sprzecznymi stanowiskami, i każde wyjście wydaje się równie korzystne, co błędne. I tak jak dobra albo zła emocja daje impuls do zmiany, tak przy mieszanych uczuciach właśnie tego impulsu
brakuje, co potęguje nieprzyjemne doznania.
Ambiwalencja często działa blokująco i gmatwa życiowe wybory, ale warto się przy tym zastanowić, skąd w ogóle się bierze. Bo bywa, że wewnętrzny spór jest efektem nacisków otoczenia, wynika z danej kultury i wymogów społeczności, i bez tego wcale nie miałoby się tylu irytujących, sprzecznych przemyśleń. Lub jest to podyktowane empatią bądź wyrzutami sumienia, jako że nasze położenie zazwyczaj jakoś wiąże się z innymi ludźmi – cieszę się, że szef musząc kogoś zwolnić wybrał koleżankę, bo wciąż mam pracę, choć przykro mi, że bliska osoba wylądowała na bezrobociu.
Do czego to w ogóle potrzebne?
Mieszane uczucia są męczące, ale może coś dają? To prawda, że nasz mózg lubi proste komunikaty, a samopoczucie wyraźnie się poprawia, gdy sytuacja robi się klarowna, bez niedomówień – dreszczyk niepewności jest dobry tylko w rozsądnych dawkach. Jednak zbyt duże uproszczenia też mają swoje wady, ponieważ sprawiają, że do wielu kwestii podchodzi się bardzo radykalnie, bez chęci zrozumienia drugiej strony, wręcz roszczeniowo, a nie każdy problem da się rozwiązać chirurgicznym cięciem.
Dopuszczając sprzeczne emocje do głosu można zyskać szerszy ogląd pola, zobaczyć kontekst czy po prostu dać przyzwolenie na zwykłe, ludzkie zachowania – bo w tym mieści się ograniczona zgoda na popełnianie błędów. Bo na przykład, czy rzeczywiście zerwanie jest najlepszym krokiem? Może tak, ale może nie, jeśli bojowe nastawienie wynika nie z regularnie popełnianych podłości, a z kilku błahych wpadek, rekompensowanych z nawiązką przez te dobre rzeczy. Wsłuchując się w oba głosy łatwiej podjąć korzystniejszą dla siebie decyzję.
To też często pokazuje przyczyny niezadowolenia, które próbuje się ignorować, bo przecież bardzo kocham swojego męża i nie chcę od niego odchodzić, dlaczego zatem czuję momentami do niego ogromną, niezrozumiałą złość? Po dłuższym namyśle wychodzi, że najpewniej z powodu tego, iż po raz kolejny zrobił coś, czego nie lubię, a dzieje się tak, ponieważ obawiam się powiedzieć mu to prosto w oczy.
A może już czas dorosnąć?
Wiele osób mylnie zakłada, że mieszane uczucia to efekt niedojrzałości, chwiejnego charakteru, słabego mentalu. Zdaniem psychologów, jest dokładnie na odwrót – sprzeczne emocje pojawiają się właśnie u osób, które są dojrzale emocjonalnie. Nie mówimy tu bowiem o zwykłym niezdecydowaniu, kiedy czynnikiem blokującym jest niechęć do podjęcia ryzyka, lęk przed nieznanym, wygodnictwo. Doświadczanie zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji świadczy raczej o emocjonalnej złożoności i dojrzałym podejściu do
własnych uczuć – nierzadko dałoby się je wygodnie zignorować i pójść łatwiejszą ścieżką.
Wewnętrzny konflikt daje głębszy wgląd w siebie, i to nie on jest zagrożeniem, ile sposób postępowania. Rozważania są przydatne dla osobistego rozwoju – pozwalają się uczciwie ocenić, otwierają oczy na doświadczenia, zmniejszają ryzyko życiowych błędów, ułatwiają zdrowe relacje z innymi ludźmi. Jeśli jednak na samych rozważaniach się kończy, to faktycznie trudno mówić o udanym zakończeniu.
Przy mieszanych uczuciach łatwo wpaść w pułapkę wiecznych teoretycznych rozważań i przesadnie drobiazgowego analizowania swoich przeżyć. Po angielsku ładnie się to nazywa overthinking – myślimy za dużo i do niczego to nie prowadzi. Bo zaprowadzić powinno.
Zostaw komentarz