Miłość dojrzała zmienia nas na lepsze
Każda z nas dąży do miłości i gdy o niej myślimy, pragniemy relacji dojrzałej, pełnej, prawdziwej. Jednak czy istnieje recepta, która pozwala nam wnieść się ponad przeciętność i cieszyć się uczuciem, które nas ubogaca i zmienia na lepsze?
Miłość dojrzała to motywacja
Każde wnioski psychologów zmierzają do tego, że charakter człowieka kształtuje się w ciągu pierwszych pięciu lat życia. Okazuje się jednak, że to nie do końca prawda.
Osoba, która kocha prawdziwie, potrafi się zmieniać – dla siebie, drugiej osoby, związku.
Lew-Starowicz w jednej z książek zauważa, że: „podrywacze stali się przykładnymi ojcami rodzin, a zrzędliwe kobiety – wyrozumiałymi żonami. (…) Miłość może dać kłam twierdzeniu o niezmiennej naturze ludzkiej”.
Dalej podkreśla, że mogą być to trwałe zmiany, o ile osoba doświadcza miłości dojrzałej. Takie uczucie pozwala zmienić spojrzenie na życie, poglądy, a nawet pozornie trwałą hierarchię ważności, wyznawane wartości i tryb życia.
Czym zatem jest wspomniana miłość dojrzała?
Niestety łatwiej ją opisać niż jej doświadczyć.
Dojrzała miłość ma mniej wspólnego z wiekiem, więcej ze zmianami, których doświadcza.
Miłość dojrzała to nie emocje
To nie pocałunki, to nie elektryzujący seks, piękno ciała, ale akceptacja zmian fizycznych oraz podążanie tę samą drogą, mimo perturbacji oraz niekorzystnych czynników zewnętrznych. To głębsza, bardziej angażująca forma relacji.
To świadomość, że w każdym związku pojawiają się lepsze i gorsze momenty. I nawet kiedy pojawiają się gorsze chwile, para wie, że ten czas minie i by szybciej odszedł do przeszłości, warto dbać o związek.
7 komentarzy
Cała prawda. Ciekawy artykuł.
W punkt. A jeśli przyjdzie kryzys, to warto zrobić bilans dobrych i złych chwil. Jeśli te pierwsze przeważą – walcz o swoje. Nie ma nic gorszego niż przyglądanie, jak miłość przestaje być twoją.
Prawda, o miłość trzeba walczyć i zabiegać o nią.
Ale motywacja w tym artykule 😉
Czy to miłość jest dojrzała? Czy to do miłości trzeba dojrzeć:) Ja kochałam raz za bardzo, chciałam za dwóch, chciałam wszystko uleczyć, chciałam walczyć o niego jak lwica. Przegrałam walkę o wspólne życie, o rodzinę, wybrałam spokój dla siebie i dziecka. Po latach mam z byłym mężem dobre relacje ale przy naszych spotkaniach zawsze czuję wewnętrzny żal, że on o nas w ogóle nie walczył. Pierwsza, młodzieńcza miłość zawsze gdzieś tam już będzie w sercu. Pomimo upływu czasu i założenia przez niego drugiej rodziny, ja ciągle jestem gdzieś z tyłu….może ze strachu przed kolejną porażką a może z wygody życia samemu.
Piękny tekst 🙂
Dziękuję 🙂