I myślę o tym, że trzeba jechać dalej…
Kolejny odcinek z cyklu „kobieta po 30-stce z pasją”. Tym razem naszą bohaterką jest motorniczy tramwaju, kobieta, której śniło się, że prowadzi autobus…by w konsekwencji zasiadła w pojeździe szynowym. Anna Rapkiewicz była jedną z pierwszym kobiet prowadzącą tramwaj w Bydgoszczy.
kobietapo30.pl: Motorniczy tramwajów…Kiedy podjęła Pani decyzję, że chce pracować w tym zawodzie?
Anna Rapkiewicz: Może to zabrzmi dziwnie, ale kiedy byłam bez pracy, śniło mi się, że jeżdżę autobusem. Mąż stwierdził, że pewnie nie dam rady, bo wtedy jeździły jeszcze ikarusy (manualna skrzynia biegów, brak systemów elektronicznych – dopowiedzenie kobietapo30.pl). Zaproponował, abym spróbowała tramwajem. I tak się zaczęło.
To było w 2005 roku. Zaczęłam ogarniać temat i w grudniu 2005 roku rozpoczęłam kurs na motorniczego tramwaju, po czym w kwietniu 2006 roku rozpoczęłam pracę w MZK w Bydgoszczy. W tym roku mija 9 lat.
kobietapo30.pl: Gratulacje. Co jest w Pani pracy najciekawszego, a co najtrudniejszego?
Anna Rapkiewicz: Ciekawego? Są różne sytuacje na drodze, różne sytuacje z pasażerami, które uczą pewności siebie jak i asertywności. Lubię jeździć zarówno autem jak i tramwajem. Nie ma sytuacji tak trudnych, aby mogły przerosnąć. Z biegiem czasu nabiera się „umiejętności” przewidywania pewnych sytuacji.
kobietapo30.pl: Jak traktują Panią koledzy w pracy?
Anna Rapkiewicz: Nie ma rozdziału no to czy jestem kobietą, czy nie. Traktujemy się wszyscy na równi. Wykonujemy tę samą pracę, nie ma taryfy ulgowej. Jak zaczynałam pracować byłam jedną z najmłodszych motorniczych i jedną z nielicznych. Wtedy bardziej zwracali na mnie uwagę w pełni pozytywnie oczywiście (uśmiech – przyp. kobietapo30.pl). W chwili obecnej jesteśmy mniej więcej pół na pół kobiety i meżczyźni.
kobietapo30.pl: Trudne sytuacje na drodze, np. z kategorii kierujący autem nie zauważył tramwaju, który ma pierwszeństwo przy zjeździe z ronda?
A.R: Trudne sytuacje to oczywiście kolizje i wypadki. Moja pierwsza kolizja była po trzech miesiącach pracy. Przy Klaryskach wjechał mi w kabinę autobus linii 94 (jeździły wtedy jeszcze starą trasą, obecnie to 84). Miałam też wypadek na ulicy Focha, będąc w 4 miesiącu ciąży. Pan zajechał mi drogę uderzyłam w niego a on w samochód przed nim. Były dwie osoby ranne. Proszę mi uwierzyć to ogromny stres, ponieważ odpowiadam za życie i zdrowie pasażerów.
kobietapo30.pl: Jeśli o nich mowa…Problemy z pasażerami?
A.R: Problemy z pasażerami są przeróżne. Z reguły sami sobie je stwarzają. Bywają osoby miłe i sympatyczne. Potrafią zapytać, co słychać, powiedzieć „dzień dobry” i przede wszystkim rozumieją, że zdarzają się sytuacje na drodze niezależne ode mnie. Ale są i tacy, którym wystarczy błaha sytuacja, aby użyć niecenzuralnych słów pod moim adresem. Staram się nie denerwować takim rzeczami i myśleć o tym, że trzeba jechać dalej.
kobietapo30.pl: To praca dla silnych kobiet? Jakich cech charakteru nie może tu zabraknąć?
A.R: Jest to praca dla osób silnych psychicznie i emocjonalnie. Praca w ciągłym stresie i nie dla wszystkich. Trzeba mieć pewne predyspozycjami, no i przede wszystkim lubić swoją pracę. Jest to mniej więcej na zasadzie szkoły przetrwania. Jak przetrwam pierwszy rok, to potem zleci (uśmiech). Co ważne trzeba często podejmować szybkie decyzje w odniesieniu do sytuacji na drodze jak i pasażerów. Trzeba być osobą zdecydowaną.
kobietapo30.pl: Życiowe motto?
A.R: Życie jest krótkie, należy czerpać z niego garściami.
2 komentarze
Podpisuję się pod tym mottem na samym końcu.
Ja też 🙂