Po co nam zwierzęta domowe?
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta” – pod tym zdaniem z pewnością podpisze się mnóstwo ludzi. Nasze podejście do braci mniejszych mocno się zmieniało na przestrzeni wieków, dzisiaj to już nie tylko siła robocza i źródło pożywienia, ale też przyjaciele. Pełnoprawni członkowie rodziny, albo i od ludzi ważniejsi.
No właśnie, czy w swojej miłości do zwierzaków nie posuwamy się ciut za daleko? To świetnie, że krzywdzenie zwierząt nie jest już czymś normalnym i akceptowalnym, że staramy się ograniczać ich cierpienie i traktować bardziej humanitarnie, da się jednak zauważyć, że w niektórych przypadkach miłość do zwierząt przybiera co najmniej dyskusyjne formy.
Nie tylko przyjaciel
Obcowanie ze zwierzętami ma na nas, ludzi, zbawienny wpływ. Domowe czworonogi uczą odpowiedzialności, pomagają szybko rozładować stres i napięcie, są fantastycznymi towarzyszami zabaw dla dzieci, dla dorosłych zresztą też. Nie bez powodu mali pacjenci podczas rehabilitacji współpracują z konikami albo pieskami, odwiedzają delfinarium, głaszczą króliczki, a i przy starszych coraz częściej stosuje się takie metody. Obecność ulubionego zwierzaka działa kojąco, również dlatego, że zwierzę jest bardziej wyrozumiałe – człowiek, nawet gdy opiekuje się chorym z pełnym oddaniem, nie zawsze umie ukryć zniecierpliwienie, widać po nim zmęczenie i irytację. Zwierzę takich emocji nie okazuje, z tą samą łagodnością po raz setny z rzędu poda spadające kapcie, nie przewróci oczami że ktoś człapie do łazienki w tempie żółwia, będzie zawsze patrzył z oddaniem i współczuciem.
Nic dziwnego, że zwierzęta tak chętnie wykorzystuje się do ocieplania swojego wizerunku i budowania pozytywnej legendy. Bo bardzo często zakładamy, że jak ktoś ma i lubi zwierzęta, to nie może być złym człowiekiem. Tymczasem ta miłość bywa bardzo zwodnicza, wygląda na wielkie przywiązanie, ale stoją za nią pobudki bynajmniej nie szlachetne. Wielu zbrodniarzy i zwyrodnialców lubiło otaczać się czworonogami. Głównie po to, by mieć stworzenie, nad którym można non stop okazywać swoją wyższość – tak się składa, że uchodzący za wielkiego miłośnika zwierząt Adolf Hitler najbardziej upodobał sobie owczarki niemieckie, a więc psy, które łatwo nauczyć bezwzględnego posłuszeństwa i lojalności wobec pana. Publiczne głaskanie bezbronnych sarenek czy fotografowanie się w czułych pozach z końmi zawsze pomagało zdobyć sympatię – no ktoś taki nie może być przecież potworem! Z drugiej strony, zwierzak może stać się przedłużeniem penisa, jak sportowe auto – też nie przypadek, że tak zwani ‘prawdziwi mężczyźni’ chętnie otaczają się psami budzącymi przerażenie bądź też biorą sobie na domowego pupilka na przykład tygrysa albo chociaż pytona.
Miłość zupełnie za darmo
Chomika, kota, papużkę czy gekona pod swój dach nie zawsze bierzemy tylko dlatego, że po prostu lubimy zwierzęta i chcemy, by nasz dom stał się pełniejszy i weselszy. Najpopularniejsza opinia o czworonogach? Kochają bezwarunkowo, dlatego są lepsze. O właśnie. Dokładnie ta idea przyświeca wielu ludziom. Po co mi dziewczyna/facet, wezmę sobie psa i starczy. Żadnego jazgotania, pretensji, oczekiwań, wymagań. Dasz michę, pójdziesz na spacer, rzucisz patykiem, a pies pokocha cię jak szalony. Zwierzę po prostu znacznie więcej przetrzyma, wybaczy wszystko. Jeśli zrobi coś nie tak, można wygonić z kanapy i szybko zrozumie swój błąd, a człowiek? Będzie się odgrywał. Oczywiście, nie zawsze to takie proste, ale przecież nie trzeba brać owczarka kaukaskiego, wystarczy jakieś potulne szczenię łatwe do ułożenia.
Można powiedzieć, że domowy zwierzak jest łatwiejszy i wygodniejszy w obsłudze niż człowiek. Cokolwiek mu dasz, będzie piszczał z radości, do szczęścia wystarczy mu to, że zadowala właściciela. Zwierzę nie zrobi ci krzywdy, a nawet jeśli, jest na to racjonalne wytłumaczenie. Jak zwierz strzeli focha, zwykle wiadomo dlaczego, kiedy focha ma żona lub mąż, ciężko dociec co się za tym kryje. A jak trzeba wtedy przepraszać! Ludzkie działania zwykle mają motywy trudniejsze do odszyfrowania, u zwierząt to bardziej czytelne, a przynajmniej tak się wydaje, bo zawsze można zwierzęce odpały przetłumaczyć po swojemu i nikt nie zaprotestuje. Jak nie spojrzeć, racja zawsze po naszej stronie. Racja i dominacja.
Człowiek jest panem zwierzęcia i dokładnie tak się czuje. Tu wszystko zależy od niego. Zwierzę nie zmusza do takiego wysiłku jak to ma miejsce w związku. Zwierzak nie spojrzy na ciebie karcąco, jeśli postąpisz niewłaściwie. Nie zada kłopotliwego pytania, nie odpyskuje, nie poskarży kolegom lub mamusi. Nie, taki pies przyjdzie i położy łapy na kolanach, patrząc z bezgraniczną ufnością i oddaniem. Ilu ludzi da ci coś takiego?
Zamiast człowieka
Związek ze zwierzęciem jest dla niektórych idealnym substytutem normalnych międzyludzkich relacji. Bo nie licząc psychopatów, każdy człowiek ma potrzebę bliskości, chce się kimś opiekować i czuć ważnym, tyle że nie wszyscy są gotowi na to, by wziąć odpowiedzialność za drugiego człowieka. Za dziecko chociażby. Dlatego często zabiegani ludzie decydują się na kompromis – na bobasa jeszcze mnie nie stać, ale żeby nie być bezdusznym samotnikiem, wezmę sobie zwierzaka. I traktują go jak własnego potomka, rozpieszczając, dostrzegając w nim ludzkie cechy, nazywając swoim ‘ukochanym dzieciaczkiem’.
Bywa, że zwierzę w ogóle zastępuje ludzi. Zafiksowani na punkcie zwierząt dość często nie dogadują się z własnym gatunkiem i ciężko im znaleźć przyjaciół, życiowego partnera, z rodziną też nie po drodze. Zazwyczaj argumentują to ludzką podłością, bo ktoś ich kiedyś oszukał, zawiódł, złamał serce, śmiertelnie obraził. Ktoś po prostu ma dość ludzi i próbuje sobie te niepowodzenia wynagrodzić kontaktem z naturą. Czasami ta niechęć jest tak głęboka, że ciepłe uczucia zarezerwowane są wyłącznie dla zwierząt, nad człowiekiem i jego cierpieniem nie ma się co pochylać, to zwykła swołocz, każdy, bez wyjątku, sam sobie zresztą ten podły los zgotował. Druga sprawa, pomóc zwierzęciu jest łatwiej niż ludziom, a wdzięczność sto razy większa.
Oczywiście to nie tak, że każdy kochający zwierzęta to obłudnik nienawidzący ludzi, a pomaganie zabiedzonym zwierzakom to czysty lansik – mnóstwo ludzi darzy szczerą sympatią wszystkie boże stworzonka i pochyla się nad każdą krzywdą z dobroci serca, a nie wyrachowania. W dodatku miłość do zwierząt to nierzadko jedyna szansa na jakąkolwiek bliską więź i czułość. Widać to bardzo u starszych ludzi, którym umarł małżonek, dzieci daleko, znajomych jak na lekarstwo. Samemu smutno i ciężko, a wtedy zwierzak przychodzi z odsieczą. Z ukochanym pupilkiem wiążą może i dziwne relacje, bo nie każdy rozumie sypianie z piesiem i jadanie z nim z jednego talerzyka, ale dzięki temu nie popada się w totalne odrętwienie, bo zwierz zmusza do aktywności, jest z kim ‘pogadać’, jest się potrzebnym. Zwierzę zapełnia bolesną pustkę w życiu, bo ukochana osoba odeszła albo przeżyło się wielki miłosny zawód. Łatwo się śmiać ze starych panien otoczonych kotami, ale w sumie co złego jest w tym, że swoją potrzebę kochania przelało się na futrzaka? Źle jest dopiero wtedy, gdy pojawia się patologia.
A co tutaj się wyprawia?
Nie tylko związek z drugim człowiekiem może być toksyczny, miłość do zwierzątek też wcale nie tak rzadko przybiera niezdrowe formy. Nie zawsze to działanie świadome, choć gdy się podejmuje decyzję o nowym lokatorze to warto się o nim co nieco dowiedzieć. Bo to właśnie jest najczęstszy błąd – zwierzaka traktuje się dokładnie jak człowieka. Dba się o zwierzaczka, a jakże, tyle że nie są to ani trochę jego prawdziwe potrzeby. Nieświadomie przenosi się ludzkie zachowania na zwierzęta, wychodząc na przykład z założenia, że jeśli branie na ręce to świetny sposób na uspokojenie dziecka, to w przypadku czworonoga sprawdzi się tak samo dobrze. A nie zawsze tak jest, w ten sposób można wysyłać pupilowi sprzeczne sygnały, utrwalać w nim agresywne zachowania, wpędzać w nerwicę. Zwierzęta lubią pieszczoty, ale niekoniecznie chcą być przytulane i całowane jak dziecko. Pies chętnie bawi się z panem piłeczką, ale czy lubi gdy się go wozi po parku w modnym wózeczku zamiast dać wybiegać? Czy zwierzętom potrzebne są wymyślne fryzury, ubranka, makijaże, piętrowe domki z mebelkami i wyrafinowane, ludzkie jedzenie?
A co z uczeniem przeróżnych sztuczek? To takie urocze, że pies przybija nam piątkę, tylko czy ktoś widział, by psy robiły to między sobą? Nie, dla nich to nienaturalne, ale zwierzę, ponieważ lubi gdy pan jest zadowolony, robi te wszystkie dziwaczne rzeczy. I nawet nie chodzi o to, że uczenie sztuczek jest złe samo w sobie, bo dzięki temu można przecież nawiązać ze swoim ulubieńcem głęboką więź, a on często autentycznie to lubi. Problem raczej w tym, że zdaniem niektórych właścicieli zwierzę musi się tych rzeczy nauczyć, w przeciwnym razie jest bezużyteczne, tępe i złośliwe, za co należy je ukarać bądź oddać. No i nie bierze się też często pod uwagę, że zwierzę tak samo jak człowiek przechodzi przez różne cykle swojego życia, nie jest przez cały czas słodkim, rozbrykanym szczeniaczkiem, w pewnym momencie woli mieć więcej spokoju, bo już nie ma siły ani ochoty na skakanie przez przeszkody. A nie każdy właściciel chce to zrozumieć. Jeśli zwierzę to gadżet i rozrywka, zawsze jest wkurzenie, że zabawka się popsuła.
Groźnie robi się i wtedy, gdy chęć troszczenia się o zwierzęta jest tak wielka, że staje się obsesją. Do domu zabiera się wszystkie zabiedzone przybłędy, nie mając niestety ku temu warunków. Ma to już swoją nazwę: animal hoarding, czy po naszemu: zbieractwo zwierząt. Brzmi okropnie, bo takie jest w istocie – ‘ratowane’ zwierzęta żyją w fatalnych warunkach, głodują, chorują, zagryzają się wzajemnie. Zbieracz sądzi, że się swoimi podopiecznymi właściwie zajmuje, nie widzi tych wszystkich zaniedbań i stale powiększa stadko, nie może się temu oprzeć. Skąd się to bierze? Zwykle z jakichś nieprzepracowanych traum z przeszłości, na przykład śmierci kogoś bardzo bliskiego, albo idzie to w parze z innymi problemami natury psychicznej, jak nałogi, zaburzenia urojeniowe czy nerwica natręctw.
Nie tylko w różowych kolorach
Dużo mniej niebezpieczne, ale też na swój sposób niepokojące jest traktowanie człowieka jako największego szkodnika przy jednoczesnym gloryfikowaniu zwierząt – te są wyłącznie szlachetne, dobre, mądre i wspaniałe, prawdziwymi bestiami są ludzie. W zasadzie to człowiek w ogóle powinien przepraszać za to, że istnieje i ma czelność korzystać z zasobów Ziemi, przeszkadzając zwierzętom. I co ciekawe, takie podejście często prezentują ludzie, którzy z prawdziwą naturą mają dość ograniczony kontakt.
To niezupełnie tak, że kiedyś zwierzęta traktowano z większym okrucieństwem. Ludzie przez długi czas żyli razem ze zwierzętami, w całkiem udanej symbiozie, po prostu ich wzajemne relacje były zupełnie inne od tych współczesnych. Odkąd żyjemy w miastach zwierzęta przestały być tak naturalną częścią naszego świata, stały się czymś na swój sposób unikalnym. A przede wszystkim są to zwierzęta domowe, oswojone, coś zupełnie innego niż dziko żyjący aligator, hipopotam, hiena czy tygrys. Tymczasem nawet dorośli zdają się wierzyć w to, że świat zwierząt wygląda jak ten w „Królu Lwie” i „Madagaskarze”.
Że ludzie bywają wobec siebie okropni to fakt. To jednak wcale nie znaczy, że zwierzęta nie mają żadnych grzeszków na sumieniu. W domu zwykle tego nie widać, bo chomik czy jaszczurka nie muszą o nic walczyć, jedzenie dostają za darmo, podobnie miejsce do spania, ulubione zabawki. A gdy pies zbyt gwałtownie próbuje zdobyć przewagę nad innym psem do akcji wkracza człowiek, tak że nie widać na co pieski stać, gdy na poważnie zareagują zgodnie ze swoim instynktem. Zwierzęta nie są bezmyślnie okrutne? Wystarczy trochę dużej poobserwować kota, który potrafi zabić mysz albo ptaszka wcale nie z głodu, bo ma zawsze pełną miskę, ale dla zabawy. Bo taki właśnie jest kot. No ale zwierzęta nie mają inteligencji i rozumu jak ludzie! Skoro tak, to widać pewną niekonsekwencję w mówieniu o wielkiej mądrości zwierząt – albo są inteligentne i rozróżniają dobro od zła, albo nie.
Również na linii zwierzę-człowiek bywa różnie, domowy ulubieniec może się okazać kompletnie nieposłuszny, agresywny i niebezpieczny dla otoczenia. To wina ludzi, źle go wychowali! Znowu zgoda, tyle że łagodność zwierząt domowych wynika nie z ich dobrej natury, lecz z tego, że ktoś kiedyś te zwierzęta poskromił. W przeciwnym razie dwuletni szkrab nie byłby w stanie bawić się z ogromnym psem, a o posadzeniu go na konika nie byłoby w ogóle mowy. Słowem, wiele pozytywnych zachowań ze strony domowych zwierzaków jest w dużej mierze zasługą tego, że człowiek zmienił ich pierwotną naturę. I właśnie dlatego zwierzakom należy się opieka, bo to z winy człowieka stały się bezbronne i niezdolne do życia w dziczy, na wolności. Ale chyba nie powinno się przy tym zapominać, że to mimo wszystko nie są ludziki na czterech łapach.
8 komentarzy
Lubię futro w domu 🙂 mam dwa koty i dużą psicę. Nieraz bardziej ich lubię niż ludzi to racja z tym poznawaniem gatunku ludzkiego
Jak mówi wielu właścicieli psów- są to czasem jedyne istoty cieszące się na nasz widok 🙂 a i pogadać jest do kogo…
podpisuję się pod tym!!
Niektórym ten artykuł powinien dać do myślenia
nie dał – nie będę mieć zwierząt! Nie stać mnie niestety
Zdecydowanie..
Zbieractwo zwierząt jest strasznym zjawiskiem :/
W pełni się zgadzam z tym, że teraz uwielbienie zwierząt przybiera zbyt przesadne formy. Jako że bardzo lubię alpaki zainteresowałam się trochę tym tematem. Często w internecie można spotkać się z alpakami, które ludzie biorą do domu i traktują jak domowego pupila. Bez żadnej wiedzy o nich, chcą sobie zrobić słodką przytulankę z realnego zwierzęcia, które lubi towarzystwo ludzi, ale przede wszystkim innych zwierząt swojego gatunku… Szkoda, że ludzie często wolą przesadzić w jedną lub w drugą stronę, niż znaleźć złoty środek :/