Nie mam marzeń, mam cele i konsekwentnie je realizuję
Napisała do nas Basia i od razu oczarowała nas swoją energią i pozytywnym nastawieniem:
„Mam na imię Basia i jestem kobietą po 30, mało tego … od 15 lat jestem ratownikiem wodnym, od 10 lat ratownikiem medycznym … Do wykonywania tego zawodu niezbędna jest pasja, nie można inaczej. Odkąd nauczyłam się pływać, marzyłam, żeby być ratownikiem WOPR.
W przeciągu pół roku poprawiłam na tyle swoje wyniki, że byłam jedną z najlepszych na kursie. Potem zdobyłam kolejne stopnie, prowadziłam kursy dla innych, udzielałam się społecznie, uczyłam pierwszej pomocy. Z czasem rodziła się we mnie chęć posiadania głębszej wiedzy medycznej.
Nie chciałam być lekarzem, pielęgniarką – oni pracują w szpitalu w jednym miejscu. Ja chciałam być w ruchu, chciałam być tam, gdzie coś się dzieje (…).
Kocham swoją pracę, zawód, ludzi, z którymi pracuję i swoich pacjentów – choć ta miłość czasami jest trudna. Jestem szczęśliwą żoną, matką ,ratowniczką. Mając 31 lat czuję się zrealizowana i spełniona!
Czy mam marzenia? Nie! Mam cele i konsekwentnie je realizuję!”
kobietapo30.pl: Ratownik wodny, ratownik medyczny – to dla niektórych „męskie zawody”…
Basia Walaszek: Tak,to prawda że taki stereotyp istnieje. Każda z tych funkcji wymaga nieprzeciętnej sprawności fizycznej, zaangażowania, umiejętności pracy w stresie i współpracy z resztą zespołu, ale i także umiejętności podejmowania decyzji samemu. Nieodłącznym elementem jest spędzanie czasu poza domem, praca w systemie zmianowym 12- godzinnym, również w nocy. Jestem dumna z tego, że jako pierwsza kobieta zostałam przyjęta na stanowisko rat.med. Ciężko na to pracowałam podczas wolontariatu, który pełniłam przez rok.
Myślę, że swoim uporem i dążeniem do celu udało mi się zdobyć tę pracę. Na co dzień trzeba dbać o swoją kondycję fizyczną.Pływam, ćwiczę, a od roku trenuje pole dance. Wiele moich pacjentów jest zdziwionych, że tak drobna niepozorna dziewczyna ma tyle siły przy znoszeniu, nie raz-trzy razy cięższych pacjentów od siebie. Na pewno mężczyznom jest łatwiej w tym zawodzie, ale niewiele trzeba wysiłku włożyć, by im dorównać. Intelektualnie jesteśmy na równi, w stresie działamy empatyczniej, ale ma to swoje dobre strony, np.poród w karetce (uśmiech).
kobietapo30.pl: Przeciwnicy przekonują, że kobiety powinny odnajdywać się w spokojniejszych zadaniach. Co byś im odpowiedziała?
B.W: „Spokojniejsze zadania „? Ha! To zależy od charakteru! Wiele kobiet podziwia mnie, a ja podziwiam kobiety pracujące w domu, w biurach, z dziećmi. Każda z nas ma inne predyspozycje. Najważniejsze, żeby mieć poczucie dobrze wykonanej pracy.
kobietapo30.pl: Adrenalina uzależnia?
B.W: Tak!!!! Uderzyłaś w samo sedno. Adrenalina uzależnia! Jazda na sygnałach, pacjent w stanie ciężkim, wypadek, dzieci, pacjent agresywny, współpraca z innymi służbami, policją, strażą pożarną… To powoduje wyrzut adrenaliny! Ale kiedy już dobrze zrobisz swoją robotę, masz poczucie spełnienia, naładowania się dobrą energia na długo!
kobietapo30.pl: Co jest najważniejsze w Twojej pracy?
B.W:Wiedza,umiejętności i opanowanie! To podstawa! Do tego dochodzi to, o czym mówiłam wcześniej. Sprawność fizyczna, empatia. Praca w zespole jest tu fundamentalna. Nigdzie nie poruszamy się sami, działamy wspólnie. Każdy wie, gdzie jego miejsce i jakie zadania mu przypadają, ale i jeden za drugiego musi być gotowy „pójść w ogień „. Ratownicy to specyficzna społeczność.
kobetapo30.pl: Mąż, dziecko, praca, którą się kocha i jeszcze praca społeczna- jaka jest recepta na poczucie spełnienia i realizację?
B.W: Kiedy byłam w szkole średniej i miałam problemy z akceptacja siebie, pani psycholog powiedziała mi jedno proste acz znaczące dla mnie zdanie, że jestem słońcem w swoim układzie słonecznym. To ja tworzę swoje życie, swoją rzeczywistość. To jak ja postrzegam siebie, tak widzą mnie inni. Od tego wszystko się zaczęło.
Zaczęłam realizować swoje marzenia. Jedno, drugie… Potem już stawiałam sobie cele, które osiągałam bez trudu.Wybrałam dziedzinę, gdzie wiedza i umiejętności przychodzą mi z łatwością. Ukształtował mnie w dużej mierze sport. Wiec jestem zdyscyplinowana i waleczna.
Mąż, mama, rodzina bardzo mi pomagają zwłaszcza przy dzieciach, kiedy mnie nie ma.
Recepta na szczęście jest robienie tego, czego się kocha, tego, co się czuje w sercu. Ale i spotkanie na swojej drodze ludzi, którzy podadzą Ci rękę i będą Ci towarzyszyć. Za to dziękuję mojemu mężowi, dzieciom, rodzinie, kochanej siostrze, przyjaciołom, kolegom i przełożonym.
13 komentarzy
To prawda, można marzyć całe życie i co z tego? To działanie przynosi efekty. Podobnie jest z pielęgnacją skóry. Wiele kobiet po 30+ marzy by mieć piękną i gładką skórę, ale doskonałe efekty osiągają tylko niektóre z nich.
Bardzo fajna kobitka 🙂
Też tak uważam 🙂
No pięknie’ś sobie to życie poukładała 🙂
Gratuluję!
Ja teź tak miałam, kiedy pracując w Poradnii Onkologicznej podłaczałam pacjentom chemioterapię. Teraz zmieniłam pracę z powodu wyprowadzki i bardzo tęsknię za tymi pacjentami, za koleźankami za tamtym miejscem. Tu nie mogę rozwinąć skrzydeł.Jestem pielęgniarką i lubię pomagać innym, lubię być potrzebna Bardzo brakuje mi tamtej pracy
Aneto, może jednak jest coś, co mogłabyś robić i co pomogłoby Ci realizować marzenia?
Narazie zaczęłam od poszukiwania nowej pracy może wkoncu znajdę tę w której rozwinę skrzydła Pani Doroto ja tez jestem matką, żoną i kobietą (w tej właśnie kolejności) dziekuje i pozdrawiam
Trzymam kciuki 🙂
Zwłaszcza, że tak jak piszesz też jesteś młodą Mamą.
W jakim wieku są dzieci/dziecko?
Ja na swoim przykładzie widzę, że dzieci to niekończące się źródło mobilizacji, inspiracji. 🙂
Mam wspaniałą dwójkę Syna 6,5 roku i Córcię 4,5. Dwa odmienne charaktery, dwa róźne spojrzenia na świat.Nie jest łatwo ale to najlepsze co mogło w życiu mnie spotkać. Napisałam, że jestem matką, żoną i kobietą-w tej właśnie kolejności, ale czy to dobra kolejność?
Nie wiem, czy to dobra kolejność…;)
Ja kocham moje Córki nad życie (4-latka i 1,5 roku), ale staram się widzieć świat również poza nimi. Robię to dla siebie, ale przede wszystkim dla nich…Pogmatwane to, prawda? 😉
Cudowny tekst Pani psycholog – jesteś słońcem w swoim układzie słonecznym – bardzo budujące 🙂
Pogmatwane bardzo, też kocham swoje dzieci nad życie, po urodzeniu córki w 2010 roku myślałam, że nic poza nimi ale mąż dość dosadnie i boleśnie mi przypomniał o tym ,że jestem nie tylko matką ale żoną i kobietą. Trudno było się pozbierać ale robiłam to dla dzieci, siebie i niego. Pamiętam o tym i chciałabym mieć taką pracę , która pozwoli mi rozwinąć skrzydła, będzie moją pasją ale też pozwoli mi być niezależną.
Bardzo mądry Mąż 🙂
Faceci powinni pilnować nas, żebyśmy za bardzo nie oszalały na tle dzieci. Nie mogą się bać. Niestety znam sporo takich, którzy w inteligentny sposób nie dadzą pewnych rzeczy do zrozumienia. Wtedy niestety idą w odstawkę na całego. Szkoda takich związków…