Nie taka samotność zła, jak ją malują…
Bycie w satysfakcjonującym, udanym, pełnym wzajemnego szacunku i miłości związku ma niewątpliwe zalety – masz przy sobie osobą, która jest Twoim kochankiem, przyjacielem i powiernikiem trosk. Dzięki odczuwanej miłości, na świat patrzysz z optymizmem, ewentualne życiowe problemy rozwiązujecie wspólnie, świat wydaje się być lepszym miejscem.
Z badań wnika również, iż udany związek wpływa pozytywnie na stan naszego zdrowia. „Zajęte” kobiety rzadziej cierpią na nadciśnienie, mają niższy poziom cholesterolu we krwi i rzadziej chorują na depresję. Podobnie znajdujący się w związku panowie – żyją dłużej, szybciej pokonują nałogi, mają niższy poziom cholesterolu we krwi, rzadziej występuje u nich nadciśnienie i problemy z układem krążenia. Jedni i drudzy mają sprawniejszy system immunologiczny, rzadziej chorują i szybciej zdrowieją.
Naukowcy twierdzą, że samotność zagraża naszemu zdrowiu w podobny sposób co otyłość czy palenie papierosów. Osoby samotne krócej żyją, częściej cierpią na depresję i choroby układu krążenia, odczuwają lęk, który często rozładowują sięgając po używki, wykazują też mniejszy poziom zaufania wobec ludzi. Pytanie tylko, czy w czasach, gdy co drugie małżeństwo się rozpada a dookoła nas pełno osób tkwiących w toksycznych relacjach, samotność faktycznie jest gorsza niż kiepski związek?
Czym jest samotność?
Samotność definiowana jest jako stan, podczas którego czujemy się/jesteśmy odseparowani od innych osób. Przecież nawet znajdując się w związku, wiele osób odczuwa samotność. Stan ten czasami jest to przejściowy i wiąże się z jakimiś problemami osobistymi, niedopasowaniem lub śmiercią/odejściem partnera, jednak czasami trwa przez całe (niekiedy wspólne) życie. Samotność bywa też naszym osobistym mniej lub bardziej przemyślanym wyborem.
Zalety samotności
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu osoby świadomie wybierające samotność były narażone na ostracyzm, uznawano je za „niemoralne” i „chore”. Na szczęście czasy a wraz z nimi podejście do osób samotnych się zmieniły.
Obecnie na kobietę po 30 roku życia raczej nikt już nie powie „stara panna”, a na faceta koło 40 -„stary kawaler”. Życie w pojedynkę stało się nawet na swój sposób modnym stylem życia. Małżeństwo nie jest już żadną „polisą ubezpieczeniową”, nie gwarantuje właściwie niczego: ani szczęścia, ani miłości, o opiece na starość nie wspominając. Czas spędzony jako singiel może być dla Ciebie fajnym okresem w życiu, zamiast użalać się nad swoim samotnym losem możesz podejść do tego w pozytywny sposób. Życie w pojedynkę ma bowiem sporo plusów, oto one:
- Wolność i niezależność – to chyba największy z pozytywów tego stanu. Nie musisz iść na kompromis w żadnej sferze życia, robisz to, na co masz ochotę. Spontaniczny wyjazd, wyjście z domu o 2 w nocy na imprezę, pizza z ulubionymi dodatkami, maraton horrorów lub komedii romantycznych? Ty decydujesz, nie musisz się przed nikim tłumaczyć ze swoich działań i wyborów.
- Rozwijasz się zawodowo – dostałaś propozycję pracy w innym mieście lub państwie? Chcesz iść na dodatkowe studia czy kurs weekendowy/wieczorny? Świetnie! Już nie musisz się martwić co na to powie partner lub jak rozłąka wpłynie na związek. Rozwijając się zawodowo, spełniając swoje marzenia, stajesz się pewniejsza siebie i przy okazji atrakcyjniejsza dla płci przeciwnej.
- Życie towarzyskie rozkwita – to, że dopiero zakończyłaś związek nie oznacza, że masz się zamknąć w czterech ścianach i rozpaczać. Nie separuj się od towarzystwa innych osób, bo tak łatwo wpadniesz w przygnębienie lub nawet depresję. Jeżeli czujesz się gotowa, to umawiaj się na randki, nie warto jednak pakować się od razu w kolejny związek. Po prostu zrób „rozpoznanie rynku” matrymonialnego.
- Poznasz lepiej samą siebie– jako singielka cały wolny czas, jeżeli tylko chcesz,możesz poświęcić sobie. Wykorzystaj mądrze ten czas. Zastanów się nad swoim życiem, czy jesteś z niego zadowolona? Może coś Cię uwiera, coś chciałabyś w nim zmienić? Pomyśl, czego tak naprawdę pragniesz i co lubisz, odkryj to. Jeżeli Twoje związki były toksyczne, lub będąc w związku zawsze czujesz się samotna, to przemyśl wizytę u psychologa, by poznać przyczynę takiego stanu rzeczy. Teraz masz na to czas.
Tym z nas, które są w szczęśliwym związku również przydadzą się od czasu do czasu chwile samotności. Warto zostawić partnera samego lub z dziećmi (jeżeli je posiadamy) i spędzić trochę czasu sam na sam z własnymi myślami, robiąc to, na co tylko my same mamy ochotę – bez kompromisów i dzielenia się. Może to być weekendowy samotny wyjazd do SPA albo chociaż samotny, długi spacer czy wypad do galerii handlowej. Cokolwiek, co tylko sprawia Tobie przyjemność.
Brak partnera u boku nie świadczy o tym, że jesteśmy wybrakowane a jego obecność nie jest gwarantem szczęścia. Samotność z wyboru świadczy wręcz o naszej sile i niezależności. Oczywiście dobrze jest mieć w kimś oparcie, jednak nie warto szukać szczęścia na siłę.
7 komentarzy
Nie jest taka zła rzeczywiście 😉
Czytając Twój tekst czułam się tak jakby to było o mnie… Jestem sama z wyboru ale absolutnie nie samotna! Dopiero teraz zrozumiałam kim jestem, czego chcę i do czego dążę. Jestem niezależna i ten stan bardzo sobie cenię, rozwijam się i nie żałuję sobie czasu tylko dla siebie. Nie twierdzę, że nigdy z nikim się nie zwiąże, ale wiem, że nie ma sensu pchać się w coś co i tak fo niczego mnie nie zaprowadzi. Skoro jestem szczęśliwa kiedy jestem sama to nie widzę potrzeby aby tkwić w bylejakim związku.
Bardzo dosłowny tekst. Czuję, że w końcu ktoś podziela moje poglądy, a o to wcale nie tak łatwo, nawet w XXI wieku
Samą być jest strasznie. Patrzę na roześmiane dzieci które mówią co robią z mamą i tatą i płaczę. Potem. Sama.
Byłam u koleżanki, gdy widziałam jak mąż ją przytula uspokaja, mówi że będzie dobrze i zawsze ja wesprze. Płaczę. Sama.
Na święta znów będę sama w pustym mieszkaniu, sylwester z telewizorem.
Jest źle, to nie wolność, to więzienie samotności.
Rozwijanie się zawodowo pomaga, gdyby nie praca to zwariowałabym. Ale co ja mam z tego? Marną pensję?
Podróże? Nigdzie nie pojadę, z pensji nauczycielki stać mnie najwyżej na jeden dzień w Gdyni. Zresztą, po co jechać tam samemu?
Moje życie towarzyskie to jedna koleżanka, też sama.
Poznaj siebie. Jasne. Już znam, smutna, stara, bezużyteczna, niespełniona, zgorzkniała.
Aniu, pozwoliłam sobie skopiować Twój komentarz na FB kobuetapo30. Wiele osób Ci odpisało…Zajrzyj proszę
Zgadzam się z wpisem Anny. Skomentowałam go na blogu: https://wieczoremprzykawie.blogspot.com/2018/12/bycie-singlem-ma-plusy.html
Anno coś ci powiem. Nie wiesz jak jest po drugiej stronie kurtyny. Może to tylko na pokaz a tak naprawdę żrą się od rana do wieczora , ale zdaje sobie sprawę,że sytuację ,które opisałaś są dołujące czyli o dzieciach i partnerze. Pamiętam jak jakiś mężczyzna rozwiedziony,który był w związku małżeńskim 36 lat powiedział mi coś takiego: ” Miłości nie ma jest przyzwyczajenie. To tylko taka relacja kolega – koleżanka.” Ja też nikogo nie mam i myślę,że to się nie zmieni.
Wysłałam komentarz, ale nie ukazał się. Trudno, nie będę pisać dwa razy…