(Nie)zgodne jak rodzeństwo…
Plan jest przeważnie podobny. Gdy w rodzinie przychodzi na świat drugie dziecko, pragniemy, by było ono prawdziwym darem. Nie tylko dla nas, rodziców, ale także dla starszego rodzeństwa.
Widzimy oczami wyobraźni bawiące się siostry i pomagających sobie braci. Mimo naturalnych kłótni, zazdrości i rywalizacji – wierzymy w braterską siłę, w potęgę więzów krwi, której nic nie jest w stanie złamać. Wierzymy, że cokolwiek by się nie działo, brat będzie mógł liczyć na siostrę i na odwrót. Że gdy nas zabraknie, rodzeństwo będzie dla siebie prawdziwym wsparciem. Problem w tym, że nie zawsze rzeczywistość jest bliska ideału. Nierzadko niestety jest niewyobrażalna dla nas samych, co pokazują przykłady z życia. Czasami także naszego własnego.
Jak to się dzieje, że jedni mają braci, na których zawsze w kryzysowych sytuacjach mogą polegać? A drudzy siostrze składają tylko kurtuazyjne wizyty z przymusu? Dlaczego jeszcze inni uważają, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i na własnego brata nie mogą patrzeć? Albo te wszystkie przykłady, w których brat odbił bratu dziewczynę, a siostra oszukała siostrę w firmie….
Co buduje fundament zgodnego, pomocnego rodzeństwa, prawdziwych przyjaciół w dzieciństwie i w dorosłości? Co mogą zrobić rodzice, by wzmocnić relacje swoich dzieci? A co często robią, nieświadomie ją psując?
A jak akceptacja
Każde dziecko pragnie akceptacji. Od rodziców – bezwzględnej i bezwarunkowej. To oczywiście nie oznacza, że rodzic nie może okazać niezadowolenia. Wprost przeciwnie, powinien to robić. Jednak zawsze w stosunku do konkretnego zachowania, a nie do rdzenia osobowości.
Tymczasem często od najmłodszych lat dzieci słyszą – „czemu nie możesz być jak Twoja siostra, Kasia”. Nawet jeśli takie słowa nie padają wprost, to widzą, że są mniej lubiani. Brat jest stawiany na piedestale. Nikt nie lubi pupilka, osoby faworyzowanej, a niechęć trudno z czasem przełamać.
B jak budowanie
Mądry rodzic buduje relacje nie tylko z dziećmi, ale każdym dzieckiem z osobna. Postępuje tak, że dzieci nie muszą rywalizować o uczucie mamy czy taty, ich pochwały i uwagę, bo ich wewnętrzny zbiornik jest napełniony. Czują się bezpiecznie, bo są zauważane i doceniane.
Niestety w wielu rodzinach jest problem, bo nawet mimo upływu lat, jedno z dorosłych dzieci otrzymuje obiektywnie więcej, a rodzice nie chcą lub nie umieją tego dostrzec.
O – jak obrona
W każdej rodzinie istnieją konflikty. Każde rodzeństwo się kłóci. Problem w tym, gdy rodzice za bardzo w te kłótnie interweniują.
Oczywiście nie można pozwolić, by rodzeństwo się „pozabijało”, ale należy reagować najczęściej jak mediator, a nie jak sędzia. Najlepiej opisywać rzeczywistość, mówiąc, widzę, że się zdenerwowałaś, bo Marcin zabrał Ci zabawkę, a Ty płaczesz, bo Kamil na Ciebie krzyczy. Gdy zdecydujemy się skarcić, to zawsze dwie strony. – Marcin, nie bierze się zabawek bez pytania, a Ty Kamil, nie krzycz na brata.
Problem w tym, że często rodzice w dobrej wierze chronią „tę słabszą” według nich osobę. I tak przez lata od maleńkości „hodują” sobie syna lub córkę, która wchodzi w rolę tej, której wolno więcej.
O ile jeszcze w przypadku Jasia, który jest młodszy i cieszy się taryfą ulgową, to jest jeszcze do przeżycia, o tyle w przypadku Jana, który zachowuje się jak Jaś, oczekując specjalnego traktowania – już po prostu nie jest akceptowane.
P jak pupilek
Mit równego traktowania wszystkich dzieci jest groźny. Psychologowie mówią bowiem, żeby nie traktować równo, ale według potrzeb. Jest to do zrobienia, pod warunkiem, że mamy świadomość własnych ograniczeń.
Niestety rodzice mający więcej niż jedno dziecko, często posiadają jednocześnie swoje sympatie, które trudno im ukryć. Stawiają na ulubionego syna, najbardziej wspierają podobną do siebie córkę, inwestują w dziecko, które postanowiło wybrać dochodowy zawód.
Toksyczni rodzice idą nawet o krok dalej, podkreślając, że skupią się na określonym dziecko, bo najprawdopodobniej ono w dorosłości będzie dla nich największym wsparciem (ze względu na inteligencję, możliwość uzyskania wysokich zarobków, itd). Tak niestety rodzą się podziały między rodzeństwem, które trudno później zażegnać.
R jak rozmowy
Niektórzy psychologowie mówią, że większość problemów między rodzeństwem wynika z tego, że w danym domu nie mówi się o tym, co się czuje. Brakuje wyrażania akceptacji dla uczuć. Przeciwnie zaprzecza się „negatywnym” emocjom lub spłyca relacje do komunikatów, które tak naprawdę niewiele wnoszą.
R jak rywalizacja
Rywalizacja między rodzeństwem jest naturalna. Nie da się od niej uciec. Można ją jednak przekłuć w sukces, ucząc dzieci, by nie rywalizowały zażarcie między sobą, ale poprawiały swoje wyniki. Kończąc z porównywaniem do młodszego/starszego rodzeństwa, ale motywując, by dziecko pokonywało własne ograniczenia i stawało się coraz lepszą wersją siebie.
W jak wychowywanie
Wychowywanie to jedno z najtrudniejszych zasad na świecie. Dobra wiadomość jest taka, że wystarczy być wystarczająco dobrym rodzicem. Problem w tym, że łatwiej to osiągnąć, gdy się miało dobre wzorce. Pokaleczeni dorośli, którzy nie znali mądrej miłości od swoich rodziców, nieświadomie popełniają te same błędy. I tak matka, która była „tą gorszą córkę” całą swoją złość może przenieść na własną córkę, wywyższając syna. Skutki? Opłakane. Rzecz, od której uciekała, powtarza się w następnym pokoleniu.
Z jak zazdrość
Nie ma miłości bez zazdrości. Zasada ta jest aktualna także w relacjach rodzeństwa. Dużo lepszą taktyką zamiast zaprzeczania, jest wykazanie się zrozumieniem, danie wsparcia dziecku, które czuje się czasami gorsze. Pokazanie, że zazdrość jest naturalna, może się pojawić, ale trzeba ją mieć w ryzach, by nigdy nie zamieniła się w niszczycielską zawiść.
Zazwyczaj zgodne, kochające się rodzeństwo w dzieciństwie jest dla siebie wsparciem również w dorosłym życiu. Na szczęście nawet trudne, poplątane relacje można nieco poprawić, jeśli obie strony są na to gotowe. Są wystarczająco dojrzałe i odpowiedzialne, by to zrobić, bez zbędnych emocji i obwiniania się nawzajem. Najczęściej oznacza to powrót do przeszłości i poszukania przyczyny aktualnych problemów.
Co ciekawe badania pokazują, że rodzeństwo jest nam najbardziej potrzebne po 30, 40 roku życia, to właśnie wtedy mamy największą szansę na przeformułowanie trudnej relacji.
2 komentarze
Z obserwacji powiem, że im więcej rodzeństwa tym więcej problemów. W dorosłym życiu każdy zajmuje się sobą i często brak normalnego kontaktu.
No my z siostrą często byłyśmy porówynane przez rodziców przez co później nasze relacje były trudne. Ja nie porównuje moich dziewczyn żeby nie było przepaści między nimi w przyszłości.