„Nikt nie musi podawać mi szklanki wody na starość. Będę miała bidon ze słomką”
Presja na posiadanie dzieci jest ogromna. Im mamy więcej lat, tym bardziej napompowana. A gdy dobijamy do 30, to już uzyskuje kolosalne rozmiary, z każdym rokiem większe, do granic absurdu. Każdego dnia kobieta z „tykającą bombą biologiczną poniżej pasa” musi się mierzyć z komentarzami, które wyprowadzają ją z równowagi. Dlatego czas je w końcu odeprzeć z całą mocą. I zrozumieć, że argument w postaci szklanki podawanej na starość…nie działa. Bo na łożu śmierci być może wcale…nie będzie Ci się chciało pić.
Kochanie, jak nie będziesz mieć dziecka, to kto Ci poda szklankę wody na starość?
Znacie ten kawał o dziadku na łożu śmierci, który w końcu doczekał się ostatnich chwil, ale jest mocno zdegustowany. Bo dorobił się sporej rodziny. Przez lata wziął sobie mocno do serca te wszystkie historyjki o jej wartości, że jeśli nie będzie miał bliskich obok siebie, to kto mu poda szklankę wody na starość? I ten oto mężczyzna na łożu śmierci gorzko zauważa, że to blef. Bo…jemu wcale nie chce się pić!
Jak to jest zatem z tą przysłowiową szklanką wody? Czy rzeczywiście mamy decydować się na dzieci z tego właśnie powodu? Z egoistycznych pobudek? Żeby ktoś o nas zadbał? A jak dla naszych dzieci ta przysłowiowa szklanka wyda się zbyt ciężka? Lub jeśli my wcale nie chcemy naszych hipotetycznych dzieci obarczać ogromnym stresem opieki nad starszym człowiekiem?
Jak się nie zdecydujesz, będziesz żałować
Z posiadaniem dzieci jest tak, że trzeba podejmować tę decyzję „za młodu”. Później może być za późno. I mówią, że odpowiednio szybko nie poddasz się biologii, to będziesz żałować.
A co w sytuacji, gdy czujesz całą sobą, że rola mamy nie jest dla Ciebie? I pragniesz wszystkiego, ale nie takiej odpowiedzialności?
I to nie dlatego, że jesteś egoistką, ale wbrew pozorom dlatego, że wcale nią nie jesteś.
Jeśli wcale nie będziesz zachwycona z nowej roli, to co wtedy? Przecież odwrotu nie ma.
Dlatego jeżeli nie czujesz silnej, naprawdę dojmującej potrzeby posiadania dziecka to mądrzejszym wyjściem jest niepowoływanie kolejnej istoty na świat niż rodzenie jej na wszelki wypadek, bo być może jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałować. Instynkt macierzyński to silna rzecz, ale nie każdy go ma.
Przeczytaj, dlaczego współczesne kobiety nie chcą mieć dzieci.
35 komentarzy
Ja po ostatniej chorobie ( a jestem osobą samotną na własnej działalności i o zgrozo w tym roku kończę 34 lata ), stwierdziłam że nie stać mnie na dziecko. Chyba że facet oświadczy mi i potwierdzi na papierze że dociągnie moja działalność i będzie do niej dokładał jak będę siedziała z dzieckiem w domu ( kwalifikuje się z powodów zdrowotnych do cesarki ). Jak powiedziałam to dzisiaj mojej mamie to usłyszałam że jeśli tak będę „głupio” gadała to na zawsze zostanę sama. Muszę się poświecić dla dziecka. Ale chwila jak to muszę. Nie po to polowe swojego życia spędziłam na spełnieniu marzeń i straciłam na tym trochę zdrowia żeby to poświecić dziecku. Bez przesady. Spełnienie moich marzeń jest ważniejsze .
Z tą przysłowiową „szklanką wody”, również się nie zgadzam. W ogóle nie mogę pojąć jak ktokolwiek może ingerować w takie sprawy. Czasy się zmieniły, światopogląd się zmienił i funkcjonalność rodziny również.
Często jest tak, że to rodzic podaje tą szklankę wody swojemu dziecku bo np. jest niepełnosprawne…. I modli się, aby żył w zdrowiu jak najdłużej, ponieważ jest mu potrzebny.
Młodzi ludzie niech sami dokonują wyborów.
Nikt za nikogo życia nie przeżyje..
Ja zaraz koncze 33,nie mam bo tak zadecydowało przeznaczenie(przyczyny nieodaleziono)…czy chciałabym po sobie pozostawic slad na ziemi ?-Tak nawet bardzo(…).Jak pytaja to odpowiadam wprost,wprowadzajac pytajacego w zakłopotanie.Nigdy jednak nie spowiadam sie nikomu z dlugiej – wyboistej drogi do macieżyństwa,niestety ktoś kto nie przerobił tematu na wlasnej skorze nie zrozumie…
38 lat, długa droga, rozczarowanie, terapia. Na samą myśl o kolejnych podejściach do procedur jeży mi się włos na głowie. Zbyt długo wracałam do siebie po upadkach by imać się kolejnych prób. Temat bolesny i niezrozumiały. Wszystkiego dobrego.
Oj tak, u mnie to samo Małgosiu 🙁
A nawet jak już chcesz mieć dziecko i je masz to pada pytanie : Kiedy następne? Albo : Przydałby się teraz syn/córka. Przecież to jakaś zgroza.
każda kobieta się z tym mierzy. Bezdzietna- jakto tak bez dzieci? Jedno dziecko – chyba egoistka – wychowa samoluba . Dwie dziewczynki – to jeszcze chłopczyk, dwóch chłopców – to jeszcze dziewczynka, troje i więcej dzieci- patologia . NIe wiem czy rodzice parek się z czymś mierzą – ale pewnie tak bo ” nie daj Boże ” chłopczyk będzie się bawił barbie , czy jakimś wózkiem ( sarkazm oczywiście).
No żebyś wiedziała! Faktycznie, nosi długie włosy jak starsza Siostra, wielbi Barbie, kiecki i cekiny i o mamo! Jaki to dramat, jaka tragedia! Oczywiście nie dla mnie, ale mój mąż czasami pod wpływem głupiego gadania rodziny i znajomych popada w zwątpienie. Więc tak, nawet rodzice „parek” nie dogadzą… Nikt nie jest w stanie sprostać wymaganiom. Dlatego najlepiej mieć to wszystko w głębokim poważaniu by nie zwariować
Jak ja to dobrze znam, mam 34 lata niedawno wyszłam za mąż i wszyscy dookoła A kiedy dziecko? A może nie chcę…kiedy pada to sformułowanie to lawina chejtow zwala się na mnie…To nie jest sprawiedliwie że kobieta musi być żona i matką, nie wszyscy czuje się w roli matki dobrze (Wiem.wiem nie próbowałaś nie odzywaj się, ale mam dużo koleżanek i widzę jak się męczą). Szanuję kobiety i mega podziwiam za takie poświęcenie ale nie oceniajcie innych dajcie człowiekowi wybór, zaakceptujcie to, cieszcie się z taką osobą z byle czego, z jej sukcesów i wyborów, tak ja ona cieszy się z wami kiedy wasze dziecko zrobi super kupkę, Czy zrobi pierwszy krok. Pozdawiam wszystkie kobiety które czują to samo co ja.
Daliby sobie spokój z tą presją. Kto chce to ma kto nie czuje się nie ma i koniec.
A to z reguły kobiety na inne kobiety wywierają tę presję, lecząc własne kompleksy, czy tuszując lęki. Smutne to bardzo, bo babeczki powinny się wspierać w swoich życiowych wyborach.
Ludzie zawsze mają najwięcej do powiedzenia na temat drugiego człowieka, nie patrząc na „swoje gniazdo”…
Gdy urodziłam syna, pierwsze pytanie – kiedy drugie?
Kiedy przez kilka lat nie było drugiego dziecka – na co Ty czekasz, czas leci, a chyba nie zostawisz go jako jedynaka?
Jak W KOŃCU się udało i jestem teraz w ciąży, witają się ze mną hasłem „Cześć Grubasko!”, oczywiście prezentując przy tym szeroki uśmiech, bo to niby takie śmieszne…
Pytają: syn czy córka? Odpowiadam: drugi synek Na co słyszę: „ojeeeeej, JAKA SZKODA (!), przydałaby Ci się córka! To kiedy trzecie?”
Nosz ja pier.olę…
Generalnie staram się nie zwracać uwagi na takie głupie komentarze, ale wiadomo, jak to jest w ciąży – brzuch ciężki, kręgosłup boli, spać nie możesz, a jeszcze Cię jacyś gamonie dobijają i to w dodatku kobiety…. Brak słów po prostu… Ale czego się spodziewać w dobie braku empatii i dobrego smaku?
Jak ja Cię dobrze rozumiem, jestem w ciąży trzeci raz i wygląda na to że będziemy mieć trzeciego synka. Najlepsze komentarze: ojej znów chłopczyk, no ale najważniejsze żeby było zdrowe… A ja tylko mówię że na złość wszystkim postanowiłam urodzić samych chłopaków Już widzę ten wzrok jak z trójką małych dzieci gdzieś się wybierzemy, no patologia A tak szczerze podziwiam osoby które nie decydują się na dzieci, bo presja otoczenia jest ogromna, nie dajcie się Dzieci to ciężka praca, której trzeba poświęcić duży kawałek siebie
Dokładnie!!! Nikt nie musi mi podawać tej cholernej szklanki, postawie sobie cysterne z wodą w pokoju!!! A ci co mają dzieci niech też tacy pewni nie będą bo na starość zostaną sami!!!
Niektóre z nas nie mają dzieci, bo ich mieć nie mogą z różnych przyczyn. Wówczas takie komentarze potrafią zranić.
W 100% racja. U mnie z nieznanych przyczyn jakos nie widać dziecka w drodze. Od 2 lat borykam sie z tym problemem. Wszystkie dookola mi z bliskich osob w tym czasie zaszly w ciążę i urodzily dzieci. Ja juz przeszlam jedna procedure, niestety bez zmian. Popadlam w ciężką depresję widząc na dodatek jak w/w osoby sie oddalily i tylko trzymają kontakt między sobą. Zostalam tak naprawde sama. Na dodatek w takim stanie psychicznym nie raz z wielkim oburzeniem w oczach uslyszalam: „chcesz miec dziecko? To na co ty czekasz?”…. nie zdając sobie sprawy ze takimi pytaniami ranią osoby.
najbardziej boli szufladkowanie i komentarze osób, które nie mają pojęcia dlaczego „nie”. Wszystkim się wydaje, że jak kobieta jest po 30 i nie ma dzieci, to znaczy, że egoistka, że chce się bawić, zamiast dojrzeć do roli matki… A powody mogą być zupełnie inne – choćby medyczne i egoizmem byłoby w tym przypadku urodzić dziecko za wszelką cenę, nie patrząc na konsekwencje. Szkoda tylko, że zamiast zapytać, pogadać… każdy tylko komentuje i mierzy wszystkich jedną miarką
Oj skąd ja to znam. Bo kobieta mająca 30-tkę na karku i nie mająca jeszcze męża ani dzieci to przecież wrak człowieka wg myślenia niektórych ludzi… Nie chcę czuć się gorsza i wybrakowana, bo żyje inaczej niż większość by tego oczekiwała, ale niestety tak się czuję, a wiem, że nie powinnam. To moje życie i nikt za mnie go nie przeżyje, mam prawo pozwolić na to, żeby wszystko działo się w swoim tempie, nic na siłę, nie chcę ulegać presji. Czasami odnoszę wrażenie, że koleżanki mające dzieci wręcz poganiają mnie do szybszego zostania mamą , bo nie mogą patrzeć na moją wolność i brak obowiązków rodzicielskich.
To niczyja sprawa, żadnej cioci, koleżanki, „przyjaciółek” z pracy, sąsiadki ani pani z warzywniaka, tylko i wyłącznie kobiety i jej partnera/przyjaciela/męża !!!
Dobrze, że ja mam taką wyszczekaną mordkę – że nawet nikt już nie próbuje wymusić na mnie macierzyństwa . Na pewno za plecami jest gadane, ale to co odbija mi się od pleców wpada nieco poniżej
Z tego wynika, że nie należy niczym się przejmować. Nie odpowiadać a głupie pytania.
Każdy ma jedno życie, więc powinien sam decydować, jak je przeżyje. Nikomu nic do tego.
Serdeczności zasyłam
Ja mam 38. Zawsze chcialam być mama.
Ale dziecka nie mam i chyba już mieć nie będe , bo tak się ułożyło życie ( kiepski dom , trudne dzieciństwo ,ciężkie małżeństwo , zdrady , potem problemy finansowe męża , na końcu rozwód) .
Zanim dorosłam do tego , żeby zawalczyć o siebie dobiłam prawie do 40.
Nikt nie ma prawa oceniać czyichś decyzji , nie mając często nawet zarysu sytuacji. Zajść w ciąże i niech się dzieje jest najprościej. Świadomie nie zachodzić to czasami też ciężar dla kobiety podejmującej taką decyzje. I tego nikt nie ma prawa oceniać.
Podobnie z posiadaniem rodzeństwa, nie ma gwarancji na więzi rodzinne.
Dzieci mają prawo żyć po swojemu, najważniejsze by były szczęśliwe. Kocham być matką i czuję się spełniona w tym, ale mam świadomość, że kiedyś będą miały swoje życie. Starość? Życie zaskakuje tak bardzo, że bez sensu wybiegać w przyszłość.
Rozmawiałam kiedyś z pielęgniarzem pracującym w hospicjum i opowiadał, że chorzy najczęściej się skarżą, że rodziny odwiedzają tylko do czasu aż dostaną podpisany testament a potem przestają przychodzić. Ponoć jest to nagminne.
Bardzo mądre. Doskonale rozumiem, popieram i się pod tym podpisuje. A pytania „kiedy dzieci” nie na miejscu i trzeba nauczyć ludzi, żeby nie wtrącali sie w cudze życie
Ludzie mają dużo dzieci i tak nie ma im kto podać szklanki wody
Co to za beznadziejne przeswiadczenie w ogole.A moze dzieci beda mialy jakąs wieksza kariere i nie beda sobie mogły pozwolic na opiekowanie sie rodzicem?przynajmniej nie zbyt czesto.
Lub co jesli dzieciak umrze przed rodzicem?
Nie ma nic glupszego niz robienie dzieci tylko po to by sie nami na starosc zajeły.Egoizm.
A może tak będzie-że sami sobie poradzą..
I nie trzeba będzie niczyjej łaski
A ja mysle ze fajnie jest miec dzieci. Teraz to juz zreszta nie sa dzieci, tylko przyjaciele na ktorych w kazdej sytuacji mogę polegac. I tak samo wygląda moja relacja z rodzicami. W dobrych chwilach cieszymy sie soba, w zlych, pomagamy sobie nawzajem. Ale ja wcale nie upieram sie ze to musza byc biologiczne dzieci. Jesli ktos potrafi tego typu relacje wytworzyc z obcymi ludzmi, to tez mozna sie tylko cieszyc.
Sa dzieci i nie umieja lub nie moga zapewnic wlasciwej opieki. Warto zastanowic sie na co przrznaczyc ciezko zarobione pieniadze, na dzieci czy na opieke na starosc.
Trochę dziwne myśleć, że jeśli tylko urodzisz i wychowasz dziecko ono będzie sie Tobą opiekować….. Jeśli macierzyństwo ma być podyktowane opieką na starość, to większość kobiet nienpiwienna mieć dzieci. Całkiem spory odsetek ma w tyłku swoich rodziców.
Mi dron przywiezie
Muszę z Wami się nie zgodzić w sprawie dzieci. Jestem z moją żoneczką 20 lat i przez 15 lat nie mieliśmy dzieci. W 2015 urodził się nasz pierwszy synek a w 2018 nasz drugi synek. I pochodzenie do tego jako do czynności czy tzw roboty lub jakiegoś tykającego zegara mija się z celem. Nie należy tego postrzegać jako inwestycje na przyszłość do pomocy przy podaniu szklanki wody. Ja kochając się z moją żoneczką chcieliśmy mieć dzieci nie bo tak trzeba ale z miłości naszego związku. Kochać się i tego nasz piękny owoc jest cudowne na nich patrzeć przez pryzmat naszej miłości a nie czynności do wykonania. Ja z moją kochaną żoneczką się kochałem i byliśmy załączeni jako jedno ciało trzymaj się za ręce całując i w tym całym bez tabu dla nas związku dwóch osób można stworzyć osobę którą należy się opiekować do ostatnich swych dni. Tą osobę – dziecko trzeba wspierać do ostatnich swych a napewno moich dni na tym świecie. Gdy rzeczywiście nie będę wstanie nalać wody to ja nie chce być ciężarem dla nich. Z mojej strony zrobię wszystko aby ten owoc naszej miłości był świadkiem tego że warto jest być z drugą połówką na całe życie aby wiedział że ma wsparcie w rodzicach a nie jest jakąś inwestycją bo to jest bez celu a dzieci są bezcenne. Gdy ja jako mężczyzna kochałem się z moją żoneczką to było dla mnie cudownym doznaniem tej miłości jaka nas łączy kiedy to razem przeżywaliśmy to uczucie bycia razem uczucia jakie nas łączy i tego że mogę się opiekować moja kochaną żoneczką aby niczego jej nie zabrakło. Wiem że są i problemy których nie można przewidzieć w tym życiu w tym i depresja mojej żoneczki na którą nie byłem przygotowany i z którą cały czas walczymy razem w miłości dla mojej żoneczki. Bardzo trudno jest wytrzymać bez kochania się z moją żoneczką gdy straciła ochotę. Ale to miłość do niej i opieka nad nią i dziećmi ma sens życia aby całym sobą oddać się tej miłości aż do ostatnich dni moich na tym świecie. Ja może to głupie ale ślubując miłość wierność i uczciwość małżeńską i że nie opuszczę aż do śmierci nie mówiłem po to aby być bo tak trzeba ale mówiłem gdyż każdego dnia jestem przekonany że jestem z kobietą którą kocham ponad wszystko i zrobię dla niej wszystko i dla naszych dzieci. Nie można podchodzić jak do czynności czy inwestycji ale jako miłości dwóch ludzi którzy kochając się jako jedno ciało byli razem i połączyli się w miłości. Ja jako mężczyzną w wieku 42 lat z początku chciałem mieć pozycję w pracy czy też dobrze zarabiać a później mieć dzieci z miłości z moją kochaną żoneczką kwiatuszkiem o którego należy dbać, szanować i słuchać. Wiele z mojej strony popełniłem błędów ale nigdy nie żałuję że mamy dzieci. Bo ja dla nich jestem całym światem a dla moja żoneczka i dzieci są dla mnie całym światem. Bezcenne bo to miłość dwóch ludzi tworzy dzieci którymi należy się opiekować do ostatnich dni na tym świecie. A moja żoneczka która pod swym serduszkiem przez 9 miesięcy zmagała się z wszystkimi trudnościami dla mnie jest najcudowniejszą osobą na tym świecie i nigdy nie będę wstanie zrobić czy też wynagrodzić trudu jakie jej ciało przychodziło. Obecnie patrząc na nią widzę piękną kobietę która posiada cudowne ciało piękne i miłością mojego życia. Jeżeli kogoś uraziłem to przepraszam ale dla mnie dzieci nie są tymi którzy muszą się opiekować na starość bo to ja nimi mam się opiekować do końca moich dni i mojej żoneczce dziękować i wynagradzać to jak dzieci w swym brzuszku nosiła i pielegnowała abym mógł później się kłócić sprzeczać i przytulać i wiedzieć że żyje dla nich i dla mojej cudownej żoneczki jako miłości mojego życia pozdrawiam Was Grzegorz
Uważam, że nieporozumieniem jest decydowanie się na dziecko jako na inwestycję w swoje zabezpieczenie na starość. Po pierwsze życie jest tak nieprzewidywalne, że nikt z nas nie może mieć pewności, że dożyje wieku emerytalnego. Zwłaszcza, że sytuacja na świecie pogarsza się z roku na rok. Jest takie znane powiedzenie “Człowiek planuje, a Pan Bóg krzyżuje”.
Po drugie nikt z nas nie wie jakie decyzje w przyszłości podejmie nasze dziecko. To jest osobny byt i nawet pomimo naszego wychowania, wpajanych mu wartości, będzie jako dorosły człowiek samostanowić o sobie. Być może stwierdzi, że zamieszka na drugim końcu świata np. w Australii. Znam mnóstwo takich przypadków, że dzieci porozjeżdżaly się po świecie, a ich rodzice zostali sami w Polsce. Samo życie.
Decydując się na dziecko, a pisze to jako matka w oparciu o własne doświadczenie, to na pewno trzeba być świadomym, że zmieni ono nasze życie o 180 stopni. Należy liczyć się z tym, że jest to znaczna inwestycja finansowa i inwestycja naszego czasu wolnego. Dlatego jestem zdania, że przede wszystkim ściągając nową istotę na ten świat trzeba kierować się bezinteresowną miłością, dużą motywacją do wychowania małego człowieka, chęcią poświęcenia mu dużo swojego czasu i uwagi oraz odpowiedzialnością za niego. Nie należy mieć na wstępie żadnych roszczeń i oczekiwań. Dziecko to wyzwanie życiowe, a bezinteresowność to podstawa macierzyństwa wg mnie.