O osobach, które nie lubią świąt
Święta Bożego Narodzenia są magiczne. Pozwalają na nowo odnaleźć w zabieganej rzeczywistości to, co istotne. Dają pokaźny zastrzyk energii, ciepło i miłość. Przynajmniej w teorii. Bo dla wielu osób Boże Narodzenie unaocznia pustkę. Jest gorzką lekcją samotności, niezrozumienia, czasem, który chciałoby się przespać…lub co najwyżej mocno się znieczulić. Na trzeźwo nie sposób patrzeć na kicz, konsumpcjonizm, udawanie, brak szczerości, przepych prezentowy, dzieci, które wszystko mają i o niczym nie marzą, walkę o karpia i „macanie” mandarynek w markecie. Święta dla niektórych to najgorszy moment w roku. Irytuje właściwie wszystko. Dlaczego?
Ciepło i szacunek
Wiecie, kiedy liczba samobójstw wzrasta? W święta, szczególnie święta Bożego Narodzenia. To właśnie wtedy z okien wyskakują osoby po osiemdziesiątce, pod pociąg rzucają się trzydziestolatkowie i zażywają sporo leków nastolatkowie. To wołanie o pomoc. Czasami czyn tak desperacki, że aż skuteczny. O nieodwracalnych skutkach.
O tym, jak trudno dogadać się nam w święta mówią też statystyki policyjne. To właśnie w ciepły wigilijny wieczór i w dwa dni świąteczne do drzwi wielu domów pukają funkcjonariusze. Robią to nie dlatego, że nudzą się na służbie, ale z powodu lawinowo rosnącej liczby zgłoszeń. Bo gdzieś jest za głośno, gdzie indziej słychać krzyki, uderzenia, płacz. Ktoś odchodzi od stołu i szeptem wzywa pomoc, często telefonuje przestraszone dziecko. Bo dziadek z synem wypił za dużo. Bo bracia się pobili, bo ktoś wyrzucił dawne żale, ktoś inny nie zapanował nad emocjami.
Interwencje to świąteczna norma nie tylko w tak zwanych patologicznych środowiskach. Często w „szanowanych domach”. Nerwy puszczają każdemu, bez wyjątku. A presja, by święta były udane jest tak silna, że dokłada swoją cegiełkę. Poza tym brak szczerości, sztuczność i bycie miłym na siłę – także robią swoje.
Przepych
Przed świętami pełne koszyki, później sprzątanie do utraty tchu, następnie wymagające sporej pracy potrawy. I kto to docenia? Załamuje ręce osoba, która święta przygotowuje. Te, które przychodzą na „gotowe”, nie rozumieją tego typu komentarzy. Przecież oni nie pracują jako inspekcja, sanepid, czy Gesslerowa, nie wymagają cudów. Ma być po prostu miło.
„Organizatorzy świąteczni” są innego zdania. Przecież po to się to wszystko robi, by dogodzić, rozpieścić, sprawić, żeby każdy poczuł się jak najlepiej. A że gospodarze się umęczą? To ich wina przecież – odpowiadają pozostali. No bo przesadzają, po co tyle robią. Za rok…i tak wyjadą, by w końcu naprawdę odpocząć. Już to przecież postanowili.
Jest też kwestia prezentów. Najpierw problem, co kupić. Potem polowanie na najlepsze ceny, kolejki, nerwowa atmosfera w sklepie. Pakowanie i trzymanie kciuków, żeby wszystko się spodobało. Chwilowa radość i znowu pustka, bo prezenty odpakowane i co tu dalej robić, coś tu pośpiewać, wyjść na paserkę.
Święta, święta i po świętach. Ciężko na żołądku, pełno jedzenia w lodówce, z którym nie wiadomo, co zrobić…i pustka w portfelu. Czasami kredyty, które trzeba spłacić.
Samotność
Trochę prowokuję. Potwierdzi to osoba samotna. Prychnie, czytając powyższe słowa. Ona chciałaby mieć takie problemy. Z chęcią by postała w kolejkach dla bliskiej osoby, ugotowała i upiekła coś pysznego. Ale nie ma dla kogo! To dopiero problem! Nikt nie odwiedza, nie ma też do kogo się wybrać z wizytą. Jak tu się cieszyć? Skoro w święta nie ma nic innego do roboty, jak tylko odpoczywać i patrzeć w telewizor. Tylko jak, skoro ten czas w ogóle nie jest miły?
Można być też samotną w tłumie. Przyjechać do rodziny, usiąść do stołu i popatrzeć na bliskie osoby. A następnie przeżyć kurtuazyjną wizytę, odliczając, kiedy w końcu będzie można udać się do domu. Bo mama zdenerwowana, że trzeba już podgrzewać barszcz, a siostra się spóźnia. Tata, by przeżyć święta, wstawił się bardziej niż lekko. Ciotka znowu pyta o partnera i o to kiedy dziecko, mówi, że latka lecą i takie tak….Jak co roku.
Święta to piękny czas. Jednak nie dla wszystkich. Przybywa głosów rozczarowania. Nie brakuje osób, które zauważają, że święta utraciły swoją wartość. Jednak czy to wina świąt? A może sami jesteśmy odpowiedzialni za to, że w miejscu miłości, ciepła, akceptacji wyrosła zazdrość, porównywanie się i ciągła konkurencja- kto przygotuje lepsze dania, ładniej ustroi dom, kupi lepsze prezenty? Czy Ci, co nie lubią świąt, to nie są po prostu osoby, które mają złe doświadczenia i nie godzą się na bylejakość? Bo ze świętami jest taki problem, że nawet jeśli bardzo chcemy, to rzadko czynią nas lepszymi i pozwalają sobie poradzić z największymi wadami.
36 komentarzy
Coraz mniej lubię święta…właściwie już ich chyba nie lubię. Skomercjalizowane do granic absurdu, pozbawione magii, sztuczne. Jedyna radość i sens tych świąt to najbliżsi, z którymi spędzam ten czas. Ale i bez tej zakupowej gorączki i tego szału wydawania pieniędzy byłoby miło, więc po co to wszystko?Ja już się niemal wycofałam
Nie znoszę świąt. Pomimo, że w tym roku będą zupełnie inne, luzackie i właściwie nie obchodzone przeze mnie, to i tak chodzę już nabuzowana i wściekła na wszystko. To napięcie przejdzie tuż po Nowym Roku, jak zawsze…
Też nie lubię Świat ,są dla mnie tylko jedną wielką porażka bez magii ..wszystko udawane zero spokoju wszystko w pośpiechu byleby tylko dogodzić komuś bez marudzenia i sprzątania ,masakra jakby się mamusia sanepidu spodziewała po prostu jedna wielka masakra i porażka oraz samotnie spędzone święta przypominające koszmar z sprzed lat
Okres w którym ludzie są najbardziej fałszywi i zakłamani,niestety…
Lubię Święta pod warunkiem że są „po mojemu” – bez stresu, spiny, udawania, fałszu i gonitwy
Nie cierpię świat
Coraz mniej Lubię ten czas.
Nie potrafimy odpoczywać i spędzać czasu z rodziną..
Ja też nie przepadam bo uważam że ludzie są wtedy mało szczerzy i wszystko jest sztuczne i takie wymuszone
Festiwal fałszu i hipokryzji….. Udawanej życzliwosci itd…..
Wszyscy mi się pytają dlaczego nie lubię świąt, a ja mam ochotę odpowiedzieć „Jakbyście mieli takie święta jak ja to też byście nie lubili…” Alkohol, kłótnie rodziców, zawiedzione obietnice i ta ogrooomna samotność. Minęło już ponad 20 lat ale ten ból nadal tkwi w sercu ☹️ Nie lubię świąt i nigdy nie polubię, to dla mnie najtrudniejszy czas w roku.
Z wlasnych obserwacji wiem ze wiele ludzi obchodzi swieta ale nie widza po co , nie uznaja teaori Kosciola katolickiego tylko maja wlasne , jakies mieszkanki zaczerpiete z roznych religi , tzn jedni nie chodza do spowiedzi bo uwazaja ze ogole wyznanie winy na mszy wystarczy potem wracaja do swoich zwiazkow pozamalzenskich lub w konkubinacie , na kocia lape tak zwane ,. Zwykle nie interesuje sie dokladnie nie angazuja w zrozumienie swiat bo sa pograzeni w zyciu doczesnym , odkladajac w ten sposob lub zapominaja o swoim zbawieniu .Dla wielu swieta to tylko mila impreza , z dobrym jedzeniem , prezentami 🙁
Nuda, rutyna, co rok to samo wcale nie nie chodzi o samotność
Jest magia, ale smutno gdy nie spędza się z najbliższymi
Jak można cieszyć się ze świąt,kiedy spędza się je samemu
Również nie lubię świąt z czego tu się cieszyć
Karolino, w Święta Bożego Narodzenia radość wynika z wypełnienia się Obietnicy, o której tak napisano :
„Nie bójcie się. Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan.” Słowa anioła są wyjaśnieniem przyczyny naszej chrześcijańskiej radości. Radości, którą wzbudzamy i pielęgnujemy od 2 tysięcy lat ( Boże narodzenie zaczęto szczególniej celebrować od IV wieku).
Inne przyczyny radości jakoś się w niej sytuują, zawsze służąc umocnieniu naszej adwentowej nadziei na ostateczne spotkanie.
Ja się nie cieszę bo pracuje i w wigilię i w pierwszy dzień świąt.
Nie cierpię świąt, ja i moja rodzina uwielbiamy za to Święty Spokój
Z samotności, poprostu jest to bardzo trudny czas kiedy słychać kolędy,w tv na ulicy widzi się szczęśliwe rodziny i tę radość….Smutno się wtedy robi dlaczego samemu nie ma się takiego szczęścia…
Bo nam je obrzydzono … bo tęsknimy za czymś pięknym … za sobą … za dziećmi … za światłem w tunelu … za czymś czystym … jak w dzieciństwie
Niestety nie wszystko jest takie piękne jak w reklamach. Telewizja bombarduje nas bogatym Mikołajem, cudownie przystrojonym domem i radosnym gwarem przy rodzinnym stole. Niestety w wielu domach nie ma to nic wspólnego ze szczęśliwym czasem. Komercja zabija w nas to co rzeczywiście ważne. Takie czasy…
Co roku nas mniej I to jest przykre.
Nie lubię świąt Bożego Narodzenia mimo że spędzę z dziećmi ten wigilijny wieczór Dla mnie jest to smutny czas od paru już lat
Jak się od dzieciństwa nie miało spokojnych Świąt.. Zawsze jakieś kłopoty, smutek i łzy. Ludzie bardziej stawiają na prezenty.
Nie mamy pieniędzy,serce się kroi gdy patrzysz na pełne nadzieji oczy dziecka,że znajdzie pod choinką prezent,a tu…ledwo na wieczerze wystarczy,oprócz Świąt,jest jeszcze miesiąc do przeżycia….
Ja też nie lubię świąt przytłaczają mnie
Kocham swieta bo mam to szczescie spedzac je z moimi dziecmi. Nie tylko oczywiscie ale dzieci sa moja podwalina i moge nie miec barszczu z uszkami ani ryby po grecku ale dzieci musze miec przy sobie i nie wyobrazam sobie ani minuty w swieta bez nich. Reszta sie nie liczy zreszta cale zycie nie mialo by sensu bez nich. Oczywiscie ten kto dzieci nie ma nie wie o czym mowa. Takie osoby maja jakies inne wartosci w zyciu najcenniejsze bez ktorych nie dali by rady
No i dobrze, ze kazdy ma inne wartosci. Grunt to je miec. Dla jednych to bedzie posiadanie dzieci, dla innych prowadzenie schroniska dla zwierzat…. 🙂
Dlatego, ze jesteśmy nauczone, ze wszystko ma być idealnie. Jesteśmy na święta już tak zmęczone gonitwa, że odechciewa się swiatat. A święta to tylko święta. Wystarczy być….
Najczęściej to samotność, brak finansów powoduje, że święta są smutne i ciężkie do przejścia
Nie lubię bo…..fałsz,komercja,kupowanie bez sensu,sprzątanie jakby cały rok nic się nie robiło,Ludzie udają miłych a tylko się obrócisz gorzej niż na codzien ..bo patrz jaka mała choinka bo jak mało lampek …a rodzina udaje że wszystko oki .Taaa byle odbebnic i znów cały rok zapominają…
Lubie te swoje swieta za granica. Spokoj, luz, smaczne jedzenie w towarzystwie meza. A w Polsce? Szalenstwo. Napychanie dzieci slodyczami i setki zbednych zabawek. My nie dajemy sobie prezentow i nie chcemy. Jestesmy sami dla siebie prezentem ;-). Nie kupuje co roku nowych ozdob, nie chodze w pazdzierniku na targi swiateczne. Nie znosze komercji coraz bardziej. Takie zabijanie pustki. I robia to dorosli, starzy i inni. Smtne.U mnie w rodzinie to samo.
40 dni adwentowego oczekiwania spełniają swoją rolę. Dobrze przygotowują mnie i rodzinę do godnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia w wymiarze historycznym, ale nie tylko…. Czekaniu towarzyszy adwentowe zamyślenie nad motywami działań własnych i podejmowanie postanowień. Malutkich, ale wypełnianych konsekwentnie. W tym roku do takich zrealizowanych postanowień zaliczyłbym „small talk” z mijanymi sąsiadami. Ofiarować im i sobie parę słów więcej niż tylko „dzień dobry”. Kolejne postanowienie, by być uważniejszym słuchaczem najbliższych mi osób, każdego nowego dnia popracować nad życzliwością , aby wieczerza wigilijna przebiegała w atmosferze więzi prawdziwej. Przecież świętowanie ma wymiar wspólnotowy, a wspólnotę tworzy się razem z innymi.
Na co więc razem czekaliśmy w te święta? Na to, aby znów zachwycić się Dzieciną Maleńką przychodzącą do każdego bez wyjątku, uzdalniającą mnie i ciebie do zmiany na lepsze. Warto spróbować i w przyszłym roku uczynić święta pięknymi.
Tak może być. Przyjeźdżasz do domu a tam impreza wielu osób które nie mają pojęcia o co chodzi. Ten martwi się że jutro mogą wyrzucić go z pracy. Tamten że żona już nie taka….(ale sam nie pamięta kiedy sam dał jej kwiaty)….ciotka znowu ma na wysoki cukier…ale który to już raz? I nic z tym nie robi…można być samotnym wśród ludzi…….
Kicz, wywalanie kasy na pierdoły, doprowadzające do szału piosenki po 10 razy puszczane w radiu , pokichane reklamy , ścisk w sklepach, korki na drogach , karyny z wrzeszczącymi bąblami wpychającymi się pod nogi ….krysmasy tfu