O szantażowaniu fochem, czyli bierna agresja pod lupą
Któż z nas nie miał chociaż raz focha, niech pierwszy rzuci kamień – sparafrazuję na samym wstępie. Bo dąsy i obrażanie się to nasza specjalność. Wcale nie kobieca, ale ludzka. Tożsama nam tak bardzo, że towarzyszy nam od pierwszych lat życia. Z fochów, wbrew obiegowej opinii, się nie wyrasta. Można nauczyć sobie z nimi radzić, na przykład zamieniając chęć „nieodzywania się w nieskończoność” na konstruktywną rozmowę, która pozwala zmienić w relacji to, co nam przeszkadza lub wypracować nowy sposób radzenia sobie z problemami. To wymaga jednak dojrzałości. Niestety nie każdy ma w sobie wystarczająco siły, by sprostać temu zadaniu. Bo strzelanie fochów jest prostsze. Ma ono w sobie pewien prosty cel – pokazanie kto tu rządzi. Jaki efekt jednak się uzyskuje? Przeciwny, pokazuje się własną słabość.
Obrażanie się żony na męża
Każdy może obrazić się na każdego. Możliwości jest nieskończenie wiele. Nie mam ambicji, by przedstawić każdy ten scenariusz. Jedynie te najbardziej ciekawe.
Po pierwsze sytuacja, gdy ona przestaje się odzywać do niego, a on, jak w tej anegdocie, jest z tego powodu przeszczęśliwy. W końcu kobieta przestała mówić. On ma święty spokój. Trochę to żartobliwe podejście, ale coś w tym jest, kiedy mówi się, że gdy kobieta milczy, to nie dlatego, że nie ma nic do powiedzenia, ale dlatego, że „milczy znacząco”.
Czy obrażanie się coś daje? Pozwala wyciszyć emocje. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce wiele osób „buzuje” jeszcze bardziej, oddalając w czasie jedynie moment konfrontacji. Niektórzy jednak potrzebują tego czasu, by się wyciszyć, nieco uspokoić. Jedno jest pewne – czas fochowania, znaczących spojrzeń, fuknięć, czasami jest trudny do uniknięcia, jednak w praktyce niewiele daje. I tak prędzej czy później trzeba porozmawiać. A dlaczego nie wcześniej, oszczędzając sobie przykrości?
Obrażanie się rodziców na dzieci
Dlaczego obrażanie to bierna agresja? Bo to forma wywierania nacisku. W myśl zasady przestanę się odzywać, nie odbiorę od Ciebie telefonu, nie odpowiem na zaproszenie, nie zadzwonię, nie przyjdę, Ciebie nie wpuszczę do domu, by dać Ci do zrozumienia, ile tracisz, gdy będziesz się zachowywać w określony sposób.
Bezradni rodzice często sięgają po tę rozpaczliwą metodę działania, by zmusić swoje dorosłe już dzieci do określonych zachowań. Czasami idą o krok dalej, mówiąc – „ja tyle dla Ciebie zrobiłam, a Ty tak się odwdzięczasz”. Bardzo częste jest szantażowanie stanem zdrowia – „po Twojej odmowie tata źle się poczuł, leży i nie ma siły na nic” lub mówienie wprost – „ten zawał to Twoja wina. Gdybyś wtedy przyjechał do nas, jak rodzice zapraszają, a nie wymawiasz się pracą, to by się nic nie stało”. Padają ciężkie słowa, dorosłe dziecko nie ma szansy odpowiedzieć, bo ktoś rzuca słuchawką, ktoś inny trzaska drzwiami. Rozpoczyna się pieczołowite stawianie muru, każdy kolejny dzień milczenia to kolejna cegiełka oddzielająca dwie strony konfliktu.
Upływ czasu nie rozwiązuje problemu, ale go pogłębia. Bo im dłużej trwa konflikt, tym trudniej się przemóc, by zacząć rozmawiać. Foch nic nie rozwiązuje, jest dziecinnym, niedojrzałym sposobem na radzenie sobie z sytuacją. Na dłuższą metę burzy relację.
Obrażanie się dzieci na rodziców
Obrażają się nie tylko rodzice na dorosłe dzieci, że te drugie nie żyją tak, jak pragną ci pierwsi. Focha strzelają też dorosłe dzieci, które z różnych powodów nie potrafią asertywnie powiedzieć, co im leży na sercu.
Miewają pretensje o wyróżnianie któregoś rodzeństwa, brak zrozumienia, wsparcia, brak możliwości skorzystania z pomocy przy wnukach w podbramkowych sytuacjach. Obrażają się na negowanie ich zasad wychowawczych, na niewybredne sposoby buntowania dzieci. Powodem konfliktu są walki o wpływy w rodzinie i paradoksalnie walki o względy dzieci.
Podobnie jak w powyższych sytuacjach – obrażanie się nie rozwiązuje problemu. Działa jedynie jak mechanizm obronny, pozwala ograniczyć przykre kontakty, zadbać o swoją strefę komfortu. Nie prowadzi jednak samo w sobie do porozumienia. Dorośli, dojrzali ludzie potrafią bowiem tak zorganizować osobiste relacje, by zadbać o poszanowanie granic każdej osoby. Czasami to oznacza rzadsze i krótkie spotkania, rozmowy na „bezpieczne tematy”, ale nigdy „zamykanie” się i szantażowanie „będę milczeć, chyba, że zaczniesz robić to, czego ja chcę…” Bo to po prostu podobny atak, jak uderzenie otwartą dłonią w twarz czy powiedzenie kilku przykrych słów. Rani podobnie, nawet jeśli nie potrzebuje słów.
2 komentarze
Strzelanie focha niczego nie rozwiązuje, wręcz przeciwnie, a ciche dni pogłębiają problem, wiem to z autopsji. Za stara jestem na fochy, szkoda czasu…
Jak ja nie znosze fochów!!! Mam na nie alergie 🙂