Orgazmiczna medytacja, czyli nauka przeżywania orgazmów
Być może to zaskakujące, ale pieszczenie genitaliów jako forma medytacji to coraz częściej praktykowana metoda ułatwiająca kobietom na całym świecie osiąganie satysfakcji podczas seksu. Zajęcia, w trakcie których, obcy mężczyzna dotyka miejsc intymnych kobiety cieszą się dużą popularnością. Każda sesja trwa 15 minut podczas których kursantka leży rozebrana od pasa w dół a instruktor gładzi jej miejsca intymne i opisuje, co się dzieje z kobietą pod wpływem jego dotyku, jak zmienia się wagina i jak reaguje na dotyk. Nauka nie odbywa się jednak w kameralnym gronie, ale na oczach całej grupy.
Udział w kontrowersyjnych zajęciach nie jest bezpłatny. Za jedną sesję trzeba zapłacić równowartość około 800 złotych. W tej cenie kursantki mogą liczyć na to, że przeżyją orgazm na oczach pozostałych uczestników kursu. Poza tym otrzymują inne”bonusy”: „rozbudzenie, naukę własnej cielesności i zdobycie wiedzy, jak osiągać satysfakcję podczas seksu”.
Skąd wziął się pomysł na medytację podczas seksu?
46-letnia Nicole Daedone założyła w San Francisco organizację OneTaste, która zajmuje się badaniem i praktykowaniem powolnego seksu i orgazmu w trakcie medytacji. Orgazmiczna medytacja ma być dedykowana zarówno parom, jak i singlom, osobom, które pragną czerpać więcej przyjemności i satysfakcji z „każdego obszaru ich życia”. Celem jest nauczenie się praktykowania intymności, bliskości poprzez wkraczanie na poziom wyższej świadomości. Firma początkowo funkcjonowała w dwóch punktach, obecnie jej usługi dostępne są w ośmiu państwach na całym świecie.
Daedone tłumaczy, dlaczego zdecydowała się na OneTaste: „Dzisiaj zbyt wiele kobiet pracuje zbyt ciężko, je za dużo, stosuje co rusz nową dietę, kupuje zbyt wiele i wyrzuca za dużo. Wciąż doskwiera im poczucie głodu, którego nie mogą dotknąć i z którym się uporać”. Nicole Daedone uważa, że lekarstwem na uczucie pustki i „odzyskanie tego czegoś” jest krótki satysfakcjonujący rytuał z partnerem.
Co sądzicie na ten temat? Nauka przeżywania rozkoszy w grupie innych kursantów? Miałybyście odwagę? To dobry pomysł? Tak czy nie? 🙂
13 komentarzy
W dzisiejszym świecie już chyba nic mnie nie zdziwi…
To coś jak sex party. Cóż, teraz ludzie bez publiki ledwo oddychają, więc jakoś mnie nie dziwi, że dali się wkręcić w takie eksperymenty. Autorowi gratuluję zdolności marketingowych 🙂
🙂
No niezle…w zyciu bym nie wziela udzialu, no chyba, ze bez dodatkowych uczestnikow to moze…w ramach desperacji
Nie dziwię się 😉
hahah padlam
a ci mezczyzni instruktorzy chociaz przystojni? 😀
haha 🙂
Chyba bym nie umiała „zrelaksować” się, gdy cała grupa patrzyłaby na mnie..
To jest dopiero wyzwanie 😉
Jest błąd w nazwisku
Mateusz, dzięki 🙂
Ten artykul napisany jest bardzo tendencyjnie I pokazuje praktyki OM/tantra w negstywnym swietle. Nie dziwię sie ze ludzie kmentują ” ja bym nigdy nie poszła ” itd.
Widać ze autor w żuciu nie był na takim kursie/warsztacie i nie ma pojęcia o czy, piszė. Wątpię aby istniały gdziekolwiek warsztaty gdzie kobieta jest masowana a cała grupa na to patrzy. Byłam na warsztatach tantry i masażu tantrycznego gdzie w nawet duzjem grupie parom zapewniona była intymność. Każdy miał swój materac i skupiał się tylko na swoim partnerze. W artykule widzę tylko władne obawy autora który z nauką masażu tantrycznebl i orgazmicznej medytacji nie majæ nic wspólnego, a jeżeli nie mają, jeżeli tak negatywnie to po co w ogóle to było pisać?
Jeżeli boimy się grupy zawsze jest możliwość zrobieńia szkolenia tylko z nauczycielem.
Proszę zapisać się na jakieś profesjonalne szkolenie z tego typu praktyk i napisac artykuł po tym doświadczeniu a nie przed lub kompletnie takie doświadczenia ignorując.
OM jest fajna, relaksujący i nie warto się do niej uprzedzać.