Osoby gardzące innymi tak naprawdę nie lubią…siebie i świata
Ludzie żyjący w poczuciu, że są lepsi od innych i udowadniający przy każdej okazji, że to oni mają rację, tak naprawdę mają ogromny problem z poczuciem własnej wartości. Gdzieś w głębi serca czują się gorsi, dlatego robią wszystko, by poprawić swoje samopoczucie kosztem innych. Muszą udowadniać na każdym kroku, jak inni bardzo się mylą, by nie dojrzeć oczywistej prawdy, że sami uważają się za niewystarczająco dobrych. Boją się, że ktoś odkryje ich skrzętnie ukrywane wady. Dlatego w każdej osobie widzą zagrożenie, konkurenta, którego należy stłamsić.
To wszyscy ci, którzy podkładają innym świnie, czy inaczej kłody pod nogi, nigdy nie przyznają się do błędu, nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś może być od nich bystrzejszy, inteligentniejszy, bardziej zaradny życiowo. Nie pogratulują sukcesu, nie ucieszą się, gdy coś się komuś uda. Nie są skłonni do przyjaznej współpracy. Wszędzie wietrzą spisek. To na pewno przez układy, albo szerokie plecy, ewentualnie długie nogi. Nie osiągnęłaś tego uczciwie. Trzeba Cię zgnoić i dla przykładu ukarać, pokazując, gdzie jest Twoje miejsce.
Jestem lepsza od innych. Ty też
10 letnie badania naukowców potwierdzają, że większość z nas uważa się za osoby ponadprzeciętne, powyżej średniej. Porównując się do innych, mamy tendencję do odbierania się jako bardziej inteligentnych, życzliwych, a nawet skromniejszych (!). W psychologii efekt ten nazywa się „samodoskonaleniem”.
Ten efekt samodoskonalenia jest szczególnie silnie obserwowany w zakresie moralności. Uważamy się za bardziej sprawiedliwych, godnych zaufania i bardziej moralnych niż inni, co zrozumiałe, bo siebie znamy mimo wszystko lepiej niż innych.
Czy zatem patrzysz na innych z góry?
Czym innym jest jednak postrzeganie siebie jako lepszych, a czym innym okazywanie tego na każdym kroku.
Czym innym jest sarkazm i okazywanie pogardy w sytuacjach, które nas do tego prowokują, a czym innym jest traktowanie z góry dla zasady wszystkich i na każdym kroku.
Niektórzy z nas bowiem przekraczają pewną granicę. Stają się zarozumiali, pyszni i różnymi sposobami próbują walczyć z innymi, pokazując swoją przewagę. Nie robią tego dlatego, że są silni, ale z powodu słabości…Tak naprawdę nie wierzą w siebie i sami ze sobą czują się źle. Tak bardzo, że muszą sprawić, że inni stracą humor, by sami mogli go odzyskać.
Zarozumiałość
Osoba, która jest zarozumiała, próbuję przetrwać. Metodą wyparcia usuwa ze swojej głowy uporczywą myśl, że tak naprawdę daleko jej do ideału. Nie umie sobie wybaczyć niedoskonałości, dlatego udaje, że ich nie ma, sama siebie próbując przekonać, że jest najlepsza. Tworzy swój świat szczelnie zamknięty przed innymi, w którym pielęgnuje swoje nadwątlone ego, by nikt go nie uszkodził.
Ma wygórowane mniemanie o sobie i przecenia swoje umiejętności, bo gdyby powiedziała prawdę, jak niepewnie się czuje, byłaby słaba i czułaby się bezbronna. A to uczucia, których nie jest w stanie zaakceptować.
Głód pochwał
Osoba gardząca innymi uważa się za ważniejszą od nich. Jest szczególnie głodna pochwał i uznania. Jej potrzeba bycia ważną jest tak mocno zaakcentowana, że bardzo negatywnie reaguje na wszelką krytykę. Na wszelki wypadek przyjmuje zatem, że inni są głupsi, nie znają się, dlatego nie ma sensu się nimi i ich opiniami przejmować. To kolejny mechanizm obronny mający na celu ochronę wątłego „ego”.
„Z czasem zaczynamy nienawidzić tego, czego naprawdę się boimy” W. Szekspir
Poczuje się lepiej Twoim kosztem
Jeśli przebywasz w otoczeniu osoby, która nie szczędzi przykrych słów w Twoim kierunku i uważa Cię za najsłabsze ogniwo, winne wszystkiemu, możesz uwierzyć, że rzeczywiście jest z Tobą coś nie tak. Spojrzenie jednak na wiecznych malkontentów, gardzących innymi jako na osoby mocno zagubione, próbujące podnieść swoje poczucie wartości mało wyszukanymi metodami – znacznie ułatwia uwolnienie się z potrzasku.
Pogarda
Badacz małżeństwa John Gottmann uznaje pogardę za jeden z najważniejszych czynników prowadzących do rozpadu relacji ludzkich, szczególnie małżeństwa.
Jak poznać, że pogarda wkradła się do rozmowy?
Okazuje się, że sporo daje obserwacja mowy ciała – wznoszenie oczu do nieba, uniesienie górnej wargi po jednej stronie, dodatkowo – sarkastyczny ton głosu.
Pogarda to przeciwieństwo „empatii”. To mieszanina obrzydzenia i gniewu. Nie dąży do zrozumienia. Przeciwnie, zakłada na samym wstępie, że „wiem lepiej”. Lekceważy innych i oczernia dla zasady.
Robert C. Salomon wyróżnia urazę, która jest skierowana do osób o wyższym statusie, gniew – w kierunku równych nam oraz pogardę, będącą uczuciem, które kierujemy w stronę osób, które uważamy za osoby gorsze od nas.
Pogarda jest bronią w walce o władzę. To sposób manifestowania swojej przewagi. Bardzo toksyczny i nie wróżący dobrze żadnej relacji.
Psycholog Martin Seligman twierdzi, że gdy ludzie czują się przygnębieni i zagubieni, w naturalny sposób sięgają po pogardę i poczucie wyższości. Wewnętrzne szczęście i zdrowe poczucie własnej wartości sprawia, że chętniej rozmawiamy z innymi, okazujemy im zrozumienie, empatię i akceptację. I nawet jeśli czujemy się ważniejsi, to tego nie okazujemy.
28 komentarzy
Bardzo ciekawy artykuł. Sama często spotykam na swej drodze tego typu osoby i zawsze sobie tłumaczę, że Oni takim zachowaniem i wytykaniem innym „błędów” zwyczajnie odwracają uwagę od siebie i swoich niepowodzeń. Co ciekawe, zauważyłam także, że mówią dużo i innych, na wszystko mają swoją własną receptę, za to o sobie i swoich życiowych osiągnięciach nie mówią wiele. Dlaczego? Zwyczajnie nie mają się czym pochwalić. Żal mi takich ludzi, bo muszą byç bardzo sfrustrowani…
Tak bardzo żałosne lecz jak prawdziwe w obecnych czasach.
Znam takich i współczuję im! Tacy ludzie tak naprawdę są najbardziej niebezpieczni sami dla siebie!!!
Prawda- niestety ostatnio tego doświadczyłam…
Super artykuł. Aż nawet trafiony w moim życiu. Pozostaje mi być tylko silną i nie załamać się.
najgorsze, gdy trafi się taki przełożony… obrzydzi nawet najprzyjemniejszą pracę
Idealne odzwierciedlenie zachowan ludzkich :-/ niestety coraz wiecej ludzi ..a człowieka brak… :-/
Zyc nam przyszło w przedziwnych czasach…a szkoda
Idealne odzwierciedlenie zachowan ludzkich :-/ niestety coraz wiecej ludzi ..a człowieka brak… :-/
Zyc nam przyszło w przedziwnych czasach…a szkoda
Ja to nazywam syndromem nizszosci… takie osoby zawsze czuja sie gorsze, i jak komus doj€bia to mysla… w sumie nie wiem co mysla, ale na pewno jara ich to, ponizanie innych… Na poczatku wzbudzaja we mnie strach (uwazam ze kazdego psychola nalezy trzymac na bezpieczny dystans) a pozniej tylko litosc…
Byłoby dobrze jakby każdy skupił się na swoich wadach i starał się pracować nad własnym charakterem tak żeby być lepszym od samego siebie
Niestety bardzo prawdziwe tylko mając taką osobę w otoczeniu nie wiesz czy jest sens się bronić przed atakiem czy poprostu swoje pomyśleć i to olać… to drugie to prawdziwa próba
Wszystko to jest prawdą ale jaką ! Litość też jest formą pogardy … więc co wybrać ? Dylematy… Mam jeden atut …jedyny …rozmawiam z każdym i wiem doskonale , że KAŻDY człowiek ma swoją mądrość. Nikogo nie lekceważę. Lituję się w zamian czasami choć nie chcę. Więc …??? Jaka jest miara człowieczeństwa ?
Dziękuję za ten artykuł. Dzisiaj niespodziewanie doświadczyłam tego.
Często chyba niskie poczucie wartości wzbudza agresję, pogardę itp. Jeśli takie rzeczy dzieją się w związkach nie zawsze dochodzi do rozpadu, zwłaszcza gdy kat trafi na ofiarę. Znam ze swego środowiska takie pary, oczywiście widzimy taką parę na zewnątrz, nie wiemy jak funkcjonują w zaciszu domowym…
bardzo ciekawy post:-)
No najgorzej jak
Się żyje z takim człowiekiem przez wiele lat. I on tego nie widzi uważa się za doskonałego
W mojej pracy jest całe mnóstwo takich osób! Zwłaszcza zawistnych kobiet ech….Mam to szczęście, że w głębokim poważaniu mam opinię innych na swój temat dystans kochani i róbcie swoje, to w czym jesteście najlepsi! Jeszcze nikomu nikt nie dogodził szukajcie ludzi pozytywnie nastawionych do świata, którzy będą wspierać i pchać do przodu, a ludzi małostkowych,zazdrosnych omijajcie szerokim łukiem.
znam takie osoby ale ja chyba taki nie jestem chociaż gdzieś jest chęć bawienia się i udowodnienia dla Siebie że jest się szczęśliwy ale tak nie będzie bo samotny jednak nie do końca będzie szczęśliwy
Z wielką przykrością stwierdzam że taka mam w rodzinie żadne argumenty słowa nie docierają, moje zdanie ze potrzebuje porady specjalisty bo wali wszystko rodzinę, męża dzieci , Dom, jesteśmy bezsilności, wpadam z tego powodu w depresję, myśli nie pozwalają mi źycze spokojnie , przezywam wielki ból i strach o tę rodzinę,to rodzina mojego syna .Bardzo trudna sytuacja
To gówniarskie zachowanie dokładnie typu jak dzieciak ukrywa gdzie schował cukierachy zasłaniając szafkę samym sobą . I to niestety ten poziom rozwoju spotęgowany niedorozwojem emocjonalnym osobnika .Dodatkowo tego rodzaju typy łączą się i w pary nakręcając się dodatkowo i co złego przekazują to w genach dalej . Dla mnie osobiście to tylko gówno zawinięte w złotko . A tak łatwo być DOBRYM, jest tyle wzorców przykładów zjawisk do których warto dołączyć .
„lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to , że ten swiat nie zginie nigdy dzięki nim …”
Jakie to prawdziwe… Niestety
Najgorzej, jeśli takimi osobami okarżą się najbliżsi…
Pełno takich zachowań wokół. Przykre jeśli nie da się tego zmienić, bo taka osoba męczy się najbardziej.
Prawdziwe słowa .
tacy ludzie to fachowo chyba nazywaja sie – osobowosc typu b ??? po angielsku 'cluster B personality’ … czyli narcyszi, psychopaci , socjopaci i borderline … wszystko w tym temacie do znalezienia w necie … zapraszam !!!
Przez taką jedną panią wczoraj byłam już pewna, że popadłam w paranoję. Chwilę później planowałam jak ją usunąć. Wykończy mnie
Twoje artykuły dają do myślenia…
Miałam tak w rodzinie – nie wiadomo z jakiego powodu „my” byliśmy zawsze lepsi, a jakaś tam inna ciotka, siostra czy kuzynka były gorsze, miały mniej udane rodziny, niższe wykształcenie itd., więc oczywiście nie było sensu z nimi rozmawiać czy utrzymywać kontakty. Dzieci znajomych, gdy wychodziły za mąż, to zawsze za jakieś „lampucery”, „margole” czy „kukurydze”. Gdy ja wyszłam za mąż i nie do końca wszystko potoczyło się po myśli rodziny, teraz to my z mężem jesteśmy ci gorsi. Tak więc rozumiem już tych wszystkich „gorszych” krewnych i znajomych, ale nie ukrywam, że ciężko się żyje mając takie chodzące doskonałości w najbliższej rodzinie…
zwlaszcza mlodzi okazuja pogarde wszystkim inwszystkiemu ludzie mojego rocznika patrza na siebie mijajac sie.mlodzi gardza kazdym i nie obdarzaja sie nawet spojrzenjem.po prost maja wszystkich w dupie