Główne menu

„Perfekcyjna żona” i perfekcyjne życie

Gdy usłyszałam o książce „Perfekcyjna żona”, pomyślałam, że to poradnik. I pojawiło się zniechęcenie pod tytułem „nie, nie będę tego czytać”. W ramach ostatniej szansy spojrzałam na autora: JP Delaney* i dobrze, że się tak stało. Bo moje podejście diametralnie się zmieniło, przeczytałam informacje na okładce, ciekawość urosła. Już wiedziałam – pochłonę, wstrzymując oddech, od deski do deski… Książka szybko została ułaskawiona, a wraz z nią ja sama. Nie sięgając po tę powieść, sporo bym straciła…Tego jednak dowiedziałam się już po przeczytaniu całości.

*- J.P Delaney to pseudonim literacki brytyjskiego pisarza, autora „Lokatorki”, książki, która została bardzo dobrze przyjęta. I doczekała się świetnych recenzji. Sam autor odniósł ogromny sukces.

Jak być perfekcyjną żoną? Nie…

Ocenianie po okładce może być mylne. Tak jak ocenianie po tytule. Bo książka daleka jest od mówienia, jak być perfekcyjną żoną. Podejmuje o stokroć bardziej interesujące zagadnienie w formie niezwykle dobrze doprawionego thrillera, którego chce się pochłonąć w całości.

Odczułam podobną pokusę. Jednak już po kilku stronach postanowiłam zrobić coś innego. Rozsmakowywać się w każdym kawałku. By przyjemność czytania trwała dłużej…I to był dobry pomysł. Nie uchronił jednak od rozczarowania, że ponad 400 stron minęło tak szybko. Dlatego już czekam na kolejną książkę tego autora.

Perfekcyjna żona o związku, ślubie, śmierci i …

„Perfekcyjna żona” to jedna z tych książek, która zaskakuje pomysłem na fabułę. Gdy jesteśmy wprawionym czytelnikiem, trudno nas oczarować czymś nowym. Autorowi tej powieści to się udało!

„Perfekcyjna żona” jest formą zagadki, podaną na tacy ucztą intelektualną, która jednak inteligentnie wodzi za nos czytelnika. Podczas lektury jest napięcie. Jest ciekawość, która została rozbudzona do niesamowitych rozmiarów. To prosta recepta na sukces.

Perfekcyjna żona

Na początku jest świetnie. Nie, to za „małe słowo”. Jest idealnie. Wszystko tak, jak powinno być. Z czasem okazuje się, że związek to projekt, coś, co zostało dokładnie zaplanowane. Abbie budzi się w szpitalu i nie pamięta, kim jest i co się właściwie stało. Mąż przedstawia jej swoją wersję zdarzeń. Kobieta odkrywa jednak, że coś się nie zgadza…

Pozwólcie, że nie napiszę Wam więcej o fabule, by nie psuć przyjemności czytania.

” Ktoś przypomniał sobie, że kilka lat temu w jednym z czasopism psychologicznych opublikowano wyniki badań dotyczące randek: co chciałbyś robić na pierwszej, drugiej, trzeciej randce i tym podobne. Wygląda na to, że na drugiej randce najlepiej jest zrobić coś niebezpiecznego, bo adrenalina wzmaga wzajemny pociąg seksualny. Na trzecia randkę warto wybrać coś w stylu zajęć salsy, żeby zbliżyć się do siebie na neutralnym gruncie. A na czwartą coś przyjemnego, jak karmienie zwierząt w zoo dla dzieci. Według badań, to najlepszy moment na to, by związek wkroczył w fazę intymną-kiedy obie strony są sobą zafascynowane, ale znają się i mają poczucie bezpieczeństwa.”

Idealne początki bardzo szybko zamieniają się w prozę życia. A w wielu przypadkach w koszmar, z którego nie sposób się uwolnić.

„Kiedy kładziesz się do łóżka, do głowy przychodzi ci cytat. „Nie ma nic piękniejszego od wychowania sobie młodego stworzenia: dziewczyna w wieku osiemnastu, dwudziestu lat jest miękka jak wosk”. Kto to powiedział? Czekasz i chwilę później już wiesz. Pstryk. Adolf Hitler.”

Polecam Wam „Perfekcyjną żonę” JP Delaney. Jeśli chcecie naprawdę interesującej, trzymającej w napięciu książki, łapcie. Mnie osobiście dawno nic nie zaskoczyło bardziej niż ta książka!

 

 

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>