Główne menu

Czy kobiety są rzeczywiście mniej pewne siebie niż mężczyźni?

Zahukane myszki? W życiu! To już nie te czasy, zapomnijcie, że będziemy siedzieć cicho w kącie. Współczesne kobiety są przebojowe i energiczne. Znają swoją wartość i nie dają sobie wmówić, że ich miejsce jest w kuchni. Niczego się nie boją. Śmiało można powiedzieć, że podbijają świat. A co, ktoś zabroni?

Tak to wygląda oficjalnie. A jak jest naprawdę? Naprawdę to bardzo wiele kobiet w dalszym ciągu ma w sobie ten gen istoty podporządkowanej, która nie śmie podnieść głowy, tylko posłusznie stosuje się do reguł narzuconych przez silniejszych. One niby się buntują, ale jak przychodzi co do czego, to zrezygnowane akceptują stary porządek. Dlaczego? Bo najwyraźniej brakuje im tej pewności siebie, która mówi: serio, jesteś warta wszystkiego, co najlepsze.

Ojej, ale ja nie potrafię…

Kochani, jest sytuacja, trzeba zrobić to i to, kto się podejmie? Typowy facet odpowie: co, ja nie dam rady?! Typowa kobieta skwituje: oj, chyba nie dam rady… I odpowiedź ta niekoniecznie będzie mieć coś wspólnego z rzeczywistą oceną czyichś kompetencji. Po prostu, jak facet zwietrzy swoją szansę, będzie chciał ją wykorzystać do maksimum, bo się mu to przecież od życia należy. Spokojnie sobie poradzi, niby czemu miałby zawieść? Kobieta przeciwnie, zacznie kombinować, czy to udźwignie, czy ma wystarczająco dużą wiedzę, no i co będzie, jak się na ostatniej prostej wyłoży? Tylko się zbłaźni, więc może nie warto? Tak, trzeba odpuścić, są lepsi. I nim postanowi, że może chociaż spróbuje, już ktoś pewniejszy siebie sprząta jej szansę sprzed nosa. A jej pozostaje rozżalenie i złość na siebie, bo kurczę, nie jestem chyba aż tak beznadziejna. Co zatem po raz kolejny poszło nie tak?

Stary schemat. Czy to przypadek, że o kimś odważnym, twardym, zdecydowanym i pewnym siebie mówi się, że ma jaja? Jaja, a więc ewidentny atrybut męskości. Kobiety mają co najwyżej jajeczka i tak też postrzegana jest ich pewność siebie – schowana gdzieś głęboko i potrzebująca męskiego, ekhm, pierwiastka, by coś się z tego wykluło. A płeć przeciwna nie musi się karmić cudzą aprobatą. To znaczy, oczywiście, ona uskrzydla i inspiruje do działania, ale statystyczny mężczyzna sam z siebie czuje, że może być, albo już jest, panem świata.

Faceci mają skłonność do przedstawiania się w lepszym świetle, częściej podkreślają swoje zalety i jeszcze je koloryzują, o wadach mówią niechętnie i zwykle mają świetne wytłumaczenie dla własnych niepowodzeń. Natomiast kobiety, jak rasowe masochistki, notorycznie zaniżają swoją inteligencję, wiedzę, umiejętności, urodę. I uwierzą w siebie dopiero wtedy, gdy druga strona potwierdzi te przypuszczenia, że może faktycznie są fajnymi babkami.

Ależ jestem beznadziejna

Wątpienie w siebie to niemal taki damski sport narodowy. Kobieta może podejrzewać, że jest w czymś dobra, ale sama o tym nie powie, poczeka, aż ktoś to dostrzeże i doceni. A jak ten ktoś zwróci uwagę, tylko skromnie odrzeknie – e tam, drobiazg, nie ma o czym mówić. Inny ktoś pochwali za sukces – bez przesady, zwykły fuks. Jak gdyby kobiety wstydziły się pochwalić swoimi osiągnięciami, żeby czasem nikt nie pomyślał, że to one same, swoją ciężką pracą i talentem. Bo może same w to nie wierzą? Za to przyznać coś w rodzaju „ale jestem gruba”, „wyglądam jak maszkara”, „rany, nic mi nie wychodzi, jestem beznadziejna”, to już owszem. Posamobiczować się jest zawsze na propsie.

Przez ten brak pewności siebie kobiety nie potrafią też przyjmować komplementów. No bo ci, co je mówią, pewnie wcale tak nie myślą. Mówią to tylko z grzeczności. Z litości. A może to jakaś zakamuflowana złośliwość? Albo ktoś coś chce i się podlizuje, przecież niemożliwe, żeby to tak na serio…

A mężczyźni? Kochają przechwałki. Każdy jest bossem w pracy, laski na ich widok gubią majtki, a wiecie, ile wyciskają na siłowni? I taaaaaką rybę złowili, serio. Zawsze też mają rację. We wszystkim. Reszta to ciemne głąby. Porażka? Phi! Ale ile sukcesów! Panowie są przy tym święcie przekonani, że za ich niepowodzenia odpowiadają inni, ale na dobry wynik zapracowali osobiście, tacy są zdolni. Kobiety odwrotnie, pokornie wezmą całą klęskę na siebie, ale przy sukcesach przedstawią się jako skromna część genialnej całości, same w życiu nie dałyby rady.

Co myślisz o sobie?

Tymczasem patrząc na statystyki i suche dane, panie powinny chełpić się w tym samym stopniu co panowie. Wszak mają czym. Kobiety są świetnie wykształcone, chętnie podnoszą swoje kwalifikacje, robią doktoraty, czytają książki, rozwijają się, dbają o wygląd. I co? Mało która powie, że bije konkurencję na głowę. Raczej zastanowi się, jak to możliwe, że doszła tak wysoko? Cud jakiś? Może skończyć najlepszy uniwersytet z wyróżnieniem i znać dziesięć języków, ale zawsze coś jej w środku powie: jeszcze nie jesteś dość doskonała, by pchać się na świecznik. Jednocześnie, chyba każdy kiedyś spotkał pana Mietka, który jest specem od glazury, bo zeszłej wiosny u szwagra kładł płytki. Stanisława, fachowca od lotnictwa, Discovery przecież nie ogląda się samo. Franciszka, co w trymiga postawiłby całe górnictwo na nogi, wszak kiedyś rozwoził węgiel, więc doskonale wie, jak ten biznes wygląda od środka. Przykłady można mnożyć.

Tą zależność pomiędzy poziomem pewności siebie a płcią zdaje się potwierdzać nawet nauka. Kilka lat temu dwójka amerykańskich psychologów, David Dunning z Cornell University i Joyce Ehrlinger z Washington State University, przeprowadziła interesujący eksperyment. Studentów poproszono o rozwiązanie testu i jednocześnie ocenę poziomu własnej wiedzy naukowej. W skali od 1 do 10, kobiety oceniły swoją wiedzę na 5.8, mężczyźni na 7.1. Po sprawdzeniu testów wyszło, że kobiety otrzymały 7.5 pkt., mężczyźni 7.9 pkt. – wynik bardzo podobny, a jednak to studentki oceniły się znacznie surowiej. To nie koniec. Po podaniu wyników testu studentom zaproponowano udział w konkursie naukowym i aż 71 procent chłopaków zgłosiło swój udział. Dziewczyn tylko 49 proc. Dlaczego, skoro wcale nie okazały się głupsze? Jeszcze ciekawszy wynik przyniosło badanie przeprowadzone przez Wiebke Bleidorn z University of California – w krajach rozwiniętych, zamożnych i egalitarnych, gdzie dba się o równość płciową, kobiety deklarują mniejszą pewność siebie niż mieszkanki państw biednych, rozwijających się, w których równouprawnienie dopiero raczkuje.

Mąż jest z zawodu dyrektorem

Niedobór pewności siebie skutkuje również tym, że im wyższy szczebel firmowej drabiny, tym mniej kobiet. Faceci rządzą, ale bynajmniej nie dlatego, że są tak bardzo mądrzejsi od kobiet. Oni nierzadko uważani są za lepszych, bo takie właśnie sprawiają wrażenie. Potrafią się znakomicie sprzedać. Niemal każdy mężczyzna starający się o pracę czuje, że spokojnie mógłby być dyrektorem. Kierownikiem chociaż. Nieważne, że dopiero skończył studia, jego oczekiwania co do pierwszej posady są bardzo wysokie, wyższe, niż wskazywałyby to posiadane kwalifikacje. Na późniejszych etapach kariery jest dokładnie tak samo. Faceci przeważnie oczekują pokaźnych zarobków, kobiety podczas rozmowy kwalifikacyjnej zaniżają stawki. Mężczyźni otwarcie dają do zrozumienia, że z nimi firma mogłaby hohoho, i jeszcze więcej. A kobiety tego nie potrafią. Więc pracodawca wybiera faceta, choćby ten na papierze wyglądał słabiej od kobiety. Jednak w rozmowie zgrywa łowcę skalpów, a kobieta przypomina wystraszoną, spiętą squaw. Wiadomo, co przekonuje bardziej.

Druga rzecz, że faceci są bardziej nastawieni na działanie i mają większą skłonność do ryzyka. Nie myślą tyle, co kobiety, a to właśnie te miliardy możliwych scenariuszy paraliżują przed podjęciem decydującego kroku. Dziewczyny zawsze muszą zrobić swoją sławetną listę za i przeciw, zamiast po prostu pójść za ciosem. Facetowi wystarczy, że ma kilkadziesiąt procent szans na awans, a będzie się starał wynegocjować korzystniejsze warunki. Kobieta musi mieć bezwzględną pewność, że jej próba przyniesie pozytywny wynik. A że wiecznie czuje, jak daleko jej od ideału…

Kobieta często boi się w ogóle wyartykułować swoją myśl, przedstawić autorski pomysł. Wstydzi się kompromitacji, sama podcina sobie skrzydła, choć obiektywnie widać, że w niczym od męskiej konkurencji nie odstaje. Ale przykre myśli są wyjątkowo natrętne. Może wyjdę na idiotkę? Skoro nikt inny dotąd na to nie wpadł, to może nie mam racji? A jak mnie wyśmieją? I jedna taka głupia wpadka zepsuje to wszystko, na co się tak długo i ciężko pracowało? W starciu z innymi kobietami jeszcze jakoś idzie, ale gdy przeciwnikiem jest facet, wiara we własne możliwości topnieje jak wiosenny śnieg. Zwłaszcza gdy ów facet chętnie pozuje na macho, chcąc zbić z tropu rywala nie wiedzą, ale właśnie pewnością siebie.

Nie bądź taka zadufana w sobie

Skąd się zabójcza niepewność bierze? Wina rodziców, bo chowają dziewczynki na ofiary i słabeuszy? Niekiedy pewnie tak, ale najważniejszą rolę odgrywa chyba całe otoczenie. Kobiety ciągle są na cenzurowanym. Muszą więcej, żeby udowodnić, że spuszczenie z kuchennej smyczy miało jakieś sensowne uzasadnienie. Ich potknięcia są surowiej krytykowane, podszyte wrednym „to było do przewidzenia, baba”. Do tego jest jeszcze coś na kształt płciowej odpowiedzialności zbiorowej. Weźmy politykę. Wyjdzie jakaś pani, powie lub zrobi coś głupiego, od razu komentarz – baby się do rządzenia nie nadają. Choć zawaliła jedna. Czy ktoś tak powie o facetach, że wszyscy są do bani, bo kilku panów w garniturach to ignoranci? I ta presja, odpowiedzialność, jakby paraliżowała.

Zresztą, zdeterminowane, śmiałe i odważne kobiety nie są najprzyjemniejsze w odbiorze. Jak facet jest pewny siebie, cóż, jest po prostu pewny siebie. A gdy tak samo zachowuje się kobieta? Zazwyczaj jest określana jako agresywna, zbyt wojownicza, przemądrzała, zarozumiała, niesympatyczna, sukowata. W sumie wychodzi, że jest totalnie niekobieca i nie do twarzy jej z tą pewnością. I że cokolwiek nie zrobi, i tak będzie źle. Bo jak w pracy mówi mało, najwyraźniej nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Ale gdy będzie mówić dużo i wychodzić z inicjatywą, to powiedzą, że tupetem chce przykryć brak kompetencji. Jak nie walczy o swoje, to mało ambitna, a jak walczy, to bezwzględna harpia. Nie da sobie wejść na głowę, znaczy że wyrachowana, cwana i nieużyta. Facet musi bardzo przesadzić z personalną brawurą, by ktoś mu powiedział: stary, zbastuj. Kobiecie za pyszałkowatość dostanie się znacznie szybciej i boleśniej.

Dziwić się potem, że niektóre dziewczyny świadomie udają nieśmiałe i wycofane? Najwyraźniej stare stereotypy wciąż mają się świetnie i nie zachęcają do zmiany życiowego nastawienia. A może kobiety są mniej pewne siebie, bo się im wmawia, że mężczyźni wolą takie trochę nieporadne kobietki? Zobacz, te wspaniałe kobiety sukcesu wracają do swoich pustych domów i przytulają pluszowe misie, na co ci to? Więc kobiety stawiają siebie niżej, milczą i umniejszają własne zasługi, żeby on, wrażliwiec, się nie obraził i nie odszedł. Aż w końcu same uwierzą, że faktycznie powinny przepraszać za to, że żyją.

Przeczytaj, bezradne kobiety mają lepiej.

Mężczyźni też się boją

Na drugim biegunie znajdują się kobiety, o których można powiedzieć wszystko, ale nie to, że brakuje im pewności siebie. One wręcz tej pewności mają w nadmiarze, choć to w sumie bardziej tupet, bezczelność i chamstwo. Absolutna megalomania. Są nie do zniesienia, jak gdyby chciały udowodnić światu, że rację mają ci, według których baby bezwzględnie powinny siedzieć cicho. Tyle że nierzadko te wyglądające na niezwykle pewne siebie osobniczki są w istocie kupką nieszczęścia z masą kompleksów.

Ale czy u mężczyzn nie wygląda to identycznie? Naiwnością byłoby twierdzić, że każdy facet ma niezachwianą wiarę w siebie, nigdy nie wątpi, nic go nie zbija z pantałyku. A skąd. Płci przeciwnej rozterki i niepewność wcale nie są obce. Mężczyźni jednak hołdują zasadzie, że o emocjach, a słabościach w szczególności, nie należy mówić. Nie ma co obnażać słabych punktów, męskość to wiara w siebie i siła, także ta psychiczna. Dlatego zakrzykują swoją niepewność. I łapią kolejne punkty. Mają tym łatwiej, że wypada im być trochę agresywnym i aroganckim. Z drugiej strony, facet z niedoborem pewności siebie ma bardziej przerąbane niż kobieta, bo czy samiec może usłyszeć coś gorszego niż „jakiż on jest bezjajeczny”?

Odpuść sobie

Jest teoria, iż za brak pewności siebie u płci żeńskiej odpowiada odmienna reakcja na negatywne doświadczenia. Kobiety, bardziej niż mężczyźni, pielęgnują w sobie złe wspomnienia, co zniechęca do podjęcia kolejnego ryzykownego kroku i podkopuje wiarę we własne możliwości. Chłopcy odwrotnie, są zachęcani do działania i parcia do przodu bez względu na koszty, a to ich hartuje. Kobiety mają być miłe i nie oczekuje się od nich zażartej rywalizacji, kiedy więc mają wykuwać mocny charakter i budować pewność siebie?

Przeczytaj, dlaczego nie zostanę perfekcyjną pani domu?

Problemem jest też obsesja na punkcie perfekcji. Kobieta we wszystkim chce być prymuską, w przeciwnym razie czuje, że zawiodła i tak nakręca się ta spirala niewiary. Może więc wystarczy tylko trochę bardziej polubić samą siebie, a i samoocena nagle pójdzie w górę?

    17 komentarzy

  • Aga

    Niestety to prawda nie potrafimy sie sprzedac i na tym bardzo tracimy

    • Rroxx

      Czy to jest poparte jakąś szersza rama badań? Pytam się bo jest mężczyzna, mam 30lat i 3 rodzaje studiów za sobą, jestem inżynierem a moja pewność siebie jest raczej budowana na tym co ktoś o mnie powie. Dziś mi trudno samemu stwierdzić czy to co robię jest wartościowe… Widzę tak wielu co też mówią o sobie w superlatywach że mam wrażenie że jestem przeciętny. Może dlatego nie mam kobiety właśnie i obijam się o gówno firmy. Rodzice nauczyli mnie skromności. Jeżeli to wszystko prawda to muszę się szybko zmienić.

  • Martyna

    niestety cala prawda o nas….

  • Marta

    Wiedzac to i chcac osiagnać sukces musimy wyjsc z naszej strefy komfortu i zaczać „walczyć” o siebie, chwalić sie swoimi osiagnieciami i skutecznie zaznaczać nasze miejsce w rodzinie, zwiazku i pracy.

  • hela

    Coś w tym jest. Właśnie jestem na etapie powrotu do życia zawodowgo i wpadłam na pomysł, że może w końcu zrealizuję swoje marzenia, ale wciąż się waham, bo nie wiem, czy dam radę i czy mam kompetencje…masakra…

  • Antyterrorystka

    Wydaje mi się, że w tym temacie jest już nieco lepiej, ale mogłoby się jeszcze trochę polepszyć. Kobiety coraz bardziej wierzą w siebie, realizują marzenia, plany. Wydaje mi się, że kolejne pokolenia zmienią to na lepsze 🙂

  • Lena Blackrose

    Na przestrzeni wieków pozycja mężczyzny zawsze byłą lepsza niż pozycja kobiety. Właściwie do przez bardzo długi czas kobiety były po prostu zależne od decyzji mężczyzn. Niektóre panie zostały dyrektorami firm, banków itp., więc jakąś siłę przebicia i pewność siebie musiały mieć. Może faktycznie faceci mają większą pewność siebie, ale kobiety mogą im w tym dorównywać. Mówimy ,,nie dam” rady, ale czy to nie jest też tak, że wcale nie próbujemy?
    Pozdrawiam.

    • Edyta

      Dokładnie, ale wydaje mi się, że kobiet się po prostu nie zachęca w takim stopniu co facetów, a największą kobiecą cnotą chyba w dalszym ciągu jest skromność, bo ona przecież tak do kobiety pasuje 😉

      • dorota

        Zgadzam się. Coś o tym wiem. Mam dwóch braci 😉 I widzę różnicę w sposobie wychowywania, w podejściu do „skromności”.

    • dorota

      Lena, obawiam się, że tak właśnie jest. Odpuszczamy już na wstępie…

  • Monika Dudzik

    Wiele jest sposobów, by w kobietach zabić pewność siebie. Wg mnie w chwili obecnej największą odpowiedzialność za jej brak ponosi presja, że trzeba być perfekcyjną. A nie ma takiej opcji, by być non stop na 100 proc. we wszytskim. Poza tym kobiety jedna wobec drugiej są po prostu sukowate i wredne – zamiast się wspierać, dowalają sobie.

    • Rroxx

      Czy to jest poparte jakąś szersza rama badań? Pytam się bo jest mężczyzna, mam 30lat i 3 rodzaje studiów za sobą, jestem inżynierem a moja pewność siebie jest raczej budowana na tym co ktoś o mnie powie. Dziś mi trudno samemu stwierdzić czy to co robię jest wartościowe… Widzę tak wielu co też mówią o sobie w superlatywach że mam wrażenie że jestem przeciętny. Może dlatego nie mam kobiety właśnie i obijam się o gówno firmy. Rodzice nauczyli mnie skromności. Jeżeli to wszystko prawda to muszę się szybko zmienić.

  • Patito

    Hej, świetny wpis, zgadzam się NIESTETY w 100%, kobieta już na samym początku dostaje nie tylko od innych kobiet, ale i kolegów w przysłowiowy tyłek. Panowie nie chcą kobiety na wyższym stanowisku , bo co będą ”baby” słuchać, a przegrać z ”babą” to też trochę obciach, lepiej wybrać kolegę Zbysia i mieć spokój. Koleżanki z kolei zamiast pomóc i cieszyć się z awansu innej, zaczynają swoją działalność ruchu oporu, muszą sukę ściągnąć ze stołka najlepiej z hukiem i przy pomocy całej grupy żeby raz na zawsze popamiętała żeby się nie wywyższać nad innych!! Strasznie to niesprawiedliwe jak nas potraktował los, musimy walczyć z całym światem, naturą, stereotypami, to jeszcze na dodatek rywalkami tej samej płci…:/ A tak poza tym mogłybyście podesłać jakieś tytuły książek traktujące na ten temat…buziaki

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>