Polski McDonald’s nie dla osób z nietolerancjami i wykluczeniami żywieniowymi?
Osoba mogąca jeść wszystko może mieć problem ze zrozumieniem tego, kto nie może jeść wszystkiego. Bo ma wykluczenia żywieniowe, nie z powodu wyboru, ale ze względów zdrowotnych. Wtedy mając szeroki, niczym nieograniczony wybór – trudno sobie wyobrazić codzienność podporządkowaną znalezieniu bezpiecznych miejsc, gdzie można cokolwiek zjeść. Każdy dzień staje się wyzwaniem – zwłaszcza podczas podróży, wakacji, długich godzin z dala od własnej kuchni. W takich momentach przydaje się możliwość zjedzenia poza domem w sieci restauracji, niekoniecznie najzdrowszych, ale dobrze dostępnej, serwujących szybko posiłki. McDonald’s jest jedną z nich. I o ile właściwie w całej Europie daje możliwość zamówienia bezglutenowego burgera, o tyle w Polsce ciągle jest to niemożliwe. Mimo licznych i głośnych apeli osób z celiakią i na diecie bezglutenowej McDonald’s mówi NIE.
Polska zacofana
Problem z wykluczeniami żywieniowymi w Polsce to problem powszechny. Świadomość w odróżnieniu
do innych krajów europejskich jest niewielka. Na przykład w Anglii istnieje zwyczaj, że pracownicy gastronomii muszą odnawiać kursy, które przypominają im, czym są alergeny i jak przygotować posiłki wolne od nich. Tam świadomość jest wyższa. Pracownicy wiedzą, jak postępować, gdy przybywa gość na diecie. Naturalne staje się założenie nowego fartucha, rękawiczek, wybranie czystej deski, noża oraz patelni. W Polsce nie jest to takie oczywiste.
W Polsce standardem niestety jest brak dostępu do pełnego składu produktów – na przykład w lodziarniach, czy kawiarniach, a prawo nakazuje, by na żądanie klienta lista alergenów dotycząca danego
produktu była udostępniania klientowi. Często sprzedające osoby nie mają wiedzy dotyczącej składu, szukają informacji, „nurkując” pod blatami, nerwowo przerzucając jakieś świstki papieru, lub otwierają szeroko oczy i na pytanie:
- czy to danie/produkt zawiera gluten?
mówią coś o tym, że nie ma glutaminianu sodu czy laktozy. Całkowita ignorancja sprawia, że można być
prawdziwie przerażoną i modlić się o zdrowie, gdy trzeba jeść poza domem lub… zadowolić się szklanką
wody.
W praktyce tysiące celiaków i osób z nietolerancjami zmuszonych jest do podróżowania z własnymi termosami i kanapkami. W restauracji z kolei mogą obejść się smakiem.
Polska przestraszona
W odróżnieniu od Hiszpanii, Włoch, Szwecji, gdzie można nabyć dużo więcej produktów bezglutenowych, a pracownicy restauracji na prośbę o danie bez glutenu nie patrzą na klienta jak na kosmitę, tylko nakładając lody, myją dokładnie łyżkę, wymieniając uprzednio wodę, w Polsce bywa z
tym różnie.
Oczywiście nie brakuje osób chcących pomóc, mocno zaangażowanych, które po uprzedniej rozmowie przygotowują dobre, smaczne i bezpieczne dania. Jednak jest też inna postawa. Obronna. Nie wiem, nie
znam się, nie chcę mieć kłopotliwych gości. Do widzenia.
Ta postawa ukazuje się w menu, które wygląda dość zabawnie. Łatwo to zobaczyć. Na przykład przy soku z butelki nalewanym do szklanki przy stoliku gościa widnieje informacja, że produkt może zawierać gluten. Gdzie ten sam sok w sklepie obok restauracji z etykietą wskazującą dokładny skład (według prawa trzeba podać informacje o alergenach na produkcie) glutenu nie ma.
W takim wydaniu myślenie o glutenie przybiera formy absurdu. Bo o ile przygotowywanie bezglutenowej
pizzy w kuchni, w której miesza się ciasto na klasyczną pizzę jest pozbawione sensu z powodu unoszącej się w powietrzu mąki i z uwagi na możliwe, a właściwie pewne zanieczyszczeni glutenem, o tyle nalanie soku z zamkniętej butelki przy stoliku już nie niesie podobnego zagrożenia. A mimo to wielu producentów umieszcza ostrzeżenia w menu. Jakby z góry informując, że nie chcą gości z nietolerancjami.
Co z tym Mcdolanld’s?
Tytuł tego artykułu wskazuje jednak na Mcdonald’s. W czym problem?
Ano w tym, że w:
- Czechach,
- Słowacji,
- Niemczech,
- Danii,
- Hiszpanii,
- Portugalii,
- Norwegii,
- Holandii,
- Austrii,
- Włoszech,
- Szwecji,
- Finlandii,
można zjeść bezglutenowe kanapki charakterystyczne dla tej sieci. W Polsce niestety nie.
Z asortymentu McDonald’s w naszym kraju można wybrać co prawda:
- sałatkę bez dodatków w postaci grzanek i innych,
- frytki, keczup,
- pojedyncze sosy,
- kawę, herbatę, wodę,
- placki ziemniaczane – warto sprawdzić informację w tabeli alergenów,
- lody,
- warzywa i owoce z Happy Meal
jednak nie zjemy klasycznego cheeseburgera.
Z drugiej strony mimo tabeli alergenów, gwarancji, że dany produkt jest wolny od glutenu – nie ma. O
czym można dowiedzieć się od pracowników tej sieci restauracji.
Poczucie dyskryminacji
Z tego powodu osoby na diecie bezglutenowej od wielu lat piszą wiadomości z prośbą o rozszerzenie menu. Czują się dyskryminowani. Nie rozumieją, dlaczego w Polsce nie można wprowadzić menu bez glutenu. Niezmiennie od lat dostają podobną odpowiedź:
W mediach społecznościowych ich coraz głośniejsze i liczniejsze apele w postaci komentarzy zostają bez
odpowiedzi. Trochę jednak szkoda…
Kto ma bowiem dziecko na diecie z wykluczeniami lub sam mierzy się z chorobą wymuszającą unikanie pewnych składników wie jak ważna jest dostępność jedzenia bezglutenowego…i jak przykre jest systematyczne zamykanie oczu na to wyzwanie.
Zostaw komentarz